"Nie muszę pracować bo mam zasiłki na dzieci. To jest właśnie życie jak w Madrycie"

"Nie muszę pracować bo mam zasiłki na dzieci. To jest właśnie życie jak w Madrycie"

"Nie muszę pracować bo mam zasiłki na dzieci. To jest właśnie życie jak w Madrycie"

Canva

"Znalazłam sobie bardzo fajny sposób na życie. Mianowicie żyję z zasiłków. Mój mąż coś tam sobie dorabia w szarej strefie, a ja nie pracuję, bo mi się to wcale nie opłaca. Pójść do roboty i tyrać jak wół? A po co, jak wystarczy złożyć odpowiedni papierek do urzędu i pieniądze same przychodzą. No i to jest dopiero życie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem

Nie da się ukryć, że zawsze miałam głowę do interesów i wolałam sobie odpowiednio pokombinować, zamiast pracować za dużo. Po liceum to mi się uczyć nie chciało, więc się nie uczyłam, ale swoją energię próbowałam przelać na jakieś sposoby na zarobienie kasy. Zawsze chciałam tego, żeby dobrze zarobić, ale się dużo nie narobić. Trochę inwestowałam w różne rzeczy, ale koniec końców więcej straciłam, niż zarobiłam.

Chciałam też założyć własny biznes i sprzedawać jedzonko na ulicy, ale nie wypaliło, bo skargi były, że nieświeże i niedobre.

W końcu poznałam Marka na ławce w parku. Marek jest ode mnie 5 lat starszy, ale gdy się poznaliśmy, ja miałam 30 lat, a on 35 lat. Od razu się dogadaliśmy, bo chociaż Marek dorywczo pracował, to jednak był zdania, że nie wolno się przemęczać. Oboje jedno hasło mieliśmy w głowie. Brzmi ono w skrócie tak: "W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem".

Matka z dziećmi Canva

 Żyjemy z zasiłków socjalnych

W końcu wzięłam z Markiem ślub i staraliśmy się o dzieci — pierwsze, drugie i trzecie. Wtedy zobaczyliśmy, że im więcej dzieci mamy, tym więcej dostajemy pieniędzy. Potem wzięłam z mężem rozwód i dzięki temu, że on ma niską pensję, to dostajemy dopłatę do alimentów. Ogólnie to też biorę wszystko, co się da.

Ja nawet się nie znam dokładnie, bo to mój facet ogarnia, a ja głównie podpisuje, ale z tego, co wiem, to jest to: zasiłek rodzinny, jednorazową zapomogę z tytułu urodzenia się dziecka, świadczenie wychowawcze (tzw. 500 Plus), dodatek z tytułu samotnego wychowania dziecka, dodatek dla rodziny wielodzietnej, pieniądze z funduszu alimentacyjnego oraz świadczenie "Dobry start".

Nie da się ukryć, że żyjemy na całkiem przyzwoitym poziomie i to tylko z tych wszystkich zasiłków. Tak naprawdę to stać nas na wszystko i państwo nam to wszystko finansuje. Ja naprawdę jestem bardzo zadowolona, ale wiadomo, że jednak te ceny ciągle rosną, a państwo nowych zasiłków nie daje. Mam tylko nadzieję, że podwyższą już to 500 plus na 800 i znowu będzie można trochę przyoszczędzić.

Całkiem niedawno dowiedziałam się, że jak się ma czworo dzieci, to można dostać jakieś świadczenie "Mama 4 plus", czy coś takiego, więc no wiadomo, lecę się z Markiem brać do roboty. Trzymajcie kciuki, żeby się szybko udało z kolejnym dzieckiem!

Jola

70-latka sprzedaje swoje ciało za pieniądze! Robi to z młodszymi mężczyznami, aby ratować syna Zobacz galerię!
Źródło: twitter.com/@m70056
Reklama
Reklama