"Niedawno wyszłam za mąż i po ślubie zamieszkałam w rodzinnym domu mojego męża. Budujemy się i nie chcemy wynajmować mieszkania, żeby zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy. Dom teściów jest duży i spokojnie pomieściłby nas wszystkich, nawet gdybyśmy pokusili się o gromadkę dzieci. Ale ja od razu mówiłam, że musimy mieszkać sami. Mam fajnych teściów, ale jednak lubię mieć własne zasady, a w ich domu już jakieś panują. Uważam, że łatwiej dbać o dobre relacje w małżeństwie, gdy się mieszka na swoim. A po tym, co ostatnio odkryłam, na pewno nie mogłabym mieszkać z teściem na zawsze. On ma naprawdę dziwne przyzwyczajenia. Ostatnio go na czymś nakryłam i zdębiałam".
*publikujemy list czytelniczki
Wyszłam za cudownego mężczyznę
Od pierwszej chwili wiedziałam, że to ten jedyny, a gdy poznałam jego rodziców, jeszcze utwierdziłam się w tym przekonaniu. Są tak rodzinni i otwarci, że od razu poczułam się jak ktoś dla nich ważny.
Spotykałam się z Gracjanem dość długo, bo prawie przez 3 lata. Zaręczyliśmy się po roki, ale chcieliśmy odłożyć pieniądze na wesele. Wprawdzie zapraszaliśmy tylko najbliższych, ale chcieliśmy zorganizować imprezę z tak zwaną pompą. W końcu z założenia wesele ma się tylko raz w życiu, a ja lubię tworzyć wspomnienia.
Po ślubie zamieszkaliśmy z teściami. Mają dużo większy dom niż moi rodzice i mogliśmy zająć całą górę, na czas budowy naszego domu,.
Doceniam bardzo tę możliwość, bo dzięki temu, że nie musimy wynajmować mieszkania, budowa szybciej postępuje, a nam udaje się nawet coś odłożyć na wyposażenie domu.
Nie wchodzimy sobie w drogę z teściami
Często słyszę od znajomych, że w sumie to przecież mogłabym tu mieszkać na stałe, skoro fajnie się dogadujemy. Ale oni mają jednak swoje zasady. Niektóre mi nie odpowiadają, choć oczywiście mieszkając u nich, się do nich dostosowuję, wcale nie narzekając.
Ja uważam, że najlepiej dba się o relacje partnerskie wtedy, gdy budujemy wszystko od zera. Razem i sami, bez niczyjego wsparcia, a słowo to można by nawet wziąć w cudzysłów.
Czasami rodzicom wydaje się, że udzielają tylko dobrych rad no i oczywiście ja wiem, że robią to z troski, ale mimo wszystko to już zaburza spokój i jakąś tam naszą wizję tworzenia rodziny.
Poza tym ostatnio odkryłam dziwne przyzwyczajenia teścia. Trochę mnie one zaskoczyły i chyba też przeraziły.
Spędzam z teściami sporo czasu
To fajnie, bo mogłam ich poznać lepiej. Mama Gracjana jest cudowna i bardzo podobna do mojej. Teść bywa trochę czepialski, ale potrafi być uroczy. Lubię go i chyba też powoli zaczynam traktować jak własnego ojca.
Jednak ostatnio coś mnie przestraszyło.
Była noc. Spaliśmy już wszyscy, a nagle usłyszałam w naszej sypialni kroki. Deski się pod kimś lekko uginały i skrzypiały. Chwilę później ktoś stanął nad moim łóżkiem odwrócony w stronę okna i usłyszałam głos.
Wyskoczyłam wystraszona z łóżka i usłyszałam głos mojego teścia:
Spokojnie dziecko. Ja widziałem tylko, że ta paprotka u Was coś usycha i przyszedłem się za nią pomodlić i chwilę z nią pogadać, bo za dnia zapomniałem.
Ja już wcześniej słyszałam, jak on rozmawiał z roślinami w ogrodzie, choć z doniczkowymi też mu się zdarzało. Myślałam jednak, że to tak trochę na żarty, a on naprawdę wierzy w to, że modlitwa za rośliny i gadanie do nich pomaga im rosnąć i zachować zdrowie.
Dla mnie to trochę przerażające i obawiam się, że to może być objaw jakiejś rozwijającej się powoli choroby.
Nie chciałabym, żeby moje dzieci mieszkały z takim człowiekiem. Nie zrozumcie mnie jednak źle. Ja naprawdę bardzo lubię swojego teścia. Ale chyba przyznacie, że jego zachowanie nie jest normalne?
Iga