• Gość odsłony: 9449

    Fryzjerka *&%$()

    Wybrałam się do trójmiejskiej sieciówki - wypróbowanej zresztą. Chciałam tylko lekko pocieniować włosy przed wyjazdem i skrócić grzywkę. Zaznaczyłam, że nie będzie skracania, ani zmiany linii, tylko odświeżenie fryzury...
    Pani zrobiła wszystko po swojemu.
    Ocknęłam się, gdy na głowie miałam asymetrię. Jeden bok dłuższy, drugi krótszy.
    Pół biedy, gdyby ta nieszczęsna, samowolna krzywizna była wyraźna, ale to coś, co zostało stworzone na mojej głowie wygląda tak, jak gdyby ktoś miał zeza i nie potrafił, mimo szczerych chęci ciąć symetrycznie.
    Cieniowanie to jedna wielka pomyłka. To są zęby, strąki *&%$! nie wiem, jak to jeszcze określić.
    Na poprawkę nie idę, bo skończy się jeszcze większym skracaniem, czego chcę uniknąć.
    Szlag mnie trafia, bo zamiast łatwej do ułożenia fryzurki, mam na głowie tragedię, za którą zapłaciłam 70 złotych.
    Ratuję się zaczesując krótszą część za ucho, ale przecież nie o to chodzi.
    Z nerwów na powiece wylazła mi pokrzywka więc w ruch poszły maści ze sterydami.
    Jestem wściekła, rozżalona i niepocieszona.
    Wiem, że włosy odrastają, ale to niestety trwa.
    Grzywkę mi też ciachnęła za krótko, chociaż pokazywałam dokładnie, jaka ma być.
    KOSZMAR.
    Kobieta w ciąży jest. Głupio iść na skargę i reklamować. Zresztą co by to dało? Niech odrastają, wtedy będę kombinować.

    Co brać na porost włosów?

    Szlag by to trafił!

    Jestem kretynką. Po kiego diabła polzałam do baby, o której nic nie wiedziałam?

    Odpowiedzi (32)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-30, 13:40:52
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Och 2010-09-30 o godz. 13:40
0

aurelka napisał(a):ladybird7

To proste. Czułam się fatalnie, jak kretynka z garnkiem na głowie i zbyt pękatymi polikami. Chciałam zapaść się pod ziemię. Przemknąć do samochodu i włożyć łeb pod kran. Ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę, to "afera" w salonie i poddawanie tej fyzury pod osąd solidarnych koleżanek po fachu i innych klientek, czego nie dałoby się uniknąć. Wolałam zapłacić i już nigdy tam nie wrócić.
Zresztą ta kobieta miała wyraźny brzuszek ciążowy. Jakoś niezręcznie by to wyszło.
Nie umiem nie zapłacić. W sytuacjach takich jak ta, dotyczących mnie bezpośrednio, podkulam ogon i zmykam jak najdalej. Za innych natomiast umiem walczyć.
Czytam i mam wrażenie jakbym czytała o sobie. Zachowuję się tak samo....

A tak na marginesie to właśnie wróciłam od fryzjerki i jestem zadowolona

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 09:51
0

ladybird7

To proste. Czułam się fatalnie, jak kretynka z garnkiem na głowie i zbyt pękatymi polikami. Chciałam zapaść się pod ziemię. Przemknąć do samochodu i włożyć łeb pod kran. Ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę, to "afera" w salonie i poddawanie tej fyzury pod osąd solidarnych koleżanek po fachu i innych klientek, czego nie dałoby się uniknąć. Wolałam zapłacić i już nigdy tam nie wrócić.
Zresztą ta kobieta miała wyraźny brzuszek ciążowy. Jakoś niezręcznie by to wyszło.
Nie umiem nie zapłacić. W sytuacjach takich jak ta, dotyczących mnie bezpośrednio, podkulam ogon i zmykam jak najdalej. Za innych natomiast umiem walczyć.

Odpowiedz
ladybird7 2010-09-30 o godz. 05:39
0

A ja sie dziwie dlaczego zaplacilas. Ja chodze do mojej fryzjerki i zgadzam sie na jej wizje i nigdy jej nie mowie jak ma co wygladac. W momencie jednak gdybym miala jej konkretnie powiedziec oc i jak a ona by to olala, to bym nie zaplacila.

