"Wróciłem wcześniej z pracy i schowałem się w szafie, żeby zaskoczyć żonę... Lecz ciąg dalszy niemile mnie zaskoczył"

"Wróciłem wcześniej z pracy i schowałem się w szafie, żeby zaskoczyć żonę... Lecz ciąg dalszy niemile mnie zaskoczył"

"Wróciłem wcześniej z pracy i schowałem się w szafie, żeby zaskoczyć żonę... Lecz ciąg dalszy niemile mnie zaskoczył"

Canva

"W poniedziałek skończyłem wcześniej pracę i stwierdziłem, że nie ma co siedzieć bez sensu, trzeba jechać do domu. Będę wcześniej i zrobię żonie małą niespodziankę! To się dopiero zdziwi, jak wróci... Założyłem fikuśny strój i czekałem. Przyszła podejrzanie szybko! Gdy tylko usłyszałem zgrzyt klucza w zamku, od razu wskoczyłem do szafy, żeby zrobić spektakularny coming out we właściwym momencie. Lecz nic nie poszło po mojej myśli..."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Skończyłem pracę przed czasem i wróciłem do domu

Tego dnia nie było dużo pracy, szef wyszedł wcześniej, dostawa nie dojechała, więc nie było na co czekać. Stwierdziłem, że jadę do domu.

Po drodze wpadłem na genialny pomysł, żeby zaskoczyć moją żonę, bo na pewno nie spodziewa się mnie w domu o tej porze. Zazwyczaj to ona wraca godzinę wcześniej niż ja.

Wszedłem do mieszkania, schowałem buty, żeby nic nie zauważyła, i skierowałem się do sypialni. Tam wyciągnąłem z szafy swoją bieliznę na specjalne okazje.

Nie powiem, żeby to z tym cienkim sznurkiem było wygodne, ale czego się nie robi, żeby rozpalić małżeński ogień... Usiadłem sobie w fotelu w sypialni, wziąłem książkę i czekałem.

Canva

Żona wróciła szybciej, niż się spodziewałem. A wtedy to się stało

Ewa przyszła zaskakująco szybko. Gdy tylko przekręciła klucz w drzwiach, ledwo zdążyłem odłożyć książkę na stolik i wskoczyć do szafy. Cichutko zamknąłem za sobą drzwi...

Nastąpiły długie minuty oczekiwania... W końcu usłyszałem zbliżające się kroki i Ewa weszła do sypialni.

Wtedy ja z impetem wyskoczyłem z szafy i delikatnie objąłem ją od tyłu, krzycząc:

Mam cię, kochanie!

Ale zupełnie nic nie poszło po mojej myśli... Ewa tak się przestraszyła, że nie poznała mojego głosu...

W pół sekundy, zanim wybrzmiało ostatnie słowo, odwinęła się i z krzykiem sprzedała mi taką śliwę, że aż mi w oczach pociemniało. Nie zdążyłem się uchylić.

Lodu nam zabrakło w zamrażarce, żeby to obłożyć. Oczywiście, za chwilkę zrozumiała swój błąd, że to ja, a nie żaden włamywacz, ale już nie dało się tego cofnąć...

Okazało się, że przyłapałem żonę, jak zacierała ślady zakupów

Jakby to było mało, Ewie zrobiło się podwójnie głupio... Okazało się, że niechcący przyłapałem swoją żonę na tym, że znowu była w sklepie budowlanym z bobrem i kupiła kolejnego kwiatka!

Właśnie zacierała ślady, gdy wyskoczyłem na nią z tej szafy.

Już nam się to zielsko nie mieści na parapetach, a jej ciągle mało! Teraz zdzierała cenę 279 zł z jakiejś biało-zielonej chabazi z trzema liściami, żebym nie zauważył, ile TO kosztowało...

Dobrze, że już usiadłem, bo przewróciłbym się jeszcze raz. Za trzy liście tyle kasy?! Nie mogę tego zrozumieć, ale ona mówi, że to nie zwykła roślina, tylko dumna "variegata"... Koniec świata!

Pewnie gdyby nie moja akcja z szafą, dowiedziałbym się za miesiąc, że przecież ten kwiatek już dawno u nas stoi i kosztował 27 zł, a nie 279...

Ech. Z tymi niespodziankami to jednak trzeba uważać, dla własnego zdrowia psychicznego...

Poszkodowany mąż

Jak mieszka Katarzyna Dowbor? Zaglądamy do domu, ogrodu i reszty obejścia. Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/katarzyna_dowbor_official
Reklama
Reklama