"Dopiero w wieku 65 lat trafiłam na prawdziwego księcia z bajki. Na miłość nigdy nie jest za późno!"

"Dopiero w wieku 65 lat trafiłam na prawdziwego księcia z bajki. Na miłość nigdy nie jest za późno!"

"Dopiero w wieku 65 lat trafiłam na prawdziwego księcia z bajki. Na miłość nigdy nie jest za późno!"

Canva

„Mam 65 lat. Jeszcze 30 lat temu na siłę szukałam miłości mojego życia. Niestety za każdym razem kończyło się to ogromnym rozczarowaniem. Kiedy przestałam szukać, po ponad 30 latach moja druga połówka znalazła mnie sama. Nareszcie trafiłam na prawdziwego księcia z bajki. Teraz już wierzę, że na miłość nigdy nie jest za późno”.

Reklama

* Publikujemy list naszej czytelniczki.

Czułam pustkę w sercu

Jeszcze 30 lat temu byłam pewna, że muszę kogoś znaleźć, żeby być szczęśliwą, spełnioną kobietą. Niewiele później dotarło do mnie, że posiadanie partnera wcale nie jest obowiązkiem. W końcu będąc sama, nie muszę czuć się samotna. Całe życie otaczali mnie życzliwi ludzie.

Jednak w wieku 30 lat czułam ogromną pustkę w sercu, którą chciałam za wszelką cenę wypełnić. Sama nie wiem, dlaczego tak bardzo zależało mi na tym, żeby sobie kogoś znaleźć. Trafiałam na samych niewłaściwych mężczyzn. Uzależnienia od alkoholu, hazardu, a nawet przemoc fizyczna i psychiczna były na porządku dziennym.

Postanowiłam, że zostanę starą panną

Byłam pewna, że przyciągam do siebie złych ludzi. W związku z tym, gdy dojrzałam emocjonalnie, postanowiłam, że zostanę starą panną. Albo, jak to się teraz mówi — singielką z wyboru. Z jednej strony było to dla mnie trudną decyzją, natomiast z drugiej miałam już dość tych rozczarowań i czułam, że po kolejnym mogłabym się nie podnieść.

Starsza pani spoglądająca przez okno z tęsknotą Canva

Wiodłam spokojne, ale nie nudne życie. Tak jak wspominałam, otaczali mnie przyjaciele i rodzina. Choć nikt nigdy nie dał mi tego odczuć, czasami jednak czułam się jak piąte koło u wozu, gdy przykładowo szłam do restauracji z parą znajomych.

Na miłość nigdy nie jest za późno

Żeby stłumić to uczucie, zajęłam się pomaganiem. Rozpoczęłam wolontariat w hospicjum. Dało mi to poczucie spełnienia i wiarę, że dzięki mnie ten świat jest piękniejszy. Pewnego zwyczajnego dnia, gdy rozmawiałam z jedną staruszką, do pokoju, w którym mieszkała, wszedł poddenerwowany mężczyzna. Szukał ojca, ale za żadne skarby nie mógł znaleźć odpowiedniej sali.

Pomogłam mu zlokalizować właściwe miejsce. Po drodze opowiedział mi, że pracuje za granicą i poprzedniego dnia odebrał telefon od siostry, która — jak się okazało — postanowiła oddać ich ojca do hospicjum, bo po jakiejś kłótni nie chciała już zajmować się schorowanym mężczyzną.

Przyznam szczerze, że wzruszyła mnie historia faceta, który rzucił wszystko, żeby wrócić do ojca i zapewnić mu godną starość w jego rodzinnym domu. Kolejnego dnia wpadliśmy na siebie w korytarzu. Jerzy przyjechał spakować rzeczy taty. Powiedział, że prawdopodobnie nigdy więcej się już nie spotkamy i że nie chce, żeby tak to się skończyło. Wymieniliśmy się numerami telefonów.

Na drugi dzień zaprosił mnie na kawę. W końcu poczułam, że trafiłam na prawdziwego księcia z bajki. Na miłość nigdy nie jest za późno!

Helena, 65 l.

Czuła sesja ślubna Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości". Seniorzy pozwolili sobie na wiele... Zobacz!
Źródło: pytanienasniadanie.tvp.pl
Reklama
Reklama