Joanna Koroniewska od zawsze wiedziała, że chce zostać aktorką. Właśnie dlatego rekrutowała do legendarnej Łódzkiej Filmówki, gdzie spędziła kilka lat, przygotowując się do wymagającego zawodu. Jak się okazuje, rzeczywistość za murami szkoły była naprawdę przerażająca. Wyszło to na jaw przy okazji otwartego listu Anny Paligi. Jej bolesne wspomnienia z tego okresu wywołały prawdziwą medialną burzę, a za śladami aktorki poszli inni artyści, związani ze Łódzką szkołą Filmową, m.in Weronika Rosati czy Maria Dębska. Do tego grona dołączyła także znana i lubiana aktorka - Joanna Koroniewska.

Joanna Koroniewska o Ewie Mirowskiej na swoim Instagramie

Aktorka boleśnie wspomina okropne traktowanie, zastraszanie i znęcanie się nad nią przez Ewę Mirowską. Koroniewska skwitowała także, że nie wybaczy jej braku możliwości pożegnania się z umierająca mamą.  

Na samą myśl o nazwisku Ewa Mirowska robi mi się niedobrze. W imię zahartowania mnie, od razu na początku wybrała mnie sobie za cel i szczerze, była to niekończąca się moja walka z upokorzeniem, wstydem i samymi najgorszymi emocjami. Wybitna Pani Pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego, wciąż zwracała uwagę na to jaka to jestem głupia, używając przy tym naprawdę mocnych słów. Najgorszych. Najmocniejszych. Do historii przejdzie jeden z egzaminów, w trakcie którego podczas mojego monologu na scenie, przerwała mi i z wściekłością zaczęła mnie poprawiać i krzyczeć na mnie, żebym zaczynała raz jeszcze, i tak parokrotnie. Bawiła się chyba tym moim strachem, ewidentnie TO lubiła. A ja?!! Ja niczym w traumie wciąż zapominałam - wyznała aktorka za pośrednictwem Instagrama.

Z wyznań innych aktorów można wywnioskować, że w szkole dochodziło do poniżania - fizycznego i psychicznego, a nawet molestowania seksualnego.