"Młody ksiądz uratował moje małżeństwo. Nigdy tego nie zapomnę!"

"Młody ksiądz uratował moje małżeństwo. Nigdy tego nie zapomnę!"

"Młody ksiądz uratował moje małżeństwo. Nigdy tego nie zapomnę!"

canva.com

"Od razu powiem, że żadna ze mnie dewota leżąca krzyżem pod obrazkiem Maryi. Nic z tych rzeczy. Mam sporo do zarzucenia dzisiejszej instytucji Kościoła. Wiem też, że moja historia może być inspiracją dla wielu par. Z pozoru błaha rada można sporo namieszać w Waszym życiu. W moim nieźle namieszała! A wszystko za sprawą jednego młodego księdza!"

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Przygotowania do ślubu

Z Jarkiem spotykaliśmy się od lat. Byliśmy parą od czasów gimnazjum. Na początku wszyscy brali nas mało poważnie, już jako małolaty zarzekaliśmy się, że będziemy razem do końca życia. Wiadomo, że dwoje piętnastolatków guzik wie o prawdziwych życiowych wyzwaniach.

Poszliśmy do tego samego liceum. Ja byłam w humanie, Jarek w matematycznej. Dalej trzymaliśmy się razem i w sumie wszyscy znajomi brali nas w pakiecie, bo byliśmy nierozłączni. Rodzice też zaakceptowali, że mimo młodego wieku jesteśmy strasznie ze sobą zżyci. Pozwalali nam sypiać u siebie nawzajem i wyjeżdżać na wspólne weekendy. Byliśmy tacy trochę młodzi-starzy.

"Życzliwi" wróżyli nam, że rozstaniemy się na studiach. Nowe znajomości, zupełnie inne uczelnie. My jednak nawet tam byliśmy traktowani przez wszystkich jak stare dobre małżeństwo.  Ślub i wspólne życie to była dla nas oczywistość. I to taka, że nawet nie  mieliśmy jakiś oficjalnych zaręczyn, razem poszliśmy do sklepu i kupiliśmy dla mnie pierścionek.

Po studiach rozpoczęliśmy pracę i jak tylko odłożyliśmy kasę, zaczęliśmy planować ślub i wesele. Przygotowanie ruszyły pełną parą. Poszliśmy na kurs tańca i nauki przedmałżeńskie. Traktowaliśmy je trochę jak zło konieczne. Po czasie okazało się, że odmieniły nasze wspólne życie.

Młody ksiądz CANVA

Ksiądz uratował moje małżeństwo

Nie chcieliśmy chodzić na nauki w naszym miasteczku. Zapisaliśmy się do polecanego klasztoru w mieście obok. Te całe przygotowania były podzielone na kilka bloków tematycznych. Wiele słów, które głosił tam ksiądz były dla nas nieporozumieniem. No bo co on może wiedzieć o antykoncepcji czy uczuciach między kobietą i mężczyzną.

Trochę zniechęceni chcieliśmy odbębnić te spotkania, aż przyszedł dzień, gdy zaczęliśmy wsłuchiwać się w te nauki. Ksiądz kazał nam zapamiętać, jedną zasadę, która pomoże nam w trudnych chwilach:

Nigdy nie chodźcie spać pod zachmurzonym niebem.

Z jednej strony mnie to zaciekawiło, z drugiej pomyślałam, że to banał. Dopiero po latach przyszło mi wrócić do tej rady. Już jako dorosła kobieta, żona po przejściach, odkryłam na nowo tę mądrości.

Trochę z uśmiechem zaczęliśmy z mężem stosować radę młodego księdza. Od kilku lat nigdy nie kończymy dnia obrażeni na siebie nawzajem. Przez to pozornie głupie zdanie, zawsze staramy się rozwiązać problemy, albo chociaż je omówić, tak żeby nie zasypiać ze złością, niedopowiedzeniami czy niezakończonymi kłótniami.

Trudno mi wytłumaczyć, jak to dokładnie działa. Oboje mamy w głowie tę myśl, że co by się nie działo, wspólnie musimy rozgonić chmury. Nawet jak nie uda się dojść do wspólnych rozwiązań, zawieszany broń i kładziemy się obok siebie wieczorem, wiedząc, że to, co złe jest do pokonania. Spróbujcie. Warto "nie chodzić spać pod zachmurzonym niebem"!

Asia

 

Przypominamy "pechową" suknię ślubną Joanny Opozdy. Zdjęcia z uroczystości w galerii
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama