"Synowa nie słucha moich rad. Nie dba należycie o Krzyśka, więc w końcu ją wymieni na inną kobietę!"

"Synowa nie słucha moich rad. Nie dba należycie o Krzyśka, więc w końcu ją wymieni na inną kobietę!"

"Synowa nie słucha moich rad. Nie dba należycie o Krzyśka, więc w końcu ją wymieni na inną kobietę!"

zdjęcie ilustrujące/Canva

"Ile to ja się u Państwa naczytałam listów od młodych kobiet - tak przynajmniej się przedstawiały w tych wiadomościach. Nie chciałabym wrzucać wszystkich do jednego worka, ale po przeczytanych artykułach stwierdzam, że moje pokolenie miało zupełnie inny system wartości i podejście do małżeństwa. Proszę jednak zwrócić uwagę, ile rozwodów było kiedyś, a ile jest teraz? Chyba nasz "staroświecki system", jak to teraz młodzi mówią, lepiej się sprawdza".

Reklama

Publikujemy list od czytelniczki.

"Nie powiem, że była wymarzoną synową"

Ja z moim Sławkiem jesteśmy razem już prawie 47 lat, z czego 45 po ślubie. Tu też proszę zwrócić uwagę, że kiedyś nie czekało się ze ślubem latami, tak jak teraz młodzi mają w zwyczaju robić. Poznawało się odpowiedniego kandydata na męża, on zabiegał o względy dziewczyny, jak do siebie para pasowała, to brało się ślub i już. Nie było żadnego pomieszkiwania na kocią łapę, bo i ludzie zaraz by skrytykowali, ale też po co? Skoro kobieta i mężczyzna dobrze się dogadują ze sobą, miło spędzają czas, to na co te wszystkie testy z mieszkaniem i latami spotykania się?

Krzysiek, mój syn, niestety zasmakował chyba za bardzo dzisiejszego luzu. Nie obwiniam jego, on po prostu w szkole miał kolegów, którzy to usilnie chcieli dowieść, że są władcami świata, a on nie chciał być gorszy. Dlatego wiele lat stracił na imprezowaniu, spotykał się z kilkoma dziewczynami, ale jak wtedy twierdził - jest za młody na deklaracje. W końcu, na ostatnim roku studiów, poznał Paulinę. Nie powiem, że była wymarzoną synową - jej rodzice byli po rozwodzie, a ona z kolei niezbyt obrotna i pracowita.

"Pauliny to nie jest dobra żona"

Krzysiek z Pauliną pobrali się po ponad 3 latach od zapoznania, ale to też tylko dlatego, że nalegałam na ten ślub. Teraz trochę żałuję, ale tak jak już pisałam - mieszkania na kocią łapę nie akceptuję, a Krzysiek wiedział, że lepiej wyjdzie na życiu w zgodzie z rodzicami, bo co nieco im dorzuciliśmy do działki, na której pobudowali dom.

Myślałam, że Paulina doceni nasz gest, bo od swoich rodziców nie dostała nic. Bardzo się myliłam. Ta dziewczyna wykorzystuje Krzyśka na każdym kroku i robi to od ponad 10 lat! Do tej pory nie mają dziecka, podejrzewam, że to ona nie chce, tylko Krzysiek nie da na nią złego słowa powiedzieć. Jest leniwa, zagania Krzyśka do wspólnego sprzątania, ona gotuje w tygodniu, on w weekendy. Jaki chłop gotuje w domu? Przecież to jest zadanie kobiety, żony i (oby) przyszłej matki.

Nie dba o swojego męża, ciągle jest w pracy, na spotkaniach z koleżankami, a wieczorami jeszcze biega kilka kilometrów po lesie. Rozmawiałam z nią wiele razy, ma w końcu już 38 lat, to być może ostatni dzwonek na dziecko. Mówiłam jej, szczerze radziłam, że tak po prostu nie powinno być, że nie mają dziecka, ona Krzyśka obarcza domowymi obowiązkami. Tylko Paulina w ogóle mnie nie słucha, za nic ma moje zdanie. To ja jestem grubo ponad 45 lat po ślubie, ale ona jak zwykle wie lepiej.

Teraz Krzysiek ma jeszcze cierpliwość, ale przyjdzie taki moment, że zrozumie, że z Pauliny to nie jest dobra żona. Poza tym, nawet nie mają dziecka, więc kto scali ten związek, jak przyjdzie kryzys? Dla kogo będą walczyć o małżeństwo? Nie rozumiem podejścia synowej. W końcu będzie tak, że Krzysiek pozna prawdziwą i młodszą kobietę, która posprząta bez marudzenia, ugotuje, a i dzieci będzie chciała. Ja wtedy nie stanę po stronie Pauliny, uprzedzałam ją wiele razy.

Beata

Lubicie czarny humor? Te memy i żarty o teściowej zrobią Wam dzień :)
Źródło: Źródło: www.facebook.com
Reklama
Reklama