Sorry ale dla mnie to jest jakby zamowic schabowego a dostac nalesnika, ot co. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 02:46
0

aurelka napisał(a):
Na razie dupa blada z tym wyjazdem. Złapałam anginę, dostałam antybiotyk i siedzę w domu. Wszystko mnie boli i słaba jestem.
:goodman:

A co do frzyjerek masz zupełną rację z minimalizmem lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-30 o godz. 00:14
0

W sumie jego płetwy i rurka zajmują więcej miejsca ;)

Na razie dupa blada z tym wyjazdem. Złapałam anginę, dostałam antybiotyk i siedzę w domu. Wszystko mnie boli i słaba jestem. Czuję, że robi mi się wieeelka opryszczka. Nie wiem, jak to będzie w tym upale. Przez pół wyjazdu będę przyjmować antybiotyk. Zła jestem, bo to daleko od domu, inna flora bakteryjna, inny klimat. Nie brałam pod uwagę anginy w lipcu. Nie piłam niczego zimnego, nie jadłam lodów :(
W prokuraturze, gdzie mam teraz zajęcia praktyczne, byli bardzo niezadowoleni z tej chorobowej nieobecności. Mam wrażenie, że nie uwierzyli. Wczoraj wszystko było normalnie. Bolało mnie tylko gardło i wychodząc powiedziałam, że wybiorę się do lekarza, żeby w razie czego wyjazdu sobie nie zepsuć. Mogło wyjść na to, że się migam od roboty i uciekam na zwolnienie. A mnie w ciągu kilku godzin kompletnie rozłożyło.

Odpowiedz
Reklama
Och 2010-09-29 o godz. 14:43
0

aurelka napisał(a):
Ciekawe tylko, co monsz powie w weekend, gdy będę chciała upchnąć w walizce tyle "układarek".
W razie czego jak poprosi o zminimalizowanie rzeczy zbędnych i niepotrzebnych powiedz mu, że w takim wypadku jedziesz sama ;) Od razu przestanie wiercić dziurę w brzuchu.

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 13:39
0

Na miejscu tych pań wychodziłabym z założenia, że jeśli nie do końca rozumiem klientkę, bądź nie mam wizji konkretnej fryzury, tnę ostrożnie i nie zmieniam linii. Logiczne jest przecież, że wtedy można zminimalizować potencjalną szkodę ;) Zwłaszcza, gdy klientka (taka jak ja) wyraźnie zaznacza, że nie chce skracać, tylko odświeżyć. Jednym ruchem nożyczek można wyrządzić tyyyyle zmartwienia ;)
Nie rozumiem tego zamiłowania to drastycznych i nieprzemyślanych cięć. Lepiej wolniej po trochu, ale z rozmysłem. Przecież, gdy ma się po raz pierwszy do czynienia z włosami danej osoby, nie można przewidzieć tego, jak się będą układały i jak będą wyglądać po wysuszeniu.
Mam wrażenie, że te kobiety czasem w ogóle nie myślą.

Raz trafiłam do sieciówki Camille Albane. To było zimą. Włosy miałam już do ramion. Nie były pocieniowane i bardzo mocno wywijały się na zewnątrz. Chciałam wyraźnie skrócić je do linii brody. Pan jednak tak nieumiejętnie trzymał nożyczki, które wciąż wypadały mu z rąk i z tak dużym trudem operował grzebieniem, że odważył się na skrócenie ledwie o centymetr. Stówa poszła. Na głowie nic się nie zmieniło i trzeba było iść do fryzjera jeszcze raz, ale przynajmniej było z czego ciąć.

Jakoś się przystosowałam.
W ruch idzie suszarka, potem lokówka na tył i prostownica na boki. Ten krótszy prasuję maksymalnie, a dłuższy podwijam do wewnątrz, żeby zamaskować tę nieszczęsną asymetrię. Przeczekam. Z grzywki przynajmniej jestem zadowolona, bo nic mi do oczu nie włazi.
Ciekawe tylko, co monsz powie w weekend, gdy będę chciała upchnąć w walizce tyle "układarek".

Odpowiedz
Gość 2010-09-29 o godz. 03:57
0

aurelka napisał(a):
Strzygłam się tam wcześniel, ale u innej kobiety i byłam bardzo zadowolona, choć też poszłam w ciemno. Tym razem jej nie było, a mi się spieszyło i nie chciałam czekać.

W Jean Louis David zrobili mi kiedyś paskudny fryz (choć nie tak straszny) i spartolili farbę - miałam placki niepofarbowanych włosów, które było widać przy każdym podmuchu wiatru. Cena prawie zwaliła mnie z nóg. Nigdy więcej tam nie pójdę.

Powinna być w necie czarna lista fryzjerów"ku przestrodze" ze zdjęciami wyczarowanych przez nich fryzurek. Może bardziej by się starali.
Też mi się kiedyś nie chciało czekać na swoją osiedlową ukochaną fryzjerkę-odeszła z poprzedniego salonu, a właścicielka nie chciała podać do niej namiarów. Poszłam do fryzjerki, niby w dobrym salonie, a tu #$%@#$^ Co ja miałam i mam na głowie, rozlała mi jasną farbę na czubku -- miałam czekoladowy brąz i chciałam je troszku rozjaśnić No mysłałam, że :awantura: Dobra, nieżle wróciłam do domu i chciałam ją :axe: jak zobaczyłam jak mi tył zcieniwała, nic tylko :toimonster: Ale mam za swoje, wieczorem tego samego dnia zdobyłam numer do nowego salonu mojej fryzjerki...po co było się niecierpliwić??

A co do żanaluisa to powiem jedno - :vom: Może trafiłam na jakąs postrzeloną wariatkę, która modelowała włosy przez 65 min z takim zapałem i energią, że już chciałam sama wziąć te szczotkę. Na pytanie jak dbać o wysuszone od farby włosy - hmmm...może trzeba pić skrzyp polny :mur: Luuudzie!!! O cenie nie wspomnę, choć jestem tą osobą, która za dobrze wykonaną rzecz może duuużo zapłacić.

A co do czarnej listy jak najbardziej tak tak

A tak już na poważnie to niektóre nasze opinie na temat tych pan moga byc czasami krzywdzące, same czasami nie iwemy co chcemy, nie powiemy, a potem oczekujemy cudów. One też moga mieć zły dzień, albo może pozazdrościły nam akurat fajnej torebki i stweirdziły, że chociaż włośy nam posują. ale , żeby nazwac sie fryzjerką to chociaż trzeba umieć trzymać w ręku suszarkę...

Odpowiedz
Wonderka 2010-09-29 o godz. 03:32
0

Och napisał(a):Aurelka, wiem co to znaczy wyjść od fryzjera z takim nastrojem.
Kiedyś opisywałam na pomyjach swoje przygody z salonem Bogna we Wrzeszczu.
Teraz na szczęście trafiłam na kobietę, z której jestem w miarę zadowolona i nie poszłabym gdzie indziej nawet pod groźbą obcięcia palca ;)
Tóż to ponoć genialny salon jest! Ja byłam w JLD przy Krewetce - w miarę zadowlona, potem salon na starym mieście z epoki PRL - matko, tłuste włosy miałam po tej wizycie. Jest we Wrzeszczu salon Envougue czy jakos tak - pod filarami, naprzeciw Manghattanu - strzyże chłopak, Patryk??, w obsłych koszulkach 8) , wyszłam zadowolona. Zapłaciłam 40 zł.Polecam go, potrafi doradzać, wie co będzie pasowało do twarzy.

Odpowiedz
Och 2010-09-28 o godz. 14:08
0

Aliencia napisał(a):Och napisał(a): Teraz na szczęście trafiłam na kobietę, z której jestem w miarę zadowolona i nie poszłabym gdzie indziej nawet pod groźbą obcięcia palca ;)
Namiaryyyyy :cisza: :prayer:
Od razu ostrzegam, że znam osobę, która wyszła od Hani średnio zadowolona, żeby potem nie było, że poleciłam "byle kogo".
Hania ma zakład w Gdyni na Abrahama, tylko nie znam numeru tel.620-74-74.

