"Każdy weekend spędzam w pracy, bo mam dość mojej żony. Dłużej tak nie wytrzymam..."

"Każdy weekend spędzam w pracy, bo mam dość mojej żony. Dłużej tak nie wytrzymam..."

"Każdy weekend spędzam w pracy, bo mam dość mojej żony. Dłużej tak nie wytrzymam..."

Canva

„Jeden znajomy podpowiedział mi, że powinienem wziąć rozwód. Taka opcja absolutnie nie wchodzi w grę! Przecież małżeństwo to nierozerwalny sakrament, który zgodnie zawarliśmy przed Bogiem. Ślubowałem jej, że nigdy jej nie opuszczę, a teraz miałbym ją zostawić?! Nigdy w życiu!”

Reklama

* Publikujemy list naszego czytelnika.

Niby wierząca, ale...

Pochodzę z dobrego domu. Moi rodzice nigdy ze sobą się nie kłócili. Zawsze starali się rozwiązać wszystkie problemy spokojną rozmową, tak jak głoszą nauki kościoła katolickiego. Moja żona też niby wierząca, ale na bakier z przykazaniami. Jak funkcjonować razem, kiedy słowa „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” są jej tak bardzo obce? Czuję, że znalazłem się w kropce. To małżeństwo to jakiś tunel bez wyjścia, a zapowiadało się tak pięknie...

Barbara jest tak jak ja praktykującą katoliczką. Z tego względu nie zamieszkaliśmy razem przed ślubem. Nigdy też razem nie wyjeżdżaliśmy na dłużej niż na jeden dzień, bo wynajęcie wspólnego pokoju w hotelu i spanie w łożu małżeńskim, choć tańsze niż opłacanie dwóch osobnych noclegów, bez przyjęcia sakramentu małżeństwa byłoby przecież grzechem. Na każdym naszym spotkaniu biło od niej ciepłem i spokojem. Nawet nie mieliśmy okazji się porządnie pokłócić.

Kobieta i mężczyzna siedzący w kościelnych ławkach Canva

Zresztą, zanim wzięliśmy ślub, spotykaliśmy się tylko przez pół roku. Dla jednych to krótko, dla innych długo. Ja jednak czułem, że to ta jedyna. Zresztą mam już 35 lat i chciałem w końcu skonsumować ten związek, tak jak Pan Bóg przykazał. Młodsi nie będziemy, a czas na wydanie potomstwa na świat z dnia na dzień uciekał. Mając to na uwadze, szybko oświadczyłem się Barbarze i już po kilku tygodniach udało się złożyć przysięgę w kościele.

Nie wynajmowaliśmy żadnej sali weselnej, postawiliśmy na skromność, zgodnie z zasadami kościoła. Wszystkich gości zaprosiliśmy na działkę naszych rodziców na ciastko i szampan. Oczywiście bezalkoholowy! Pijaństwo to grzech.

Rozwód? Nigdy w życiu!

Kilka pierwszych dni po ślubie było wspaniałych. Następnie zaczął się koszmar. Moja żona ciągle podnosi głos, denerwuje się o byle głupstwa, a nawet tłucze talerze w złości. Ona jest taka porywcza i nerwowa, że nie potrafię z nią funkcjonować. Jeden znajomy podpowiedział mi, że powinienem wziąć rozwód. Taka opcja absolutnie nie wchodzi w grę! Przecież małżeństwo to nierozerwalny sakrament, który zgodnie zawarliśmy przed Bogiem. Ślubowałem jej, że nigdy jej nie opuszczę, a teraz miałbym ją zostawić?! Nigdy w życiu!

Żeby nie zgrzeszyć, staram się unikać Barbary. Codziennie robię nadgodziny, a każdy weekend spędzam w pracy. Jestem bardzo zmęczony i czuj, że dłużej tak nie wytrzymam...

Piotr z Częstochowy

 

Ślub Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości". Była tam też Marta Manowska! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama