"Dzieci wołają na mnie świnka, bo mąż im tak kazał. Myślał, że zachęci mnie to do ćwiczeń"

"Dzieci wołają na mnie świnka, bo mąż im tak kazał. Myślał, że zachęci mnie to do ćwiczeń"

"Dzieci wołają na mnie świnka, bo mąż im tak kazał. Myślał, że zachęci mnie to do ćwiczeń"

zdjęcie ilustracyjne/canva

Zrzucenie kilogramów nigdy nie jest łatwym zadaniem. Bardzo ważne w tej sytuacji jest wsparcie najbliższych osób. Liczy się nie tylko dieta i ćwiczenia, ale poczucie, że ktoś z bliskiego otoczenia pomoże, gdy nagle spadną chęci do działania. Ania z Katowic niestety nie może polegać na swoim mężu, który nie tylko jej nie kibicuje tak, jakby tego chciała, ale upokarza ją przed dziećmi.

Reklama

"Trzeba było tyle nie jeść!"

Ania ma 41 lat i od 17 lat jest w związku z Tomkiem. Doczekali się dwójki dzieci i wydawać by się mogło, że prowadzą szczęśliwe życie. Niestety kobieta nie radzi sobie z tym, że nie ma od męża żadnego wsparcia. Gdy przytyła po drugiej ciąży, od tego czasu nie może sobie poradzić z dodatkowymi kilogramami. Wiele razy prosiła męża o to, aby ją zmotywował i pomógł zadbać o siebie. Co usłyszała zamiast tego? 43-latek odpowiedział jej pewnego razu: "Trzeba było tyle nie jeść!"

"Dzieci wołają na mnie świnka..."

Ania przyznaje, że zawiodła się na mężu i najchętniej spędziłaby kilka tygodni bez niego. Ostatnio zachował się tak, że kobieta nie ma ochoty nawet na niego patrzeć:

Ja naprawdę zaczęłam dbać o siebie. Nie jest lekko, bo mam 165 cm i ważę 89 g. Nie chcę tak wyglądać, ale nie mam motywacji... Powiedziałam to kiedyś przed snem mężowi, a co on na to? Rano, śmiejąc się, powiedział dzieciom, żeby zaczęły na mnie wołać "świnka", bo mama jest gruba i chce schudnąć i to jej pomoże. Naprawdę? Tak w jego ocenie wygląda wsparcie?

Czy Wasi mężowie wspierają Was w procesie odchudzania?

Denise i Maria mierzą te sama ubrania, ale w różnych rozmiarach. Robią to po to, aby pokazać, że każda z nas jest piękna. Zresztą sprawdźcie sami
Źródło: instagram: mariacastellanos_ri, denisemmercedes
Reklama
Reklama