"Na starość rzucili wszystko i zamieszkali w drewnianej chacie na pustkowiu. Boję się o nich"

"Na starość rzucili wszystko i zamieszkali w drewnianej chacie na pustkowiu. Boję się o nich"

"Na starość rzucili wszystko i zamieszkali w drewnianej chacie na pustkowiu. Boję się o nich"

Canva

"Moi rodzice zawsze marzyli o tym, żeby zamieszkać w jakiejś pipidówce z dala od cywilizacji. Las, widoki, piękno przyrody... i całkowity brak połączenia ze światem, jak będzie trzeba natychmiast wezwać karetkę albo śnieg zasypie drogę. Zaiste, genialny pomysł, zwłaszcza dla ludzi po siedemdziesiątce, u których zdrowie już nie to, co kiedyś. Próbowałem odwieść ich od tych planów, ale uparli się i wszystkie oszczędności ładowali w tę drewnianą chatę, aż w końcu dopięli swego. Jak mówi stare przysłowie, uważaj, bo twoje marzenie się spełni..."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moi rodzice zawsze marzyli o romantycznym domku w lesie

Moi rodzice to dwie artystyczne dusze. Kochają morze, góry, spacery, świeże powietrze i zachody słońca. Spędzili ze sobą większość życia, a czasem nadal zachowują się jak nastolatki. Myślałem, że z biegiem lat nabiorą więcej rozsądku i z niektórych planów zrezygnują, ale gdzie tam!

Odkąd pamiętam, ojciec rozgłaszał wszem i wobec, że kiedyś zbuduje sobie dom gdzieś na uboczu i w nim zamieszka razem z mamą. Będą mieli spokój i czas dla siebie i swoich pasji.

Co prawda, życie modyfikowało te zapędy. Gdy byli o ponad połowę młodsi, pojawiliśmy się my, lokum było potrzebne od zaraz, bo ledwo mieściliśmy się z dziadkami pod jednym dachem. O budowie musiał zapomnieć, wynajęli mieszkanie w mieście, a potem kupili własne.
runo leśnie i drzewa w lesie canva/zdjęcie ma charakter poglądowy

Na emeryturze spełnili swoje plany

ALe ten plan o zamieszkaniu blisko natury, jak się okazało, mieli wciąż z tyłu głowy. Po pięćdziesiątce tata oznajmił nam, że razem z mamą zdecydowali się kupić w górach drewniany domek do remontu. Jak sprawdziłem na mapie, co i gdzie oni wybrali, to aż się za głowę złapałem!

To była jakaś kurna chata na... uboczu, żeby nie powiedzieć gorzej. Ja wszystko rozumiem, bliskość natury, te sprawy, ale przecież można wybudować się o 300-400 m od najbliższego sąsiada albo drogi, a nie w głębi lasu, gdzie nawet ciężko dojechać! Jeszcze w górach! Asfaltu już tam nie ma.

Jeździli tam co drugi weekend (300 km w jedną stronę!), remontowali, pilnowali, tata miał ambicję wykończyć wszystko sam, z minimalną pomocą fachowców... Ciężko było ich złapać w mieście. Nie powiem nawet, ile pieniędzy w to włożyli, bo jak dla mnie ta kwota jest kompletnie abstrakcyjna i niewarta tego celu. A do zrobienia było naprawdę dużo, zważywszy, że dom nie jest podłączony do kanalizacji. Musieli też poprawić drogę, bo to, co było, okazało się ledwo przejezdne.

W końcu tuż przed 70. urodzinami uznali, że dzieło skończone i mogą zamieszkać we własnym, przytulnym gniazdku.

Refleksja przyszła później

Gdy rodzice się wyprowadzili, byłem przerażony - i wciąż jestem, bo ten ich pomysł wydawał mi się strasznie nieodpowiedzialny. A co, jeśli jedno z nich zasłabnie i będzie potrzebowało karetki? Będzie ulewa i odetną im prąd? Po błocku nie da się dojechać do asfaltowej drogi? Albo zimą ich zasypie? Przecież tam nie będzie się dało nijak dojechać... Już nie mówiąc o tym, że zasięg też jest nędzny, często ginie. A tyle się teraz mówi o nadpopulacji wilków.

Przecież mogli zrobić sobie tam domek sezonowy i spędzać tam lato, a nie od razu się przeprowadzać na stałe! Mówiłem im to wszystko, ale nie chcieli słuchać. Tylko że teraz narzekają, że mało kto ich odwiedza, że na wakacje wolimy jeździć w ciepełko, a nie do dziczy... W domu ciągle coś się psuje, w nocy szybko się wyziębia, a jak chcą zadzwonić i normalnie pogadać, to muszą wychodzić za dom.

Ostatnio mama zemdlała na chwilę i tata był nieźle spanikowany, bo okazało się, że karetka może przyjechać dopiero za godzinę. Mam wrażenie, że teraz żałują, że dali się ponieść marzeniom i zrobili sobie coś takiego! Powinienem nakłonić ich do powrotu?

Tomek

Jadwiga Staniszkis nie żyje. Wybitna socjolożka i komentatorka miała 81 lat. Zobacz galerię!
Źródło: Andrzej Iwanczuk/REPORTER/ East News
Reklama
Reklama