"Sąsiad pali na balkonie. Nie mogę już znieść tego smrodu"

"Sąsiad pali na balkonie. Nie mogę już znieść tego smrodu"

"Sąsiad pali na balkonie. Nie mogę już znieść tego smrodu"

Canva

"Mój sąsiad z dołu jest zatwardziałym, a do tego bezczelnym palaczem. Pali najgorszy syf, grube i śmierdzące papierosy z bazaru. I zawsze robi to na balkonie. Przez całe lato nie mogę otworzyć przez to okna. Prośby i groźby w ogóle nie poskutkowały. Doszło do tego, że ostatnio poszczuł mnie swoim psem. Co robić?"

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki

Wymarzone mieszkanko

Mieszkam w spokojnej dzielnicy, w niedużym bloku jakich wiele. Nie mogę powiedzieć, że mam wrednych sąsiadów, bo zwyczajnie ich nie znam. Za to tego jednego, który mieszka pode mną, poznałam aż za dobrze. Mieszkanie kupiłam z moim chłopakiem jakiś czas temu. Bardzo nam się spodobało – nieduże i gotowe do zamieszkania. Co prawda bez żadnych luksusów, ale żeby zmieścić się w naszym budżecie, nie mieliśmy co liczyć na luksusy. Najważniejsze było dla nas, aby mieć swoje cztery kąty.

Kupiliśmy je zimą, więc przez pierwsze miesiące nie otwierałam za bardzo okien. Za to latem, kiedy było bardzo gorąco, zaczęliśmy zostawiać otwarte okna na noc. Już pierwszego wieczoru poczułam straszny, duszący smród dymu papierosowego. Dodam, że sama nigdy nie paliłam i bardzo drażnią mnie te zapachy. Smród był potworny i wdzierał się do mojego mieszkania. Trwało to kilka minut, ale niedługo potem znowu ktoś zaczął palić. Tak było przez kilka dni, aż zorientowałam się, że to sąsiad z dołu kopci.

Kobieta trzyma się za nos Canva

Niesforny sąsiad

Nie mogłam już wytrzymać tych zapachów, więc poszłam na dół, zapukałam, przedstawiłam się. Byłam bardzo miła. Powiedziałam, że do naszego domu wdziera się dym papierosowy i zapytałam, czy nie mógłby palić na dworze. On, facet po pięćdziesiątce w typie bezrobotnego Janusza i poplamionej koszulce, spojrzał się na mnie jak na idiotkę i powiedział, że jest u siebie i będzie robił, co mu się podoba. Po czym zamknął mi przed nosem drzwi.

Jak tylko wróciłam do domu, znowu poczułam smród dymu. Wściekła pozamykałam wszystkie okna i zapaliłam kadzidełka, aby rozgonić ten zapach. Poradziłam się znajomych co tu począć i powiedzieli, żebym udała się do administracji. Tak też zrobiłam. Obiecali, że jeśli sytuacja się będzie powtarzać, to go upomną. Janusz z dołu miał jednak gdzieś ich upomnienia – jarał na potęgę dniami i nocami, a ja dusiłam się w mieszkaniu przy 35 stopniach Celsjusza i zamkniętych oknach. Znowu poszłam do administracji i zrobiłam awanturę. Tym razem powiesili na klatce kartkę z informacją, że nie wolno palić we wszystkich częściach wspólnych, a także na balkonach. To jednak nie ruszyło mojego sąsiada. W końcu poszłam do niego i wściekła powiedziałam, że jak chce palić, to żeby robił to w mieszkaniu, przy zamkniętych oknach. A on zawołał swojego wielkiego wilczura i mnie nim poszczuł!

Zastanawiam się teraz, czy mam dzwonić po policję, straż miejską, czy najlepiej szukać nowego mieszkania, chociaż to ostatnie raczej nie wchodzi w grę. Nie tak to miało wyglądać.

Maria

Ten mężczyzna wybudował i wykończył dom za 220 tysięcy! Jest piękny i funkcjonalny
Źródło: .youtube.com/PomysłNaDom
Reklama
Reklama