"Romans męża wniósł coś dobrego do mojego życia. Nie uwierzycie, jak to się skończyło!"

"Romans męża wniósł coś dobrego do mojego życia. Nie uwierzycie, jak to się skończyło!"

"Romans męża wniósł coś dobrego do mojego życia. Nie uwierzycie, jak to się skończyło!"

Canva

„Gdy Paweł pakował swoje ostatnie rzeczy, wykorzystałam chwilę jego nieuwagi, żeby zakraść się do jego telefonu i podebrać numer do jego kochanki. Przez kilka tygodni biłam się z myślami, czy oby na pewno dzwonienie do niej to dobry pomysł. Uznałam jednak, że nie mam nic  do stracenia. Mój dwunastoletni związek się rozpadł, więc było mi już wszystko jedno. Z duszą na ramieniu wybrałam jej numer i kiedy tylko odebrała, zaczęłam monolog, nie pozwalając jej dojść do słowa...”

Reklama

* Publikujemy list naszej czytelniczki.

Szczęśliwe zakończenie smutnej historii

Choć romans męża był dla mnie dramatem, po którym myślałam, że już nigdy się nie pozbieram, wniósł do mojego życia coś dobrego. Nie uwierzycie, jak to się skończyło! Ale zanim przejdę do „szczęśliwego zakończenia” tej smutnej historii, zacznę od początku.

Nasze małżeństwo było bardzo burzliwe. Dwie osoby z nieposkromionym temperamentem i różnymi poglądami na pewne kwestie. Nie było idealnie, ale były cudowne momenty, które chciałam dobrze wspominać na starość. Dziś już wiem, że na pewno nigdy nie pomyślę o tym człowieku w superlatywach, jednak chwilami byłam cholernie szczęśliwa.

Paweł to zabójczo przystojny brunet, który zachwyca szarmanckim uśmiechem i manierami typowymi dla dżentelmena z dawnych lat. Ja z kolei jestem brzydkim kaczątkiem. Bujne, napuszone włosy, na które nie działają żadne odżywki i krzywy nos to moje znaki rozpoznawcze. Mimo to nie mam żadnych kompleksów i znam swoją wartość.

Nasze życie łóżkowe było świetnym potwierdzeniem tego, że pewność siebie potrafi zdziałać cuda. Sama nie wiem, dlaczego Paweł szukał szczęścia w ramionach (czy tam między nogami) innej kobiety. Naprawdę, dawałam mu wszystko, czego facet mógłby potrzebować w sypialni.

Para skierowana w stronę okna leżąca w sypialni Canva

Moje serce pękło na pół

Kiedy powiedział mi o romansie, byłam zdruzgotana. Całe szczęście, że nie dorobiliśmy się dzieci, bo byłoby jeszcze gorzej. Wzięłam urlop w pracy i cały tydzień poświęciłam na rozpaczanie. Ryczałam codziennie od rana do nocy. Moje serce po prostu pękło na pół, a ja przestałam widzieć sens życia. Postanowiłam, że spróbuję spotkać się z tą kobietą, żeby sprawdzić, co takiego ona ma w sobie, czego mi brakuje.

Gdy Paweł pakował swoje ostatnie rzeczy, wykorzystałam chwilę jego nieuwagi, żeby zakraść się do jego telefonu i podebrać numer do jego kochanki. Przez kilka tygodni biłam się z myślami, czy oby na pewno dzwonienie do niej to dobry pomysł. Uznałam jednak, że nie mam nic  do stracenia. Mój dwunastoletni związek się rozpadł, więc było mi już wszystko jedno.

Z duszą na ramieniu wybrałam jej numer i kiedy tylko odebrała, zaczęłam monolog, nie pozwalając jej dojść do słowa:

Dzień dobry, albo w sumie nie taki dobry, bo pewnie go pani zepsuję. Założę się, że nie ma pani pojęcia, kim w ogóle jestem, ale muszę panią poznać. Chcę wiedzieć, co kochanka mojego męża ma w sobie, czego mi brakuje i dam pani spokój...

Nagle usłyszałam zdziwienie dobiegające ze słuchawki:

Kochanka? Męża?!

- zdenerwowana kobieta wykrzyczała wręcz te słowa prosto w moje ucho. Okazało się, że Paweł nigdy nie powiedział jej o tym, że ma żonę. Spotkałyśmy się w kawiarni w centrum handlowym, żeby ze sobą porozmawiać wygodniej niż przez telefon. Od tamtej pory widujemy się regularnie. Wiola pomogła mi wyjść z depresji. Oczywiście od razu rzuciła Pawła, gdy o wszystkim się dowiedziała. Romans męża sprawił, że zyskałam bratnią duszę. Kto by pomyślał!

Oktawia z Katowic

Klaudia Halejcio w zabawnym filmiku oskarża swojego męża o romans. "To są majtki Karoliny Pisarek!" - mówi
Źródło: .instagram.com/klaudiahalejcio/
Reklama
Reklama