"Przedszkolanka stygmatyzuje moje dziecko. Nie godzę się na to!"

"Przedszkolanka stygmatyzuje moje dziecko. Nie godzę się na to!"

"Przedszkolanka stygmatyzuje moje dziecko. Nie godzę się na to!"

canva.com

"Mówiłam, że oddanie córki do przedszkola to wcale nie jest taki dobry pomysł. Ale mąż twierdził, że wreszcie będę miała czas dla siebie. Odpocznę. A jak będę chciała, to i do pracy będę mogła wrócić. Tylko że ja naprawdę wolałabym wciąż być w domu z moją trzylatką i przynajmniej mieć pewność, że dbam o nią odpowiednio i nikt obcy nie ma wpływu na jej poczucie własnej wartości. Rozmawiałam wielokrotnie z nauczycielkami z przedszkola, ale tam wciąż stygmatyzują nasze dzieci. Ja się zwyczajnie na to NIE GODZĘ!"

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Nie chciałam jej puszczać do przedszkola

Wolałam, żeby została ze mną w domu, ale mąż się uparł, bo rzekomo jest mu mnie żal. Że wciąż siedzę z córką i poświęcam jej tyle czasu.

Do mnie najbardziej przemówił argument o tym, że pozna tam inne dzieci. Bo Nelka jest bardzo kontaktowa i z każdym znajduje wspólny język.

Bawię się z nią, gotuję, sprzątam - wszystko z nią robię. Ale jestem jednak tylko kolejną dorosłą osobą, która jest w jej życiu. A ona potrzebuje też dzieci.

Staramy się wprawdzie z mężem o kolejne dziecko, ale zanim przyjdzie na świat i podrośnie na tyle, żeby bawić się z Nelą, minie sporo czasu.

To też zgodziłam się.

Wysłałam ją do tego przedszkola.

Początki były trudne

Mała niechętnie wchodziła na salę i przyklejała się do mnie jak mała pijawka. Serce mnie bolało. Miałam wrażenie, że robię jej krzywdę.

Ale po kilku dniach wszystko się zmieniło. Okazało się, że znalazła kolegów i koleżanki i zaczęła się tam świetnie bawić.

Wtedy stwierdziłam, że chyba jednak matczyna intuicja nie jest do końca niezawodna i trochę wyluzowałam.

Nela prawie codziennie mówiła mi nowe wierszyki i śpiewała piosenki, których wcześniej nie znała. A do przedszkola leciała jak na skrzydłach.

Aż zaczęły się lekcje angielskiego. Takie maluchy powinny przecież uczyć się języka przez zabawę, a nie w schemacie typowo szkolnym. Niestety w naszym przedszkolu tak nie jest.

trzyletnia dziewczynka pisze po ścianie canva.com

Przedszkolanka stygmatyzuje dzieci

Pewnego razu Nela wróciła z przedszkola smutna. Zapytałam, co się stało. A ona na to, że ma taką minę jak ta, na jej rączce.

Podniosłam rękaw bluzy i zobaczyłam pieczątkę. Była to buźka wyrażająca negatywną emocję.

Zapytałam skąd ta pieczątka. A ona na to, że ciocia w przedszkolu zrobiła taką tylko jej, bo nie chciała powtórzyć słowa, które wydawało jej się zbyt trudne.

To ja dbam o dobre samopoczucie mojej córki i staram się, aby miała wysokie poczucie własnej wartości, a w przedszkolu ktoś bezprawnie ją stygmatyzuje?

Wytłumaczyłam jej, że nie powinna się tym przejmować i napisałam do przedszkolanki długą wiadomość, bo właśnie wyjeżdżałyśmy na kilka dni.

Po powrocie Nela wróciła z pieczątką z wesołą buźką, ale od razu powiedziała mi, że jej koleżanka płakała, bo tym razem ona dostała smutną.

Nie wytrzymałam! Poszłam do tego przedszkola i zrobiłam taką wojnę, że o mało nie wypisałam stamtąd córki. Najgorsze jest to, że przedszkolanki uważają, że te wszystkie naklejki i pieczątki to nie jest nic złego. To ma motywować nasze dzieci do działania?

Serio? Ja się z tym nie zgadzam, ale jestem też ciekawa opinii innych rodziców.

Dagmara

Zamiast zajmować się dziećmi, robiła sobie manicure! Opiekunka żłobka dotkliwie skrzywdziła dziecko. Zobacz!
Źródło: www.facebook.com/carol.culverhouse.52
Reklama
Reklama