-
Gość odsłony: 2151
Pierdolona dyplomacja
Nie mogą się, kurwa, dogadać jeden z drugim i znieść tych pierdolonych obowiązków wizowych? znowu nerw na 2 tygodnie czy się, kurwa, da załatwić milion wiz w dwa dni
ja pierdolę, zawału dostanę i na tym się skończy to całe karierowanie
becja napisał(a):Kerala napisał(a):becja napisał(a):dziewczyny... jakie Wy jesteście światowe
o tak, ja się czuję niezwykle światowo paląc LMy, aktualnie mój jedyny kontakt z cywilizacją zza miedz.
Żesz kurna- własnie zerknęłam na etykietę i widze, że produkują je w Krakowie.
I tak oto ostatni przyczólek mojej światowosci poszedł się jebac.
kerala
no przestań Kerala a te litry koli lajt?
(gdzie by nie rozlewali - ja wierzę święcie w jej amerykańskość)
rozlewają ją, proszjaciebie, gdzieś na wschodzie Polski, a stamtąd juz blisko do Białorusi. Mozna więc powiedziec, że Łukaszenka ocalil mi redutę Ordona. Jeszcze nie czas umierać.
w kwestii wizy do Uzbekistanu czuję się rozczarowana, wyznam. Spodziewałam się, że finał rozegra się między podrzędnym pracownikiem ambasady, a jego przepastną kieszenią, co w efekcie zaowocuje calkowicie legalną wizą. Tym niemniej i tak dobrze wyszło. Wyrazy uznania dla operatywności astystentki.
kerala
Kerala napisał(a):becja napisał(a):dziewczyny... jakie Wy jesteście światowe
o tak, ja się czuję niezwykle światowo paląc LMy, aktualnie mój jedyny kontakt z cywilizacją zza miedz.
Żesz kurna- własnie zerknęłam na etykietę i widze, że produkują je w Krakowie.
I tak oto ostatni przyczólek mojej światowosci poszedł się jebac.
kerala
no przestań Kerala a te litry koli lajt?
(gdzie by nie rozlewali - ja wierzę święcie w jej amerykańskość)
Z Uzbekistanem to najświeższa historia, mogę się podzielić. Bo tak:
jak się człowiek dowiaduje w normalnej agencji pośrednictwa Polsce jak taką wizę załatwić, to słyszy że trzeba mieć co najmniej voucher z uzbeckiego biura podróży, po zarezerwowaniu hotelu przez polskiego pośrednika właśnie w owym biurze. Następnie to biuro musi to przesłać do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Uzbekistanu, oni do ambasady, polski pośrednik załatwia wizę, ty człowieku czekasz 3 tygodnie i być może dostaniesz. Tu dodam, że chodzi o najprostszy tryb, wiza turystyczna (a mi potrzebna biznesowa, ale tu to w ogóle nie ma opcji w 3 tygodnie, a mi potrzeba załatwić w tydzień, bo jak mam, k...a, paszport ciągle ze sobą to nie mogę go przecie walać po ambasadach). Koszt: 80 dolarów +200 zł za pośrednictwo.
Dobra, druga wersja tej samej informacji, od zaprzyjaźnionego pracownika innej agencji pośrednictwa:
trzeba wizę biznesową bo turystyczne w ogóle nie istnieją!!!
w tym celu należy dostać zaproszenie od uzbeckiej firmy do której jedziemy, oryginał dla mnie, kopia elektroniczna do konsulatu Uzbekistanu w Polsce, ja oryginał razem z wnioskiem i paszportem odnoszę do agencji, oni mi wizę załatwiają w 2 dni. Koszt: 80 dolarów + 100 zł za pośrednictwo.
Kto czytał o tym jak szło moje zaproszenie z Moskwy DHLem to wie, że na określenie "musisz mieć oryginał zaproszenia" dostaję pomroczności.
Trzecia wersja, tym razem od mojego uzbeckiego partnera:
wysyłamy Ci zaproszenie telexem do konsulatu w Polsce, zjawiasz się tam z paszportem i 80 dolarów i odbierasz wizę. Koszt: 60 dolarów.
Wersja czwarta, tym razem od konsulatu: zaproszenie telexem OK, trzeba przyjść na wywiad bo muszą wiedzieć po co jadę. Pracują w poniedziałki i środy, 10 - 12. Koszt wizy: 80 dolarów, przynieść ze sobą.
Wersja piąta, ostateczna i sprawdzona: konsulat w środy nie pracuje tylko w piątki. Zaproszenie telexem jest w porządku, asystentka wybrała się po wizę z moim paszportem, na miejscu okazało się że potrzebny jest jeszcze wniosek i 2 zdjęcia. Ale że dziewczyna jest wygadana, załatwiła mi wizę BEZ WNIOSKU i 1 zdjęciem które miała przy sobie. Wpłaty dokonuje się w Banku, a nie przynosi kasę do nich i w złotówkach, a nie w dolarach.
Wiza jest, na szczęście ostatnia której potrzebuję na jakiś czas.
A dla odmiany krótka analogiczna historia, jak załatwiłam wizę do Tajlandii. Na stronie podają że trzeba mieć wniosek, zdjęcie, paszport, 100 zł. Z tym zjawiłam się jednego dnia w konsulacie, złożyłam ni mniej ni więcej, po 24 godzinach odebrałam co trzeba. Z uśmiechem na twarzy i bez szumu informacyjnego. Okazuje się, że można
becja napisał(a):dziewczyny... jakie Wy jesteście światowe
o tak, ja się czuję niezwykle światowo paląc LMy, aktualnie mój jedyny kontakt z cywilizacją zza miedz.
Żesz kurna- własnie zerknęłam na etykietę i widze, że produkują je w Krakowie.
I tak oto ostatni przyczólek mojej światowosci poszedł się jebac.
kerala
Zdaje się, że zasada jest taka, że im mniej znaczące panstwo, tym więcej biurokracji i szlabanów na granicy ;)
W każdym razie sprawdza sie to w Azji i Afryce. Polecam przy okazji świetną ksiązkę "niewinny antropolog" z naciskiem na opis starań o wizę do Senegalu.
a jak tam wiza do Uzbekistanu? Udało się w końcu?
Kiedy sama chcialam przekroczyć jedną afrykanską granicę celem dostania się do sąsiedniego państwa, wręczono mi czterostronicowy formularz badający również takie kwestie jak "czy kiedykolwiek współzyłeś ze zwierzęciem?".
Ujęło mnie to bardzo i wypełniłam druk solennie i zgodnie z prawdą. Oczywiście podając wszelkie dane osobowe, co zajęło mi kilkanaście minut.
Ponieważ koniec końców odbyłam tę podróż sześć razy przekraczając granice w odstepach tygodnia, przeto pod koniec zaczęłam przeglądać druki innych podrózujących (walały się po ziemi, celem afrykańskiej biurokracji jest istnienie samo w sobie, czysta sztuka dla sztuki).
I tak dowiedziałam się, że niedawno przekraczal tę samą granicę Józef Wissarionowicz, pielgrzymował też Adolf Hitler i Bill Clinton. Wszyscy współzyli z kozami i przyznawali sie do przemytu kokainy.
Spodobało mi się to na tyle, że przez krótkie minuty swojego zycia byłam Simone de Beauvoir, a nawet Osamą bin Ladenem.
Wprawdzie nie posunęłam się do kopulacji z owcami, ale za to otwarcie deklarowalam zamiar handlu bronią i zywym towarem.
Od tego czasu mam wiele sentymentu dla lokalnych przejść granicznych w egzotycznych krajach.
A Uzbekistanu zazdroszczę.
kerala
Tez to przeszlam, choc mam wrazenie ze kiedys bylo nieco latwiej, tzn kasa zalatwiala wiecej, teraz sa bardziej skrupulatni.
Tez przechodzilam durne badania a mialam wrazenie ze to oni powinni dawac jakies gwarancje ze tam czegos czlowiek nie zlapie
Ajka napisał(a):Aniasz jezeli o Rosje chodzi to moj maz od listopada czeka na wize bisnesowa.
