"Moja żona przestała się malować... Kiedyś dbała o siebie, teraz nosi stary dres. Nie na to liczyłem"

"Moja żona przestała się malować... Kiedyś dbała o siebie, teraz nosi stary dres. Nie na to liczyłem"

"Moja żona przestała się malować... Kiedyś dbała o siebie, teraz nosi stary dres. Nie na to liczyłem"

Canva

"Od kiedy urodziło nam się dziecko, nie poznaję swojej żony. Co się z nią stało? Kiedyś nie wyszłaby z domu bez makijażu i w domowych ciuchach. Zawsze perfekcyjna. Najukochańsze szpilki miała w kilku egzemplarzach. Nawet nie chciała słyszeć o noszeniu sportowych butów! Była kobietą zadbaną w każdym calu i to mi się w niej podobało, pociągało mnie niesamowicie. Teraz... Nie mogę patrzeć już na ten jej pomięty dres i badziewne klapki... Nie na to się pisałem..."

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika.

Annę poznałem na evencie. Kilka miesięcy później została moją partnerką

Annę poznałem na imprezie firmowej. Przyszła jako dziewczyna kumpla z innego działu. Od razu zwróciła moją uwagę — dopasowana czerwona sukienka, dekolt, szpilki, makijaż... Kobieta zdecydowanie w moim typie! Jeszcze te długie blond włosy... Ona w lot zauważyła, że się na nią zagapiłem.

Nie muszę chyba mówić, że po kilku miesiącach kumpel nie był już kumplem, za to ja byłem w związku z Anną. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania, podobne podejście do życia... Wspaniale się rozumieliśmy. Imponował mi jej charakter. Młoda, odważna, zawsze mówiła to, co miała na myśli, bez owijania w bawełnę.

Jej perfekcyjny wygląd i kobiecy styl były wisienką na torcie. Anna dobrze wiedziała, że jest atrakcyjna, i nie wstydziła się tego pokazać. Paznokcie zawsze miała zrobione. Spała w koronkowych koszulkach i rano wyglądała jak z okładki, nawet z potarganymi włosami.

Była zadbana w każdym calu i m.in. to mnie w niej pociągało. W dbaniu o siebie umiała jednak znaleźć równowagę. Nie to, co niektóre wysmarowane tapetą laski, którym przydałaby się szpachla na wyposażeniu łazienki.

Młoda kobieta w białym dresie siedzi przy biurku z nogą w szpilce w górze Canva

Anna została moją żoną. Po urodzeniu dziecka zmieniła się nie do poznania

Po dwóch latach wzięliśmy ślub. Rok później Anna zaszła w ciążę. Urodziła nam się śliczna dziewczynka. Z miejsca się zakochałem w tej małej istotce. Początki były dość trudne, przeszliśmy przez te wszystkie kolki, histerie, bunty, ale pomagaliśmy sobie nawzajem.

Kiedy moja żona chciała odespać i odpocząć, ja przejmowałem opiekę nad małą. Czasami przychodziła też pani, żeby posprzątać nam mieszkanie, bo przy mojej pracy zawodowej nie zawsze znajdowaliśmy na to czas.

Zauważyłem, że mimo to moja żona wiele spraw odpuściła. Zajmowała się córeczką i to wypełniało jej dni. Anna jest naprawdę wspaniałą matką. Nawet się nie spodziewałem, że tak dobrze odnajdzie się w tej roli. Umówiliśmy się nawet, że do pracy wróci dopiero po wychowawczym — możemy sobie na to pozwolić.

Jednak córeczka skończyła już rok, a Annie nadal daleko do aparycji mam z Instagrama... Nie wiem, co się stało, że dbając o dziecko, przestała o sobie dbać. Do porodu kazali jej zdjąć lakier z paznokci... i potem już go nie założyła. Włosy też przestała farbować, a odrosty nie wyglądają zbyt zachęcająco.

Najpierw na noc zaczęła zakładać jakieś infantylne koszule do karmienia w misie albo króliczki. Teraz śpi w moim t-shircie i jakichś barchanach zamiast koronkowych majteczek...

Sukienki wiszą w szafie (chyba są trochę za małe), a Anna gania po mieszkaniu w rozciągniętym dresie, rozczłapanych klapkach i ma w nosie to, jak wygląda. Już nie mogę na ten jej dres patrzeć. Nie na to się pisałem.

Kiedyś nie było mowy o tym, żeby założyła adidasy albo wyszła z domu bez makijażu. Teraz się śmieje, że jej to niepotrzebne, bo wypadła już z rywalizacji o partnera między samicami. Tia, bardzo zabawne.

Nie wiem, jak mam odzyskać dawną, zadbaną i kobiecą Annę

Nie chodzi mi o to, żeby robiła z siebie nie wiadomo jaką gwiazdę, bo życia na pokaz nie potrzebujemy, ale... Jestem prostym facetem. Działają na mnie proste rzeczy. Wspaniale mieć szczęśliwą żonę, spełnioną w macierzyństwie, ale miło by było popatrzeć na nią w sukience i ciut zgrabniejszym obuwiu niż chińskie klapki na nogach.

Ja się nie zmieniłem, cały czas jednakowo staram się być dla niej atrakcyjnym partnerem. Nie mam opony w pasie ani pilota w ręku. Wolę coś zrobić w domu albo spędzić czas z Anną i moim dzieckiem niż marnować czas na kanapie.

Jakoś inne kobiety potrafią to pogodzić i nie rezygnują ze swojej kobiecości, gdy tylko na horyzoncie pojawia się dziecko. W końcu ona nadal jest też żoną i kobietą, nie tylko mamusią... Bardzo bym chciał, żeby uwzględniła też moje potrzeby. Tylko nie mam pojęcia, jak jej to wszystko powiedzieć...

Odstawiony na bok mąż

Piotr Mróz na Sycylii chwali się umięśnionym ciałem. "O bogowie!" - fani oniemieli z zachwytu! Zobacz galerię przed i po!
Źródło: instagram.com/piotrmroz1988
Reklama
Reklama