Wiadomość, która kilka dni temu trafiła do naszej skrzynki, bardzo nas zaskoczyła i wprawiła wręcz w osłupienie. 19-letnia Kinga przeprowadziła się z małej miejscowości pod Rzeszowem do Krakowa. Zaczęła studia, poznała nowych znajomych i zaczęła inaczej się ubierać. To nie spodobało się rodzinie ze strony mamy.
"Co Ty ze sobą zrobiłaś?!" - usłyszała od mamy
Kinga zaczęła eksperymentować z wyglądem. Zakochała się w sklepach z odzieżą używaną, gdzie szukała dla siebie perełek. Pojawił się także delikatny makijaż i diametralna zmiana fryzury.
Sama byłam w szoku, że u fryzjera zdecydowałam się na takie szaleństwo. Nigdy nie farbowałam włosów, a końcówki podcinała mi mama. Siedząc na fotelu fryzjerskim, poczułam impuls. Stało się! Ścięłam włosy na zapałkę i zafarbowałam je na różowo. Czułam się kapitalnie! Gdy w weekend pojechałam do domu, usłyszałam od mamy, że ludzie będą się ze mnie śmiać
"Szatan się cieszy, a Bóg płacze" - powiedział brat mamy
Kinga nie mogła uwierzyć, że mama nie może zaakceptować jej nowego wyglądu. Było jej przykro, bo czuła się dobrze w swojej nowej odsłonie i chciała, aby jej bliscy także to zrozumieli.
Jednak nie słowa mamy mnie najbardziej zabolały, a to, co powiedział jej brat, który jest księdzem. Wpadł do nas na chwilę i gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie i... pogardę. Tylko przekroczył próg naszego mieszkania i powiedział: "Dziecko, co ty ze sobą zrobiłaś?! Szatan się cieszy, a Bóg płacze. Jesteś w przedsionku piekła". Rozpłakałam się, spakowałam i wyjechałam do Krakowa. Na razie nie mam ochoty wracać do rodzinnego domu
Co najdziwniejszego usłyszeliście z ust duchownych?