Odpowiedz
Reklama
Aliencia 2010-09-28 o godz. 13:57
0

Och napisał(a): Teraz na szczęście trafiłam na kobietę, z której jestem w miarę zadowolona i nie poszłabym gdzie indziej nawet pod groźbą obcięcia palca ;)
Namiaryyyyy :cisza: :prayer:

Odpowiedz
Och 2010-09-28 o godz. 13:35
0

Aurelka, wiem co to znaczy wyjść od fryzjera z takim nastrojem.
Kiedyś opisywałam na pomyjach swoje przygody z salonem Bogna we Wrzeszczu.
Teraz na szczęście trafiłam na kobietę, z której jestem w miarę zadowolona i nie poszłabym gdzie indziej nawet pod groźbą obcięcia palca ;)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-09-28 o godz. 12:06
0

zouza napisał(a):w Jean Louis David
o nie ... omijam szerokim łukiem... załatwili mnie raz i nigdy więcej się nie dam... załatwoli też moją znajomą... no way
Ja stamtąd (też kerfurowski) wyszłam bardzo zadowolona :D
Takiego balejażu nigdy wcześniej nie miałam. Ani nigdy potem ;)
I fryzura piełkna :D
Ale to było jakieś 3 lata temu ;)

Aurelka, współczuję, choć nigdy mi się coś takiego nie przytrafiło. Domyślam się jednak, jak to może wkurzyć.

Odpowiedz
kasiacleo 2010-09-28 o godz. 11:52
0

aurelka napisał(a):
Powinna być w necie czarna lista fryzjerów"ku przestrodze" ze zdjęciami wyczarowanych przez nich fryzurek. Może bardziej by się starali.
może taką stwórzmy :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 11:37
0

Wonderka, Aliencia - to był salon Dorota w Klifie.
Strzygłam się tam wcześniel, ale u innej kobiety i byłam bardzo zadowolona, choć też poszłam w ciemno. Tym razem jej nie było, a mi się spieszyło i nie chciałam czekać.
Dowiedziałam się, że fryzjerki w tym konkretnym salonie dzielą się na awangardowe i bardziej klasyczne. Pech chciał, że najwyraźniej trafiłam do mocno awangardowej, która miała mocne cięcie i nie brała pod uwagę samopoczucia klienta.
Momentami na głowie robi mi się Piast Kołodziej a'la garnek. Dobrze jednak, że zachowała zaokrągloną linię z tyłu głowy i nie oskubała mnie na płasko.
Problem mam z układaniem. Prostować się nie da, bo wtedy widać każde niedociągnięcie strzyżenia i włosy nie mają żadnego kształtu. Na lokówkę robi się stara baba. Po samej suszarce wywijają się niemiłosiernie na każdą stronę...AAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wyobrażam sobie, jak będę wyglądać po wyjściu z wody, gdy się zapomnę i wyschną na słońcu.

W Jean Louis David zrobili mi kiedyś paskudny fryz (choć nie tak straszny) i spartolili farbę - miałam placki niepofarbowanych włosów, które było widać przy każdym podmuchu wiatru. Cena prawie zwaliła mnie z nóg. Nigdy więcej tam nie pójdę.

Powinna być w necie czarna lista fryzjerów"ku przestrodze" ze zdjęciami wyczarowanych przez nich fryzurek. Może bardziej by się starali.

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 02:58
0

Jesli chodzi o Jean Louis David to moj maz sie tam mocno nacial ;) wiec ja sie uchronilam od porazki.
Ale na pocieszenie powiem ze super polecana fryzjerka tez moze okazac sie niewypalem ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 00:14
0

ja tez raz w natchnieniu na nową fryzurę poszłam do Jean Louis David. W salonie, w lustrze wygladałam bardzo fajnie. Dopiero w domu jak się uczesałam po swojemu zobaczyłam wszystkie niedoróbki... tragedia. skośna grzywka wyglądała jakby się komus nożyczki omsknęły. tata by mnie lepiej obciał...

Odpowiedz
Gość 2010-09-28 o godz. 00:08
0

I po co ja trafiłam na ten wątek???
Jestem godzinę przed wizyta u fryzjera

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 23:23
0

w Jean Louis David
o nie ... omijam szerokim łukiem... załatwili mnie raz i nigdy więcej się nie dam... załatwoli też moją znajomą... no way

Odpowiedz
till 2010-09-27 o godz. 16:02
0

aurelka współczuję :usciski:

Kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Poszłam do jakiegoś małego salonu fryzjerskiego na Puławskiej i poprosiłam o wycieniowanie włosów (sięgały mi wtedy do ramion). Kobieta obcięła mnie niemal na chłopaka, jak w latach 80-tych: krótko z przodu, długo z tyłu :o

Plus taki, że po tamtej wizycie przez dłuższy czas unikałam fryzjera jak ognia i udało mi się w końcu zapuścić wymarzone długie włosy ;) Ale całe lato przechodziłam z debilną fryzurą. Starałam się trochę na piankę, trochę przy użyciu spinek zaczesywać włosy do tyłu, żeby wyglądało to bardziej kobieco.

Aliencia napisał(a):W sobotę napaliliśmy się na wizytę w kerfurowskim żan-lui-dawid ;)
A ja akurat nie lubię tych salonów. Byłam raz - koleś wziął ode mnie kupę kasy za podcięcie włosów o 2 cm (nawet ich specjalnie nie wycieniował, ot takie zwykłe obcięcie końcówek).
Poza tym nigdy nie widziałam równie spieprzonego balejażu, jak ten, który zrobiono mojej znajomej w Jean Louis David. Świeżo zrobione pasemka zaczynały się jakoś 2-3 cm od nasady włosów

Odpowiedz
Corgi 2010-09-27 o godz. 14:00
0

Ja się nacięłam swego czasu na Strefę Cięcia (Wa-wa, przy Pl.Politechniki). Zamiast ułożenia włosów, pani zafundowała mi skorupę z lakieru, której nie można było rozczesać grzebieniem, musiałam głowę pod kran wsadzić

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 13:56
0

Blutka napisał(a):Trwała to niegłupi pomysł - możesz zrobić taką delikatniejszą - nie zniszczy tak bardzo włosów i po jakimś czasie "zejdzie", akurat jak włosy trochę odrosną.
Jednak odradzałabym. IMHO nie ma delikatnej trwałej- każda niszczy włosy. Dobrze, jesli tylko czasowo.
fagih, która już dwa razy porwała się na 'delikatną'

Odpowiedz
Aliencia 2010-09-27 o godz. 13:54
0

Wonderka napisał(a):Co to za sieć? Ja właśnie się wybieram i też chodzę do sieciowego fryca.
No właśnie też miałam pytać który salon omijać wielkim łukiem..
W sobotę napaliliśmy się na wizytę w kerfurowskim żan-lui-dawid ;) ale stety/niestety nie było wolnych miejsc na ŻADNĄ godzinę :o
Dodam, że jestem na etapie poszukiwania nowej fryzjerki..
Stara pojechała za chlebem

Odpowiedz
Wonderka 2010-09-27 o godz. 13:46
0

Co to za sieć? Ja właśnie się wybieram i też chodzę do sieciowego fryca.

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 12:45
0

współczuję - ja sie tak ładnie pare razy załatwiłam i powiedziałam nigdy wiecej i od 4 lat do tej samej fryzjerki chodze :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 08:14
0

Trwała to niegłupi pomysł - możesz zrobić taką delikatniejszą - nie zniszczy tak bardzo włosów i po jakimś czasie "zejdzie", akurat jak włosy trochę odrosną. Robiłam taką do ślubu - włosy nie były kręcone, ale po prostu falujące, ładnie wyglądały, a trwała zeszła chyba po trzech miesiącach. Tylko to kosztowne było - jakieś cudo z wosków owocowych robione w sieci salonów "Roman".

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 08:11
0

Przeszedł mi największy nerw.
Będę czekać aż odrosną.
Na razie odgarniam włosy za uszy i wtedy nie widać tych strąków krzywych.
Jedyne marne pocieszenie to tyle, że lżej mi na łbie w upał i twarz łatwiej opalę, ale witryn sklepowych i innych luster konsekwentnie unikam.
Zawsze w zanadrzu mam ostatnią deskę ratunku w postaci trwałej. Nosiłam przez pięć lat. Ukryje kiepskie strzyżenie, ale wypali włosy.

Przedłużanie odpada. Mam bardzo gęste i grube włosy. Bankructwo murowane.

Przyznam tylko, że nie martwiłabym się, gdyby ktoś, kiedyś tej kobiecie zmajstrował jakąś beznadzieję na głowie

Dzięki za pocieszenie. Przynajmniej mam świadomość, że ten "ból" przeszło więcej osób i jakoś raźniej mi od razu :)

Odpowiedz
Keito 2010-09-27 o godz. 03:34
0

Zawsze można zareklamować, ale rozumiem, że nie chcesz aby ta kobieta brała się ponownie za Twoje włosy.

Rzeczywiście pójść gdzieś wyrównać i czekać aż odrosną, ew. jak masz kasę to przedłużyć.

Odpowiedz
Corgi 2010-09-27 o godz. 03:22
0

O... !!! Jak jak to doskonale rozumiem. Miesiąc temu na chrzciny własnego dziecka chciałam się odpicować. Mam bardzo cienkie i rzadkie włosy.Wtedy miałam nie za długie, lekko za uszy. No i szanowna pani fryzjerka zrobiła mi sajgon pt krótki pazurki: wyglądało to tak jakby poborowy z wojska wrócił do domu i po drodze psy go poobgryzały. Wkurzyłam się i poszłam obciąć na krótko.Ta druga fryzjerka zapytała tylko kto mnie tak urządził i czy to był jakiś żart ? Teraz odrastają .... Ale nic już nie cofnie czasu i na zdjęciach z chrzcin wyglądam jak d ... zza krzaków Wiewrióra, od teraz będę chodzić tylko do tej poleconej przez Ciebie. ;)

Odpowiedz
wiewrióra 2010-09-27 o godz. 03:12
0

no to ja zawsze chodzilam do mojej ukochanej fryzjerki na osiedlu. swietnie strzyze, farbuje i ceny maja niskie. Osobisty kiedys stwierdzil ze powinnismy pojsc do jakiegos fryzjera z tych "lepszych zakładów"
Tłumacze mu ze zapłacę za to jak za zboże a i tak efekt bedzie ten sam jak nie gorszy. Nie chcial sie przekonac, poszlismy.
Fryzura jak fryzura, prawie dobrze podcięta (z jednej strony parę kosmyków włosów dluzsze niz z drugiej) , debilnie uczesana (ale z tym problemu nie ma akurat) a wydane kasy jak za 3 wizyty u osiedlowej.
i tak sie skonczyly nasze eskapady do drozszych nowych salonow ;)

Aurelka - trza czekac az odrosna, moze kup sobie jakis fajny letni kapelusz (przyda tez sie na słońce ) :)

Odpowiedz
dodek 2010-09-27 o godz. 01:46
0

witaj w klubie..... połasilam sie na nowootwartego fryzjera koło mojego bloku. To było pod koniec kwietnia chciałam tylko lekko podciąć grzywkę, a jedna strona grzywki zaczynała sie od długości 2-3 mm prawie od skóry, wygladałam koszmarnie-jak Piast Kołodziej.... do mojej twarzy wogóle to nie pasowało. Dopiero teraz czyli po 2 miesiącach moja grzywka wyglada normalnie. Aurelka trzeba przeczekac innej rady nie ma...... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 00:19
0

Jestem kretynką. Po kiego diabła polzałam do baby, o której nic nie wiedziałam?
Bo my tak mamy Zamiast do sparwdzonej pani Kazi z osiedlowej fryzjerni łazimy gdzie popadnie a potem płaczemy po kątach i mówimy nigdy więcej... do kolejnego razu

Ja ju tak się ze trzy razy załatwiłam... i teraz jak mnie korci pukam się w glowę

Współczuję, ale włosy szybko odrosną a jak jedziesz na wakacje nad morze to większość czasu włosy będą mokre i nie będzie widać twórczej asymetrii... mam nadzieje.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie