• Gość odsłony: 6228

    Jak dziecko wpływa na życie towarzyskie?

    Nasze nie istnieje od dwóch lat i pięciu miesięcy. Trafiło nam się dziecko nie śpiące nigdzie poza domem, zasypiające wyłącznie z którymś z nas, nadwrażliwe i bojące się obcychW tej sytuacji wieczorne wyjścia odpadają totalnie, odpada również zapraszanie kogokolwiek do nas, jako że Maks podniecony gościem nie zasnąłby za żadne skarby:| Od jego urodzenia byliśmy razem poza domem bez dziecka RAZ. W IKEI po zakupy, na szybko, żeby zdążyć, zanim nadejście pora spania. Została z nim teściowa. Niestety, teściowa nie nadaje się na zostanie z dwójką, więc teraz, kiedy jest Ola, to już nawet IKEA bez dzieci jest niewyobrażalnym luksusemBawią mnie rady WYLUZOWANYCH rodziców, którzy twierdzą, że dziecko trzeba odpowiednio ustawić od początku:), a będzie zasypiało na stercie cudzych płaszczy w obcej sypialni. Bo jestem zdania, że to dziecko pozwala rodzicom na określony rodzaj luzu. Gdyby Ola była moim pierwszym dzieckiem byłabym tak wyluzowana, że szok, pewnie nawet na dyskotekę bym z nią poszła w tobołku, do teatru, do kina, wszędzie, czemu nie. Ale z Maksem się nie da, tak po prostu. Od czasu do czasu z tego powodu dopada mnie czarna rozpacz, ale generalnie już się przyzwyczaiłam, że treścą naszego życia są dzieci i poza nimi nie istnieje praktycznie nic. To w sumieżałosne, jak tak na to spojrzeć, no ale co mamy zrobić...A jak u Was?

    Odpowiedzi (85)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-05-18, 22:28:33
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
haricot 2010-05-18 o godz. 22:28
0

Madeleine napisał(a):
Do teraz mam stres, jeśli jadę z nim chociażby samochodem - bo jeśli przystanę, włączy się syrena.
znam ból 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-18 o godz. 22:23
0

naturella napisał(a):Czy myslisz, Marcia, ze wszystkie dzieci sa takie, ze zjedza w kazdej sytuacji? Maks zaglodzilby sie na smierc, a nie zjadlby poza domem.
Ooo, to o Piotrusiu też 8) Jak był jeszcze piersiowy - tylko karmienie w odosobnieniu. Obecnie (mimo, że od roku na mieście jadamy co najmniej raz w tygodniu) nadal nie jada poza domem. Byliśmy tydzień za granicą - i dziennie jadł w sumie moooże 300 ml wszystkiego (czyli 1/4 tego, co zazwyczaj). Taki typ.
Do teraz mam stres, jeśli jadę z nim chociażby samochodem - bo jeśli przystanę, włączy się syrena.

Odpowiedz
kasia_ewa 2010-05-16 o godz. 23:18
0

Amelani, ja się piszę na piwo jak Łukasz wróci 8)

A co wyjść... Zosia woli być poza domem niż w domu... Tam ją zawsze coś zajmie, a jak nie zajmie, to śpi w wózku. Zje wszędzie (ale muszę pilnować godzin i dać jeść zanim sobie przypomni, że głodna, bo wtedy marudzi)...
Mąż niestety na dłuższym wyjeździe, więc i zakupy z Zosią robię, i załatwiam sprawy służbowe, i nawet do kina chodzimy. I jak na razie (odpukać) jest dobrze.

Ale fakt - wracam do domu zawsze koło tej 19, by ją wykąpać i położyć spać. Raz wróciłyśmy, powody były ważne, po 21 i było problematycznie przez resztę nocy... Jeśli jednak wykąpana dostanie o określonej porze wieczorną pierś i butlę, zaśnie ładnie wszędzie.

Towarzysko jedynie nieco kulejemy - znajomi nasi niedzieciaci, na imprezę się nie wybierzemy... a teraz ja już wogóle... wyjazdu na jeden wieczór nad morze też już nie będzie... Ale to jest wliczone w tą inną jakość życia. Inną, ale lepszą :) .

Odpowiedz
Mi. 2010-05-16 o godz. 22:43
0

fjona napisał(a):moje dzieci akurat karmić piersią mogłam i moge wszędzie ale za to bez gadania. kiedy tylko coś mówię to od razu przerywają i patrza sie na mnie z wyrzutem, że "przy jedzeniu się nie rozmawia" ;)

:D :D
u nas za to mozna bylo rozmawiac z innymi, ale przez telefon... nie ma mowy 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 22:56
0

nasze życie towarzyskie od czasu pojawienia się w nim Eryka jest, istnieje, ale głównie osobne - tzn ja sie spotykam z koleżankami (niestety, większość dzieciata i wieczorami na drinka/piwko/winko nie chcą wyskoczyć :x , więc przede wszystkim kawiarnianie), a P z kolegami. zdecydowanie rzadziej niż kiedyś wychodzimy razem, choć mamy pod ręką bardzo chętną teściową i czasem korzystamy (niestety, są ograniczenia czasowe, bo nie chcemy jej przetrzymywać za długo). Eryk jest energiczny, ale zsocjalizowany na tyle, że ostatnio dwa razy w Multibaby Kinie byłam 8) (musiałam, niestety, oglądać film z pierwszego rzędu, bo dziecko biegające). generalnie, nie narzekam - jest lepiej niż na początku życie we tójkę myślałam, że będzie 8)
właściwie to mogę podpisać się pod słowami Nezi
Nezi napisał(a):Jedyne co je rózni od tego co było przed przyjściem Leny na świat, to że musi być zaplanowane i w pełni przemyślane. Z brakiem spontaniczności już się pogodziłam ;)
częstotliwośc spotkań w szerszym gronie jedynie zmalała, ale to z powodu emigracji, przenosin do innego miasta, no i tzw codzienność też jakoś poluźniła więzy, które kiedyś myślałam, że nigdy nie osłabną... no, ale to już temat na inną dyskusję...

Odpowiedz
Reklama
fjona 2010-05-12 o godz. 21:56
0

moje dzieci akurat karmić piersią mogłam i moge wszędzie ale za to bez gadania. kiedy tylko coś mówię to od razu przerywają i patrza sie na mnie z wyrzutem, że "przy jedzeniu się nie rozmawia" ;)
i o ile przy Jagodzie to nie jest problem bo ona nie jada nigdy dłużej niż 10 minut (!) to Maciek do pewnego momentu jadał bardzo długo więc każde wyjście towarzyskie było bezcelowe, no chyba, że spotykałam się żeby posłuchać :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:55
0

Jestem skłonna uwierzyć - w koncu to ma sprawiać mi przyjemność a męczyć wlasnego dziecka bym nie zamierzala ;)
Dwa razy mi się dobrze trafiło - chyba muszę komuś podziękować 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:53
0

Alexa napisał(a):Obcy ludzie czy większe skupiska ludzi też mu absolutnie nie przeszkadzają - no ale nie wiem co by było gdyby był inny ;)
Wierz mi, wtedy niestety zmienia sie optyka ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:50
0

Willow a ty jak Nat piersiowa tak? :D
To moze faktycznie to ma wpływ - bo butelkowe wciągnie chyba wszędzie ;)
A wrzask niekoniecznie przy jedzeniu tylko ogolnie jako wpisany w rytm dnia podczas wyjscia mnie nie przeraza jako taki sam w sobie - oczywiscie nie lubię ze względu na malego bo mi go żal jak płacze ale nie przeszkadza mi to w kwestii formalnej czyli takiej ze ludzie będą się patrzec czy ze im głosno będzie - bo w tej sytuacji to pewnie musialabym zminimalizować wyjscia a my z tych dużo wybywających 8)
Zresztą moje dziecko akurat na wyjsciach to istny anioł i jak mało ktory facet np. zakupy uwielbia bo się w kołko coś dzieje - uffff lol ;)
Obcy ludzie czy większe skupiska ludzi też mu absolutnie nie przeszkadzają - no ale nie wiem co by było gdyby był inny ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:47
0

