Do naszej redakcji napisała pani Dominika, mama Klaudii, która chodzi do 3 klasy szkoły podstawowej. Kobieta zwróciła uwagę na nierówności w organizowaniu pozalekcyjnych zajęć sportowych.
SKS-y znają w Polsce niemal wszyscy. Rzadko która placówka nie prowadzi dodatkowych zajęć sportowych. Uczestniczą w nich jednak głównie chłopcy. Gdy rzeczywiście dziewczynkom nie zależy na zajęciach to sytuacja jest oczywista. Zdecydowanie gorzej, gdy mamy do czynienia z dyskryminacją.
Nierówne traktowanie?
Sytuacja, do jakiej doszło w szkole Klaudii, wydaje się jak żywcem przeniesiona z filmów Barei. Pieniądze na SKS-y w tej szkole daje jednak Rada Rodziców i to ona decyduje o utworzeniu sekcji.
Chciałabym podzielić się z Państwem historią z mojego najbliższego otoczenia. Gdy moja córka i jej koleżanki chciały grać w piłkę, okazało się to niemożliwe. Córka, wraz z nimi pasjonuje się piłką, jej idolem jest Robert Lewandowski. Dziewczynki chodzą do 3 klasy szkoły podstawowej i nie było łatwo zebrać 15 osób, by taka sekcja mogła powstać.
Gdy nam się to w końcu udało, Rada Rodziców, która ma decydujący głos, odmówiła, tłumacząc, że dziewczynki mają ogólnorozwojowy SKS - podobnie jak sekcje nie będący finansowany z ministerstwa. To prawda, ale nie grają tam za każdym razem w piłkę. Rada też raczyła pominąć, że chłopcy mają trzy sekcje i dodatkowo mają reprezentację, którym rada kupiła koszulki. Nie wiem jak mam teraz córce powiedzieć, że nie warto się zniechęcać do sportu i że promuje on zasady fair play.
Jak wyglądają pozalekcyjne zajęcia sportowe w szkołach waszych dzieci ?