"Mama postanowiła raz w życiu zaszaleć i wyprawić sobie huczne 50. urodziny. Zastrzegła jednak, byśmy zamiast prezentów dla niej przynieśli coś zupełnie innego... Tylko po co jej to wszystko, skoro nie ma nawet jednego wnuka! W zaproszeniu napisała coś, co głęboko poruszyło serca wszystkich gości. Nie szczędzili na spełnienie jej nietypowej prośby".
*Publikujemy list od czytelniczki.
Moja mama nigdy nie potrzebowała niczego dla siebie
Odkąd pamiętam, moja mama nigdy specjalnie nie świętowała swoich urodzin. Ot, jakiś domowy torcik w kręgu najbliższych, jedna symboliczna świeczka i to wszystko... Nie potrzebowała pompy.
Co roku zastanawialiśmy się, co podarować jej w prezencie w ten szczególny dzień. A ona tylko uśmiechała się lekko i mówiła, że ma już wszystko, czego w życiu pragnęła. Ma nas — najlepsze, co mogło ją w życiu spotkać. Ma kochającego męża, na którego zawsze może liczyć. Niczego więcej nie potrzebuje.
Za to zawsze potrafiła doceniać drobne rzeczy, z których składa się życie. Kochała wszystko, co kolorowe. Nie wymagała fajerwerków, szczęście czerpała garściami z każdego zwyczajnego dnia. Nie mieliśmy pojęcia, skąd brała się u niej taka wdzięczność za wszystko. Rzadko opowiadała o sobie.
Mama postanowiła hucznie świętować swoje półwiecze
Byliśmy mocno zaskoczeni, gdy oznajmiła nam, że z okazji swoich 50. urodzin ma w planach wyprawić dużą uroczystość dla rodziny i przyjaciół. W sumie to głównie dla rodziny ze strony taty, bo jej rodzina miała mieszkać za granicą. Powiedziała, że raz w życiu, na swoje półwiecze, chce zaszaleć.
Ponieważ rodzice mieszkają w domu na wsi, impreza za domem na świeżym powietrzu nie stanowiła problemu. Tata zadbał o zakupy, mama zatrudniła kucharkę, która 12 lat temu gotowała na mojej komunii. Wszystko było przygotowane.
W zaproszeniu wyznała swoją tajemnicę
Mama zadbała także o zaproszenia. Poprosiła w nich o to, byśmy zamiast prezentów dla niej przynieśli... zabawki dla dzieci, kolorowanki, kredki, gry i tym podobne rzeczy. Tylko po co?! Ona nie ma ani jednego wnuka.
Pod tą prośbą napisała coś, co do głębi poruszyło wszystkich gości:
Zanim poznałam swojego męża, byłam sama na świecie. Nigdy Wam tego nie mówiłam, ale ojca nawet nie znam, a matka zostawiła mnie w szpitalu. Nie chciała mnie. Przez lata tułałam się po ośrodkach, czułam się gorsza i samotna. Odkąd Was poznałam, stałam się innym człowiekiem. Dziękuję Wam za to, że jesteście i przyjęliście mnie do swojej rodziny. Bliscy ludzie, miłość, własne miejsce na ziemi — to mnie zmieniło. Szare życie nabrało kolorów. Niczego więcej nie potrzebuję. Prezentów też, dlatego chciałabym dać trochę radości dzieciom, które są samotne i opuszczone, jak kiedyś ja.
To wyznanie poruszyło nas do głębi... Nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. Wszyscy nie szczędzili mamie uścisków i przynieśli na urodziny ogromną ilość prezentów, które zawieźliśmy potem potrzebującym dzieciom. Kocham ją teraz jeszcze bardziej.
Dumna córka