• Kinia Jones odsłony: 2102

    O tym jak Juniorek przyszedł na świat

    W związku z tym, że dostałam kilka prósb na priva o opis porodu Juniorka a tam gdzie go umieściłam, czyli w wątku gratulacyjnym, ciężko go znaleźć pozwalam sobie przekleić go tutaj.
    Jeśli to niezgodne z regulaminem, że taki sam post znajduje się w dwóch miejsach proszę o usunięcie wątku. Dziękuję :)

    Tak jak pisałam wcześniej bóle zaczęły się w środę o 13-stej. I to od razu takie jakieś regularne, co 5-7 minut. Starałam się czymś zająć, ale jakoś średnio mi to wychodziło ;) W końcu zadzwoniłam do Maćka żeby się zwolnił godzinę z pracy, bo to chyba jednak już "to". Nalałam sobie ciepłej wody do wanny, tak jak radziły dziewczyny i się pluskałam a Maciek czytał o fazach porodu w książce o ciąży ;) Liczyliśmy te moje skurcze i stwierdziliśmy, że chyba już powinniśmy się wybrać do szpitala. No to wyszłam z wanny, wyprasowałam ciuchy ;) , ubrałam się, znieśliśmy torby do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Pod szpital zajechaliśmy przed 18-stą. Ale miałam stracha, że mnie odeślą ze Starynkiewicza. A tak bardzo się nastawiłam, że będę tam rodziła. Strach się spotęgował jeszcze bardziej jak zobaczyłam na drzwiach wejściowych do szpitala kartkę z informacją, że z powodu braku miejsc wstrzymuje się przyjęcia na oddział noworodkowy i położniczy. No, ale podeszłam do rejestracji i ze łzami w oczach powiedziałam, że mam bóle. Pani z rejestracji od razu poszła do dużurki położnych im o mnie powiedzieć i już za chwilę miałam mierzone ciśnienie i przyszedł lekarz (swoją drogą niezłe ciacho :lizak: ) mnie zbadać. Zbadał i zapytał: no to co? dzisiaj pani pewnie chce urodzić? No jasne, że chciałam ;) Zaczęli wypisywać jakieś dokumenty i po kilunastu minutach już szłam za położną się przebrać a potem od razu na salę porodową. Byłam jedną rodzącą, tak więc miałam cały czas położną dla siebie. Na początku leżałam podpięta pod KTG, potem jak się bóle zwiększyły to poszłam sobie pod prysznic. Ale jakoś nie zauważyłam żeby mi to pomogło. Wróciłam na łóżko i potem to już nawet wstawać nie chciałam żeby pochodzić albo poskakać na piłce, bo mi się tak strasznie spać chciało ;) Co jakiś czas położna przychodziła i mnie badała i mówiła, że rozwarcie postępuje bardzo ładnie i do północy napewno już Juniorek będzie na świecie. Ja się cieszyłam bardzo i zaciskałam zęby jak przychodził skurcz. Nie chciałam strasznie brać znieczulenia, bo się bałam tego wbijania igły w kręgosłup ;) W pewnym momencie to nawet zasnęłam i spałam chyba z pół godziny. Czas mi jakoś szybko mijał, bo ani się spostrzegłam a była już północ. Czekałam i czekałam na to pełne rozwarcie... Coraz częściej połóżna i pani dr mnie badały i ich miny jakoś nie były zbyt ciekawe. W końcu się doczekałam pełnego rozwarcia i pozwolono mi przeć. Ból był ogromny, trzeba przyznać, ale jak myślałam o tym, że za chwilę Juniorka będę miała przy sobie to jakoś mi było lżej. Niestety, mimo iż według słów położnej, bardzo efektywnie parłam Junior nie mógł się wstawić do kanału, bo okazało się, że mam za wąskie spojenie :( Położna wezwała jeszcze jednego lekarza i położną. Maćka wyprosili z sali i znów mnie badali. Dali mi szansę jeszcze kilka razy przeć, ale po kilunastu minutach już po ich minach wiedziałam, że nic z tego nie będzie :( Decyzja o cesarce zapadła szybko. Lekarz powiedział, że bardzo mu przykro, ale niestety nie urodzę naturalnie i jest potrzebne cięcie. Po chwili już byłam na wózku przewożona na salę operacyjną. A tam to już wszystko potoczyło się błyskawicznie. Cewnik, wenflon, wkłucie w kręgosłup, którego tak się wcześniej bałam a teraz nawet nie poczułam. Nie minęła chwila a już nie czułam nic od piersi w dół. Ta cała cesarka to takie dziwne przeżycie. Bo nic nie boli a jednak czuje się, że coś tam robią przy brzuchu. Kolejna chwila i usłyszałam płacz Juniorka. Pokazali mi go i od razu zabrali, bo okazało się, że podczas tego całego parcia musiał oddać smółkę i urodził się w zielonych wodach :( Ale oprócz tego wszystko z nim było w porządku i dostał 10 pkt Płakałam ze szczęścia, że już Go mamy i ze smutku, że nie udało mi się urodzić naturalnie i że Maciek jest tam za drzwiam a ja tak go chciałam za rękę trzymać Potem zszywanie, które wydawało mi się, że trwało strasznie długo. A potem na koniec słowa pani anestezjolog: jak to pani zrobiła, że nia ma pani ani jednego rozstępu? I wtedy się aż zaśmiałam i odpowiedziałam jej, że nie wiem, ale że za to mi dupa nieźle urosła. Dosłownie tak jej odpowiedziałam. A ona do mnie: pani dupa to nic przy mojej dupie lol Przełożyli mnie na łóżko i zawieźli do sali pooperacyjnej. Tylko przez chwilę widziałam się z Maćkiem :( Juniorka najpierw pokazali Maćkowi a potem przewieźli na noworodki. Powiedzieli nam, że spędzi tam noc i dopiero rano go do mnie przywiozą. Ale już po godzinie go przywieźli do mnie na salę, bo okazało się, że wszystkie badania ma dobre. Ale co z tego, skoro ja nawet głowy unieść nie mogłam :( Leżałam na tym łóżku, widziałam, że on tam leży i nie mogłam go przytulić :( Co chwila płakałam Jakoś dotrwałam do rana i czekałam żeby tylko Maciek do mnie przyjechał. No i przyjechał i okazało się, że na sali pooperacyjnej nie ma odwiedzin i mógł wejść do mnie tylko na chwilkę i do tylko dlatego, bo pani położna powiedziała, że udaje, że go nie widzi. Pobył ze mną chwilę, wyszedł z Juniorkiem na korytarz, zrobił mu kilka zdjęć i pojechał do domu a ja znów zostałam sama i znów płakałam Wieczorem już było lepiej, bo mogłam wstać i potulić Juniorka. A rano następnego dnia wstałam, wzięłam prysznic i czekałam tylko na obchód, bo miałam nadzieję, że już mi pozwolą przenieść się na normalną salę. Pozwolili i koło 11-stej już leżałam sobie z Juniorkiem wtulonym we mnie na sali jednoosobowej, którą sobie zarezerwowałam :D Ale nam było fajnie :D Na początku trochę miałam problemów z karmieniem, bo miałam mało mleka i musiałam go dokarmiać butelką, ale w końcu nam się udało i już noc z soboty na niedzielę Juniorek przeżył tylko na mojej piersi :taniec: Wczoraj wyszliśmy do domu i uczymy się siebie nawzajem :) Juniorek jak narazie jest bardzo grzecznym dzieckiem a ja jestem najszczęśliwszą mamą na całym świecie :love:

    Odpowiedzi (9)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-07, 13:00:26
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
matylda_zakochana 2010-10-07 o godz. 13:00
0

Kinia, ten Twój Juniorek to chyba bardzo nie chciał na świet się wydostać :) Może mu za dobrze było ;)

Dzielna z Ciebie mama, a najważniejsze, że Juniorek cały zdrowy już przy Tobie :D

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-10-07 o godz. 04:44
0

lady_of_avalon napisał(a):GRATULACJE. :D Super relacja

P.S. Nie dośc, że baby bluesa masz takiego samego jak ja, to i poród miałyśmy prawie identyczny - tylko że u mnie cesarka była z powodu spadającego tętna młodego podczas skurczy partych. I tez mi się nic nie chciało robić w czasie porodu tylko lezeć lol lol Bliźniaczki normalnie lol
To już mam kolejną bliźniaczkę forumową lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 04:00
0

GRATULACJE. :D Super relacja

P.S. Nie dośc, że baby bluesa masz takiego samego jak ja, to i poród miałyśmy prawie identyczny - tylko że u mnie cesarka była z powodu spadającego tętna młodego podczas skurczy partych. I tez mi się nic nie chciało robić w czasie porodu tylko lezeć lol lol Bliźniaczki normalnie lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 03:28
0

Kinia ja dopiero teraz bo pomimo, że sprawdzałam nie mogłam znaleźć tego wątku.
Jeszcze raz gratuluję. Świetnie opisane.

Odpowiedz
Gość 2010-10-05 o godz. 07:24
0

alez opis w tym miejscu jest jak najbardziej zgodny z regulaminem. Niestety coraz mniej dziewczyn decyduje sie na opis w osobnym watku wlasnie w tym dziale. Za jakis czas umieszcze go rowniez w zbiorczym watku z relacjami porodowymi.

Gratuluje jeszcze raz. Mam nadzieje, ze Junior juz teraz mniej uparty bedzie ;)

Odpowiedz
Reklama
m. 2010-10-05 o godz. 06:03
0

Kinia jeszcze raz gratuluję! Boski opis :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-05 o godz. 01:13
0

Kinga, świetna relacja ... aż mnie dreszcze emocji i wzruszenia przeszyły.

Raz jeszcze serdecznie gratuluję :D

OT. Nie tylko my jesteśmy imienniczkami, ale Nasi mężowie też mają te same imiona :lol:

Odpowiedz
kasiacleo 2010-10-04 o godz. 01:32
0

Kinia super opis, aż mi łezki poleciały ze wzruszenia

Odpowiedz
Gość 2010-10-04 o godz. 01:06
0

Kinia jeszcze raz wielkie gratulacje!!! Twój Kacperek do końca był uparty ale mam nadzieję że teraz już będzie grzeczny i będzie się słuchał mamusi lol

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie