Dopiero zaczęła pracę w szkole i już została oszukana. Dyrekcja nie chce wypłacić jej całej pensji

Dopiero zaczęła pracę w szkole i już została oszukana. Dyrekcja nie chce wypłacić jej całej pensji

Dopiero zaczęła pracę w szkole i już została oszukana. Dyrekcja nie chce wypłacić jej całej pensji

Zdjęcie ilustracyjne / Canva

Aleksandra marzyła o stabilnej pracy w szkole. Od zawsze lubiła dzieci, dlatego była pewna, że właśnie w zawodzie nauczyciela będzie spełniona. Rzeczywistość w smutny sposób zweryfikowała jej oczekiwania. Gdy Aleksandra dostała pod koniec września przelew za pierwszy miesiąc pracy, okazało się, że została oszukana i absolutnie nic nie może z tym zrobić.

Reklama

Miało być tak pięknie

Aleksandra jest nauczycielką w jednej z lubelskich prywatnych szkół. Pracuje od września, bo wcześniej kończyła pedagogikę na KUL-u. Już na etapie szukania pracy Ola miała nie lada kłopot — wszyscy pracodawcy oczekiwali co najmniej kilkuletniego doświadczenia w zawodzie, a oferowali tylko najniższą płacę. Niektórzy proponowali jej natomiast bezpłatne praktyki bez gwarancji późniejszego zatrudnienia. Ostatecznie, Ola znalazła pracę w małej prywatnej szkole 5 dni w tygodniu od 8 do 16 za niecałe 3000 zł netto miesięcznie.

Aleksandra bardzo chciała realizować swój własny program – być nauczycielem z powołania, który przekazuje nie tylko teoretyczne zagadnienia programowe, ale naprawdę chce czegoś dzieci nauczyć. To, co uważała za swoją zaletę, okazało się wadą. Początkująca nauczycielka już po dwóch tygodniach została wezwana na dywanik do dyrektora, który oskarżył ją o to, że nie realizuje podstawowy programowej. Na nic zdały się zdawkowe tłumaczenia — od teraz Ola była zmuszona ściśle trzymać się podręcznika.

Jak jednak zauważa, to nie jedyne wyzwanie, przed którym stanęła na początku swojej pracy.

Mniej więcej po 20 września do szkoły przyszła jakaś Pani, która chciała ze mną pilnie porozmawiać. Okazało się, że jest to mama jednego z uczniów — Marcina. Chłopiec notorycznie nie odrabiał prac domowych i był w stosunku do mnie bardzo arogancki, dlatego nie bez powodu musiałam wstawiać mu same słabe oceny. Później zaczął przynosić prace domowe na poziomie liceum i wyższym, z których ewidentnie nic nie rozumiał. Było więc oczywiste, że prace są pisane przez kogoś innego. Inaczej twierdziła mama Marcina, która zarzucała mi, że nie umiem uczyć i terroryzuje jej syna. Sprawa trafiła do dyrektora, który stanął po stronie mamy ucznia i poprosił mnie, żebym nie była aż taka drobiazgowa...

— mówi dla Styl.fm Aleksandra.

Aleksandra została oszukana

Prawdziwym gwoździem do trumny całej historii okazała się wypłata. Aleksandra trzy dni była chora i zgodnie z podpisaną umową przedstawiła stosowne zaświadczenie lekarskie. Zgodnie z ubezpieczeniem chorobowym za trzy dni płatnego urlopu należała jej się pensja w wysokości 80 proc. Jej wypłata za pierwszy miesiąc powinna więc wynosić 2700 zł. Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było jej zdziwienie, gdy sprawdzając stan konta, zobaczyła, że dyrekcja wypłaciła jej tylko 2300 zł.
Aleksandra, rozpoczynając pracę nauczyciela, miała wielkie plany i marzenia, które w brutalny sposób zostały bardzo szybko zweryfikowane.

Kamil Wroński

Reklama
Reklama