-
Gość odsłony: 19040
List do Przyjaciela
Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać - zadzwoń do mnie
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą
Jeśli któegoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać - zadzwoń do mnie
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze - przybiegnij do mnie bardzo szybko
Mogę cię wtedy potrzebować...
do jasnej cholery gdzie jesteś??
hmm, przyjaciółki, bliskie koleżanki mam tylko zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego nikt nie dzieli ze mną radości tylko zawsze smutki. Wiem, że w życiu są różne sytuacje, ale radosne chwile też są i wtedy nikt o mnie nie pamięta :(
Odpowiedz
AGA_M napisał(a):agnesea napisał(a):odświeżam
dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek)
tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać
co wy na to?
ja juz przesadziłam w wypisywaniu tego co lezy mi na sercu, duszy...
:usciski:
agnesea napisał(a):odświeżam
dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek)
tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać
co wy na to?
ja juz przesadziłam w wypisywaniu tego co lezy mi na sercu, duszy...
odświeżam
dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek)
tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać
co wy na to?
dla mnie przyjaciółka to osoba której moge powiedziec czego tak naprawde sie boje, co zawaliłam a czasami to taka osoba przy ktorej chce tylko posiedziec... czy taka mam- tak , mieszka w innym kraju nie odwiedzamy sie za czesto, i pomimo tego ze dziela nas "grube kilometry" to jestesmy blisko.
tutaj tez mam grono kumpli kolezanek ale czy to sa przyjaciele ? chyba nie i to nie dlatego ze cos z nimi nie tak , to raczej moja wina ze nie chce sie na tyle zblizyc do nich zeby sie z nimi zaprzyjaznic
mysle ze powinnismy najpierw zaczac od siebie czy my jestesmy dobrymi przyjaciolmi dla tych od ktorych przyjazni wymagamy, oczekujemy.
bo czesto zarzuca sie tej drugiej stronie ze nie zapyta ,nie zadzwoni a czy my pytamy czy my dzwonimy czy my jestesmy zawsze wtedy kiedy ta osoba nas potrzebuje...
Ja też utraciłam przyjaciółke, może ona myśli, że jest wszystko oki ale dla mnie tak nie jest! Zawsze mi mówiła, odkąd się zaczełam spotykac z P, że teraz to już nie będe miała dla niej czasu itp. ale tak nie było, kiedy tylko mogłam spotykałam się z nią, czasem rezygnując nawet ze spotkania z P! Ona dlugo nie mogła sobie znaleźć chlopaka, kiedy już go znalazła przestała sie odzywać, dzwonić, interesować, nie potrafiła napisać głupieko smsa co u mnie słychać, widywałyśmy się ale w porównaniu z tym co było wczśniej (raz w tygodniu), jedno spotkanie na 3-4 mca to chyba jednak rzadko!Później sie zareczyli, zaczeli wykańczać mieszkanie, zaszła w ciąże urodziłą, cały czas mimo że sie do mnie nie odezwała nigdy pierwsza ja starałam się być inna i interesowałam się jej sprawami, wysyłałam smsy, maile...,a ona tylko odpisywała w zadnym nie zapytała jak moje przygotowania do ślubu, jak budowa domu, cokolwiek!
Postanowiłam, że koniec z tym, że ja już więcej tak nie chce, że przyjaźń polega na obopulnym wygadaniu się, zainteresowaniu...i chociaż serce mnie boli na samą myśl to postanowiłam że ja się również przestać odzywać, ja już po prostu nie mam siły walczyć o tą przyjaźń, już nawet nie wiem czy chce!
Jak dobrze, że taki wątek powstał, można się wygadać !
Znam ten ból.
Też miałam "przyjaciółki', wyszły za mąż i "przyjaźnie" się skończyły.
Ja nie mam chłopaka, narzeczonego ogólnie bliskiej mi osoby na wieczory.
Kiedys miałam przyjaciela.
Ale chyba wszystko popsułam bo się w nim zakochałam. Nigdy mu o tym nie powiedziałam. Tłumiłam to skrycie gdzies na dnie serca. Bolało bardzo- każde spotkanie , rozmowa no i nadzieja że może on poczuje to samo. On wyjechał do innego miasta. Ja "pielęgnowłam" kontakt między nami - rozmowy, gg no i moje wizyty u niego. Trwało to 7 lat. Kontakt między nami jest sporadyczny, czasem łamie sie i odzywam sie po kilku tygodniach/miesiącach milczenia i fala tego uczucia wraca.
po chwili zdaję sobie sprawę że to błędne koło które nie prowadzi do niczego.
zostaję sama.........czy tak juz będzie zawsze??
Zła kobieta napisał(a):Po tym jak odchorowałam przyjaźń, dochodzę do wniosku, że lepiej nie mieć przyjaciółki.
a ja się z tym nie zgadzam
bardzo mi brakuje przyjaciółki/przyjaciela... tak bardzo, że czasem aż boli...
Po tym jak odchorowałam przyjaźń, dochodzę do wniosku, że lepiej nie mieć przyjaciółki. Po prostu. B. jest moim najlepszym przyjacielem i niech tak zostanie.
Odpowiedz
a myslałam,że tylko ja mam taki problem
brak przyjaciółki.
ile razy a było ich 3 myslalm,że to przyjaźń i sie otworzyłam na maxa to dostałam tak po d.., że teraz jedynym przyjacielem jest mąż.
ale mąż to nie to samo..
koleżanki tak i owszem,ale to za mało.
ty jedna jedyna gdzie jesteś?
agnesea napisał(a):
niby prozaiczne sprawy a jednak takie ważne
myślicie, że to wasza wina, że stało się tak iż nie ma nikogo bliskiego? zastanawiacie się czasem dlaczego innym się udaje a wam nie?
Sama nie wiem czemu tak jest. Czy przez to ze dosc wczesnie zotalam zona i wyjechalam do innego miasta... Czy moze nie jestem nauczona mowic o sobie jezeli mnie nikt nie pyta, a nie pyta bo nie chce byc wscibski... Ostatnio stwierdzilam, ze tylko jedna kolezanka pyta mnie od czasu do czasu jak nam sie uklada z mezem, czy sie dogadujemy itp. Przez 4 lata tylko jedna! Wszystkie inne uwazaja to za pewnik, skoro jestem zona, matka to musi byc bosko Jak zaczynam sie skarzyc to slysze nie przesadzaj inni nie maja lepiej i juz sie nie skarze.
Ostatnio ogladalam Nigdy w zyciu! i Judyte zwierzajacej sie Brodzik z kazdego pocalunku, z tego, ze szef ja podrywal, ze sie zakochala, ze moze to ten. Razem placza i razem sie smieja, sa na kazde zawolanie, na kazde: chyba mam problem - pozniej okazuje sie on byc banalem, ale w tym momencie to wielki problem... Czy tak dla Was wyglada prawdziwa przyjazn
moj najlepszy przyjaciel zostal w Polsce
widuje sie z nim raz na kilka miesiecy i bardzo mi go brakuje
jednak codziennie rozmawiamy, albo przez tlena albo skypa,
i tylko czasem nachodzi mnie tesknota taka ze placze w poduszke
brak mi wspolnych wypadow na pizze, zakupow, spacerow, brak szalenstwa na dyskotekach
jedna przyjaciolka zostala takze w Polsce, tesknie za nia
kolejna znalazlam tu.
moge do niej zadzwonic o kazdej porze dnia i nocy, ma malo czasu, ale wiem ze jesli powiem - potrzebuje Cie to zawsze znajdzie dla mnie czas
od czasu do czasu chodzimy wspolnie na zakupy, na imprezy, czasem idziemy ot posiedziec na kawie i pogadac, mamy wspolne zainteresownia i podobne podejscie do zycia
a poza tym jest maz ktorego powoli zaczynam postrzegac nie tylko w kategoriach meza ale i przyjaciela
jestem szczesciara ze mam tylu przyjaciol
agnieszka82 napisał(a):sylwia11 napisał(a):agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów.
Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą.
dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać
Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :)
A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie
Mi tez tego wszystkiego co wyzej, z wyjatkiem dziecka (ktorego nie mam na razie).
Agnsea, sprobuj tutaj, moze troche Ci ulzy, pomoze na jakis czas. Wiem, ze foruma to nie prawdziwa przyjaciolka, ale zawsze mozna sie wygadac..
Sciskam tym czasem. :usciski:
niby prozaiczne sprawy a jednak takie ważne
myślicie, że to wasza wina, że stało się tak iż nie ma nikogo bliskiego? zastanawiacie się czasem dlaczego innym się udaje a wam nie?
sylwia11 napisał(a):agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów.
Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą.
dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać
Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :)
A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie
Mi tez tego wszystkiego co wyzej, z wyjatkiem dziecka (ktorego nie mam na razie).
Agnsea, sprobuj tutaj, moze troche Ci ulzy, pomoze na jakis czas. Wiem, ze foruma to nie prawdziwa przyjaciolka, ale zawsze mozna sie wygadac..
Sciskam tym czasem. :usciski:
Ja na szczescie mam przyjaciolke,no i maz i mama.Ale tez trace moja pierwsza ukochana przyjaciolke.Czas zmienia niektorych ludzi....Moze mnie tez???Dobrze ze poznalam te druga...Cudowna osoba.O ta pierwsza probuje walczyc,ale zawsze cos lub ktos stoi na drodze....
Odpowiedz
agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów.
Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą.
dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać
Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :)
A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie
agnesea napisał(a):dziękuję wam wszystkim
ale teraz nie wiem czy najlepszym rozwiązaniem byłoby wypisywanie tutaj co w tej chwili myślę
rozmowa z obcą osobą pewnie by pomogła ale... na krótko bo potem wszystko by wróciło...
wróciło...
może jakiś Klub wsparcia? tak żeby było łatwiej...
Moja Przyjaciółko,
zrozumiałam
nigdy nie byłaś moja
ja to sobie wymyśliłam
stworzyłam cię
tak było mi lżej
ale ty nie istniejesz
nie dla mnie
wybacz
i żegnaj
...
aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów.
Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą.
dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać
Również straciłam przyjaciółkę. Do tej pory jedyną. Mam koleżanki, ale nie ma między nami bliższej relacji, która pozwoliłaby na szczerą, osobistą rozmowę.
Brakuje mi babskich wieczorów.
Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą.
Poza ukochanym mężem i rodziną nie mam nikogo bliskiego.
Smutno trochę.
agnesea napisał(a):
ale przynajmniej jest... daleko... ale jest...
mojego nie ma, nigdy nie było
a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania
jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę
tylko co z tego? NIC
znowu muszę radzić sobie sama
tylko sił już nie mam
agnessa-> rozumiem co czujesz w kwestii możliwości wygadania się, placzu w poduszkę i udawania, że wszystko jest w porządku, BO NIE JEST, a ja mam dość udawania, że wszystko jest OK
staram sie myśleć pozytywnie, ale czasami naprawdę brakuje mi sił :(
agnesea napisał(a):Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać - zadzwoń do mnie
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą
Jeśli któegoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać - zadzwoń do mnie
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze - przybiegnij do mnie bardzo szybko
Mogę cię wtedy potrzebować...
do jasnej cholery gdzie jesteś??
MĄŻ, RODZICE I SIOSTRA - moi przyjaciele.
Niestety na innych przyjaźniahc bardzo sie zawiodłam...
dziękuję wam wszystkim
ale teraz nie wiem czy najlepszym rozwiązaniem byłoby wypisywanie tutaj co w tej chwili myślę
rozmowa z obcą osobą pewnie by pomogła ale... na krótko bo potem wszystko by wróciło...
ja mogę już tylko zaplakać nad grobem mojej przyjaciółki :(
Odpowiedz
Moja kochana Przyjaciółka jest tez daleko... W Nowej Zelandii... Tak mi jej brakuje... Naszych rozmów... Z nikim nie mogę tak rozmawiać, jak z nią, a już tyle czasu nie mamy możliwości się widzieć i rozmawiać tak często, jak bym chciała... :( Nawet maile w tej NZ odbiera tak rzadko...
Agnesea, może rzeczywiście wygadaj się chociaż tutaj, co? Może zrobi Ci się lepiej? A jak chcesz możesz napisać do mnie na priv lub mail - chętnie "wysłucham", pogadam, doradzę, jak tylko mogę... :usciski: Czasem obcej osobie jest łatwiej się "wygadać" niż komuś bliskiemu. Jak coś, to daj znać, ok?
Agnesea, a moze napiszesz o tym tutaj? To nie to samo, co rozmowa, ale jesli nie ma innej mozliwosci, to moze warto sprobowac? Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze skoro zalozylas taki temat, to odczuwasz taka potrzebe.. podziel sie wiec z nami, jesli zechcesz.
Odpowiedz
agnesea napisał(a):
mojego nie ma, nigdy nie było
a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania
jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę
tylko co z tego? NIC
znowu muszę radzić sobie sama
tylko sił już nie mam
ja choc mam męża, mamę to też nie mam osoby z którą mogłabym rozmawiac o wszystkim, która by doradziła jak żyć, jak radzic sobie z tym wszystkim co mnie przytłacza :(
Nabla napisał(a):...k&%$... w Japonii... dalej nie moglo byc?
ale przynajmniej jest... daleko... ale jest...
mojego nie ma, nigdy nie było
a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania
jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę
tylko co z tego? NIC
znowu muszę radzić sobie sama
tylko sił już nie mam
Nigdy nie miałam przyjaciółki, ani bliższej koleżanki nawet nie wiem jak to jest że się zwierza dziewczynie
zawsze miałam kolegów, myślałam niekiedy że przyjaciół, stale kończyło się tak samo - cóż damsko-męskie układy sa jednak skomplikowane,
znowu się boję że kolejna przyjaźń się kończy i po raz pierwszy z zupełnie innego powodu,
ostatnio miałam tak wiele zmartwień że przyjaciel wygląda na mocno zmęczonego, i znowu nie mam do kogo zadzwonić....
Podobne tematy