Alexa napisał(a):Blutka napisał(a):
Dzieci jedzą BARDZO CZĘSTO o regularnych porach i jak nie dostaną, to jest syrena, która wnerwia. ;) Nie widzę, czego tu można nie rozumieć.
Rozumiem ze dzieci mogą być rozne (i chwala za to ze moje jest jakie jest bo ja też bez problemu nakarmię go wszędzie - a piersią nie karmię dla jasnosci od początku prawie - grunt przy takim malo problemowym to dobra organizacja ;) ) ale akurat w kwestii "o regularnych porach" to te regularne pory to plus dla mnie - bo z gowy wiadomo kiedy się przygotowywać ;)
Ze dziecko nie chce poza domem to inna historia 8)
Chociaz cięzko mi uwierzyć - szczerze się przyznam ;) ze maluszek nie zje poza domem (pomijam starsze dzieci) ale maluch? jak glodny to zje wszędzie - wedlug mnie 8)
Maciuś jada tylko w domu. Kiedy jestem gdziekolwiek indziej, to possie ze dwa razy i ogląda świat, wierci się na wszystkie strony, a potem marudzi, bo jest głodny, ale jeść z piersi (ani z butli) nie chce. I tak jest lepiej niż było, bo ze trzy miesiące temu, to się po prostu DARŁ jak opętany kiedy przystawiałam go do cycka. 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-12 o godz. 21:45
0

Może piersiowe dzieci są inne - nawet moja spokojna i flegmatyczna Ola ma problem z jedzeniem gdzieś, gdzie nie jest cicho i spokojnie, gdzie są nowe widoki, ludzie itp. Odrywa się od piersi na każdy głośniejszy dźwięk i koniec jedzenia. Z tym, że ona nie wyje, a Maks wył. Cięzko też zaplanować cokolwiek, jeśli rytm jedzenia dziecka jest co trzy godziny? Poza tym do tej nadwrażliwości jedzeniowej dołączają się najczęściej inne. Mieliśmy próbę życia towarzyskiego, jak Maks miał jakieś 5 miesięcy, znajome mamy spotkały się w Arsenale. Poszliśmy, a jak. Maks przerażony hałasem, tyloma ludźmi, dźwiękami nowymi, słowem milionem bodźców go atakujących po prostu zaczął wrzeszczeć. Nosiliśmy, bujaliśmy, kołysaliśmy w pożyczonym wózku - na chwilę przycichał i zaczynał znowu. Wyszliśmy po godzinie bodajże, zdołałam w pośpiechu zjeść zimne warzywa grillowane, które zamówiłam. Bajka.

A dlatego mówię z pełną odpowiedzialnością, że dzieci są różne, bo sama to wiem najlepiej - mam totalne przeciwieństwa, jeśli chodzi o zdolność dostosowania się do sytuacji. Niestety.

Odpowiedz
haricot 2010-05-12 o godz. 21:43
0

Alexa napisał(a):
Chociaz cięzko mi uwierzyć - szczerze się przyznam ;) ze maluszek nie zje poza domem (pomijam starsze dzieci) ale maluch? jak glodny to zje wszędzie - wedlug mnie 8)
najwyżej urozmaici posiłek dzikim wrzaskiem z okazji nowego otoczenia ;) ale zje 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:43
0

Alexa napisał(a):Chociaz cięzko mi uwierzyć - szczerze się przyznam ;) ze maluszek nie zje poza domem (pomijam starsze dzieci) ale maluch? jak glodny to zje wszędzie - wedlug mnie 8)
Ach, jakbym chciała Ci pokazać Milana dwa miesiące temu 8) Na chrzcinach karmiłam go w łazience. Nawet w domu był cyrk, jeśli ktoś siedział obok, było za jasno albo - o zgrozo - ja się odważyłam coś powiedzieć. Karmienie poza domem w ogóle nie wchodziło w grę - zachrypłby z wrzasku, a nie przełknął ni kropli 8)
Jak dobrze, że mu przeszło lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 21:38
0

Blutka napisał(a):
Dzieci jedzą BARDZO CZĘSTO o regularnych porach i jak nie dostaną, to jest syrena, która wnerwia. ;) Nie widzę, czego tu można nie rozumieć.
Rozumiem ze dzieci mogą być rozne (i chwala za to ze moje jest jakie jest bo ja też bez problemu nakarmię go wszędzie - a piersią nie karmię dla jasnosci od początku prawie - grunt przy takim malo problemowym to dobra organizacja ;) ) ale akurat w kwestii "o regularnych porach" to te regularne pory to plus dla mnie - bo z gowy wiadomo kiedy się przygotowywać ;)
Ze dziecko nie chce poza domem to inna historia 8)
Chociaz cięzko mi uwierzyć - szczerze się przyznam ;) ze maluszek nie zje poza domem (pomijam starsze dzieci) ale maluch? jak glodny to zje wszędzie - wedlug mnie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 14:29
0

Powinnam sobie zamiescic w podpisie - KAZDE DZIECKO JEST INNE 8)

Czy myslisz, Marcia, ze wszystkie dzieci sa takie, ze zjedza w kazdej sytuacji? Maks zaglodzilby sie na smierc, a nie zjadlby poza domem. Jadl z piersi tylko w pozycji na lezaco, w absolutnej ciszy, w polmroku. Inaczej nie jadl w ogole, tylko wyl. Podobnie ze spaniem. Szczytem ekstrawagancji z Maksem byl spacer nieco dalej, niż poza najbliższy skwerek. I zegar tykał - tyk, tyk, a z każdym tyknięciem byłam bliżej jego obudzenia się i wycia. Więc po określonym czasie, jeśli się zagadałam z koleżanką i nie wróciłam na czas, to jazda do domu wyglądała tak, że ja pędziłam, Maks się darł, a ludzie się oglądali za mną w promieniu 100 m... :) Tak bylo do 6-7 miesięcy, w takiej sytuacji super byłoby się wybrać np. do kina z dzieckiem ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 14:08
0

nasze zycie bardzij sie zminilo pod katem towarzyskiem gdy zaczelam pracowac w dużej korporacji, niz w momencie urodzenia Macka :)
do roku wogole nas nie ograniczal, ale my tez malo "imprezowi" jestesmy - raczej spokojnie, ze znajomymi, wyjazdy wycieczki normalnie nie kluby..
jedynie kino tradycyjne zminilismy na "domowe" ;)
Maciek nigdy nie byl problemowym dzieckiem. wszedzie zabieramy go z soba, na imprezy chodziny normalnie do 22 Maciek wytrzymuje bezprobolemowo (ale on w dzien 2-3godzony spi), jesli nie spi w dzien to wytrzymuje do 20 :)
dostosowujemy trcohe plany do niego i udaje nam sie zrobic wszystko co planujemy.
raczej nigdy nie zostawiamy go na noc u dziedkow czy opiekunow, wystarczajaco duzo spdedza poza domem z powodu naszej pracy.. moze 3 razy w ciagu 3 lat nocowal bez nas poza domem albo nawet nie 3 razy :)
wsrod znajmomych wielu ma dzieci w wieku naszego smyka , wiec idealnie sie dopasowujemy - dzieciaki razem sie juz bawią.
Nie tesknie za tamtym zyciem, bo obecnie moje zycie niewiele się różni, napewno nie na minus dla mnie 8) a do tego bonusy w postaci slow "ja cie tocham, mama" i slodkich calusow i przytulasow 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 13:59
0

marcia_ napisał(a):
nie kapuje jednego, ok naturella ma starszego juz maksa wiec rozumiem ale trafilam tu np na mame majaca kilku miesieczne dzieccko ze robi wszystko z zegarkiem w reku bo jak nie zdarza na posilek to syrena...to chyba nie jest taka przeszkoda

no ale wiadomo, kazde dziecko jest inne...
Pytanie i odpowiedź.

Poza tym - uważasz, że kilkumiesięczne dziecko nie ogranicza? Że można z nim imprezować i jest cool?

Dzieci jedzą BARDZO CZĘSTO o regularnych porach i jak nie dostaną, to jest syrena, która wnerwia. ;) Nie widzę, czego tu można nie rozumieć.

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 13:56
0

u nas zycie towarzyskie lezy ofkors rowniez, teraz jak sie wyprowadzilam do uk to juz wogole klapa :), ale szczerze mowiac nie przeszkadza mi to za bardzo. Znajomi sie wypieli bo dzieci nie maja wiec juz nikt nawet nie zadzwoni...

nie kapuje jednego, ok naturella ma starszego juz maksa wiec rozumiem ale trafilam tu np na mame majaca kilku miesieczne dzieccko ze robi wszystko z zegarkiem w reku bo jak nie zdarza na posilek to syrena...to chyba nie jest taka przeszkoda, jesli dziecko jest na piersi to wogole problemu nie widze a jesli butelkowe to tak samo. ja wychodzac z domu zabieram caly sprzet z jedzeniem conajmniej na 2 razy, wczesniej mleko, teraz cos mu sie tam zrobi, zapakuje w pojemnik i tyle. Ja wychodzilam i wychodze dalej duzo, ogolnie caly dzien gdzies tamjestem po drodze, drzemki zalicza w wozku...no ale wiadomo, kazde dziecko jest inne...

