O Robercie Karasiu od kilku dni jest bardzo głośno. Rekordzista świata w 10-krotnym Ironmanie został oskarżony o doping. 34-latek początkowo zaprzeczał, że brał niedozwolone substancje, ale później przyznał, że świadomie wziął doping. Szybko okazało się, że takie zachowanie ma swoje konsekwencje. Bardzo kosztowne, dodajmy!
Robert Karaś stosował doping
Robert Karaś zszokował swoich fanów, kiedy w niedzielę, 30 lipca, umieścił na swoim profilu na Instagramie inny niż do tej pory film. Sportowiec ogłosił, że w próbce pobranej od niego w trakcie zawodów w Brazylii wykryto śladowe ilości niedozwolonych substancji. Twierdził jednak, że nie był świadomy ich obecności w swoim organizmie.
Jednak już dzień później wersja prezentowana przez Roberta Karasia nieco się zmieniła. 34-latek, który zdecydował się na badanie wariografem, żeby udowodnić swoją niewinność, tłumaczył, że brał doping przed walką MMA, którą stoczył w lutym. W rozmowie z "Kanałem sportowym" powiedział wprost:
Wiedziałem, że to biorę, natomiast nie zagłębiałem się, co to jest, bo miałem to w d... Zapytałem się, czy to jest legalne. Powiedział mi: "72 godziny i nie będziesz miał w organizmie", więc wiedziałem, że to jest coś nielegalnego.
Robert Karaś stracił kontrakty sponsorskie. W grę wchodzą ogromne pieniądze
Nie dziwi więc, że sponsorzy Roberta Karasia od razu zareagowali na tę sytuację. O powadze sytuacji mówił, tuż po pierwszym oświadczeniu Karasia, Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej. W rozmowie z portalem "Sport.pl" ocenił, że zawodnik niemal na pewno zostanie zdyskwalifikowany. I właśnie do opinii Michała Rynkowskiego odniósł się Karaś w rozmowie z "Kanałem sportowym":
Przez niego straciłem 600 tys. zł w jeden dzień, natomiast takie jest życie. Moi sponsorzy, z którymi miałem na dwa, trzy lata kontrakt, stwierdzili, że po co nam Karaś, skoro cztery lata ma nie startować. I się wycofali.