Wydaje się, że wyjście na spacer z psem jest czynnością, która nie powinna wzbudzać żadnych kontrowersji. Tak niestety nie jest w przypadku Julity z Gdańska, która razem z mężem mieszka na parterze w starym bloku. Cieszą się małżeństwem i wspólnie dbają o malutkiego kundelka, który niedawno skończył roczek. Najczęściej z psem wychodzi 26-latka i właśnie to wzbudziło ostatnio ogromne emocje.
"Sąsiad nazwał mnie wulgarnie!"
Julita z reguły wyskakuje na spacer z psem w ubraniach, w których chodzi po domu. Nie przebiera się szczególnie i nie dba o to, aby wyglądać jak milion dolarów. Najbardziej zależy jej na wygodzie. Tak było także ostatnio, gdy zrobiło się naprawdę ciepło. Młoda kobieta postanowiła wychodzić na spacer w krótkich spodenkach, co wzbudziło ogromne emocje u sąsiada, który mieszka na pierwszy piętrze.
Mój mąż został przez niego zaczepiony, gdy wracał z pracy. Zawsze myśleliśmy, że to będzie tak wyluzowany sąsiad, bo wiekowo podobny do nas, ale nie... Okazało się, że to cham i gbur! Wiecie, co powiedział do mojego męża?! Że gdy go nie ma w domu, ja ubieram się jak pani lekkich obyczajów i paraduję tak specjalnie pod blokiem!
"Mąż wpadł w szał!
Pani Julita dobrze zna swojego męża i gdy słuchała później w domu całej tej opowieści, dobrze wiedziała, że mąż stanął w jej obronie.
Szczerze mówiąc, to nie wiemy, co ten sąsiad sobie myślał? Że mąż mnie wyrzuci z domu czy co? Ze mnie skarci? Że będę chodzić od teraz w długich togach?! Abstrakcja!