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 11:35
0

U nas z życiem towarzyskim jest różnie ale źle nie jest. Wymieniamy się z L imprezowo, raz baluje on, 3 razy ja he he he, ponieważ nie mamy z kim zostawić malucha na noc na razie tak wyglądają balety. Chciałabym iść gdzieś razem ale to dopiero jak ogarniemy jakąś nianię weekendową.

Najbardzoej brakuje mi spontanu, wyjść do kina/teatru. Jak znajdziemy nianię może się to zmieni.

A co do przytulania... uwielbiam :love: co tu dużo gadać, to najwspanialsze uczucie ;]

Odpowiedz
Gość 2010-05-10 o godz. 23:42
0

olimpia napisał(a):Kama oczywiscie lol
Czesto bywam w lesie kabackim i na bemowie jakbys miala ochote na spacerek, na przyklad lol
Na Bemowie bardzo chętnie :D

Odpowiedz
Gość 2010-05-10 o godz. 23:25
0

Kama oczywiscie lol
Czesto bywam w lesie kabackim i na bemowie jakbys miala ochote na spacerek, na przyklad lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-06 o godz. 14:17
0

Alexa napisał(a):Tak mnie jeszcze naszło ze jak wtuli się w ciebie taki malutki ciepły pachnący człowieczek to nie da się tego z niczym porównać ;)
to prawda; terak kiedy Bąble przydreptują i wyciągają ręce do mnie to jak je biorę to tak się wtulają, że aż serce ściska-pozytywnie oczywiście ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-06 o godz. 13:42
0

Tak mnie jeszcze naszło ze jak wtuli się w ciebie taki malutki ciepły pachnący człowieczek to nie da się tego z niczym porównać ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 22:49
0

olimpia napisał(a):a moze jakies spotkanko w ramach "zycia towarzyskiego"?
z dziećmi oczywiście? lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 22:44
0

to ja sie przylaczam do tych, ktore dzieki Mamom i tesciowym moga pobalowac. Z malym glownie zostaja moi rodzice a dokladnie wywoze syna w sobote do nich i jedziemy po niego w niedziele. Powiem szczerze, ze nie wyobrazam sobie dostosowac sie calkowicie do dziecka mimo iz uwiebiam jak tuli sie do mnie, daje calusa i usypia wtulony we mnie, mowi mamma itp. Teraz jestem na etapie podejmowania decyzji o zakonczeniu karmienia i na sama mysl chce mi sie plakac...
a moze jakies spotkanko w ramach "zycia towarzyskiego"?

Odpowiedz
ediee 2010-05-05 o godz. 21:55
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
plusy?
a jest kilka 8)

największy właśnie przed momentem obdarował mnie buziakiem na dobranoc, a teraz z podkulonymi nóżkami chrapie przytulając miśka :love:

Odpowiedz
ediee 2010-05-05 o godz. 21:49
0

My to od razu trafiliśmy "prawie" deszczu pod rynnę lol
Wąłśnie tak, bo po studiach wróciliśmy do naszego miasta, ślub, przeleżana ciąża i Antonio a większość znajomych z "tych" lat pozostała w mieście studiów lub porozjeżdżała się po świecie. Dodam, że szczególnie ja najpiękniejsze lata spędziłam bardzo aktywnie w sensie towarzyskim, bo i blisko do trzech najukochańszcyh knajpek miałam( co się na parterze akademika znajdowały 8) )

Wracając do meritum.
Mały troszkę zmienił nasze życie towarzyskie, ale nie użyłabym stwierdzenia, że ograniczył. 8)
Miesiąc po jego narodzinach balowaliśmy na pierwyszm weselichu do północym, dwa miesiące po już do 4.00 ..że nawet o ściągnięciu pokarmu szalona zapomniałam i wybiegałam z sali z kamieniami w staniku

O dwóch lat kilkakrotnie wyszliśmy na jakieś spotkania, do kina, knajpki.
Mamy krąg dzieciatych przyjaciół, którzy choć w większosci mieszkają w innych miastach, z chęcia nas nawiedzają i vive versa ;)
Ostatnią sobotę nawiedziła nas wesoła czwórka, a w niedziele razem w 10 osobową grupą i psiakami włóczyliśmy się po okoliczncyh wąwozach...oczywiście synek był z nami.
Często zdarzają nam się leniwe weekendy w domu, albo wypady w trójkę na pizzę czy do CH ;)

Rodziców mamy blisko, Antek zostaje z nimi bez probelmu, łącznie kolacją i położeniem spać. Tylko go myjemy i po cichutku wychodzimy a młody z babcią czyta baję i chwilę po tym już śpi-nie wiem jak ona to robi 8)
Zdażało nam się wybyć z domu w pojedynkę.

Reasumując- życie towarzystkie na tak, ale raczej z przewagą spotkań, na których jest z nami synek.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 21:14
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Jest jeden który mieści w sobie wszytskie inne : nie ma na świecie uczucia porównywalnego z macierzyństwem, nic nie daje takiego poweru, takiej frajdy,wzmocnień pozytywnych, takich wrażeń i takich refleksji przy jednoczesnym sporym nakładzie sił fizycznych i psychicznych.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 21:07
0

Blutka napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Kształty mi się nie pogorszyły, ściema, mówię Ci. ;)

Potwierdzam - a ja po dwójce jestem lol

Odpowiedz
fjona 2010-05-05 o godz. 12:00
0

upta1 napisał(a):fjona napisał(a): pomimo zbędnych kilogramów i tego wszystkiego co sprawia, że obecnie mam permanatny dzień świstaka to jednak bilans jest na PLUS, i to bardzo! lol
ej no! a mnie właśnie ten permanentny dzień świataka daje całą radochę z posiadania dzieciaków lol
to szacun!
ja jak se przewinę dwa tyłki, przebiorę bo się jednemu ulało a drugiemu rozlało, pobrzęczę grzechotkę jednemu i poczytam drugiemu to z chęcią uciekam do ludzi :) ale jak potem sobie ślicznie śpią to je kocham nad życie :P

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 20:34
0

fjona napisał(a): pomimo zbędnych kilogramów i tego wszystkiego co sprawia, że obecnie mam permanatny dzień świstaka to jednak bilans jest na PLUS, i to bardzo! lol
ej no! a mnie właśnie ten permanentny dzień świataka daje całą radochę z posiadania dzieciaków lol
moje życie towarzyskie co prawda umarło, ale sama tego chciałam. Może się odbuduje, jak dzieciaci znajomi wrócą z wygnania a miejscowi się zadzieciują, ale pewnie i tak w stopniu nieznacznym.
Z dorosłymi się tak nie bawiłam jak bawię się z dzieciakami ;) Kiedy zdyszane 18 kilo rzuca mi się na szyję z "jeśteś ciudowna, mamusiu!" , a pędrak z zazrości zaczyna piszczec, to szczęście i duma mnie rozpiera! :love:

Odpowiedz
fjona 2010-05-04 o godz. 18:35
0

naturella napisał(a):zdjęć nie będę wklejać, jako, że mnie druga ciąża akurat łagodnie nie potraktowała. Pierwsza znacznie lepiej a no mnie również :( liczę, że 6 widera coś tu zdziała ;)

Skrawek, w kazdym razie pomimo zbędnych kilogramów i tego wszystkiego co sprawia, że obecnie mam permanatny dzień świstaka to jednak bilans jest na PLUS, i to bardzo! lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 17:33
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Plusy:
- bezzębny uśmiech na mój widok
- rechot z byle czego, byle bym była tam ja
- ufne posapywanie przez sen, kiedy się go karmi
- wielkie, wpatrzone we mnie ślepia
- jedzenie własnych stópek
- robienie "pffff" ustami

itp. :D 8)

Odpowiedz
Betrisa 2010-05-04 o godz. 16:24
0

z tymi kształtami to różnie, u mnie jakbym w ciąży nie była ale do normy ciałko trochę dochodziło przynajmniej po pierwszym, po drugim pewnie będzie inaczej i już się nie obęjdzie bez wiszącego brzucha :(

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 15:09
0

ratunku, to o kształtach to nie miało być straszenie, bardziej uświadomienie, że nie ma co drzeć szat nad paroma centymetrami kwadratowymi pomarszczonej skóry czy rozstepami.

a co w zamian... już pominę kwestie bezpośrednio związane z dzieckiem jako takim - ale u mnie np istotny przyrost pewności siebie i zadowolenia ze swojego życia.

Odpowiedz
Zwykly-cud 2010-05-04 o godz. 14:48
0

Blutka napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Kształty mi się nie pogorszyły, ściema, mówię Ci. ;)

Ja bym powiedziala wręcz, ze jest lepiej 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 14:39
0

I na starość kieliszek wódki poda:)

Ja tam nie jestem akurat w dobrym momencie do odpowiadania na takie pytania, zwłaszcza po chorobie Oli, która okazała się trzydniówką :| Może za parę dni napiszę, czemu warto lol booo zdjęć nie będę wklejać, jako, że mnie druga ciąża akurat łagodnie nie potraktowała. Pierwsza znacznie lepiej

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 14:28
0

Madeleine napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Nosz kurczę, chyba faktycznie wkleję swoje zdjęcie w bikini lol
dawaj! dawaj!

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 13:14
0

Madeleine napisał(a):Blutka napisał(a):Plus jest taki, że będziemy mieli komu dom zapisać, jak go zbudujemy. ;) lol
I jeszcze jeden plus - coś niewyobrażalnego - jak taka mała uśliniona ufna łapka Cię za szyję obejmuje.
Zapomniałaś jeszcze o jednym. Ktoś będzie ten dom mógł spłacac lol
I w nim sprzątać.. i śmieci wynosić.. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 13:12
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Nosz kurczę, chyba faktycznie wkleję swoje zdjęcie w bikini lol
Blutka napisał(a):Plus jest taki, że będziemy mieli komu dom zapisać, jak go zbudujemy. ;) lol
I jeszcze jeden plus - coś niewyobrażalnego - jak taka mała uśliniona ufna łapka Cię za szyję obejmuje.
Zapomniałaś jeszcze o jednym. Ktoś będzie ten dom mógł spłacac lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 12:53
0

WhiteRabbit napisał(a):ewasia napisał(a):
A jedyni dzieciaci znajomi maja dziecko o rok starsze od Olafa wiec etap "wszystko_musze_sciagnac_i_pomacac" juz ma za soba
Nic nie chcę mówić, ale Filip jest starszy od Olafa o rok i ten etap wciąż trwa i trwa.... A nawet się nasila.
:mur:

A juz mialam nadzieje, ze za jakis czas bede mogla zrezygnowac z wystroju japonskiego

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 11:58
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Kształty mi się nie pogorszyły, ściema, mówię Ci. ;)

Plus jest taki, że będziemy mieli komu dom zapisać, jak go zbudujemy. ;) lol
I jeszcze jeden plus - coś niewyobrażalnego - jak taka mała uśliniona ufna łapka Cię za szyję obejmuje.

Więcej plusów nie pamiętam. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 11:46
0

Życie towarzyskie, powiadacie...

Fakt, że nigdy nie nalezelismy do szczególnie imprezowych - ale model dziecka, który się nam trafił
generalnie jakiekolwiek zapedy wieczorno_wyjściowe skutecznie zabija ;)

Zośka zasypia koszmarnie - a spi tez fatalnie, wybudzajac się z płaczem co godzinę czy dwie -
i wtedy tylko moja pierś ją uspokaja :(
Niestety - im starsza tym jest w tym temacie gorzej :(

W ciągu dnia nie ma problemu - ma świetny kontakt z babcia i dziadkiem, u których jest od 9ej do 18ej -
tyle że w tym czasei my pracujemy, więc raczej sobie nie poszalejemy ;)

Dobrze tylko, że nasi najblizsi znajomi maja tez dzieciaki z rocznika 2007 - więc w razie wspólnych spotkań
nikt na nikogo nie patrzy zdziwiony - wszyscy wiedzą, że po maluchach możemy sie spodziewać absolutnie wszystkiego ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 11:25
0

SkrawekNieba napisał(a):Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)
Gooopia. Na ciocię Kary patrz, a nie się po dziwnych stronach rozglądasz :P

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 11:16
0

Czy są jakieś plusy z posiadania dziecka?
Bo po wątku Shiad o ksztaltach kobiety i tym raczej nie chcę mieć dzieci 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 09:52
0

U nas nawet możliwości wyjścia by były, ale chyba nam sie nie chce.
Poza tym nie bardzo mamy tutaj znajomych :(
Do najbliższych trzeba trochę pojechać, a to już na wypad we dwoje za duże utrudnienie.
Za to można ich nawiedzić w ciągu dnia w weekend i nie ma problemu

Kino jedno i do niczego, dobrze, że chociaż knajpy są, tyle że rano trzeba wstać.
Poza tym, przez większość dnia Małą zajmuje się babcia i jakoś nie chcę jej jeszcze dodatkowo obciążać.
Ale za to, jak się robi ciepło i otwierają się ogródki w kawiarniach, knajpach, pizzeriach... to my to wykorzystujemy :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 09:46
0

u nas życie towarzyskie bez zmian, całe szczęscie paczka znajomych ma dzieci w tym samym wieku, więc godziny imprez przeniosły się na 12-ta w południe 8) 8) mamy bezproblemowe dzieci, zostają z moimi rodzicami... jako, ze mieszkamy w domku z ogrodem spotkania towarzyskie z wygody i jakiegos komfortu grillowego przeniosły się do nas...

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 09:29
0

Chyba jestem w sfrustrowanej mniejszości. 8) lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 09:08
0

My wychodzimy, nie często ale się udaje, Kuba zostaje albo z Teściowa, albo z moja mamą.
Najdłużej byliśmy poza domem do 2 w nocy.
Ale Kuba nie chciał wtedy spac Teściowej, miał spac u niej w domu, jak sie obudził i zobaczył, że nie jest u siebie to bał się chyba zasnąc. 8)
Zdarzało sie też nam wyjście do restauracji razem z Kubą.

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 08:47
0

U nas też nie najgorzej.

Maciek śpi właściwie wszędzie (nawet płaszcze mu pasują ;) ), nie ma też problemu jeżeli to nie my kładziemy go spać.

Teściową mamy pod bokiem, także możemy go z nią spokojnie zostawić, zwłaszcza, że jak już zaśnie to śpi :)

Gości staramy się przyjmować w okolicach 20, jak Maciek zaśnie (gdy był młodszy było gorzej, bo nie usypiał tak dobrze). jest tego jeden minus, często jesteśmy po prostu zmęczeni żeby długo siedzieć.

Odpowiedz
Ardabil 2010-05-03 o godz. 23:51
0

No to my chyba mamy szczęście. Bo po pierwsze dużo znajomych ma dzieci ( w podobnym wieku) i imprezy zostały dopasowane do godzin urzędowania dzieci. Tzn. zaczynają sie o 17 i do 20-21 dzieciaci siedzą, a potem najwyżej się zmywają. Reszta baluje dłużej, ale więzy towarzyskie są zachowane.
Po drugie Wojtek zostanie prawie z każdym. Np w sobotnie przedpołudnia zostaje z naszym znajomym i jego córeczką i uwielbia te wizyty. Poza tym zawsze mamy na podorędziu mamy, które na codzień mimo checi absolutnie nie mają czasu na pomoc, ale w weekendy chetnie zostaną z Młodym z usypianiem włącznie. Tyle że wtedy z racji ich powrotu do domu musimy wrócić o jakiejś sensownej porze czyli koło północy.
Na najbliższy czas grafik nocowań u dziadków mamy rozpisany - dla Wojtka też nie stanowi to problemu. Czekaja nas 3 wesela i Wojtek będzie nocował raz u jednych raz u drugich dziadków.
Knajpy sa uciązliwe, bo nie usiedzi w miejscu za długo, ale da się wytrzymać.
Generalnie nie jest źle.

Odpowiedz
Mi. 2010-05-03 o godz. 23:44
0

U nas zasypianie moze byc wszedzie, a kazda nowa osoba wzbudza zainteresowanie.

Wleczemy dziecko ze soba gdziekolwiek idziemy.

Co do stresujacych "wyjsc", to mnie stresuja sklepy spozywcze :D i wizja zrzucanych butelek oraz robienia dziur w opakowaniach.

Wypad do kawiarni jest czasami troche meczacy, bo caly czas trzeba patrzec gdzie pobiegla lub co chwila mowic do kelnera "prosze uwazac" (jak Mala przemyka miedzy nogami lub pod stolem).

Nasze zycie towarzyskie jest raczej anemiczne :D , ale mi odpowiada (albo moze juz sie przyzwyczilam i macierzynstwo spowodowalo zaniki pamieci jak bylo wczesniej :D

Odpowiedz
Olcia1984 2010-05-03 o godz. 23:29
0

my tez nie mozemy narzekać, co drugi weekend mała zostaje z babcia na 5-6 h ja w tedy pokazuje sie na uczelni, w kazdy praktycznie dzien moge po poludniu zostawic corcie z babcia (moja mama) raz w tygodniu wybieramy sie na zakupy bez malej, od porodu bylam na spotkaniu z przyjaciolkami w knajpie 2 razy , lol ostatnio bylismy na weselu wrocilismy o 4 rano.
co do zapraszania gosci, wolimy jak sa w poludnie
ze spaniem to jest tak: ze w obcych miejscach raczej nie zasnie lol (jak byla mniejsza to owszem)

Odpowiedz
fjona 2010-05-03 o godz. 23:23
0

jak mielismy tylko jedno dziecko i przestałam karmić to zawsze raz w miesiącu zostawialiśmy dziecko teściom i szalelismy na mieście. wtedy można było odsepać.
jako, że my pierwsi byliśmy dzieciaci wśród znajomych to poza tymi wypadami wszystkie imprezy odbywały się u nas, na Macku nie robiło to żadnego wrazenia, ślicznie chodził spać.

spotkania z dzieciatymi znajomymi w ciągu dnia robią się coraz fajniejsze bo dzici coraz bardziej kumate i towarzyskie.

teraz z 2 będzie pewnie cięzej, ale większość znajomych się rozmnaża :)

ogromnie się ciesze, że nasze życie towarzystkie nie doznało zbyt wielkiego uszczerbku.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-05-03 o godz. 23:12
0

ewasia napisał(a):
A jedyni dzieciaci znajomi maja dziecko o rok starsze od Olafa wiec etap "wszystko_musze_sciagnac_i_pomacac" juz ma za soba
Nic nie chcę mówić, ale Filip jest starszy od Olafa o rok i ten etap wciąż trwa i trwa.... A nawet się nasila.

Nie mam problemu z wychodzeniem, opieka jest, ale Fi zasypia tylko w swoim łóżeczku. Tak więc opiekuna zapraszam do domu ;)

Z tym spięciem mam identycznie.
Demoluje, niszczy, biega, nie wspominam o uciekaniu (biega strasznie szybko - ja też jestem sprinter niezły, wyuczyłam się refleksu, ale wymiękam :P).
Nawet u dzieciatych znajomych nie mam szans porozmawiać.
Demolka, demolka i jeszcze raz demolka.

Odpowiedz
Nezi 2010-05-03 o godz. 23:07
0

My oboje z mężem jesteśmy domatorami. Lubimy czas spędzany w naszych czterech ścianach.
Nie mniej jednak od czasu do czasu:
- przyjmujemy gości z dziećmi w porach popołudniowych, Lena jest zachwycona obecnością każdego dziecięcia
- przyjmujemy gości bez dzieci w porach wieczornych. Nawet jeśli spotkanie zaczyna się jeszcze zanim Lena pójdzie spać, to nie ma problemu. Jeśli przychodzi jej czas spania, poprostu daję jej kolację, kąpię i kładę spać a spotkanie towarzyskie trwa nadal.
- jeździmy w gości z Leną, ale zawsze wracamy tak, by o 20.00 położyć ją spać.
- jeśli mamy chęć na "randkę" we dwoje w knajpie, wówczas przyjeżdża moja mama do Leny. Zazwyczaj wychodzimy jak Lena już śpi. Choć nie ma problemu, by moja mama też ją położyła. Lena bez protestu zasypia sama po położeniu jej do łóżeczka.

Chodzimy do teatru, kina. Zabieramy Lenę na zakupy. Ogólnie życie towarzystkie i kulturalne w pełni nas satysfakcjonuje. Jedyne co je rózni od tego co było przed przyjściem Leny na świat, to że musi być zaplanowane i w pełni przemyślane. Z brakiem spontaniczności już się pogodziłam ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 22:54
0

ja też nie mogę narzekać,
razem wychodzimy najczęściej jak jesteśmy u moich rodziców, kładziemy ją i wychodzimy, rodzice jej pilnują,
a że tam są nasi wszyscy znajomi jeszcze z lat szkoły średniej, tak więc fajnie jest 8)

mąż regularnie gra wieczorami w piłkę, więc ja sobie to odbijam i dość często sama wychodzę mogłabym częściej,
ale jakoś każdy swoje życie ma i trudno się umówić ale staramy się

gości też przyjmujemy, ale średnia przyjemność jak trzeba szeptać, bo młoda śpi jak mysz pod miotłą
w związku z czym marzymy w większym mieszkaniu, domu :mur: ale w ciągu dnia nie ma problemu,
sami też dużo wychodzimy do znajomych i do lokali, moja mama twierdzi, że dziecko jak z cyrkiem wozimy :D

na całą noc jeszcze jej nikomu nie zostawiliśmy, poza tym, że sama wyjechałam na weekend z koleżanką,
która ma córeczkę w podobnym wieku jak moja, pojechałyśmy same na weekend na Słowację i było booosko :lizak: tatusie z pomocą babć spisali się świetnie :)

no i zawsze mogę liczyć na moją siostrę, która mieszka blisko, koleżankę, sąsiadkę-nianię, więc nie narzekamy :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 22:34
0

U nas gdyby nam się chcialo tak jak kiedyś to życie towarzyskie mogloby kwitnąc jak przed dziećmi ;)
Tyle ze już nam się tak nie chce albo mojemu mężowi cięzej chęci mieć bo jak wraca z firmy to pada czasem i zasypia zanim się rozbierze :|
Ale generalnie problemow nie mamy - starszy syn bez problemu zostanie czy u moich rodziców (zresztą on tam regularnie spędza każdy weekend więc niejako jego "problem" odpada bo go i tak nie ma ;) ) jak trzeba zostanie u kuzyna, z opiekunką naszą - róznie. Jak jedzie z nami to też potrafi spać na tej przysłowiowej stercie kurtek w rogu ;)
a maly ma podobnie bo zaśnie wszędzie - zostanie z każdym teoretycznie - tylko ja nie z każdym go zostawię lol ;)
Mamy szczęscie mieć opiekunkę ktora ma czas wieczorami i nocami więc jak jest potrzeba dzwonię - ona przychodzi i zostaje nawet do rana a dwa razy mały spał u niej bo tak wyszło - mam do niej takie samo zaufanie jak do mojej mamy w kwestii opieki więc albo ona albo moja mama - teściowa mimo ze by chciala to jednak nie 8)
Więc nie narzekam ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 22:07
0

wspólnych wyjść bez Młodej dotychczas: jedno - na wesele przyjaciela, z Młodą została pewna urocza forumka (dzięki!), wróciliśmy koło 1.

ale tak poza tym jakby się chciało chcieć to dużo by się dało razem z Młodą - no tylko przeciąganie godzin snu ma swoją ceną, wszelka większa dezorganizacja też - więc z chceniem bywa różnie. chociaż pracujemy nad tym.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 22:05
0

Antek praktycznie nie ogranicza naszego życia towarzyskiego,
fakt faktem skończyły się spontaniczne wypady, bo wiadomo przy dziecku trzeba planować i wcześniej załatwiać choćby opiekę ale generalnie na życie towarzyskie nie narzekamy.
Wychodzimy razem a i zdarza się osobno - np co drugi czwartek mam spotkania wyrodnych matek - spotykamy się najczęściej w pięć dziewczyn, dzieci mamy praktycznie w jednym wieku a zaczęłyśmy spotkania gdy nasze maluchy miały +/- 3 miesiące
Mąż ma co jakiś czas imprezy integracyjne w firmie - chodzą sobie z kolegami na kręgle czy bilarda, co jakiś czas wychodzi z przyjacielem swoim do kina czy po prost na piwo, czasem koledzy przychodzą do nas i panowie mają chłopski wieczór

Co jakiś czas Młody jeździ na weekend do teściów lub moich rodziców - i wtedy chodzimy do znajomych lub kina, knajpy lub znajomi wpadają do nas

Znajomi często wpadają również jak Antek jest w domu - zawsze jednak przychodzą jak Młody już śpi

Zdarza się że wychodzimy i w tygodniu wtedy zostawiamy Antka np z moim bratem lub teściowa do nas wpada i pilnuje już śpiącego Antka

Od czasu do czasu zabieramy Antka ze sobą na jakieś popołudniowe spotkania w knajpie ze znajomymi

Na imprezy raczej z nami nie chodzimy, jeśli zabieramy Antka do znajomych zawsze wracamy o przyzwoitej porze - najczęściej jak widzimy że Młody robi się marudny, ewakuujemy się
Ostatnio był z nami na weselu - jakoś tak wyszło, że żywcem nie mieliśmy z kim go zostawić - szaleliśmy do 22 potem wróciliśmy do domu - mimo ze mogliśmy położyć Młodego w wynajętym pokoju i do pilnowania też by ktoś się znalazł woleliśmy wrócić

Tak więc generalnie życie towarzyskie kwitnie ;) jeśli rezygnujemy z jakiegoś wypadu towarzyskiego to bardziej dlatego, że nam się nie chce a nie dlatego, że nie mamy co z Młodym zrobić - starzejemy się chyba ;)

Odpowiedz
liberte 2010-05-03 o godz. 21:59
0

my od 21 miesięcy wyszliśmy we dwoje raz, na wesele znajomych na którym zabalowaliśmy do 2.00. Poza tym wychodzimy osobno raz na kilka tygodni. Wyjście do restauracji od kilku miesięcy nie wchodzi w grę. Marcel nie znosi siedzenia przy stole, siedzenie w kącikach zabaw tez go nudzi. Najchętniej zwiedzałby niedozwolone kąty. W IKEI jemy na zmianę bo Marcela bardziej od kącika zabaw w restauracji fascynują schody i jeżdżenie windą więc non stop któreś z nas musi go gonić żeby się nie zgubił, nie spadł etc. On się kompletnie nie boi jak traci nas z oczu, biegnie przed siebie i nawet sie nie obejrzy. Nadmiar wrazeń tez dość mocno odreagowywuje. Za nic nie pójdzie spać jak są u nas goście w większej ilości. W ostatniego Sylwestra, którego spędziliśmy u znajomych nie zasnął do 1.30 więc w końcu się ewakuowaliśmy i zasnął nam w samochodzie a potem w domu budził się co godzinę...masakra.

Dlatego utrzymujemy praktycznie kontakt tylko z dzieciatymi znajomymi i spotykamy się z nimi wczesnym popołudniem zazwyczaj w mieszkaniu. Wtedy dzieciaki zajmują się sobą, a my mamy czas na rozmowy. Nie powiem,że mnie to uwiązanie nie męczy ale chyba się już przez te prawie 2 lata przyzwycziłam, a jak tęsknię za "wielkim" światem organizujemy wieczorny wypad do knajpy z innymi mamuśkami .... i gadamy o dzieciach lol

Cóz był czas na szaleństwa i wtedy się wyszaleliśmy teraz przyszedł czas bycia rodzicami i o też ma swoje zalety

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 21:56
0

Jakiegoś bujnego życia towarzyskiego nie prowadzimy. Mój mąż to typ domatora. Ja przeciwnie. Jeśli już gdzieś wychodzimy razem to wracamy ok. 20, żeby połozyć młodego spać. Znajomi do nas często wpadają, przeważnie w weekend.
Ale ja sama wychodzę jak tylko nadarzy się okazja. :D Syn zasypia sam bez problemu, lubi siedzieć z tatusiem więc luzik lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 21:14
0

u nas to różnie
jeśli gdzieś wychodzimy z Majką to zazwyczaj wracamy ok 20 żeby poszła normalnie spać
jeśli jesteśmy u moich rodziców to tam Maja zjada kolację, myję ją i ubieram tak jakby miała spać tam buszuje i zasypia w drodze powrotnej w aucie, przenosimy do łóżeczka i śpi

w ciągu dnia Maja zostanie z każdym (zazwyczaj to moi rodzice) u nich Maja śpi w ciągu dnia bezproblemu w nocy jeszcze sama nie została nigdy

wkońcu chciałabym się odważyć i zoastawić ja tam na noc ale jakoś nie moge się zebrać na to.

jak narazie jadąc do znajomych zawsze zabieramy Maję ze sobą
ale są to raczej takie "chwilowe" odwiedziny gdzie trzeba na Maje mieć oko bo szybko sie oswaja w nowym miejscu i zaczyna rządzić, ściągać wszystko i ogólnie mówiąc rozrabia :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 21:08
0

mimo dwójki to nie mozemy narzekać; dzieciaki zostaja z moimi rodzicami i młodymi, pełnymi werwy ciotkami ;) przynajmniej raz w m-cu rodzice zabierają dzieci na weekend - Bąble mają u nich łóżeczka turystyczne i póki co pasuje im spanie w nich; jesli jest impreza typu wesele, urodziny, imieniny czy cokolwiek gdzie mamy ochotę pójść również rodzice oferują pomoc; pierwszy raz razem po urodzeniu dzieci wyszliśmy jak miały 3 tygodnie w poszukiwaniu wózka ;) a sama wyszłam jak dzieci wróciły ze szpitala i po prostu małżowi powiedziałam musze bo się uduszę-fakt wyjścia nie był spowodowany dziećmi a opieka lekarska w szpitalu..... małż mi później powiedział, że gdybym go nie postawila przed faktem dokonanym to nie wie czy by zostawał z dziećmi bo prostu by się bał, że sobie nie poradzi;

dzieci są zarówno za mną i za tatą więc nie ma problemu zostania w domu z którymś z nas; w zeszłym roku sam zostal na dwa dni gdy ja pojechałam do Poznania; zamiennie stale wychodzimy dla higieny psychicznej ;) razem również wychodzimy z dziećmi do znajomych i rodziny; organizacja owszem potrzebna ale już sie do tego przyzwyczaiłam i nie zwracam uwagi na to;

imprezy nieraz w domu były - fakt, ze nie z głosną muzyką ale siedzielismy i gadaliśmy Bąble w drugim pokoju spały;

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 18:49
0

m. napisał(a):Prawda jest taka, że to chyba też zależy od znajomych i ich aktualnego stanu rodzinnego.
No wlasnie. U nas wiekszosc niedzieciata jest. I mimo, ze sa bardzo fajnie i chetnie widza Olafa u siebie to dla mnie jest to koszmar a nie rozrywka bo Olaf wszedzie chce wejsc i wszystko dotknac. Wszystko jest dostepne, na wierzchu wiec zajmuje sie tylko ganianiem za dzieckiem.
A jedyni dzieciaci znajomi maja dziecko o rok starsze od Olafa wiec etap "wszystko_musze_sciagnac_i_pomacac" juz ma za soba wiec juz wszystko w wystroju ich mieszkania wrocilo do stanu sprzed dziecka.

Jak Olaf byl mniejszy (nieruchomy ;) ) to bylo fajnie. Wszedzie moglismy isc a on najpierw lezal, a pozniej siedzial na kolanach i z zainteresowaniem obserwowal nowe otoczenie i twarze. Niestety te czasy juz dawno minely lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 18:44
0

Naturella :(

Chyba szczęściarzami jestesmy, bo nie mamy problemów z wyjściem. Raczej nie mamy siły, a jak już gdzieś idziemy to wracamy max 23-24, bo przecież rano trzeba wstać.
Z małą zostaje moja mama lub siostra i nie robi to na niej żadnego wrażenia. Wyjścia uwielbia i nie odreagowuje.
Gości zapraszamy w dzień. Dzisiaj wyjatkowo mamy gości wieczorem i przyznam, że mam stresa czy się mała nie obudzi...

Odpowiedz
m. 2010-05-03 o godz. 17:05
0

No to ja mogę odetchnąć z ulgą, przynajmniej do lipca ;)
Ania z zasypianiem jest bezproblemowa, zdarzało nam się ją zabrać na imprezy i smacznie sobie spała w wózku, gdzieś pod ścianą.
Teraz wolimy zostawić ją u moich rodziców (dochodzi komfort wyspania się po impreze :D), a ona wprost uwielbia takie nocowanie, choć póki co zdarzyło to się może 2 razy.

Prawda jest taka, że to chyba też zależy od znajomych i ich aktualnego stanu rodzinnego. Przyjaciele mojego męża od dawna są dzieciaci, z moi powoli zaczynają, więc grono do kogo można wyskoczyć drastycznie się powiększa lol

Poza tym bardzo często wychodzimy ze znajomymi do knajp, ale najczęściej szukamy takich, gdzie dla dzieci znajdą się jakieś atrakcje.

Teraz się tylko zastanawiam, czy będzie mi tak dobrze z dwóką

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 16:53
0

Z Mikolajem nie mamy większych problemów - 2 razy nocował u dziadków i gdyby nie głupi sąsiad przespałby tam całą noc. Raz na jakiś czas moja mama zostaje z Mikołajem a my z mężem idziemy do kina albo na piwko ze znajomymi (wychodzimy zawsze jak Mikołaj już śpi). często też wpadają do nas znajomi na gry planszowe. z Mikołajem chodzimy tylko do 2 restauracji i jednej pizzerii bo tam nie ma problemu żeby przyjść z dzieckiem i jest sporo atrakcji wkoło tak, że możemy spokojnie zjeść.
Choć bywają i momenty, że Mikołaj "pokazuje pazurki" ale ja wtedy zawsze wychodze z założenia że "niech się wstydzi ten kto widzi"
nasze życie towarzyskie kwitnie głównie w paiskownicy.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 16:40
0

U nas jest tak średnio ;)

Do restauracji wychodzimy bez problemu w trójkę, bo Maks uwielbia jeść i je razem z nami. :)
Zasypia od zawsze sam w swoim łóżeczku, więc nie ma problemu, żeby wieczorem została z nim któraś z babć. Jak chcemy gdzieś wyjść we dwójkę chętnie z pomocy babć korzystamy :)
Natomiast w obcym miejscu by raczej nie zasnął, więc do znajomych chodzimy między drzemką, a wieczornym spaniem.

Uczucie stresu przy niektórych wyjściach też nie jest mi obce ;)
Maks ma od urodzenia bardzo głośny płacz/krzyk i zwraca tym na siebie uwagę. Jak zacznie wrzeszczeć, wszyscy się za nami oglądają

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 16:36
0

Wychodzimy na zmiane, a razem jezdzimy raczej do dzieciatych znajomych (takich jest wiekszosc) - rzadko sie zdarza, zebysmy mogli wyjsc razem, bo nie mamy z kim zostawic Oli, ostatnio tylko los sie usmiechnal, moja mama przyjechala na caly dzien, a my od 9 do 19 spedzilismy swietny dzien w Katowicach na warsztatach psychologicznych :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 16:22
0

Nasze życie towarzyskie umarło śmiercią naturalną. To znaczy albo nie ma go wcale, albo wychodzimy na zmianę. Wszelkie wypady wspóne z młodą pod pachą. Od pól roku planujemy wypad do kina i jakoś dotąd nie wyszło.

Zostało mi bardzo wąskie grone przyjaciółek już dzieciatych, u których bywam najczęściej sama z małą.

O dziwo, ostanio odzywają się aktualnie zaciążone koleżanki z dawnych czasów, z którymi się nam przez ostatnie lata jakoś nie składało.... .

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:59
0

U nas życie towarzyskie jest, ale tylko dzięki mojej mamie i teściowej. Choć i tak jest mocno ograniczone w stosunku do tego, co było przedtem.

Mnie denerwuje fakt, że to życie towarzyskie nie sprawia mi wielkiej przyjemności, bo możemy wieczorem wyjść z domu na 4 godziny (teściowa z Maćkiem dłużej nie zostanie) z czego godzinę zabiera dojazd w obydwie strony a przez te trzy nasi niedzieciaci znajomi patrzą na nas jak na kosmitów (mamy tylko jedną dzieciatą parę wśród najbliższych przyjaciół, ale akurat oni wyjechali do Brukseli ).

Sama (bez męża) poza domem (dla przyjemności) byłam ze trzy razy tez po trzy-cztery godziny.
Z Maćkiem (wieczorem) nie chodzimy nigdzie, bo wizja jego niespokojnego snu w obcym miejscu jest zbyt upiorna, by wcielać ją w czyn ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:56
0

My z Olafem od listopada czyli odkad nauczyl sie sam zasypiac i w miare przesypiac noce problemow nie mamy wiec spokojnie moglibysmy go zostawiac z naszymi rodzicami ale niestety nie ma ich w poblizu.
Tak wiec jesli juz jakiekolwiek zycie towarzyskie to tylko z Olinem. A to wiadomo nieco skomplikowane jest bo nie mozna sobie spokojnie usiasc. Czy to knajpa czy znajomi caly czas trzeba za nim lazic ( a ostatnio biegac ) a pomyslow to on ma sto na minute.
Dziewczyny ze spotkania slaskiego moga powiedziec czym sie glownie zajmowalam jak juz Olafowi znudzila sie moja komorka.

Za to jak bylam teraz w Polsce to Olaf dwukrotnie zostal z babcia. Wyszlismy o 19 po polozeniu malego spac a wrocilismy okolo polnocy. Alez mi dziwnie bylo lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:54
0

U nas życie towarzyskie toczy się w sumie podobnie jak dawaniej tylko niejednokrotnie godziny troche inne ;) Nadal czasem wychodzimy sami na obiad/kolację do knajpy czy do kina albo gdzieś się wyszaleć na parkiecie, moi rodzice lub siostra (jesli akurat jest w Trójmieście) chętnie z maluchami zostaną. Na pewno zmieniło się to, że nie da się wyjść gdzieś tak zupełnie spontanicznie jak kiedyś sie zdarzało. Gdy chcemy iść na obiad do knajpy to nie raz zabiaramy też dzieci ze sobą. Mamy swoje upatrzone lokale gdzie swobodnie można iść z dziećmi. Raz tylko pamiętam jaką afere nam maluchy urządziły, nigdy chyba jeszcze w takim pośpiechu nie jadłam ;) Do znajomych z dziećmi umawiamy się najczęściej na obiad czy deser (żeby maluchy nie musiały tam spać) ale do nas swobodnie już możemy zapraszać na impreze wieczorną. Zanim znajomi wpadną maluchy już słodko śpią do rana więc impreza może się toczyć całkiem swobodnie. Do sklepów często jeździmy we czwórkę. Maluchy najcześciej są spokojne i rozgladają się ciekawsko. Chociaż wiadomo - gorsze chwile też się zdarzają.
Podsumowując narazie nie mogę narzekać, egzemplarze nam się trafiły dośc przystosowane do życia w społeczeństwie. Ale czy nadal tak bedzie to nie wiem. Narazie się cieszę że jest jak jest i mam nadzieje, że za bardzo na gorsze wraz z ich rozwojem to się nie zmieni.

Odpowiedz
oleńka25 2010-05-03 o godz. 15:46
0

Ja mam sytuację bardzo komfortową, bo Ania zasypiała zawsze i wszędzie, nigdy nie było z tym problemów.

Moi rodzice mieszkają w pobliżu, więc jakbyśmy chcieli gdzieś wyjśc to mama zostaje z małą. Z
Z samym usypianiem też nie ma problemów, tylko w miarę o tej samej porze.

Zakupy zazwyczaj robi mąż, albo w weekend jedziemy razem bez Ani.

Wakacje we Francji też znieśliśmy bez problemów, mała spała pięknie, nawet rzadziej się w nocy budziła niż w domu.

Ciekawe jak będzie z drugim lol

Odpowiedz
Betrisa 2010-05-03 o godz. 15:38
0

to u mnie nie jest tak źle, mój mały zaśnie wszędzie, nie boi się obcych. Jak ja jestem w pracy to jest z babcią i moze też przyuzwyczaił sie do tego,że nie zawsze jestem. Nie robi nam problemów. Jak jedziemy fotografować, czy potrzebujemy zostawić go na noc, to śpi u teściowej. Jak go zostawiam robi mi pa pa i spoko. Czasem popłacze ale szybko się uspokaja. Nie balujemy czy wychodzimy dla przyjemności bo nie chcemy zamęczać rodziców ale jak trzeba, to nie ma problemu.

Odpowiedz
Nale 2010-05-03 o godz. 15:37
0

No, to u nas to samo z jedzeniem. Nie pokaże Ci, że jest głodna, ale jak się spóźnisz 5 minut z posiłkiem to jest taka syrena, że ludzie chcą policje wzywać do mordowanego dziecka
Ja rozumiem o co chodzi z tym napięciem. Teraz jest taki okres, że jakby lepiej, ale jeszcze się nie cieszę. Do niedawna każde wyjście to był mega stres - rozryczy się czy nie, a raczej jak szybko i jak głośno.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:22
0

Blutka napisał(a):Co to jest życie towarzyskie?

Niech zgadnę, który wątek czytałaś niedawno. ;)

(...) to zabija totalnie większość przyjemności - bo wszystko trzeba z drżeniem serca i zegarkiem w ręku. Plus ciągła pacyfikacja, jeśli nie śpi.


