"Musiałem złamać tajemnicę spowiedzi, by chronić parafiankę. Teraz tego żałuję"

"Musiałem złamać tajemnicę spowiedzi, by chronić parafiankę. Teraz tego żałuję"

"Musiałem złamać tajemnicę spowiedzi, by chronić parafiankę. Teraz tego żałuję"

canva.com

"Jestem księdzem z powołania. Zdecydowanie. Mam w sobie mnóstwo empatii i cieszy mnie to, że moi parafianie przychodzą do mnie często tak poza spowiedzią tylko po to, żeby porozmawiać. By zwierzyć się z tego, co ich boli. Ufają mi, a dla mnie to ogromne wyróżnienie. Czasem jednak mam spory dylemat, czy faktycznie powinienem niektóre słowa parafian zachowywać dla siebie. Obowiązuje mnie tajemnica spowiedzi i w tej kwestii mam największe dylematy, ale dosłownie raz zdarzyło mi się jej nie dotrzymać. Zrobiłem to, żeby chronić moją parafiankę. Teraz tego mocno żałuję".

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika.

Jestem księdzem z powołania

Ja chyba od zawsze wiedziałem, że chcę nim zostać. Kiedy byłem małym chłopcem, bawiłem się w kościół. Dzieciaki w moim wieku bawią się w rodzinę, w jakieś śluby. Ja też miałem taki etap, ale to ja byłem tą osobą, która wchodziła w rolę księdza.

To nie było tak, że znałem na pamięć Pismo Święte, ale przyznaję, że często brałem je do ręki i po prostu czytałem, doszukując się we wszystkich słowach ukrytego znaczenia.

W domu słyszałem często, żeby mi tylko do głowy nie przyszło związać się na stałe z kościołem, ale z czasem, gdy moi rodzice widzieli, że to dla mnie ważny temat, trochę odpuścili i nawet mnie pobłogosławilli gdy orzekłem, że taką drogę chcę obrać.

Teraz są ze mnie dumni

Mama początkowo nie mogła tego przeboleć, bo chciała mieć wnuki. Ja jestem jedynym dzieckiem moich rodziców i wybierając kapłaństwo, jednocześnie pozbawiłem ich marzeń o wnukach.

Ale od pewnego czasu mama często powtarza mi, że jest ze mnie dumna. Zauważyła, że spełniam się w roli księdza, a moi parafianie mnie uwielbiają.

Jestem takim zapalonym, społecznym działaczem. Dużo robię dla lokalnej młodzieży i staram się też maksymalnie pomagać osobom starszym.

Ale przychodzą do mnie tak naprawdę wszyscy i to nie tylko po to, żeby się wyspowiadać.

Czasami trudno jest mi dotrzymać tajemnicy, bo parafianie zdradzają mi takie fakty, które mogą być krzywdzące dla ich bliskich.

ksiądz w kościele canva.com

Raz nie wytrzymałem

Przyszedł do mnie mężczyzna, który wyznał mi, że nie może mieć dzieci i okłamuje swoją partnerkę. Wyjawił mi to podczas spowiedzi, więc chroniła go tajemnica. Ja jednak wiedziałem, że jego partnerka bardzo o tych dzieciach marzy, a planuje wziąć z nim ślub.

Nie wiem sam, co mnie podkusiło, ale pewnego popołudnia zdradziłem jej sekret jej partnera, bo chciałem chronić ją przed podjęciem poważnej decyzji, której mogłaby w przyszłości żałować.

Kobieta uznała, że nawet jeśli to prawda (podważyła tym samym moją prawdomówność), to ona i tak kocha swojego partnera i chce z nim być, a dzieci zawsze można adoptować.

On już nigdy do mnie nie przyszedł, a ja boję się, że kiedyś to moje niedotrzymanie tajemnicy wyjdzie na jaw i będę musiał za to zapłacić.

Chyba nigdy w życiu niczego tak nie żałowałem i już wiem, że nie wtrąciłbym się w sprawy innych, nawet wiedząc coś, co może być dla kogoś bardzo istotne.

Mam potworne wyrzuty sumienia, bo popełniłem karygodny błąd i sam sobie nie potrafię tego wybaczyć.

Karol

Przerobili zabytkowy kościół na DOM i wystawili go na sprzedaż! Wnętrze zaskakuje!
Źródło: Rex Features/East News
Reklama
Reklama