„Nie lubię świąt. Kłótnie przy rodzinnym stole to norma, a wszystkiemu winny jest...”

„Nie lubię świąt. Kłótnie przy rodzinnym stole to norma, a wszystkiemu winny jest...”

„Nie lubię świąt. Kłótnie przy rodzinnym stole to norma, a wszystkiemu winny jest...”

canva.com

Święta w polskich domach to temat, o którym zapewne każdy z nas mógłby napisać obszerną książkę pełną niewiarygodnych opowieści. Niestety większość z nich nie miałaby pozytywnego wydźwięku i nie dam sobie wmówić, że mogłoby być inaczej. Przyjazna atmosfera przy wigilijnym stole to mit. Wiem to z wielu opowieści i nie tylko...

Reklama

„Nie lubię świąt. Kłótnie przy rodzinnym stole to norma...”

Doświadczam tego, odkąd pamiętam zarówno w okresie świąt bożego narodzenia, jak i Wielkanocy. Tęsknię za czasami, gdy byłam dzieckiem, bo chociaż nie musiałam w tym wszystkim uczestniczyć. Wszystkie rodzinne niesnaski było mi dane nasłuchiwać z drugiego pokoju podczas zabawy z bratem i kuzynostwem. Dziś niestety jest zupełnie inaczej, ale do tego stopnia, że najchętniej nie pojawiałabym się na kolacji wigilijnej u rodziców, a wszystkie świąteczne tradycje odbębniła przez telefon.

Atmosfera pełna złej energii doprowadziła do tego, że ja po prostu nie lubię świąt. Kłótnie przy rodzinnym stole to norma, a wszystkiemu winny jest mój ojciec. Zawsze zaczyna się niewinnie, jak się kończy, to chyba wspominać nie muszę.

Szkoda mi mojej mamy i do domu rodzinnego w czasie świąt zaglądam tylko ze względu na nią. Ona ze wszystkich sił stara się załagodzić atmosferę, lecz nie zawsze jest to możliwe. Uśmiechnięta rodzinka w eleganckich strojach jedząca karpia i barszcz z uszkami to coś, co można zobaczyć tylko na filmach. Z którą koleżanką bym nie rozmawiała, to u każdej to samo.

rodzina oglądająca coś śmiesznego na komputerze w czasie świąt canva.com

Konflikt ojca z synem niszczy atmosferę świąt

Gdy byliśmy dziećmi, to mój ojciec zaczynał wojnę domową od mojej mamy. Zawsze znalazł sobie coś, co mu nie pasowało. A to zupa była za gorąca albo za wolno szła do kuchni po czysty talerzyk dla jegomościa. W większym gronie to, jak wszędzie temat polityki rozpalał go do czerwoności. Wtedy nie liczy się absolutnie z nikim.

Od kilku lat tematem do kłótni numer jeden jest mój brat, który nie chciał przejąć rodzinnego biznesu, a zamiast tego wybrał studia i przyszłość na własnych zasadach. Mój ojciec jest stolarzem, a zakład który prowadzi, był dotychczas przekazywany z pokolenia na pokolenie. Można powiedzieć, że robota przy drewnie jest dla niego rodzinną tradycją, a że mój brat się na to wszystko wypiął, to ojciec wciąż ma mu to za złe.

Ja nie mogę już tego znieść, bo ile można słuchać o bezczeszczeniu ojcowizny i braku szacunku do własnego ojca tylko dlatego, że Radosław miał odwagę się postawić i iść własną ścieżką. Ja, jako iż jestem kobietą, to na stolarnię nie zasłużyłam i bardzo się z tego cieszę...

Tak odpoczywa córka Joanny Krupy! „Totalna czilerka i utopia”. Pójdzie w ślady mamy? Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama