-
Gość odsłony: 2031
Osiołkowi w żłoby dano - pracowe dylematy
Szukałam, szukałam i kiedy już myślałam, że NIGDY nie znajdę nowej pracy sypnęło ofertami. No i niby fajnie, ale teraz nie wiem na którą się zdecydować. Może jak z Wami pogadam to się dowiem na czym mi tak naprawdę zależy w życiu zawodowym, bo prosty spis plusów i minusów nic mi nie rozjaśnia.
oferta 1. (właściwie to już ją odrzuciłam ale ciągle nie wiem czy to nie było głupie z mojej strony, bo oferowali jakieś 35% więcej kasy niż pozostali, a jakby co wiem że mogę jeszcze się namyslić na nowo)
+ bardzo dobre pieniądze
+ praca którą dobrze znam (aż za dobrze) bo właściwie jest to to samo co do tej pory tylko w innej firmie
+ znam już ludzi bo pracowałam z nimi wcześniej
+ oni mnie znają i m.in. dlatego sa gotowi tyle mi zapłacić od początku
- samozatrudnienie, potencjalne problemy w przypadku kolejnej ciąży (główny powód dla którego wstępnie odrzuciłam tę pracę),
- wszystkie minusy dotychczasowej pracy, bo typ zajęcia taki sam - w tym najgorsze, czyli "użeranie" sie z klientami i brak możliwości samodzielnego podejmowania decyzji kluczowych dla powodzenia projketów
- praca na bardzo wysokich obrotach, w tym np. budowanie oddziału w nowym mieście, mniej czasu dla dziecka
oferta 2. - oferta środka pod względem zarobków i przewidywanego zaangażowania w pracę
+ umowa o pracę
+ wyższe stanowisko niż dotąd
+ dobry dojazd (20 min. w 1 stronę, trasa bez korków)
+ istnieje możliwość rozwoju - firma ma kasę i się rozkręca a branża jest obiecująca
+ praca "po drugiej stronie barykady", bez użerania się z klientami
+ prawdopodobnie spokojniejsza praca
- możliwe idealizowanie z mojej strony podczas gdy nie znam tak naprawdę specyfiki pracy (może sie np. okazać, że jest to nudne w porównaniu z kotłem jaki miałam dotąd)
- obawiam się zaszufladkowania, niezbyt wielu możliwości znalezienia potem pracy
oferta 3. stanowisko specjalisty w międzynarodowym koncernie
+ fajne wyzwanie zawodowe poszerzające moje kwalifikacje o dodatkową gałąź
+ umowa o pracę
+ międzynarodowy zespół (korzyść językowa)
+ dobre perspektywy na przyszłość, budowanie cennego doświadczenia
- najniższa pensja (niewiele ale niższa niż w 2.)
- gorszy dojazd (ok. 1 godziny w 1 stronę, korki)
- wysokie obroty, mniej czasu dla dziecka
Jestem przed 30., mam roczne dziecko i planuję mieć jeszcze przynajmniej jedno za ok. 2 lata. Kasa jest dość ważna ale wszystkie te oferty są powyżej moich dotychczasowych zarobków więc generalnie OK.
I co wy na to? Może odczytacie coś czego ja nie dostrzegam pomiędzy słowami...
Też bym chciała tak wybierać między ofertami :o :) Ja bym wybrała tą spokojniejszą prace.
Odpowiedz
hello,spinka :)
..i jaka była Twoja ostateczna decyzja? :)
pozdrawiam
Różnice w zarobkach podaję już "na rękę", czyli w 1. opcji także po odjęciu ZUSu i podatków. Rożnica między 1. a 2. idzie w rząd tysięcy a między 2. a 3. jest mniej niż 500.
Charakter mam taki, że lubię jak coś się dzieje, no ale dotąd nie miałam dziecka. Ale generalnie wolę mieć coś do roboty niż siedzieć i udawać że pracuję.
W tej 2. pracy to tez nie tak, że będzie nudno (mało pracy) bo jak pisałam firma się będzie rozwijać a wtedy ja będę tez miała nad czym pracować. Nudno bardziej w sensie że to tak jakby został mi jeden klient a dotąd obsługiwałam na raz czasem i trzech.
Co jeszcze ważne w moim charakterze to to, że bardziej mnie motywuje jeśli ktoś we mnie wierzy niż jeśli mnie "sprawdza". No i tu znowu koncern wypada gorzej bo podejrzewam, że jest tam standardowy wyścig szczurów.
Natomiast w 2. juz podczas kwalifikacji dobrze mnie sprawdzili i wiem, że spodobałam się i pokładają we mnie duże nadzieje. Idę tam od razu z innej pozycji.
Tylko to poszerzenie kwalifikacji... Studiowałam dwa kierunki ale zawodowo dotąd realizowałam się w jednym. A w 3. właśnie mogłabym zdobyć doświadczenie związane też z tym drugim kierunkiem. I to na najlepszych wzorach...
Czuję, że to jest ostatni moment na coś takiego, bo potem rozbieżność w doświadczeniu będzie już chyba za duża, żeby nadrobić i wyrównać poziomy.
to wszystko zależy pod jaką gwiazdą się urodziłaś, czyli jaki masz charakter :)
jeśli masz szczęście do roboty ( jak ja) to i tak z tej nudnej i mało rozwijającej pracy - propozycja nr 2:
1. albo nie wytrzymasz i zaczniesz znowu czegoś szukać,
2. albo urodzisz dziecko i będziesz szczęśliwa :D
3. albo ta praca wcale nie jest taka nudna jak to wygląda na pierwszy rzut oka ( rozwiniesz nowe aspekty zakresu obowiązków - znam to :) ) i będziesz znowu zapracowana i szczęśliwa.
Te szybkie dojazdy są niesamowicie kuszące, choć brak ścieżki rozwoju sporo psuje.
Też propozycja 2 wydaje mi się obiektywnie najlepsza chociaż 3 też kusi, ale...
1. dojazdy: przy założeniu, że z reguły pracuje się ok 9h (przy 8h etatowych....)+ 2 dojazdu to 11h wyciętych z życia. Pracowałam tak. MASAKRA.
2. "nuda w pracy" - przy małym dziecku to chyba atut ;). Też wolę pracę, w której dużo dzieje się, ale dużo zajęć w pracy (+część w domu, bo trudno tego uniknąć przy ekscytującej pracy) i dużo obowiązków w domu to chyba najlepsza droga do depresji lub zawału...
3. wyższe stanowisko - to też jest ważne. Czasami warto pójść trochę na łatwiznę i "zrobić a nie narobić się". Nie jesteś cyborgiem a z reguły i tak szefostwo będzie miało problem z docenieniem. Lepiej od razu zająć wyższy poziom ;)
4. propozycja 1 wg mnie odpada zupełnie: samozatrudnienie w obecnych czasach zupełnie nie kalkuluje się. Może być dodatkowo do etatu (wtedy ma mnóstwo zalet) ale samodzielnego rozwiązania zdecydowanie nie polecam. Poza tym czy ta wyższa pensja to już jest netto, po odliczeniu wszystkich kosztów czy brutto na fakturę, bo to zdecydowanie zmienia sytuację.
Zglasza sie kolejna zwolenniczka roboty nr 2.
PS. Przydalaby sie ankieta ;)
ktoś doświadczony w temacie koncernów ostatnio mi powiedział: "praca w koncernie dziś jest a jutro jej nie ma". ja wiem, że nie ma nic pewnego, ale jeśli chodzi o koncerny to molochy, w których niewiele zdziałasz, do tego jutro przyjdzie ktoś, kto powie, że firma będzie miała innego prezesa, inny zarząd, pracowników, nazwę i nic tego nie zmieni dlatego wybrałabym ofertę nr 2 ;)
a 1 odpada, bo po co zamieniać siekierkę na kijek lol
No, no widzę, że 2. jest bezkonkurencyjna.
Tak na prawdę jak się nad tym zastanowiłam, to wychodzi na to że wybór jest pomiędzy potencjalnymi większymi możliwościami zawodowymi a rodzinnymi. A Julek właśnie ma fazę olewania matki na rzecz babci. Moja urażona duma stara się chyba wyżyć w sferze zawodowej i stąd w ogóle pomysł, że ewentualne rozwijanie kariery mogłoby być ważniejsze/fajniejsze od spędzania czasu z rodziną.
Nie mam zbyt dużego doświadczenia w zmienianiu pracy. Dotąd właściwie cały czas pracowałam w jednym miejscu. Prawdopodobnie teraz też jak już wybiorę to sie zwiążę na dłużej. No i podejrzewam, że za każdym razem jest podobnie - na początku podjaranie a potem przychodzi rutyna i najważniejsze jest żeby robić co się robi i żeby zbytnio cię nie piłowali. Pod tym względem praca w koncernie też chyba wypada gorzej...?
pierwsza od razu bym tez odrzucila - cos takiego jak samozatrudnienie dla mnie odpada.
trzecia - dkugi czas dojazdu - ja bez dziecka i widze jak mecza mnie dojazdy (wczesniej mialam 20 min a teraz 1-1,5h)..
druga - wydaje mi sie najkorzystniejsza
nuda po jakims czasie tez wykancza ale nie tak jak kociol... ale moze wcale nudno nie bedzie?
skoro firma sie rozwija moze beda jakies szkolenia i wtedy nie bedziew grozilo Ci "Zaszufladkowanie"?
Tak na szybko, w pierwszym odruchu, stawiałabym na ofertę nr 2 - ale to ja... Dla mnie np."kocioł" jest gorszy niż nuda i rutyna...
OdpowiedzPodobne tematy