"Mąż za wszystko dawał synowi pieniądze. Po latach mocno tego pożałował"

"Mąż za wszystko dawał synowi pieniądze. Po latach mocno tego pożałował"

"Mąż za wszystko dawał synowi pieniądze. Po latach mocno tego pożałował"

canva.com

"Wiedziałam, że to się tak skończy. Ale kiedy mówiłam mężowi, że nie można Jacka uczyć, że za wszystko dostaje się pieniądze, on tylko coś odburkiwał pod nosem. No i dalej płacił mu za wszystko. Za wyniesienie śmieci, za przyniesienie zakupów z auta, a nawet za dobre wyniki w nauce. To miała być dla niego dobra motywacja no i OK, na pewno nie chciał źle tylko, że teraz ta jego hojność i płacenie synowi za wszystko odbija mu się czkawką, a mi przy okazji też. Myślę, że naprawdę mocno pożałował tego, jaki był dla syna przez większość jego życia".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Mąż za wszystko płacił synowi

W moim domu były zupełnie inne zasady. Pomagaliśmy, bo uważaliśmy, że to nasz obowiązek. W końcu rodzice zapewniali nam dosłownie wszystko. Dbali o nasze potrzeby.

Dostawaliśmy kieszonkowe, ale nic poza tym. I uważam, że to było bardzo rozsądne podejście.

Mój mąż niestety nie wyszedł z takiego założenia i postanowił sam podejmować decyzje dotyczące finansów i naszego syna.

Wielokrotnie sprzeciwiałam się jego decyzji, ale on i tak robił po swojemu.

Skończyło się na tym, że Jacek za wszystko dostawał pieniądze. Nieważne czy wyniósł śmieci, czy odkurzył mieszkanie albo umył naczynia.

Mąż płacił mu nawet za pomoc we wniesieniu zakupów do domu albo za oceny. I to nie, że tylko za piątki. Każda ocena ze skali (powyżej trójki) miała swoją wartość.

Tak było przez lata

Pewnego dnia przyjaciele poprosili nas o pomoc w przeprowadzce. Mieli dużo tych klamotów i sami by tego nie ogarnęli. Oczywiście zgodziłam się bez zastanowienia i przewieźliśmy wszystko w jeden dzień.

Jacka zabraliśmy ze sobą. Za dużo tam nie porobił, ale tu przytrzymał, tam przykleił i jakoś sprawniej szło.

Nie były to zajęcia wymagające, ale syn był przyzwyczajony do tego, że praca, to praca. No bo jak to inaczej nazwać, skoro zawsze dostawało się wynagrodzenie.

Wróciliśmy do domu, a on wyciąga rękę. Daje do zrozumienia, że czeka na pieniądze. Na co ja mówię do niego, że to przyjaciele i nie wzięliśmy od nich złotówki. Teraz my pomożemy im, a kiedyś oni nam.

Mąż jednak wziął Jacka na bok, wyciągnął portfel i wręczył mu pięć dyszek. Ja już nawet nie miałam siły tego komentować.

wkładanie pieniędzy do świnki skarbonki canva.com

Ale mąż po latach pożałował

Przez wiele lat wiodło nam się całkiem dobrze. Jednak to dlatego, że każde z nas prócz etatu miało dodatkowe zajęcia. Teraz nie mamy już na to sił ani zdrowia, więc żyjemy z emerytur, które są jednak dość skromne.

Dajemy radę, ale musimy liczyć każdą złotówkę.

Ostatnio mąż poprosił syna, żeby pojechał z nami na zakupy. Auto nam się zepsuło. Wlaliśmy mu paliwo do baku i chodziliśmy między regałami z dokładnymi listami. Tak najłatwiej zaoszczędzić.

Wróciliśmy do domu. Przygotowałam kolację, zjedliśmy wszyscy razem. Ale gdy Jacek zaczął zbierać się do wyjścia, mówi do męża: 100 zł poproszę.

Mąż spojrzał na mnie i bez słowa wyjął pieniądze i mu dał. Nie odezwałam się również, ale to 100 zł mniej oznacza, że będziemy musieli żyć jeszcze skromniej.

Ja wiem, że mąż już syna o pomoc nigdy nie poprosi. Ale nie przyzna się do swojego błędu. Widzę jednak, że go wreszcie zrozumiał. Szkoda, że tak późno.

Terenia

Ujawniono zarobek Maryli Rodowicz za tegorocznego Sylwestra.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama