• Gość odsłony: 6033

    Niemcy - ziemia obiecana?

    Jak pisałam - po ostatnich doświadczeniach zakochałam się w tym kraju.

    Ale o ile do Włoch przeprowadziłam się wiedząc, że jest tam ładna pogoda i teraz mnie ten kraj dobija niemiłosiernie, kolejną decyzję chciałabym podjąć na spokojnie. Dlatego proszę o wszelkie informacje "od środka" jak się żyje w Niemczech, zwłaszcza emigrantkom bez tamtejszych korzeni.

    Odpowiedzi (48)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-05-12, 04:36:38
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
justine2121 2011-05-12 o godz. 04:36
0

Od prawie trzech lat mieszkam w Berlinie i jest calkiem ok, chociaz wszyscy mowia, ze tutaj o prace ciezko, a zarobki niskie. Cos w tym jest, jednak nie ma sie co poddawac. Jako nauczycielka angielskiego znalazlam zajecie dosyc szybko, wprawdzie jako "freelancer", ale to tez ma swoje zalety.

Z powodow zawodowo-osobistych byc moze przeniose sie wkrotce do Hannoveru. Moze macie jakies wskazowki na temat tego miasta? Jak tam sie mieszka? Gdzie mozna milo wyjsc wieczorem itp?

Pozdrawiam!

Odpowiedz
Gość 2011-03-20 o godz. 19:21
0

Odkopie watek - powiedzcie mi jak to jest z praca w Niemczech; Będę tutaj rok i chciałabym "coś" porobić; niemieckiego nie znam - porozumiewam się głównie po angielsku; jesteście w stanie mi doradzić - od czego zacząć?

Odpowiedz
Gość 2011-01-07 o godz. 23:25
0

Niemcy nie sa moim rajem na ziemi, przywedrowalam tu z powodow osobistych. Ale zdaje sie raczej nie ma takiego kraju o ktorym moglabym powiedziec raj na ziemi lol .
Niemcy maja swoje plusy i minusy.
Z minusow najwiekszym jest trudnosc w znalezieniu pracy- studiowalam administracje. Trzeba by sie zaczac od nowa uczyc ja poprzestalam na tym co mam,
choc w glebi duszy marze o pewnym kierunku studiow.
Znalazlam sobie mini- joba. W pracy jest mila atmosfera,ale bez specjalnych spoufalosci co mi zreszta odpowiada.
W urzedach, u lekarza, w banku itp. nie spotkalam sie z wyrazna niechecia, czy stwarzaniem trudnosci z powodu mojego pochodzenia.
Tu gdzie mieszkam jest wielu obcokrajowcow - istny tygiel. Mysle ze to nawet dla mnie lepiej.
Chba bardziej niepewnie czulabym sie w tych regionach Niemiec, gdzie duza popularnisca cieszy sie ruch skrajno-prawicowy.

Podobnie jak tc-op jestem zdania ze nie sposob zyc w kraju i nie znac jego jezyka w przynajmniej stopniu komunikatywnym.
Mozliwe, ze ktos jest w dobrej sytuacji i w pracy uzywa angielskiego, ale jest jeszcze tyle innych dziedzin zycia i sytuacji, w ktorych dogadanie sie po niemiecku,
ulatwia zycie, oszczedza czas i nerwy ;)

Odpowiedz
Gość 2010-12-26 o godz. 16:10
0

Gabingo napisał(a):aniasz powaznie, podsylaj mi, sama jestem ciekawa :)
przekopałam privy, nie ma :o

Odpowiedz
Gość 2010-12-24 o godz. 18:31
0

aniasz powaznie, podsylaj mi, sama jestem ciekawa :)

Holandia jest fajna 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-24 o godz. 17:55
0

Mamuniu, i te chłoooopy 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-24 o godz. 17:54
0

noooo
w Holandii fajnie jest 8)

Przez pare lat mieszkalam tuz na granicy holenderskiej (doslownie tuz, moj dom byl ostatnim w Niemczech) i czesciej na zakupach bylam wlasnie tam bo bylo blizej lol

Odpowiedz
Gość 2010-12-24 o godz. 17:16
0

Chwilowo mi się front zmienił, pałam miłością niespełnioną do Holandii. Całe życie nie, ale z rok to sobie tam pomieszkam.

Cudowny kraj, wszystkie zalety Niemiec + powszechna znajomość angielskiego + rowery.

Mam dooooość Włoch.....

Odpowiedz
Gość 2010-12-24 o godz. 14:33
0

Gabingo, serio Ci podesłać? Mogę odkopać, faktycznie sporo mi wtedy podesłałaś praktycznych informacji, może się komuś przyda?

A mnie ostatnio dopadła myśl, że nie chcę mieszkać w Niemczech - tyle razy tam jestem, a nie czuję się w ogóle swobodnie. Już w Kazachstanie po 2 dniach byłam bardziej "u siebie". W Niemczech jest tak poprawnie i bezpłciowo jednocześnie, diabelnie grzecznie i jednocześnie zimno - zero chemii z tymi ludźmi!

Odpowiedz
Gość 2010-12-21 o godz. 05:31
0

Mi sie tu mieszka bardzo dobze
otrzymalam tu duzo pomocy :)
nie mialam nigdy problemu jesli chodzi o lekarzy i uzedy to wszystko super :)
jedyne cu mi przeszkadza to za duzo obcokrajowcow z Turcji Rosji itd.
Jak jade metrem to nie slysze jezyka niemeckiego.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-13 o godz. 23:43
0

aniasz napisał(a):Gabingo kiedyś przysłała mi na priva mnóstwo ciekawych informacji, jak ma w skrzynce to może zamieści - albo, Gabingo, jak nie masz to ja mogę wkleić bez osobistych szczegółów albo i nawet po autoryzacji :)

Nabla, dzięki za temat - żywo nadal mnie interesujący ;)
masz jeszcze to co Ci napisalam ? daj to autoryzacji ;) sama jestem ciekawa co tam wymslalam ;)

ja mieszkam w 60 tys. miasteczku, ogolnie wiocha jak dla mnie, sliczna, spokojna, ale wiocha.
przyzwyczailam sie, ale poczatki mialam bolesne, w urzedzie jechali troche po mnie, klody pod nogi kladli, Niemcy bardzo nie lubia jak ktos po niemiecku nie mowi, to duzy minus dla nich.
tak na miesiac przyjechac i popatrzec od strony goscia to ok, ale jak sie zaczynaja sprawy w urzedach, pierwsza praca to juz tak rozowo nie jest.
mnie wkurzaja stosunki panujace w pracy, chlo, zimnota, odtracanie.
restauracje maja przerwe miedzy 14-18, jak dla mnie szok, wtedy najbardziej chce mis ie jesc

oj wiele byloby do pisania. mysle, ze to bardzo zalezy od tego gdzie sie jedzie, bo w kazdym regionie ludzie sie troche roznia otwartoscia. a w duzych miastach to pewnie klepiej sie obcokrajowcom zyje.

teraz to nie narzekam, szczegolnie, ze nie musze pracowac.

Odpowiedz
atomicwildcat 2010-06-16 o godz. 03:55
0

Jak zwykle docieram do takich watkow dosc pozno

Dziewczny pisaly juz sporo o warunkach socjalnych itd, to ja moze jeszcze dodam, jak ja widze Niemcow stosunek do obcokrajowcow.
Ogolnie Niemcy sa malo tolerancyjni 8) (moze po czesci dlatego, ze nieraz na ulicach wiecej obcokrajowcow niz samych Niemcow uswiadczysz).

Jednak sa nietolerancyjni raczej dopoty, dopoki kogos nie znaja. W bezposrednich kontaktach rzadko to sie zdarza. Raczej, jak wszedzie sa i mili i ci mniej mili ludzie. Pamietam u mnie w pracy na poczatku, jak sie komus jakies slowko na obcokrajowca wymknelo przy mnie to juz sie bali, zeby mnie nie urazic, tlumaczylis sie itd. A teraz..... jada przy mnie rowno na inne nacje, az sie kurzy ;)

Odpowiedz
Jo76 2010-06-12 o godz. 21:34
0

Sill napisał(a):A jak oni to robią, że ich stac na taką opiekę socjalną?
Ci co pracuja bula kupe siana na to

Odpowiedz
tc-op 2010-06-12 o godz. 15:54
0

aniasz napisał(a):
Ja JESTEM wybitnym specjalistą lol
No to Niemcy sa Twoim rajem na ziemi ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-12 o godz. 06:26
0

tc-op napisał(a):- mial osobistego tlumacza- ale byl to wybitny specjalista.
Ja JESTEM wybitnym specjalistą lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-12 o godz. 04:58
0

A jak oni to robią, że ich stac na taką opiekę socjalną?

Odpowiedz
Jo76 2010-06-12 o godz. 04:54
0

Nie wiedzialam o egzaminie z niemieckiego dla nauczycieli angielskiego. Po co on?
Jak przyjechalam tu nie znalam niemieckiego. Przez 6 lat nauczylam sie, choc w pracy nie przydaje mi sie wcale - tyle miedzynarodowego towarzystwa, ze i tak wszystko po angielsku sie odbywa.

Odpowiedz
tc-op 2010-06-12 o godz. 03:02
0

Jako sprzataczka tez nie jest niemiecki potrzebny ;)

A tak powaznie to nie wyobrazam sobie zyc a tym bardziej pracowac tutaj nie znajac niemieckiego.
W Niemczech jest dosyc duze bezrobocie, a tym samym jest ciezko o prace.

Ale znam przypadek lekarza z Chin nie mowiacego po niemiecku, a pracujacego jako lekarz w szpitalu - mial osobistego tlumacza- ale byl to wybitny specjalista.

Co do nauczyciela (angielskiego) to do szkol publicznych trzeba zdac bardzo trudny egzamin z niemieckiego. Jako nauczyciel na kursach pewnie nie.

Odpowiedz
Jo76 2010-06-11 o godz. 23:38
0

Jako naukowiec niemiecki nie jest potrzebny. Pewnie podobnie z nauczycielem angielskiego. Nie wiem jednak czego szukasz

Odpowiedz
Gość 2010-06-11 o godz. 22:22
0

aniasz, a jaka praca cię interesuje? Do prac biurowych dobre opanowanie niemieckiego w mowie i piśmie jest wymagane.

Odpowiedz
Gość 2010-06-11 o godz. 06:00
0

Dziewczyny, a jak jest z pracą? I z koniecznością znajomości języka? U mnie wchodzi w grę przeprowadzka ze względów osobistych, niemieckiego jeszcze nie znam, pewnie zacznę w październiku - ale po cichu liczę że uda mi się znaleźć pracę tylko z angielskim... jak to napisałam to dotarł do mnie absurd takiego pomysłu

Odpowiedz
Gość 2010-06-09 o godz. 21:40
0

Ja potwierdze to co napisala tc-op
- restauracje w wiekszoci maja w poniedzialki zamkniete
- lekarze w srody przyjmuja do 12-stej lub 13-stej, tak samo apteki - dwa razy sie nacielam

Co do chleba to jest tyle rodzajow, ze kazdy znajdzie cos dla siebie. Dokladnie takiego samego chleba jak w Polsce
nie ma, faktycznie najbardziej podobny jest Kassler. Ogolnie jakosc pieczywa zalezy od piekarni - tak jak i w Polsce.
Sklepy maja otwarte roznie w normalne dni do 18-stej lub 19-stej lub 19:30 godz. w soboty nie ma regoly, niektore do 13-tej
inne do 15-stej, 17-stej, Saturn do 19-stej. Spozywcze i markety w tygoniu i soboty przewaznie do 20-stej, w niedziele nieczynne.

Odpowiedz
Jo76 2010-06-09 o godz. 21:01
0

tc-op napisał(a):To ja dodam jeszcze kilka minusow:
- restauracje sa w poniedzialki zamkniete (no ale fast-foody otwarte)
- w srody lekarze przyjmuja tylko do poludnia
- tak samo apteki w srody otwarte tylko do poludnia
- nie ma naszego normalnego twarogu
- banki otwarte tylko do 16 (chyba tylko w czwartki do 18) plus w ciagu dnia robia sobie przerwe godzinna i miedzy 12-13 sa zamkniete
- poczta robi sobie rowniez godzinna przerwe obiadowa
- sklepy otwarte do 18:30, w sobote tylko do 14, w niedziele zamkniete

Dodam, ze mieszkam w malym miescie. W duzym sklepy i inne instytucje sa pewnie dluzej otwarte.

Nie spotkalam sie z takimi godzinami otwarcia zarowno sklepow jak i restauracji. :o
Co do lekarza to tez roznie...

Odpowiedz
Gość 2010-06-08 o godz. 20:20
0

Nie wiem czy mogę się wypowiedzieć w tym wątku, bo spędziłam w Niemczech tylko miesiąc. Było to 4 lata temu i mieszkałam w miasteczku Bad Vilben pod Frankfurtem nad Menem. Z wyjazdu tego maam bardzo miłe wspomnienia i uważam, ze mogłabym tam zamieszkać.
Bardzo mi się podobał ogólnie panujacy ład i porządek, równo przystrzyżone trawniki, zadbane budynki, zero śmieci. Rzeczywiscie na punkcie segragacji śmieci Niemcy mają hopla-ale uważam to za duży plus.
Ludzie moim zdaniem bardzo mili, kulturalni. Ogólnie bardzo ciepło wspominam ten wyjazd.

Odpowiedz
tc-op 2010-06-08 o godz. 20:13
0

tc-op napisał(a):
- banki otwarte tylko do 16 (chyba tylko w czwartki do 6 wieczorem)

Odpowiedz
tc-op 2010-06-08 o godz. 20:08
0

To ja dodam jeszcze kilka minusow:
- restauracje sa w poniedzialki zamkniete (no ale fast-foody otwarte)
- w srody lekarze przyjmuja tylko do poludnia
- tak samo apteki w srody otwarte tylko do poludnia
- nie ma naszego normalnego twarogu
- banki otwarte tylko do 16 (chyba tylko w czwartki do 18) plus w ciagu dnia robia sobie przerwe godzinna i miedzy 12-13 sa zamkniete
- poczta robi sobie rowniez godzinna przerwe obiadowa
- sklepy otwarte do 18:30, w sobote tylko do 14, w niedziele zamkniete

Dodam, ze mieszkam w malym miescie. W duzym sklepy i inne instytucje sa pewnie dluzej otwarte.

Pozdrawiam

PS jest jeden chleb co mi bardzo polski w smaku przypomina nazywa sie kassler-brot

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 21:08
0

Kathinka napisał(a):A chleb niemiecki? Nie, dziękuję.
Naprawde?
Ja kupuje w bio piekarni i jest wspanialy. Takiego pelnoziarnistego w Polsce ze swieca szukac.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 16:05
0

Pieczywo tutejsze akurat uwielbiam ( dlatego niestety trwa dieta przedwakacyjna zero pieczywa :D ).
Cisza dookoła panuje faktycznie absolutna, jakby nikogo nie było, np.bardzo mało psów szczekajacych, dzieci tez jakos nie słychać
Faktycznie niestety nie dostepna jest butwinka i bób.
Twaróg "prosto od bauera" smakuje prawie jak nasz polski, takze tu nie jest zle.
A co do stosunkow miedzyludzkich to czasami mozesz usłyszec "polen stolen", mozesz usłyszec ze Polacy to duzo piją, ale wiekszosc Niemcow jest uprzejma, mila i takie słowa nie przeszłyby im przez usta.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 05:55
0

Sie mi jeszcze przypomnialo odnosnie sluzby zdrowia

maksymalnym, ogromnym plusem jest darmowa opieka medyczna dla dziecka do 18 roku. Wszystko - lekarz, leki, szczepionki...

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 04:34
0

ewasia napisał(a):Kathinka napisał(a):
Dzieci ganiające wesoło po parku? Spokój i cisza.
ze ich nie ma? Czy ze sa?

W naszej okolicy dzieci pełno, a mimo to ciszaaa... :)

Jo76, o sprzątaniu nie pisałam, mamy cieciową, która usilnie dba o to, aby wszelkie kartoniki potargane były na drobne kawałeczki ;) Bardziej chodziło mi o listę zakazów i nakazów umieszczaną standardowo w prawie każdej umowie wynajmu. A chleb niemiecki? Nie, dziękuję.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 04:27
0

Kathinka napisał(a):
Dzieci ganiające wesoło po parku? Spokój i cisza.
ze ich nie ma? Czy ze sa?

Bo akurat u mnie w parku jest ich mnostwo.

Poprzednio mieszalismy na granicy tureckiej dzielnicy i to byla katastrofa. Dzieci wydzieraly sie do polnocy a jak im sie cos powiedzialo to zaraz mialo sie do czynienia z krewkim tatusiem :o Niemniej pare razy policje wzywalam - i tu tez widac bylo niemieckosc.

Policja przyjechala po 5 minutach :o A zglaszalam nie morderstwo tylko zaklocanie porzadku.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 04:24
0

Brakuje mi wlasciwie tylko dobrego polskiego zarcia - sera bialego, kielbas, smietany kremowki. I pieczywa porzadnego. Bulki to sa jakies takie nadmuchane a chleb tez nie taki.
I jakis czas temu jak sklepy byly tylko do 18 otwarte to mnie to wkurzalo.

Na odwiedziny umawia sie telefonicznie - wpadniecie ot tak sobie bo sie akurat bylo w okolicy raczej nie zostanie odebrane zbyt pozytywnie.

Co do angielskiego to nie wiem bo wszedzie gadam po niemiecku ale w szkolach opanowywuja ten jezyk naprawde bardzo dobrze wiec mysle, ze nie ma problemu (no chyba, ze chodzi o starsze osoby)

Kroliczkow pod domem mam mnostwo lol Moj pies ma radoche czasami ;) Nie, nie zeby je zjadal ale pogoni je czasem. Wieczorami albo rankiem jak moge je podziwiac z balkonu.

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 03:11
0

Nabla napisał(a):
Za dwa lata zacznę wysyłać CV, może do tego czasu podejmę jakąś rozsądną decyzję.
Mysl, mysl - ja sobie cieplutkiego postdoca tu znalazlam (med-biotech), wiec nie szukam chwilowo 8)
Wlochy sa przepiekne, jestem czesto... ale wole jako turysta :D

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 03:08
0

Kathinka napisał(a):
Chleb, jak kiedyś w Polsce? Jeszcze nie spotkałam.
To prawda, pelnoziarnisty jest znacznie lepszy w Niemczech 8)
Kathinka napisał(a):Dzieci ganiające wesoło po parku? Spokój i cisza.
To mi akurat nie przeszkadza. Brak zuli na laweczkach i ekshibicjonistow tez na plus
Kathinka napisał(a):Jeszcze mieszkania nie wynajmniejsz, a już będziesz trzymać Hausordnung w ręku.
Nie jestem maniakiem sprzatania, ale raz na tydzien sprzatniecie klatki schodowej jest OK, szczegolnie jak wiecej mieszkan na pietrze.
W niektorych mieszkaniach sprzataczka jest wliczona w koszty.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 03:08
0

Jo76 napisał(a):Ja bym sie po postdocach porozgladala...
Jak fizyko-chemio pokrewne i interesuje Cię M-C RTN to służę informacjami.

Dzięki za wszystkie wypowiedzi, poproszę o więcej. Za dwa lata zacznę wysyłać CV, może do tego czasu podejmę jakąś rozsądną decyzję.

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 03:02
0

Nabla napisał(a):
Ale w ogóle jest kiełbasa :) Jak tu upolowałam w Lidlu to aż piszczałam ze szczęścia.
Tu tez jest - w Polskich sklepach i w Kauflandzie (zwana Krakauer)
Nabla napisał(a):
Te króliki to mnie powaliły. Wyglądały coś jakby podejrzanie pod tą wielką fabryką chemiczną ;)
Ich jest pelno i sa wszedzie. Mieszkam w 300.000 miescie i w kazdym parku sa. Pewnie jakis udzial w tym ma brak walesajacych sie bezpansko psow
Nabla napisał(a):
Jak się sama czytam to aż mi ten mój entuzjazm daje po oczach. Muszę się uspokoić. Niemiecki jest paskudnym językiem, niemiecki jest paskudnym językiem, niemiecki jest paskudnym językiem...
Niemiecki jest fajnym jezykiem - po jakims czasie. ;)
Ja bym sie po postdocach porozgladala...

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 01:33
0

Nabla, spokojnie. Jak już dziewczyny pisały, opieka zdrowotna jest bardzo dobra (omijam tutaj jednak polskich lekarzy, bo się kilka razy zawiodłam).
Godziny pracy? Różne, mąż pracuje dziennie ok. 12-14 godzin.
Komunikacja podmiejska? Super.
Ubezpieczenie samochodu i podatek? Często drogo.
Chleb, jak kiedyś w Polsce? Jeszcze nie spotkałam.
Dzieci ganiające wesoło po parku? Spokój i cisza.
Czystość? O tak. Tu nie mogę złego słowa powiedzieć.
Sąsiedzi? Serdeczny kontakt, jednak każdy dba o swoją prywatność.
Zwierzęta w wynajmowanym mieszkaniu? Raczej nie, ew. kot, króliczek lub rybki.
Rowerzyści? Dla nich to świetny kraj, dużo zadbanych scieżek rowerowych.
Zasady, nakazy, wymagane pozwolenia? Dużo za dużo. Jeszcze mieszkania nie wynajmniejsz, a już będziesz trzymać Hausordnung w ręku.

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 01:18
0

Jo76 napisał(a):Wszystko drozsze niz w Polsce, szczegolnie uslugi
Droższe niż w Polsce ale tańsze niż we Włoszech. O dziwo.

Jo76 napisał(a):Nie ma bobu, botwinki i dobrej kielbasy
Ale w ogóle jest kiełbasa :) Jak tu upolowałam w Lidlu to aż piszczałam ze szczęścia.

Jo76 napisał(a):Te kroliczki o ktorych piszesz sa fajne jak ktos nie usiluje zahodowac czegos w ogrodku
Te króliki to mnie powaliły. Wyglądały coś jakby podejrzanie pod tą wielką fabryką chemiczną ;)

Jak się sama czytam to aż mi ten mój entuzjazm daje po oczach. Muszę się uspokoić. Niemiecki jest paskudnym językiem, niemiecki jest paskudnym językiem, niemiecki jest paskudnym językiem...

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 01:12
0

Hmmm... no to minusy:

Z komunikacja w jezyku angielskim nie jest rozowo - w urzedzie imigracyjnym z reguly mozna zapomniec

Nie ma bobu, botwinki i dobrej kielbasy ;)

Wszystko drozsze niz w Polsce, szczegolnie uslugi

Pogoda bardziej umiarkowana - zima cieplejsza, lato jakies mniej letnie

Te kroliczki o ktorych piszesz sa fajne jak ktos nie usiluje zahodowac czegos w ogrodku ;)

Ludzie sa mniej wylewni niz w Polsce np, Dluzej trwa zanim sie grono znajomych/przyjaciol zdobedzie. Odwiedziny spontaniczne odpadaja - trzeba sie umowic wczesniej

Generalnie jak dla mnie - na plus

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 00:59
0

Dobra, czyli włoskie wady są zrekompensowane, ale co jest nie tak?

Z czym Wam się trudno żyje, bo w raj nie uwierzę ;) Co przeszkadza, co jest tak inne niż w Polsce, że trudno się przyzwyczaić?

A co do odległości - to fajnie, że blisko do Polski. Jeszcze fajniej, że można autem dojechać bo ja na tej wyspie to jestem odcięta od świata...

Odpowiedz
Jo76 2010-06-06 o godz. 00:56
0

Godziny pracy mam dowolne - jako naukowiec moge sobie przychodzic i wychodzic kiedy mi sie chce. Najwiazniejsze, ze co tydzien przedstawie wyniki.

Podoba mi sie tu czystosc, organizacja wszystkiego - przez co wszystkie papierkowe sprawy sa zalatwiane szybko i rzetelnie.

Problemow z moim 'obcokrajowstwem' nie mam, ludzie sympatyczni... a ze czasem trafi sie jakis idiota - to norma wszedzie

Opieka zdrowotna dobra, choc za to sie placi - 12-13% zarobkow idzie na to

Opieka socjalna tez dobra

No i uczciwi ludzie - rzadko cos znika z biura, choc torby stoja sobie na wierzchu z kasa

No i najwazniejsze - blisko do Polski :D

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 23:35
0

Sandra napisał(a):
- opieka zdrowotna bardzo ok, prywatne ubezpieczenie płacisz, jest o ile pamietam, gdy zarobki roczne przekraczaja 47 tys, ale w ubezpieczeniu masz wszystko- pojedyncze łózka w sali, wszelkie badania itp. Dostajesz karte magnetyczna na ktorej zapisane sa wszelkie badania, wyniki i lekarstwa .
ale jak masz normalne ubezpieczenie to tez nie jest zle - pokoje w szpiatalch i tak sa z reguly dwuosobowe z lazienka i roznymi bajerami.

Na ulicach jest blogo bo sa i wysokie mandaty jak i inne kary (prawo jazdy odbieraja czasowo, prawo jazdy zabieraja calkiem i trzeba zdawac ponwnie egzamin, robic tzw Idiotentest) i skutecznosc ich sciagania jest wysoka. Sciezki rowerowe sa w kazdym miesicie a nawet na malych wsiach

O segregacji juz Sandra napisala - osobne kubly na wszystko a w domu masz - jak nie segregujesz to dostaniesz kare.

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 16:10
0

Przypomniało mi sie jeszcze, ze do banku czy urzędu umawiani bylismy na konkretny dzień i godzine i wszystko sprawnie dzialało.
A zameldowanie to wogóle zajeło 5 minut niemalże w biegu :) .
U nas sprawy urzedowe ciągneły sie jedynie z naszej niewiedzy, nie znalismy tu nikogo i powoli sami dochodzilismy do wszystkiego.

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 15:57
0

- godziny pracy- teoretycznie od 8-16, a praktycznie masz zrobic 40 godzin tygodniowo takze mozesz posiedziec raz dłużej , zeby np w piątek wyjść wczesniej
- podejscie do pracy niestety rózne (zasadniczo przerzucanie pracy na innych) szczegolnie gdy zarządzasz ludzmi to raczej trudno nimi kierowac
- biurokracja istnieje, tak jak pisała Ewasia poszczególni ludzie odpowiedzialni sa za konkretne sprawy i nic poza tym, ale podaja Ci nastepny numer pokoju dla Twojego nastepnego pytania itd
- opieka zdrowotna bardzo ok, prywatne ubezpieczenie płacisz, jest o ile pamietam, gdy zarobki roczne przekraczaja 47 tys, ale w ubezpieczeniu masz wszystko- pojedyncze łózka w sali, wszelkie badania itp. Dostajesz karte magnetyczna na ktorej zapisane sa wszelkie badania, wyniki i lekarstwa
- raczej trudno spotkac kogos kto nie mowi po angielsku, przynajmniej w stopniu bardzo podstawowym
-segregacje o śmieci opanowana do perfekcji, pierwsze co dostalismy meldujac sie tutaj, kalendarz odbioru śmieci i żółte worki

Mieszkamy w małym, bardzo historycznym i uniwersyteckim miescie takze z restauracjami zero problemów, do 12 sniadania, a od 12 do póżnych nocnych godzin pora obiadowo-kolacyjna. (takze zadnych godzin zamykania w porze najwiekszego głodu :D ).

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 04:09
0

No to Niemcy chyba sa przeciwienstwem Wlochow.

Napisze wiecej jutro bo mi dziecko jeczy

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 03:32
0

Pytać nie bardzo wiem o co, powiem co mnie wkurza we Włoszech i z czym wiem, że nie da się żyć:

- godziny pracy - od 9-10 rano do 20 wieczorem z przerwą na lunch. Sklepy, restauracje (!!!) zamknięte w porze lunchu 12.00-16.00, podobnie większość urzędów. Gdyby nie specyfika mojej pracy (mogę wyjść jak potrzebuję) to nie byłabym w stanie nic załatwić.

- podejście do pracy - wszystko jest "domani matina" = "jutro rano" Jak coś można odłożyć na później - na bank Włosi tak zrobią.

- biurokracja i administracja, nikt za nic nie odpowiada, nikt nic nie wie, pojęcie "podstawa prawna" nie istnieje, co pani w okienku to inne wymagania co do dokumentów. Rezydenturę załatwiam 7 miesiąc i się zanosi, że zapłacę wyższe podatki jako obcokrajowiec Poczta nie jest w stanie wydać mi paczki bo nie wiedzą gdzie jest, kiedy będzie i czy w ogóle będzie.

- opieka zdrowotna - nie istnieje

- nikt, NIKT nie mówi po angielsku (nawet w biurze imigracyjnym)

- je się tylko w nocy (do 21.00 na biszkopcie i kanapce, po 21.00 obżarstwo aż do znieruchomienia i spać)

- ruch uliczny - jako rowerzysta sama się proszę o rentę inwalidzką, trąbienie, obijanie aut na parkingach, kierunkowskazy są dla looserów, stop to tylko wskazówka, żeby się rozejrzeć na skrzyżowaniu.

- śmieci, marnotrawstwo (wodne klimatyzatory z otwartym obiegiem), zero zbiórki papieru nawet na uniwerku...

No nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, egzystencja mnie boli... i jak pojechałam do Marl to zobaczyłam... wiochę z królikami na idealnie wystzyżonych trawnikach wzdłuż których ciągną się ścieżki rowerowe, wiózł mnie mówiący po angielsku taksówkarz (tu mi odmówili wysłania taksówki bo remont koło mnie, bo po włosku nie mówię, bo co to za fanaberie taksówka o 4 rano), przestrzegający na dodatek ograniczenia prędkości i czerwonych świateł. Potem zakwaterowano mnie w czystym (!!!) hotelu z ciepłą wodą, czajnikiem w pokoju, działającym prysznicem za przystępną cenę, rano było dobre śniadanie a w firmie, w której miałam szkolenie przychodziło się do pracy na 8 i jak się miało techniczne stanowisko (a takie mi się marzy) to wychodziło do domu o 16.00.

I aż mi się płakać chciało jak miałam wrócić. Gdyby nie słońce, morze, jedzenie i mój cudny lab to rzuciłabym tą pracę w cholerę i już się pakowała do Niemiec.

Ale pewnie ten sielski obrazek to nie jest cała prawda. Dlatego pytam - nich ktoś mnie wyciągnie z tego stanu zakochania....

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 03:03
0

Zyje sie calkiem, calkiem :)

Pytalas o urzedy. Nam wszystko zajelo okolo miesiaca ale trzeba byc upierdliwym, czasem pytac sie dwa razy. Bo czasami mam wrazenie ze urzednicy tu sa wasko wyspecjalizowani i nie wiedza czaym zajmuje sie kolezanka na sasiednim biurku. Czasem trafi sie na buca, ktory nic nie wie i w niczym nie doradzi a czasem na bardzo pomocne osoby. Jak wszedzie zreszta chyba.

Opieka lekarska :lizak: - chociaz ja bardziej lubie chodzic do polskich lekarzy bo wiem jak wyglada ksztalcenie niemieckich ;) A jak bys sie zdecydowala na dziecko tu to opieke w ciazy tez masz rewelacyjna i to darmowa. Nie mowiac juz o pobycie w szpitalu.

Z podejsciem do cudzoziemcow to roznie bywa ale w wiekszosci przypadkow jest OK.

Kiepsko mysle bo przeziebiona jestem wiec troche moze bez sensu pisze. Pytaj

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:00
0

Gabingo kiedyś przysłała mi na priva mnóstwo ciekawych informacji, jak ma w skrzynce to może zamieści - albo, Gabingo, jak nie masz to ja mogę wkleić bez osobistych szczegółów albo i nawet po autoryzacji :)

Nabla, dzięki za temat - żywo nadal mnie interesujący ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie