"Zawsze unikałam randek w ciemno jak ognia. Przecież na takich spotkaniach można trafić na samych biednych przegrywów, którzy nie potrafią znaleźć sobie dziewczyny. W końcu jednak koleżanka mnie namówiła. Gorzej nie mogłam trafić".
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Po śmierci męża unikałam randek w ciemno
Pochodzę z małej miejscowości, że średnio zamożnej rodziny. Zawsze chciałam się stamtąd wyrwać i uważałam, że zasługuję na znacznie więcej.
W końcu w wieku 25 lat poznałam swojego męża Bartosza, który był szanowanym, bogatym biznesmenem. Bartosz był ode mnie co prawda starszy o 30 lat, ale od zawsze wychodziłam z założenia, że wiek w prawdziwej miłości nie ma znaczenia.
Niestety, Bartosz zmarł bardzo szybko, bo już po dwóch latach i zostawił mi ogromny majątek, którym muszę sama zarządzać.
Koleżanki już po 3 miesiącach namawiały mnie do tego, żebym sobie kogoś znalazła, kto pomógłby mi to wszystko ogarnąć. Ja jednak wychodziłam z założenie, że przecież niedawno zmarł mój mąż i no tak się nie godzi. Zresztą zawsze miałam złe zdanie o tym wszystkich aplikacjach randkowych.
Pół roku później koleżanki jednak same mi założyły taką znaną aplikację randkową.
Niestety, nie trafiłam na odpowiednich facetów. Z każdym kolejnym pisaniem miałam dość, bo ciągle trafiałam na biednych przegrywów, którzy patrzyli na mnie napalonym wzrokiem, a tak naprawdę nie mieli mi nic do zaoferowania. Wszystko zmieniło się w jednej chwili, gdy poznałam Maćka.
Myślałem, że Maciek to mężczyzna moich marzeń
Jak pisałam z Maćkiem, wydał mi się naprawdę fajnym mężczyzną. Odpowiedział mi, że pracuje na wysokim stanowisku w firmie samochodowej. Mówił, że ma willę pod Poznaniem i tam pracuje, ale w przyszłym tygodniu wybiera się do Lublina i możemy się spotkać.
Trochę zdziwiło mnie, że nie przyszedł w najdroższym garniturze, tylko takim średniej jakości. Był jednak bardzo elokwentny i inteligenty, więc szybko o tym zapomniałam.
Lekko się też zaniepokoiłam, gdy próbował zapłacić, ale dostał "błąd karty". Oczywiście zapłaciłam, a on obiecał oddać mi przy najbliższej okazji.
To jednak wtedy nie miało znaczenia. Nasze spotkanie nabrało jakiejś takiej magii i spędziliśmy wyjątkową noc.
Tak się złożyło, że Maciek został na dłużej — na dwa tygodnie. Chciał wrócić do domu i wymienić kartę na inną, ale zaoferowałam mu, że może na razie spać u mnie i kupię mu to, co będzie potrzebować, a on potem odda mi pieniądze. Maciek się zgodził. Spędziliśmy piękne 5 dni, a potem pewnej nocy obudziłam się w mieszkania, a jego obok nie było.
Zniknął beż pożegnania. Dzwoniłam, a on nie odbierał. Szybko zorientowałam się też, że z mieszkania zniknęły wszystkie drogie rzeczy. Praktycznie zniknęło prawie wszystko....
Maciek, jeśli to czytasz, to wiedz, że policja już się Tobą interesuje, więc lepiej sam się poddaj i nie kombinuj. Nie spodziewałam się, że mnie tak potraktujesz. Myślałam, że będziesz miłością mojego życia, a okazałeś się zwykłym oszustem z Tindera. Ja tak jednak tego nie zostawię!!!
Malwina