"Uciekłam od męża po 10 latach. Ten list, to moja spowiedź przez sobą. Piszę i płaczę

"Uciekłam od męża po 10 latach. Ten list, to moja spowiedź przez sobą. Piszę i płaczę

"Uciekłam od męża po 10 latach. Ten list, to moja spowiedź przez sobą. Piszę i płaczę

canva.com

"Przez wszystkie te lata wydawało mi się, że nic tak naprawdę się nie dzieje. Przecież nigdy mnie nie uderzył, nie był wobec mnie agresywny. Mąż zawsze był człowiekiem spokojnym. Wszyscy go uwielbiali, bo był też duszą towarzystwa. Uwielbiał bawić innych i kochał być w centrum uwagi. Oj tak! Gdy wszystkie oczy były zwrócone na niego, on był najszczęśliwszy na świecie. No i wiele osób mi takiego chłopa zazdrościło. Ale ja nie byłam szczęśliwa. Zastanawiałam się, dlaczego tak jest, skoro on mnie przecież nie krzywdzi. Prawda jednak była inna, a ja zrozumiałam ją dopiero po 10 latach. Wtedy od niego uciekłam - dosłownie - i postanowiłam wszystko sobie w głowie poukładać. Teraz piszę ten list, który jest dla mnie jak pewnego rodzaju spowiedź przed sobą i po prostu płaczę".

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

Zakochałam się bez pamięci

Po raz pierwszy poczułam coś takiego do jakiegokolwiek mężczyzny. Nie miałam może wielkiego doświadczenia w związkach, ale Patryk był tak czarujący i opiekuńczy (przynajmniej długo tak myślałam), że ja prawie od pierwszej chwili wiedziałam, że chcę życia u jego boku.

Wprowadziłam się do niego, szybko wzięliśmy ślub. No i byłam naprawdę szczęśliwa, choć trochę się po naszym ślubie zmieniło.

Rzadko wychodziłam z domu. Ale to nie dlatego, że musiałam całymi dniami się nim zajmować. Gdy posprzątałam i ugotowałam, miałam czas dla siebie.

Jednak Patryk nie lubił jeździć w moje rodzinne strony, a swoją rodzinę też rzadko odwiedzał i raczej sam.

Goście od czasu do czasu się u nas pojawiali i po każdym takim spotkaniu ktoś później pisał do mnie z pytaniem, dlaczego pozwalam się tak traktować.

Tak, to znaczy jak?

Zawsze zadawałam innym to pytanie, bo ja miałam wrażenie, że jestem traktowana jak księżniczka. Nie musiałam pracować, choć kiedyś chciałam tę pracę podjąć. Mąż jednak powiedział mi, że wystarcza nam spokojnie na wszystko, więc bo bez sensu, żebym wracała na etat.

Nie musiałam robić zakupów, bo robił je sam.

Sprzątałam, gotowałam i po prostu byłam.

Wprawdzie czasem, gdy mąż sobie wypił, to zdarzało się, że usłyszałam od niego, iż jestem biedakiem bez ambicji. Że przyszłam do niego bez niczego i dalej nic nie mam, bo wszystko jest tak naprawdę jego.

Ale gdy rano trzeźwiał, zawsze mnie przepraszał i ja o tym wszystkim zapominałam.

dłonie na klawiaturze canva.com

Aż odkryłam, że...

Mój mąż mnie zdradza. Nie chcę w szczegółach opisywać, jak się tego dowiedziałam, ale w momencie, gdy potwierdziłam, że to prawda, to poczułam, że mam naprawdę złamane serce.

Zdradzał mnie przez te wszystkie  lata wielokrotnie i to z różnymi kobietami i pewnie też ze względu na to nie pozwalał mi się z nimi kontaktować.

Nie mogłam mieć koleżanek. Nie miałam też stałego dostępu do telefonu, jedynie pod kontrolą męża. Nie miałam własnych pieniędzy, nie kupowałam sobie nawet ubrań. To on mi je kupował i wybierał te, które mu się podobały. Niezależnie od tego, czy były w moim guście, czy też nie.

W pewnym momencie zrozumiałam, że byłam dla niego zwyczajną marionetką. Takim misiem do przytulenia, gdy potrzebował go w momencie, kiedy inne misie nie były dostępne. Zamknął mnie w domu jak swoją własność, a ja tego nie zauważałam.

Gdy uświadomiłam sobie, że krzywdzić kogoś można nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, postanowiłam odejść. A musiałam się o to mocno postarać, bo teren domu był ogrodzony, a ja nie miałam nawet własnego klucza. Mąż zamykał mnie zawsze, gdy wychodził do pracy.

Wciąż układam sobie to wszystko w głowie i widzę coraz bardziej, jak mocno byłam zaślepiona. Płaczę, pisząc ten list, ale nie jestem gotowa na to, aby opowiedzieć więcej.

Jeśli jesteś kobietą, która jest traktowana podobnie jak ja, koniecznie zastanów się nad tym, czy rzeczywiście jesteś szczęśliwa w takim układzie. Pamiętaj, że nikt nie ma prawa cię więzić. Bo ja żyłam właśnie w więzieniu. Trudno było odzyskać wolność, ale teraz znów przypominam sobie, jak to jest żyć na własnych zasadach. I oddycham pełną piersią.

Terenia

Joanna Krupa kiepsko radzi sobie z rozwodem? Samotne macierzyństwo daje się jej we znaki! Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/joannakrupa
Reklama
Reklama