Chodzi o Uzbekistan, job jego mać. Takie mają wymagania wizowe jakby co najmniej pół świata się tam pchało po ich skarby. I ja się pytam - dlaczego? Co to jest, kurwa, pępek świata? Marzenie życia żeby się tam wybrać? Żeby ZŁOŻYĆ wniosek wizowy, to muszę mieć potwierdzenie z ich MINISTERSTWA SPRAW ZAGRANICZNYCH, że mnie zapraszają. W dupie mam to ich zaproszenie, o.
Od wczoraj mi nie przeszło
Alix napisał(a):Ajka napisał(a):No to zaczynamy: trad, syfilis, kile, gruzlice, chladymia (jezeli dobrze pamietam nazwe - w kazdym razie kolejna choroba weneryczna).
Na czasc tych chorob nawet w instytucie tropikalnym nie byli w stanie przeprowadzic testow. Czesc lekarzy nie znala nazw, fajnie bylo. lol
Ile ganiania, szukania, kazde badanie w innym laboratorium. 3 tygodnie to trwalo a i tak na trad badal go lekarz wizualnie w Belgii bo w Polsce nikt nie chcial sie tego podjac.
:o :o :o :o
Prawie spadłam z krzesła...
W Belgii...???? :o
Mąż Ajki jest chyba Belgiem, czy Holendrem? Co i tak nie zmienia faktu, że warunki uzyskania wizy są.... paranoiczne lol
Ajka napisał(a):No to zaczynamy: trad, syfilis, kile, gruzlice, chladymia (jezeli dobrze pamietam nazwe - w kazdym razie kolejna choroba weneryczna).
Na czasc tych chorob nawet w instytucie tropikalnym nie byli w stanie przeprowadzic testow. Czesc lekarzy nie znala nazw, fajnie bylo. lol
Ile ganiania, szukania, kazde badanie w innym laboratorium. 3 tygodnie to trwalo a i tak na trad badal go lekarz wizualnie w Belgii bo w Polsce nikt nie chcial sie tego podjac.
:o :o :o :o
Prawie spadłam z krzesła...
W Belgii...???? :o
No to zaczynamy: trad, syfilis, kile, gruzlice, chladymia (jezeli dobrze pamietam nazwe - w kazdym razie kolejna choroba weneryczna).
Na czasc tych chorob nawet w instytucie tropikalnym nie byli w stanie przeprowadzic testow. Czesc lekarzy nie znala nazw, fajnie bylo. lol
Ile ganiania, szukania, kazde badanie w innym laboratorium. 3 tygodnie to trwalo a i tak na trad badal go lekarz wizualnie w Belgii bo w Polsce nikt nie chcial sie tego podjac.
I zeby bylo smieszniej to dostal pozwolenie tylko na pol roku wiec za chwile bedzie mial powtorke z rozrywki.
No i oczyiscie wirus hiv ale to co roku do bisnesowej musi robic. Przynajmniej mam pewnosc, ze zadnego swinstwa z tamtad nie przywiezie. ;) lol
Blutka napisał(a):Ajka napisał(a):
A chce ktos wiedziec jakie badania musial przejsc aby dostac tam pozwolenie o prace? lol
Dawaj. 8)
ha! czekalam bo nie chcialam wyjsc na ciekawska lol
Ale Ajka - przyznam ze rozbudzilas moja ciekawosc bo to musi byc cos ekstraordynaryjnego :)
Ajka napisał(a):
A chce ktos wiedziec jakie badania musial przejsc aby dostac tam pozwolenie o prace? lol
Dawaj. 8)
Aniasz jezeli o Rosje chodzi to moj maz od listopada czeka na wize bisnesowa.
A chce ktos wiedziec jakie badania musial przejsc aby dostac tam pozwolenie o prace? lol
Popieram!
(nie dostałam wizy do Stanów, bo, uwaga, nie udowodniłam wystarczających związków z Włochami. Jak ja mam, kurwa, udowodnić trwały związek z krajem, w którym jestem przejazdem? No i największa konferencja optoelektro poszła się pierdolić).
Podobne tematy