• zaze odsłony: 2099

    Mój szcześliwy dzień :)

    Termin porodu (wg OM) miałam wyznaczony na 14.07 z dwóch pierwszych badań USG wynikało że Ula przyjdzie na świat 23.07.
    Dzień przed porodem zjadłam całą puszkę ananasa zaraz po tym jak przeczytałam na Forumi że może on działać przyspieszająco 
    Całą noc męczyło mnie rozwolnienie połączone z okropnym bólem brzucha. Pierwsza moja myśl była taka ze pewno ten ananas mi nieźle zaszkodził… Około 4 rano wiedziałam już że ten ból to jednak skurcze i ze musze się powoli szykować do szpitala. Obudziłam mojego D. Około 7 skurcze były już co 5 minut i w najgorsze korki ruszyliśmy do szpitala. Planowaliśmy rodzić w św. Zofii…
    W szpitalu zbadano mnie i stwierdzono jedynie 2cm rozwarcia. Pomyślałam sobie że to jakiś koszmar bo dopiero 2 cm a ja już tyle się wycierpiałam. Oczywiście nie było miejsca i odesłano mnie do szpitala na Inflanckiej.
    Standard w izbie przyjęć jest tam dużo niższy i nie chodzi tylko o wyposażenie… Do KTG podłączała mnie pani salowa która często okazywała swoje niezadowolenie(minus nr 1). Już miałam łzy w oczach i chciałam szukać jakiegoś bardziej przyjaznego szpitala ale bolało strasznie i stwierdziłam że chyba jednak musze zaryzykować. I dobrze zrobiłam…
    Do tego szpitala trafiłam przez przypadek. W ogóle nie brałam pod uwagę rodzenia właśnie tam w związku z tym nie znałam cennika usług. Lekarz badający mnie na izbie przyjęć zadał mi pytanie czy chce rodzić w towarzystwie mojego partnera. Oczywiście odpowiedź była twierdząca. Dzięki przebłyskowi świadomości miedzy skurczami powiedziałam ze chciałabym ZZO i po krótkim wywiadzie dostałam na nie zgodę
    Poprowadzona nas na blok porodowy. Trafiłam do sali pojedynczej, bardzo dobrze wyposażonej (wanna, piłka, worek itp.)No luksus… Finansowo byliśmy przygotowani tylko na zapłacenie za znieczulenie wiec dopadła mnie obawa czy aby na pewno taka sala porodowa jest w ramach ubezpieczenia… Oczywiście nie była i mam tylko malutki żal że nie zostałam poinformowana na co się decyduję. (minus nr 2). Poród rodzinny oznaczał rodzenie w oddzielnej sali a alternatywą był tylko ogólny blok porodowy na który nikt poza personelem i rodzącymi nie miał wstępu.
    Skurcze miałam co 1,5 minuty, ból straszny a rozwarcie około 6cm. Pani anestezjolog miała duży problem z założeniem cewnika próbowała chyba z 7 razy i za każdym razem przeszywał mnie okropny ból wzbogacony o prądy przechodzące przez prawą nogę. Cała spocona i bez nadziei na powodzenie (utrudnieniem był podobno nadmiar tkanki tłuszczowej i lekkie skrzywienie kręgosłupa) spróbowała po raz ostatni i (po moich modłach) udało się!
    Ulga jest nie do opisania. Super sprawa. Od tej pory wszystko potoczyło się bardzo szybko. Podłączono mnie do oksytocyny, odeszły mi wody i po mniej więcej godzinie zaczęły się bóle parte.
    Przetransportowano mnie do sali obok gdzie był fotel ginekologiczny na którym z przerwami rodziłam 1,5 godziny. Położna odbierająca poród (szkoda że nie pamiętam jak się nazywała) bardzo mi pomagała cały czas mobilizując do efektywnego parcia i chwaląc za to czego już dokonałam.
    Mój D. cały czas mnie wspierał, masował i pocieszał. W drugiej fazie stał przy mojej głowie przypominał o oddychaniu i głaskał po głowie co przynosiło mi ukojenie.
    Poród się przedłużał, położna wezwała lekarza ale zanim się pojawił moja Uleczka była już na świecie.
    Nie wiem kiedy pojawiło się przy mnie więcej ludzi i jedna z asystujących osób nacisnęła mi na brzuch pomagając Uli przejść na drugą stronę. Jestem za to bardzo wdzięczna bo byłam już wyczerpana i bez tej pomocy chyba nigdy bym nie urodziła.
    Moja córeczka sina i wymęczona wylądowała na moim brzuchu i wpatrywała się we mnie tak jakby wiedziała że ja to ja-mama.
    Moje szczęście przyszło na świat 18.07 o godzinie 16,35 ważyła 4100 i mierzyła 55cm dostała 10 punktów i jest najpiękniejsza na całym świecie.
    Dumny tatuś asystował przy pierwszych pomiarach a mi w tym czasie zszyto nacięte krocze. Razem wróciliśmy do swojej sali i tam spędziliśmy aż 5godzin podziwiając naszą córeczkę.
    Chciałam gorąco polecić ten szpital i podziękować położnej która odbierała mój poród. Opieka poporodowa też była bardzo dobra – pielęgniarki chętnie i cierpliwie pomagały świeżo upieczonym mamusiom(oczywiście były małe wyjątki ale na tle pozostałych prawie nie do zauważenia).
    No i jeszcze jeden największy PLUS – ZZO jest za darmo! !!

    Hmm... trochę się rozpisałam

    Odpowiedzi (12)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-01, 15:57:34
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
zaze 2010-02-01 o godz. 15:57
0

Dziekuję za gratulacje :)

Odpowiedz
Gość 2010-02-01 o godz. 14:53
0

gratuluje :)

Odpowiedz
mycha526 2010-02-01 o godz. 09:41
0

gratuluje !!!! coreczka sliczna a mamusia bardzo dzielna:)

Odpowiedz
Amaretti 2010-01-25 o godz. 13:33
0

Wielki gratulacje!!!
Córcia śliczna :D

Odpowiedz
ola78 2010-01-25 o godz. 09:45
0

Mała MIODZIO!! :lizak: :D

Odpowiedz
Reklama
kasiacleo 2010-01-25 o godz. 04:07
0

ależ słodziak z Twojej córeczki :)

Odpowiedz
fjona 2010-01-25 o godz. 02:40
0

wielkie gratulacje!!!
a córcia przesłodka!!!

Odpowiedz
ediee 2010-01-24 o godz. 11:15
0

Gratuluję córci :D

Odpowiedz
zaze 2010-01-24 o godz. 11:01
0

Pochwale się moją Uleczką :)
http://img165.imageshack.us/my.php?image=dsc6184ks9.jpg
http://img524.imageshack.us/my.php?image=dscf0546pe7.jpg
http://img441.imageshack.us/my.php?image=ulawfotelikuwc4.jpg
http://img517.imageshack.us/my.php?image=przytulaonadoplecow2wi9.jpg

Odpowiedz
kasiacleo 2010-01-21 o godz. 16:33
0

Gratuluję :) Córcia spora :) Fajnie opowiedziany poród :)

Odpowiedz
Reklama
margo203 2010-01-21 o godz. 15:38
0

piekna opowiesc - gatuluje szczesliwego rozwiazania i prosze o fotografie Twojego szczescia

Odpowiedz
Gość 2010-01-21 o godz. 15:04
0

Gratuluje swiezo upieczonej mamusi!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie