"Szwagierka przywiozła na Wielkanoc swoje jajka. Ponoć marketowych się brzydzi. Wielka pani spod Radomia"

"Szwagierka przywiozła na Wielkanoc swoje jajka. Ponoć marketowych się brzydzi. Wielka pani spod Radomia"

"Szwagierka przywiozła na Wielkanoc swoje jajka. Ponoć marketowych się brzydzi. Wielka pani spod Radomia"

CANVA.COM

"Monia zawsze musi zrobić coś, żeby człowiekowi dowalić. W tym roku połowę jedzenia przywiozła swojego. Jeszcze bym zrozumiała, gdyby po prostu dla wszystkich przygotowała zdrowszą wersję, ale nie! My jedliśmy swoje, bo ona miała wydzielone porcje dla siebie i dzieciaków. Takiego buractwa to jeszcze nie widziałam".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Pierwsza Wielkanoc u mnie

W tym roku po raz pierwszy urządzałam wielkanocne śniadanie w moim nowym domu. Jesienią skończyliśmy budowę i wprowadziliśmy się do wymarzonego domu. Z wielką przyjemnością zaprosiłam całą rodzinę, żeby po raz pierwszy móc poczuć się jak prawdziwa "gospocha".

Do tej pory na zmianę jeździliśmy do teściów i do rodziców. W tym roku wszyscy przyjechali do nas. Byli moi rodzice, teściowie i brat męża z rodziną. Razem 12 osób. Było co szykować. To nic, ta radość z pierwszych świąt w nowym domu rekompensowała wszystko.

Trochę uniosłam się honorem i nie chciałam, żeby ktokolwiek mi pomagał. Poprosiłam, żeby jedynie wzięli dobre humory i przyjechali na gotowe. Razem z Markiem i dzieciakami, pięknie ozdobiliśmy dom. Już od 6 rano pachniało żurem, a jajka przygotowaliśmy na 4 sposoby. O 9.00 byliśmy obrobieni i z ekscytacją czekaliśmy na gości.

koszyczek wielkanocny CANVA.COM

Szwagierka przywiozła swoje jedzenie

Pękałam z dumy, gdy mama i teściowa pochwaliły stół i piękne potrawy. Widać było, że naprawdę są zaskoczone, jak wszystko pięknie przygotowaliśmy sami. Obie nasze mamy to bardzo ciepłe i serdeczne osoby. Umieją docenić i pochwalić.

Trochę spóźniony wpadł brat Marka z rodziną. Moja szwagierka taszczyła ze sobą kosz z jedzeniem. Na początku zdębiałam. Powiedziałam, że przecież prosiłam, żeby nic nie przywozić. Wszystko jest gotowe. Ona nagle wypaliła:

Wiesz, my teraz odżywiamy się bardziej eko i nie ruszamy syfiastych jaj z marketu. Przywiozłam nam takie od szczęśliwych kurek.

No już się nic nie odzywałam. Pomyślałam, że dołożymy te ich do naszych i nie będę się unosić honorem. Bez przesady, są święta. No ale jak usiedliśmy przy stole, okazało się, że mają jeszcze pasztet z wiejskiego królika i żur z naturalnego zakwasu. Zacisnęłam zęby, ale było mi cholernie przykro.

Hitem było  to, że Monika owszem przywiozła zdrowe wersje świątecznych potraw, ale tylko dla swoich najbliższych. Rozłożyła im te eko jaja na talerzach, a moja teściowa aż się zagotowała. Nie wytrzymała i tak im wygarnęła, że aż wszystkich zatkało:

Takiego buractwa dawno nie widziałam. Monia, przyszłaś w gości, przyniosłaś swoje, obraziłaś gospodarzy i jeszcze, żebyś kogoś poczęstowała, to może bym zrozumiała, ale wasze zachowanie, to po prostu prostactwo! Chciałaś być taka nowoczesna, a pokazałaś, że jesteś źle wychowana. Możesz się gniewać, ale tym razem przesadziłaś.

Monika zrobiła się czerwona, nic nie powiedziała, ale widziałam, że było jej wstyd. Wiem, że teściowa trochę przegięła, ale chyba powiedziała to, co każdy z nas pomyślał. No i dobrze. Może się czegoś nauczy, ona za każdym razem musi wbić jakąś szpilę. Czuję, że to trochę sprowadzi szwagierkę na ziemię.

 

Asia z Radomia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Agnieszka Łyczakowska ze "Ślubu..." często dzieli się rodzinnymi zdjęciami. Zdjęcie w sukience BOHO w galerii. Pasuje jej do figry?
Źródło: instagram.com/agnieszka_lyczakowska
Reklama
Reklama