"Już dawno chciałem powiedzieć o tym żonie. W końcu muszę to zrobić!"

"Już dawno chciałem powiedzieć o tym żonie. W końcu muszę to zrobić!"

"Już dawno chciałem powiedzieć o tym żonie. W końcu muszę to zrobić!"

canva.com

"Takie rozmowy zawsze są trudne. Wiem doskonale, że będzie jej mega przykro i pewnie zmieni do mnie nastawienie, ale ja nie mogę już dłużej tego ukrywać. Może dla jakiejś innej kobiety to byłby drobiazg, ale moja Asia na pewno to ciężko przeżyje. Tylko że ja muszę zadbać też o siebie w tym wszystkim, a w ten sposób nie mogę tego robić. Ciąży mi mocno to, co już dawno powinienem był powiedzieć mojej żonie i stwierdziłem, że podczas najbliższego urlopu w końcu to zrobię. Zabiorę ją w wyjątkowe miejsce, poczujemy klimat, wyluzujemy się. Liczę na to, że wtedy będzie jej łatwiej to przyjąć".

Reklama

*publikujemy list czytelnika

Mam przecudowną żonę

Doceniam ją naprawdę na każdym kroku i jestem zdania, że jeśli dwoje ludzi się kocha i ceni za coś, to te osoby powinny regularnie sobie o tym przypominać.

Jesteśmy razem szczęśliwi. Dbamy o siebie nawzajem, o swoje potrzeby. Rozmawiamy o nich. W zasadzie nie mamy przed sobą tajemnic. Piszę w zasadzie, bo jest coś, o czym tak naprawdę już dawno powinienem powiedzieć mojej żonie. Nie zrobiłem tego przez te wszystkie miesiące dlatego, że bardzo obawiam się jej reakcji. Boję się, że poczuje się zraniona. Że wszystko, co razem budowaliśmy nagle runie, bo ucierpi choćby jej poczucie własnej wartości.

To nie są łatwe tematy. A ja od dłuższego już czasu zabieram się za to, żeby z nią porozmawiać.

Wiem, jak jej to umilę

Zaplanowałem nam kilka urlopowych dni bez dzieci. Zabiorę ją w przepiękne miejsce i pozwolę jej poczuć jego klimat. Zadbam o każdy szczegół, żeby to, co powiem, było dla niej choć trochę mniej bolesne.

Bo żona tak bardzo się stara. Na każdym kroku próbuje mnie uszczęśliwiać i ja to widzę.

Nie chcę, żeby do kogoś się porównywała, a pewnie tak będzie. Ale przez te ostatnie miesiące sporo schudłem i to nie ze stresu czy z powodu redukcji.

Ja zwyczajnie nie lubię posiłków mojej żony. Moja mama gotowała zupełnie inaczej. Lekko, zdrowo, kolorowo. Tutaj jest wszystko na jedno kopyto. Jest tłusto i prawie bez przypraw. Nie znoszę mdłego jedzenia.

Wciskam w siebie te obiady mojej żony, żeby nie robić jej przykrości, ale zawsze nakładam sobie porcję jak dla dziecka.

Może powinienem był od początku mówić jej o tym, co mi nie smakuje. Nakierować ją na moje upodobania kulinarne.

splecione dłonie na tle zachodu słońca canva.com

Po tylu miesiącach będzie trudno

Ona na pewno poczuje się urażona, a ja mam straszne wyrzuty sumienia, że przeze mnie będzie jej źle. Bo przecież naprawdę się dla mnie stara.

Wymyśliłem, że nie powiem jej, żeby gotowała jak moja mama. To by była przesada.

Zapisałem nas jednak na kurs gotowania dla par. To bardzo fajna opcja, bo z tego, co wiem, to tam odbywają się też rozmowy na temat upodobań kulinarnych, więc będę mógł delikatnie zasugerować żonie, w czym tkwi problem.

Poza tym takie wspólne gotowanie naprawdę zbliża. Myślę, że to może być dla nas szansa na fajną "terapię małżeńską". No i oby to wypaliło.

Mam nadzieję, że żona potraktuje ten kurs jak kreatywny prezent z mojej strony, a nie jak jakiś przytyk. Wierzę też, że taki upominek rozwiąże mój problem i już niedługo będę mógł powiedzieć, że jem u mojej żony, jak u mamy. Czyli najlepiej!

Błażej

Szczęśliwa Katarzyna Cichopek zachwala wspólne gotowanie. "Dobrze, że Wy się spotkaliście" - ktoś pisze
Źródło: instagram.com/katarzynacichopek
Reklama
Reklama