"Nie zaglądam po pokoju syna zbyt często. Chcę, żeby to była jego przestrzeń i żeby mógł czuć się tam swobodnie. Porządki oczywiście leżą po jego stronie. Jest nastolatkiem, a nie przedszkolakiem i miałam nadzieję, że naprawdę już potrafi zadbać o czystość. Ale ostatnio nie wytrzymałam! Kamil pojechał na obóz piłkarski, a z jego pokoju cuchnęło tak, jakby coś tam zdechło. Wchodziłam codziennie otwierać okno i wietrzyć, ale to nic nie dawało. W końcu postanowiłam znaleźć źródło tego smrodu. No nie mogłam uwierzyć!"
*Publikujemy list od naszej czytelniczki.
Jak to jest z tymi nastolatkami?
Wszyscy zawsze mi mówili, że nasze dzieci są naszym lustrzanym odbiciem. No ja jakoś tego nie widzę na przykładzie mojego syna.
Jestem bardzo systematyczna w swoich obowiązkach. Nie tylko domowych. Sprzątam na bieżąco, bo wychodzę z założenia, że w czystej przestrzeni po prostu łatwiej jest funkcjonować. I to prawda. Ja pracuję zdalnie i nie mogę się skupić, gdy wokół mnie jest bałagan.
Syn widział to od najmłodszych lat i teoretycznie mi w tych obowiązkach pomagał. Żyliśmy wtedy na małej przestrzeni, w kawalerce, więc mój pokój był też jego pokojem. Kiedy skończył 10 lat, przeprowadziliśmy się. Wtedy dostał swój własny, osobisty pokój, w którym mógł robić, co tylko chciał. Oczywiście w granicach rozsądku.
Urządził go po swojemu
Oczywiście zapłaciłam za większość rzeczy, ale on też sumiennie odkładał pieniądze z kieszonkowego na swoje małe zachcianki.
Na początku jego pokój dosłownie błyszczał. Mył podłogę dwa razy dziennie, regularnie wycierał kurze i wręcz nadmiernie dbał o czystość. Ale myślałam sobie wtedy, że lepiej tak, niż w drugą stronę.
Niestety gdy wkroczył w okres nastoletniego buntu, musiałam mu już o tym sprzątaniu przypominać. Jednak gdy go upomniałam, nie miał problemu z utrzymaniem czystości.
Choć często z jego pokoju wydobywał się nieprzyjemny zapach.
Przypominałam mu tylko o otwieraniu okna i wietrzenie zazwyczaj pomagało.
Tym razem było gorzej
Kamil ma już 15 lat. Wiem, że w tym wieku taka prawdziwa prywatność jest bardzo ważna. Dlatego nie ingeruję w nią zbytnio i nawet kiedy chcę z nim porozmawiać, to zapraszam go do siebie.
W tym roku Kamil wyjechał na obóz piłkarski. Chciał na ten czas zakluczyć pokój i zabrać klucz, ale przemówiłam mu do rozsądku, mówiąc, że przecież są takie upały, że trzeba codziennie wietrzyć.
Najpierw wchodziłam tam tylko po to, ale z pokoju naprawdę coraz mocniej cuchnęło, choć wydawało się, że jest porządek.
Któregoś dnia po prostu postanowiłam znaleźć źródło tego smrodu.
Okazało się, że to z szafy, w której był plecak. Wystarczyło, że ją otworzyłam, a musiałam zatkać nos, bo nie dało się wytrzymać.
W plecaku zostało śniadanie. Ale to nie wszystko! Kamil zrobił sobie owocowy koktajl na mleku i to wszystko w tym plecaku wystrzeliło. Zepsute mleko to chyba najgorszy zapach świata.
Wyprałam plecak 3 razy, bo miałam wrażenie, że wciąż cuchnie.
A prosiłam! Pytałam Kamila, czy na pewno wszystko powyrzucał przed wakacjami.
Jak mógł mu ten smród nie przeszkadzać? Przecież on spędzał w tym pokoju mnóstwo czasu.
Czy wszystkie nastolatki takie są? Wydawało mi się, że w okresie dorastania dbają o czystość wręcz nadmiernie. No to się zdziwiłam.
Ewelina