"Miesiąc po porodzie wróciłam do pracy. Rodzina i znajomi nie dają mi żyć"

"Miesiąc po porodzie wróciłam do pracy. Rodzina i znajomi nie dają mi żyć"

"Miesiąc po porodzie wróciłam do pracy. Rodzina i znajomi nie dają mi żyć"

Canva

04"Zawsze byłam bardzo pracowita. Kiedy dowiedziałam się o ciąży, najpierw się przeraziłam, ale potem wszystko ułożyłam sobie w głowie i postanowiłam, że wcale nie muszę przecież zmieniać mojego trybu życia. Znalazłam opiekunkę i już miesiąc po porodzie byłam znowu w pracy. Koleżanki i rodzina nie mogli się pogodzić z moją decyzją i szkalowali mnie na każdym kroku."

Reklama

Wioletta

Kariera na najwyższych obrotach

Miałam 36 lat kiedy zaszłam w ciążę. Mój mąż zawsze powtarzał, że nigdy sam z siebie nie chciałby mieć dzieci, ale jak się trafi no to trudno. Ja byłam totalnie poświęcona mojej karierze, którą rozwijałam od najmłodszych lat. Byłam etatową bizneswoman i aktywistką po godzinach. Doczłapałam się już do kierowniczych stanowisk i byłam zaangażowana w mnóstwo projektów, gdzie byłam niezbędną osobą.

Wszystkie moje plany pokrzyżowały dwie kreski na teście ciążowym. Tak, to była wpadka. Zaszaleliśmy z mężem na wakacjach i oto trzymałam właśnie w ręce dowód mojej niefrasobliwości. Od kilku tygodni czułam się nieswojo. Na początku myślałam, że się czymś zatrułam, ale kiedy opóźniała mi się miesiączka, pomyślałam, że jest coś na rzeczy. Kiedy zobaczyłam, że jestem w ciąży, to było dla mnie jak uderzenie w twarz. W ogóle się tego nie spodziewałam. Uwielbiałam moje ułożone i wypełnione pasjami życie. Mały człowiek jakoś nie wpisywał się w te ramy. Po długich rozmowach z mężem, który też na początku nie wydawał się zachwycony, trochę udało mi się odzyskać równowagę.

Wiola, przecież to tylko dziecko. Dostosuje się do naszego trybu życia. Twierdzenie, że wszystko się zmienia, jak tylko pojawią się dzieci na świecie jest przereklamowane

- przekonywał mnie Artur.

Wspólnie uzgodniliśmy, że nie będziemy przerywać naszej pracy. Pod koniec ciąży było mi już ciężko się przemieszczać, więc pracowałam do końca zdalnie. Jeszcze jak dostałam skurczy, wysyłałam ostatniego maila.

Kobieta w zaawansowanej ciąży przed komputerem Canva

Nieżyczliwe komentarze bliskich

Połóg bardzo mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że będzie tak ciężko. Chyba miałam nawet przez moment baby blues, ale myśl o rychłym powrocie do pracy mnie ratowała. Jeszcze przed porodem znalazłam godną zaufania opiekunkę, która zgodziła się codziennie zajmować Jankiem przez 9 godzin, kiedy oboje byliśmy w pracy.

Po trzech miesiącach takiego funkcjonowania czułam się znowu jak ryba w wodzie, a i dziecko wydawało się zadowolone. Ale niestety moje otoczenie nie dało mi zapomnieć o tym, że jestem złą matką. Widziałam to w spojrzeniach koleżanek z pracy. Raz nawet podsłuchałam, jak na korytarzu komentowały:

Jak można zostawić takie maleństwo samo w domu? Trzeba całkiem nie mieć serca

- plotkowały między sobą.

Czułam, jakby ktoś wbił mi szpilę w serce. A jeszcze gorzej było, jak o moich poczynaniach dowiedziały się moja matka i teściowa. Na początku nie mogły uwierzyć, że planuję zrezygnować z urlopu macierzyńskiego. A kiedy do nich dotarło, że mówię na serio – obie zrobiły mi awanturę i przestały się do mnie odzywać.

Bardzo to przeżyłam i szczerze mówiąc, nie jestem już tą samą osobą co kiedyś. I, co najlepsze, to wcale nie dziecko zabrało mi radość z mojego życia, a zawistne otoczenie, które narzuca nam – matkom – swoje normy i schematy. Do Artura, mojego męża, jakoś nikt się nie przyczepił, że nie zrezygnował z pracy kiedy urodził się mały.

Żona znanego aktora chwali się brzuchem po czterech ciążach! „Jak Ty to robisz?” Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama