"Ojciec zawsze mnie do tego zmuszał. Jako dorosła kobieta mam przez to traumę"

"Ojciec zawsze mnie do tego zmuszał. Jako dorosła kobieta mam przez to traumę"

"Ojciec zawsze mnie do tego zmuszał. Jako dorosła kobieta mam przez to traumę"

canva.com

"Wiem, że nie jestem jedynym takim przypadkiem. W wielu domach różni ludzie czują się tak samo, jak ja. Odczuwają niechęć, mają swoje traumy, które trudno przepracować. Ten temat dotyczy sporej ilości naszego społeczeństwa, choć nie wszyscy o tym głośno mówią. Ja postanowiłam pójść na psychoterapię i dopiero tam dowiedziałam się, w czym rzecz. A nie domyśliłabym się sama, bo wiele osób mówiło mi, że to coś zupełnie błahego. Wszyscy zbijali mnie tym z tropu, a ja dalej szukałam odpowiedzi na swoje pytania, ale ich nie znajdowałam".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Rzadko wracam do rodzinnego domu

Choć jeszcze do niedawna sama nie rozumiałam dlaczego. Dopóki żyła mama, jeździłam tam chętniej, choć raczej tylko z krótkimi wizytami. Po jej śmierci wszystko się zmieniło i jeżdżę tylko z obowiązku, nie z jakiejś wewnętrznej potrzeby.

Czasem tacie trzeba coś podrzucić, zawieźć go do lekarza, pomóc w czymś. Zresztą on zawsze ciągnął do ludzi, więc teraz też nie lubi być sam, szczególnie że nie ma nawet do kogo się odezwać.

Dla mnie ten rodzinny dom to są same niefajne wspomnienia. Ja wiem, że nie powinnam obwiniać o nie ojca, bo pewnie nie robił mi krzywdy celowo, ale jednak mam przez to wszystko obecnie niemałą traumę.

Wiele rzeczy muszę sobie przepracować

Sama jestem teraz mamą. Staram się uczyć na błędach moich rodziców i nie popełniać tych samych w przypadku moich dzieci. Ale nie zawsze wychodzi.

Moje dzieciaczki są bardzo kontaktowe. One też kochają ludzi. Uwielbiają z nimi przebywać. Staram się im więc zapewniać tę możliwość, choć dla mnie to trudne. Ja się czuję zwyczajnie przebodźcowana.

I tak właśnie było w moim rodzinnym domu. Wiem, że to było lata temu i kiedyś nie diagnozowało się każdego dziecka a wizyta u psychiatry, czy u psychologa to był wstyd na całą wieś.

Teraz jest inaczej. Łatwiej. Teraz sama mogłam się zdiagnozować i zrozumieć swoje traumy.

W domu rodzinnym drzwi wciąż były dla wszystkich otwarte. Przychodziły te ciotki, wujkowie, a nawet obcy.

Tata zawsze chciał się mną pochwalić. Miałam pamięć do wierszyków i piosenek i traktował mnie trochę jak taką małpkę w ZOO. Wciąż było: "Gabi a powiedz, Gabi a zaśpiewaj". A ja stałam na środku salonu przed wszystkimi tymi ludźmi i drżącym głosem wydobywałam z siebie kolejne wersy tego, co miałam przedstawić.

Śniło mi się to po nocach. A jak zbliżały się imieniny któregoś z rodziców, to nie mogłam spać. Za to w dniu imprezy chowałam się pod stołem albo za firanką, skąd tata wyciągał mnie siłą i zmuszał mnie do SHOW!

zmartwiona kobieta canva.com

Dla jednych to nic wielkiego

Ale ja mam ogromny wstręt do ludzi. Kiedyś myślałam, że to przez to, że tak dużo ich było w moim domu, a ja nigdy nie mogłam się przed nimi schować. Ale od czasu, gdy zaczęłam terapię, wiem, że to głębszy problem, za który nie powinnam siebie obwiniać.

Obwiniam za to mojego ojca i uważam, że to przez niego mam teraz traumę. Chyba to dlatego nie lubię tam bywać. Nie zostawiam go w potrzebie, ale też nie przesiaduję z nim dłużej, niż to konieczne.

Trudno jest tak żyć. Gdy i dzieci i mąż kochają towarzystwo i wciąż chcą spędzać czas z kimś więcej niż tylko z naszą rodziną. Mam nadzieję, że i mi kiedyś uda się zmienić nastawienie. Póki co, naprawdę nie potrafię.

Gabi

Co czują dzieci, kiedy jest im źle? Psycholog dzieli się notatkami. Te słowa łamią serce! Zobacz.
Źródło: www.instagram.com/noemidemiblog/
Reklama
Reklama