Tak, Blutka, masz rację co do wątku:D

A z tym drżeniem... pewnie niewiele osób mnie zrozumie. Mnie wyjścia z Maksem dokądkolwiek tak stresują, wprowadzają w takie napięcie i nerwowe roztrzęsienie, że nie ma z tego żadnej przyjemności. Jestem cały czas spięta, bacznie go obserwuję, czy czasem nie zapala się już czerwona lampka, normalnie mięśnie napięte i gotowe do skoku za nim, jeśli coś by wymyślił. Zegarek w ręce to od urodzenia, jedzenie co 3 godziny i spanie o określonej godzinie - bo nie okazywał ani głodu, ani zmęczenia, za to baaardzo krótki wentyl powodował, że jak się o godzinę przekroczy czas... to bieda z nędzą :| Teraz już pod tym względem lepiej, ale i tak wyjścia przedpołudniowe są na wysokim biegu, żeby zdążyć na spanie do domu:)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:17
0

Lexa napisał(a):Natalia, a tak a'propos IKEA - może udałoby się zostawic teściową z Olą, a Maksa zabrać ze sobą do IKEA, żeby pobawił się tam w kids' corner?
Nie zostanie sam, musi któreś z nas stale widzieć. do tej zamykanej sali zabaw nie chciał wejść, bawił się tylko w tym basenie z kulkami dla mniejszych dzieci (mówię o IKEA w Jankach).

Nasze weekendowe atrakcje właśnie tak wyglądają, że Adam siedzi z Maksem na takim placu zabaw w jakimś centrum handlowym, na karuzeli, na samochodzikach itp, a ja biegam z Olą po sklepach Żeby z Maksem pójść do knajpy, to trzeba by go związać i zakneblować, bo wysiedziałby pewnie do momentu złożenia zamówienia - o ile kelner by się pospieszył:)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:15
0

Co to jest życie towarzyskie?

Niech zgadnę, który wątek czytałaś niedawno. ;)

U nas bida z nędzą. Bez dziecka razem nigdzie nie wyszliśmy jeszcze ani razu. Dodać do tego moją przeleżaną ciążę i idę się zabić.

Nie mamy babć, cioć i dziadków na podorędziu, więc Młody nigdy nie został sam z nikim poza nami.

Owszem, z dzieckiem możemy wyjść w niektóre miejsca, czy wyjechać na wakacje, ale to zabija totalnie większość przyjemności - bo wszystko trzeba z drżeniem serca i zegarkiem w ręku. Plus ciągła pacyfikacja, jeśli nie śpi.

Osobno zdarza nam się wychodzić, jasne, ale to nie to samo. A że po porodzie nie mam prawie wcale znajomych, bo większość nie ma dzieci oraz nie ma czasu oraz/lub ma mnie w dupie, bo jestem nieelastyczna.

Generalnie nie jest fajnie.
Wnerwia mnie planowanie zakupów precyzyjnie jak startu wahadłowca. Wnerwia mnie, że nie mogę robić tego, co chcę, kiedy chcę - czyli spontanicznie to ja nawet się wysikać nie mogę. :|

Odpowiedz
meggien 2010-05-03 o godz. 15:15
0

U nas też średnio ale jest to bardziej nasz wybór.

Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby wieczorem ciągnąć gdzieś Kubę i skazywać go na spanie w wózku, czy obcym miejscu. Chyba bym się po prostu źle z tym czuła. Na co dzień nie mamy z kim Kuby zostawić, moi rodzice daleko, z teściami ma kiepski kontakt. Możemy gdzieś wyjść razem jak przyjeżdża moja mama, na szczęście mamy dużo dom, ona swój pokój także przyjeżdża raz na ok 1,5 miesiąca na tydzień. Kuba ją uwielbia, mogą się we dwoje bawić cały dzień bez marudzenia, bez problemu też z nią zasypia, i na drzemkę i wieczorem także tyle dobrze. Znajomi często też przychodzą do nas, wpadają z reguły po południu jak Kuba jeszcze nie śpi, potem my znikamy na szybką kąpiel, Kuba idzie spać ( zasypia normalnie, nie ma znaczenia czy ktoś był albo jest w domu, obcych się nie boi, jedynie na początku jest trochę zawstydzony ), a my balujemy ;) W zasadzie mi to odpowiada i nie narzekam :)

Odpowiedz
Nale 2010-05-03 o godz. 15:06
0

Nasze żcyie towarzyskie istnieje w minimalnym stopniu. Da się w dzień, ale w dzień to sie cięzko umówić. Marysia obcych się nie boi, wręcz uwielbia, wszystkich zaczepia, rozsyła uśmiechy i jest przesłodka. A potem musi to odreagować - nie śpi w nocy, płacze w dzien po parę godzin. Nadmiar wrażeń zawsze kończy się w ten sposób. Więc na wszelki wypadek staramy się to ograniczać.
Co do spania - to zaśnie w swoim wózku lub foteliku. Na cudzym łóżku, materacu - nie, chyba że to łóżeczko dziecinne i wpakuję tam jej kocyk i poduszkę. Potrafi nie zasnąć nawet do północy, czy do 1, jak są u nas jacyś goście (byli ze 2 razy może) albo jak czuje jakies podekscytowanie i potem też strasznie drogo za to płacimy. Można by ewentualnie zapraszac gości już po 20.30, bo jesli ktos wpada kiedy ona już śpi, to nie ma problemu. Ale to jednak dośc późno, poza tym ja jestem z regguły zbyt padnięta.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 15:05
0

Spoko, za 10 lat naklei na drzwiach kartkę "wstęp tylko dla ziomali" i wtedy sobie to odbijecie lol

A tak serio - u nas niestety podobnie. Tzn. wychodzimy czasem, jeśli mały śpi i ktoś go śpiącego pilnuje, lub zapraszamy gości do siebie. Nie ma opcji zaśnięcia poza domem czy wyjścia ze śpiącym dzieckiem gdziekolwiek, bo śpi jak zając. A że na rodziców nie mamy co liczyc w kwestii opieki nad małym... cóż, trzeba przeczekac. I dlatego wszędzie go ze sobą ciągamy. Cóż, najwyżej kelnerzy w knajpach się krzywo patrzą, ich problem.

Zresztą, co tu dużo mówic. Wizytę gości (typu dziadkowie) w ciągu dnia mały sobie odbija nieprzespaną nocą, a my razem z nim. On nawet po pół godzinie siedzenia z moim mężem jęczy "mama, mama". Teściowa i teśc wystarczają na 15 minut. Moi rodzice na jakieś 3.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 14:59
0

Natalia, a tak a'propos IKEA - może udałoby się zostawic teściową z Olą, a Maksa zabrać ze sobą do IKEA, żeby pobawił się tam w kids' corner?
czy jest może za wrażliwy na takie wrażenia?

a wracając do tematu - Jasiek jest raczej bezproblemowym dzieckiem, choć zasypia raczej w ciszy i u siebie - w gościach szalałby pewnie aż do wyczerpania baterii ;)
mówimy, że jest cygańskim dzieckiem, bo garnie się do wszystkich i nikogo nie boi - to w sumie też nie za dobrze.
ma tylko jedną 'wadę' - szaleje i nie usiedzi w miejscu dłużej niż 2 minuty, więc potencjalny wypad do knajpy zwykle nie wchodzi w rachubę, bo zawsze jedno z nas musi za nim biegać między stolikami.

co do innych wyjść - w sumie są możliwe, możemy też wyjść i zostawić go z osobami trzecimi, ale nie robimy tego zbyt często, ponieważ przebywając codziennie 10 godzin poza domem właściwie każdą chwilę spędzoną z dzieckiem chcemy przeżyć do maksimum :) Tak więc nasze życie towarzyskie kuleje, ale właściwie z własnej nieprzymuszonej woli.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 14:59
0

U nas życie towarzyskie też nie istnieje, ale to jest nasz wybór.
Dziecko mamy raczej spokojne, grzeczne, chociaż nauczone, że usypia z mamą (poza tym jeszcze na cycku).
Do tej pory miałam jeden wieczór poza domem, kiedy byłam na szkoleniu, ale o 23-ej grzecznie wróciłam do domu, że zdąrzyć przed pierwszą podbudką.
Ostatnio kołacze się we mnie myśl, żeby wyjść z mężem do kina, a dziecko podrzucić babci, ale jeszcze nie wiem, kiedy ten wielki dzień zaplanować. lol
Ja jestem z tych mam-kwok, które po pracy czym prędzej do dziecka i ze znajomymi najchętniej spotykam się w domu (nie w zadymionej knajpie) i zawsze z dzieckiem przy sobie.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie