• Kerala odsłony: 4546

    Kasa do 10 artykułów i inne tam

    Istnienie kasy do 10 artykułów fascynuje mnie nie mniej niż istnienie kasy dla uprzywilejowanych, pojemników na psie kupy i innych takich fajnych wynalazków, które wszyscy w teorii lubią i które wszyscy w praktyce mają w anusie.
    Gdyż.
    Gdyż zawsze może się zdarzyć wyjątkowa sytuacja wyższej konieczności (i właśnie dziwnym zrządzeniem losu zawsze się zdarza), w której obiektywne okoliczności uniemożliwią nam sprzątnięcie guanka Fafika. Ale chęci mieliśmy dobre, a to się przecież liczy, serio serio.
    Znowu kasa dla 10 artykułów jest bardzo przydatnym wynalazkiem, ale doprawdy, nie bądźmy bardziej ortodoksyjni niż święta inkwizycja. 10 artykułow to właściwie taka metafora, takie "mniej niż więcej". Ponadto nie należy zapominać, że zawsze może się zdarzyć opisana wyżej sytuacja wyższej konieczności (np. o 10.15 zaczyna się kolejny odcinek M jak Masakra, jest już 09.55 a my stoimy w kolejce do normalnej kasy, co zmniejsza nasze szanse na obejrzenie czołówki).

    To byl wstęp.
    Stoimy dziś z męzem i synem w kolejce do kasy "10 artykułów" (co jest bezpośrednim przyczynkiem powstania tego topiku oczywista) dzierżąc w rękach 1 slownie: jeden zestaw samochodów matchbox. Jesteśmy jednocześnie jedynymi staczami kolejki liczącej sobie ok. 8 osób, którzy mają w koszyku nie więcej niż dziesięć artykułów.
    Ok, ja rozumiem: 11, 12, 13...
    Są jednak zjawiska, których nie rozumiem. Na przykład pan stojący przede mną pcha w wózku 20 litrów wody mineralnej, parę sześciopaków piwa, furę chipsów, kiełbasek i kabanosów oraz pieczywo wystarczające dla niedużego garnizonu wojskowego. Oczywiście pan stoi twardo w kolejce do kasy do 10 artykułów.
    Nie wiem, czy już kiedyś wspominałam, ale ja ogólnie jestem bardzo głupia w sytuacjach społecznych. I na ogół zadaję różne naiwne pytania. Na przykład:
    - "przepraszam, ale może pan nie zauważył, że to jest kasa do 10 artykułów?"
    - "zauwazyłem"- mówi pan. I popycha wózek, bo właśnie kolejka przesunęła się o jedno miejsce. Mam potrzebę drążenia tematu:
    -"no ale pan ma w koszyku więcej niż 10 artykułów".
    -"wcale nie, te 10 artykułow to taka metafora"- mówi niespeszony pan- "mam nie więcej niż dziesięć artykułów jednego rodzaju".

    Rozumiesz, Kerala, kmiocie: artykuły jednego rodzaju. Na przykład piętnaście piżam, trzy kuchenki mikrofalowe i tysiąc butelek coca coli to zaledwie trzy artykuły. O co więc ten szum?

    Potem wywiązała się między mną a mężem dyskusja. Ja obstawałam przy zdaniu, że obowiązkiem kasjerki bylo wywalić cwaniaka z kolejki i odesłać do innej kasy. Mój mąż twierdził, że obowiązkiem kasjerki jest obsługiwac kasę, a wywalanie takich osobników to wyłaczny interes współstaczy, którzy powinni się troszczyć o przestrzeganie zasady stworzonej dla ich komfortu.

    Jestem na siebie zła, bo znów zachowałam się jak d..a wolowa i odpuściłam. A powinnam najpierw iść do kasjerki, poprosić o reakcję, a jeśli by ta nie nadeszła- zażądać wezwania kierownika zmiany.
    Dobra, ja wiem, są w życiu poważniejsze problemy niż funkcjonowanie kasy do 10 artykułów, ale dotarło do mnie, że za często sie właśnie pewne sprawy odpuszcza, nie egzekwuje, a potem człowiek budzi się z ręką w nocniku i konstatuje, że połowa przepisów i zasad istnieje wyłącznie na papierze, a cwaniactwo pleni się bujnie przy ogólnej aprobacie. I że ludzie nie umieją w takich sprawach tworzyć frontu: kolejka poprzestała na pomamrotaniu czegoś pod nosem, a jeden współstacz otwarcie zgodził się z Panem Od Kabanosów.

    nie cierpię cwaniactwa.
    Poprosze o krzepiace przykłady asertywności, której mi dziś zabrakło. Potrzebuję wzmocnić swoje morale.

    kerala

    Odpowiedzi (38)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-02, 05:30:58
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-07-02 o godz. 05:30
0

Miałam okazję wejśc do marketów w różnych miastach Polski.
W jednym kasa dla ciężarnych i do 10 art. działa, z wyjątkiem sobót, bo wtedy pół miasta jedzie na zakupy. Można spokojnie zapuszczać korzenie, ciężarne nie maja lekko.
W drugim tylko chamstwem na chamstwo da sie wywalczyć swoje.
Tu gdzie teraz mieszkam, dokładnie w Tesco, o godz. 21.37 w piatek działaly tylko 4 kasy, wszystkie do 10 art.
W Realu za to zamienili kartki "do 10 art" na "do 10 SZTUK". Ale i tak głąb, który parkuje na kopercie, wlezie do tej kasy, z pełnym wózkiem i żoną o wielkim pysku.
Czy reaguję? Zdarzy mi się, ale chamstwo i agresja mnie przeraża. Juz widziałam załatwienie miedzy klientami spraw przed sklepem.

Odpowiedz
lideq 2010-07-02 o godz. 05:14
0

ja wroce na chwile do tematu kasy do 10 artykulow natchnieta zakupami w Tesco przed godzina. Udalo mi sie przebrnac przez regaly i z koszykiem w reku stanelam gdzies na srodku krecac glowa w lewo i w prawo w poszukiwaniu kolejki rozsadnych rozmiarow. W tym momencie podbiega do mnie pracownik w/w sklepu i z usmiechem zaprasza mnie do kasy do 10 artykulow :o . Uprzejmie odpowiedzialam panu, ze mam grubo powyzej tej liczby i ja sobie spokojnie stane np. w tej kolejce ( i tu wskazalam panu ktorakolwiek kase). Pan usmiechnal sie raz jeszcze i mowi: Ale pani sie nie przejmuje, to nie istotne, ze ta kasa tylko do 10 arytykulow :o :o
Jaki z tego moral...?

Postalam sobie i nie skorzystalam z rady PRACOWNIKA SKLEPU, bo mna trzesie, jak ktos robi ludzi w konia, tylko jak wymagac od wspolzakpupowiczow respektowania jakichkolwiek regul, jezeli pracownik sklepu z usmiechem mowi mi,ze mam olac wszystkie zasady

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-02 o godz. 05:02
0

"czemu mi tu pani sra tym psem" .. nie no padłam ze smiechu :D

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 03:06
0

Sytuacja 1
Wracam sobie spokojnie z pracy i widzę, jak chodnikiem pod moją klatką pomyka paniusia a przed nia pomyka radoście jej czworonóg w rozmiarach 60x40x80cm bez ogona. Paniusia trzyma smycz w kieszeni i popala, czworonóg bez kagańca skręcił w przykladkowy trawniczek. No to zagadnęłam paniusię
ja: dzieńdobry
paniusia: dzieńdobry
ja: to pani pies
paniusia: mój (obrzucając mnie wzrokiem niechętnie)
ja: a czemu on bez smyczy i bez kagańca
paniusia: bo JA nie potrzebuję smyczy ani kagańca. Pozatym on ma smycz (i wyciąga mi tą smycz z kieszeni i macha mi nią przed nosem)
ja: No pani to może i nie potrzebuje, ale pies MUSI mieć smycz albo kaganiec. Tak jest zgodnie z Uchwałą Rady Miasta Gdańska takątoataką.
Paniusia burknęła udając głuchą, a ja drażę dalej
ja: A Pani mieszka przy ul takiejatakiej nr takiataki?
Paniusia: nie
ja: a Pani wie, że za zanieczyszcanie terenu będacego cudzą własnośćcią grozi kara grzywny zgodnie z Rozporządzeniem takimtoatakim?
Paniusia burknęła
ja: no więc czemu mi tu pani sra tym psem? Proszę sobie iść z nim na własny trawnik i nie srać mi na moje drzewka
Paniusia: Przecież on robi TYLKO siku
ja: :o
ja: No więc skoro do pani nie dociera łagodna perswazja to ja robię zdjęcia i dzwonię po straż miejską - no to paniusia pomknęła w dół ulicy, czworonóg za nią, ja zostałam z telefonem w garści

Jaki z tego morał - jestem zołzowatą sąsiadką co się czepie bogu ducha winnych sąsiadów. Koniec historii.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 01:29
0

z dzisiejszego dnia:

jadę sobie tramwajem do pracy, na jednym z przystanków wsiada "akordeonista"
wszyscy pod nosem mruczą, że słuchać tego nie można, że głowa boli, że rozmawiać się nie da, ale oczywiście nikt "panu" uwagi nie zwróci... tzn. nikt oprócz mnie - więc powiedziałam gościowi, że ma wysiadać i już, no i wysiadł...
tylko potem się nasłuchałam jaka to ja okropna jestem....

Odpowiedz
Reklama
ediee 2010-07-02 o godz. 00:51
0

Stałam w takowej kasie w zeszły czwartek

Na 150 tysięcy luda 7 kas otwartych w tym 2 do 10-ciu towarów
Ja z swoimi 5-cioma ( w tym samochodem ;) ) stałam z pół godziny bębniac palcami, komentując i klnąc bardzo otwarcie...

a tfuuuu!!

pier***ę supermarkety

Odpowiedz
aga077 2010-07-02 o godz. 00:28
0

SkrawekNieba napisał(a):ja ostatnio zareagowalam 8)
stoi przede mną babka i trzyma w ręku 2 rzeczy, my z koleżanką za nią trzymamy po 3 rzeczy każda (nie z rodzaju tylko z fizyczności).

po chwili do pani podbija mąż z wielkim wózkiem zakupów i ustawia się w kolejce a ona dorzuca mu do wózka rzekome 2 rzeczy.
Mówię do pana: "przepraszam ale ta kasa jest do 10 artykulów". Gość patrzy do wózka, mówi pod nosem "ale tu nie ma 10 rzeczy ( :o ), a może są ( :o )" po czym do żony tone,m Ferdka Kiepskiego

"I GDZIE STANĘŁAŚ" :o :o :o
Dobre normalnie się popłakałam ze śmiechu lol lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:26
0

ja ostatnio zareagowalam 8)
stoi przede mną babka i trzyma w ręku 2 rzeczy, my z koleżanką za nią trzymamy po 3 rzeczy każda (nie z rodzaju tylko z fizyczności).

po chwili do pani podbija mąż z wielkim wózkiem zakupów i ustawia się w kolejce a ona dorzuca mu do wózka rzekome 2 rzeczy.
Mówię do pana: "przepraszam ale ta kasa jest do 10 artykulów". Gość patrzy do wózka, mówi pod nosem "ale tu nie ma 10 rzeczy ( :o ), a może są ( :o )" po czym do żony tone,m Ferdka Kiepskiego

"I GDZIE STANĘŁAŚ" :o :o :o

Odpowiedz
aga077 2010-07-02 o godz. 00:24
0

Ja ostatnio też robiłam zakupy w Tesco i też poszłam do kasy dla uprzywilejowanych i co mnie tam spotkało? A no spotkało tylko tyle, że nie ma to jak być starą upierdliwą babą, której wszyscy w okół przeszkadzają i ona ma pierwszeństwo. Przed nią stała dziewczyna w ciąży i doszła druga z dzieckiem w koszyku (tym większym) i już larum podniosła, bo wpycha się bez kolejki :o fakt, nie miała 2 artykułów tylko wypakowany koszyk, ale mniejsza o to; pani grzecznie odpowiedziała, że jest w ciąży, ale jeszcze nie widać i jak chce to może jej pokazać wyniki badań, na co owa starsza pani odpowiedziała: "ja też byłam w ciąży, ale bez kolejki się nie wpychałam" :o . Po tej krótkiej wymianie zdań między paniami dałam sobie spokój i stanęłam grzecznie i czekałam na swoją kolej. Później dostało mi się od kasjerki, że nie potrzebnie stałam w tym ogonku, bo mam pierwszeństwo i powinnam była się pchać :o i przyznam szczerze następnym razem tak zrobię
A jako puentę napiszę jeszcze jak owa pani odeszła od kasy looknęła na mnie i rzecze do męża: "widzisz ta pani też jest w ciąży a grzecznie stała w kolejce" i wiecie co słabo mi się zrobiło.

Odpowiedz
Solares 2010-07-02 o godz. 00:07
0

Mała napisał(a):
Czyli jakbym kupila 15 bulek, to mam stac do kasy zwyklej, tylko dlatego, ze nie sa w jednym worku z jednym kodem?
To zależy od pani "kasowej". Ja miałam kiedyś taką sytuację: dziesięć bułek, chlebek i masełko... a pani mi na to, że 10 bułek to już dziesięć artykułów :o . Więc zależy jak leży.

Poza tym jak była ciężarówką ZAWSZE stawałam do kasy pierszeństwa. Trza dbać o swoje prawa, krótkotrwałe, ale zawsze.

Acha i krew mnie zalewa jak widzę ciężąrną wsiadającą np. do tramwaju, a każdy głowę odwraca do okna. Kurcze jakie wtedy ciekawe wiodoki . I najczęściej są to babki w wieku naszych matek...nie kumam...przecież też kiedyś były ciężarne (przynajmniej większość).

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-02 o godz. 00:03
0

Shiadhal napisał(a):DobraC napisał(a):a ja juz pisalam - dlatego zmienilam zakupy w auchan na zakupy w almie. drogo piorunsko ale teraz mam tak ze jak stoje w kolejce 3 osobowej do kasy, to podchodzi do mnie inna kasjerka i zaprasza do nowootwieranej dla mnie kasy.
ooo, to musiało się coś niedawno zmienić (i dobrze) - ja Almę z czasów swoich ciążowych wspominam pod tym względem jak najgorzej, tym bardziej, że tam nawet żadna kasa oznakowana jako 'uprzywilejowana' nie była, więc i asertywnością trudno było cokolwiek zdziałać.
A to ciekawe. Robie tam zakpy co najmniej raz w tygodniu ale nigdy sie z podobna kultura nie spotkałam. Do tego zawsze stoi się w sporej kolejce po wędliny a w popularnych godzinach zakupów "ogony" po wędliny i mięso sa odstraszajace. Szczególnie zas trudno kupić cokolwiek ze stoiska z rybami prawie nigdy nie ma tam nikogo z obsługi i trzeba prosić kogoś z sąsiednich stoisk o obsługę aby przyszedł czym on czuje się obrażony i jeszcze długo trzeba na niego zaczekać bo gdy tylko stoje przed latą i czekam to na bank nikt sie mną nie zainteresuje. Przy kasach jak wszedzie w popularnych godzinach są kolejki na pewno dłuższe niż 3-osobowe.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 23:31
0

Mała napisał(a):krotofila napisał(a):Mała napisał(a):Wg mnie mial racje ten facet. Szeciopak piwa kasjerka skasuje raz (wbijajac na kase liczbe sztuk), podobnie z 10 litrami wody.

Gdyby bylo to 10 litrow roznej wody, to owszem, sa to rozne artykuly ale jesli to byla _taka sama_ woda, to kasjerka nie kasuje kazdej po kolei tylko za jednym zamachem.
Czyli jakbym kupila 15 bulek, to mam stac do kasy zwyklej, tylko dlatego, ze nie sa w jednym worku z jednym kodem?
chodzi o to, ze jedna kasjerka kasuje 1 wodę i klika na kasie x10, a druga przesuwa wszystkie 10 butelek jedna po drugiej, bo jej tak wygodnie...

ja często ustawiam sie w kolejce do kasy "do 10 artykułów" bo mam 2 - 3 rzeczy w koszyku i u nas w sklepie kasjerki zawsze wyrzucają z kolejnki "sprytne liski", mimo, ze prawie non stop muszą mówić: "przepraszam, ale to aksa do 10-ciu artykułów"...

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 23:14
0

Zawsze robie dym. Czasem potem żałuje ale taka jestem - pieniacz. Przynajmniej nie umrę sfrustrowana.
Fakt - kasy do 10 art./ uprzywilejowana/ dla posiadaczy złotej karty to łamanie konstytucji - perfidna lojalka - dopóki podpadam pod uprzywilejowana grupę walczę o swoje prawa. Taki ze mnie Kali.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 22:20
0

U mnie tez roznie bywa.
Ogolnie zalezy od sytuacji. Owszem staram sie sama ustepowac itd, ale nie walcze w imieniu ciezarnych i babc, tzn jesli rozwiaze sie dyskusja to owszem popre, ale nie prosze w ich imieniu zeby wlasnie nie uslyszec, "dziekuje ja postoje".
Na co sie wkurzam na siebie ze nie reaguje zwykle to palacze na przystankach Nie chce mi sie klocic, i tlumaczyc ze ja im nie psikam jakimis perfumami ktorych nie lubia w nos albo innych rzeczy i z reguly sie odsuwam choc bardziej mam ochote podejsc i wsadzic im peta w nos

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 21:53
0

zwykle niestety, w takich sytuacjach, stoję cicho jak to ciele i mamroczę pod nosem
raz zdarzyło mi sie zareagować, kiedy wkolejce do kasy do 8 artykułów, jakas pani podjechała z po brzegi zapakowanym wuzkiem. Zwróciłam jej uwagę i dosc ostrym i opryskliwym tonem usłyszałam ze to kasa dla pracowników sklepu i ona ma prawo tam sobie robić zakupy.
ok, tylko skąd ja miałąm wiedziec, że ona jest tam pracownikiem?

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 21:40
0

kurczak napisał(a):Chodzi o reakcję, czy jest ambiwaletna do sytuacji. Nie daj boże jak się trafi na jakąs przekupę
Adekwatna :mur:
Poraz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu ze siedzenie z winkiem na forum nie służy.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 12:18
0

Melba napisał(a):Dwudziestolatka ma prawo być świeżo po operacji kolana i obolała jechać autobusem czy stać w kolejce do uprzywilejowanej kasy.
o to, to!! Sama przez to przechodziłam, kiedyś facet w autobusie się na mnie wydarł, ze kobiecie w ciąży miejsca nie ustąpiłam,ale ja jej nie widziałam, bo stała tyłem do mnie. Tylko, ze temu facetowi do glowy nieprzyszło, że 16letnia dziewczyna moze mieć nogę w gipsie od kostki po pachwinę (kuli też nie zauważył).
Miejsca ustępuję, w kasach dla uprzywilejowanych nie staję, wkurza mnie maksymalnie jak ktoś staje na miejscu dla inwalidy, a jak ktoś jest dyskryminowany to głośno i wyraźnie protestuję.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 11:42
0

passacalia napisał(a):O, jak doskonale Cię, Kurczak, rozumiem!
Mój mąż też nie reaguje, za to reaguję ja. I co? Mimo, że mam rację, wychodzę na kłótliwą, wredną babę, przy której nie wiem jak wytrzymuje ten oto spokojnie stojący obok, miły mężczyzna. Ale jeśli ja tego nie zrobię, to nikt się nie odezwie! No i co? I czasami już nie mam ochoty odgrywać wredoty i milknę. Ale najczęściej jednak nie ścierpię i się odzywam! Trudno! Od ludzi zwracających uwagę na rażące niesprawiedliwości chyba trochę jednak świat zależy, nie?
Wszystkim sprzeciwiającym się mówię: solidaryzujmy się! :D
ja też was doskonale rozumiem
najgorsze jest to, że mał również uważa, ze kłótliwa jestem i nie powinnam się wogóle odzywać bo "można by było odpuścić"...

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 11:31
0

Kerala napisał(a):
Jedyna sytuacja, w której reaguję (tzn. w której reaguję zawsze) to własnie kasy pierwszeństwa dla kobiet w ciąży. Po tym, jak sama będąc w ciąży wystawałam pęcherze na nogach, bo oczywiście nikt mnie nie widzial obiecałam sobie, że nie zapomni wół, jak cielęciem był. No i się upominam o te matki teresy stojące w ósmych miesiącach na końcu 20osobowej kolejki i co słyszę w odpowiedzi? Wyszeptywane z męczeńskim uśmiechem:
"ach, nie trzeba, ja postoję..."

O tak! I w tramwajach oraz autobusach... kobiety w ciąży zazwyczaj nie siadają... po co narażać się na docinki starszych babć, które zabić wzrokiem mogą.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 10:33
0

kurczak napisał(a):Kerala napisał(a):
Wprawdzie wczoraj pisząc pierwszy post sądziłam, ze dyskusja zboczy nam na tory rozważań o cwaniactwie różnych takich panów i pań, ale obudziłam się dziś rano i stwierdziłam, ze najbardziej przeszkadza mi właśnie to, że ja za rzadko reaguję.
I w zasadzie nie powinnam tych dziewięciu razów odpuszczać, bo tak rzadkie reakcje powodują, że przyzwalam na głupotę i bezmyslność. Wspieram je.
Może to i dobrze, bo zdrowsza jesteś.
ja reaguję i na złe mi to wychodzi. Trzeba jednak gradowac takie sytuacje - jak pisała mika_, co jest w danej chwili wazniejsze.

Ja już nie wykłócam się przy męzu, który spokojnym mymłonem nie jest, ale woli odpuścić, zapomniec i spokojnei żyć dalej i z doświadczenia wiem, ze później się o to kłócimy jesli zareaguję ( nawet jesli mam w 100% rację). Chodzi o reakcję, czy jest ambiwaletna do sytuacji. Nie daj boże jak się trafi na jakąs przekupę
U mnie sytuacja jest często odwrotna, to mój drogi małżonek walczy o swoje prawa, a ja kopię go dyskretnie w kostkę, żeby nie robił przedstawienia. Ciekawe jest tylko to, że jak jestem sama, to upominam się o swoje ;)

Odpowiedz
passacalia 2010-07-01 o godz. 08:48
0

O, jak doskonale Cię, Kurczak, rozumiem!
Mój mąż też nie reaguje, za to reaguję ja. I co? Mimo, że mam rację, wychodzę na kłótliwą, wredną babę, przy której nie wiem jak wytrzymuje ten oto spokojnie stojący obok, miły mężczyzna. Ale jeśli ja tego nie zrobię, to nikt się nie odezwie! No i co? I czasami już nie mam ochoty odgrywać wredoty i milknę. Ale najczęściej jednak nie ścierpię i się odzywam! Trudno! Od ludzi zwracających uwagę na rażące niesprawiedliwości chyba trochę jednak świat zależy, nie?
Wszystkim sprzeciwiającym się mówię: solidaryzujmy się! :D

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 08:18
0

Kerala napisał(a):
Wprawdzie wczoraj pisząc pierwszy post sądziłam, ze dyskusja zboczy nam na tory rozważań o cwaniactwie różnych takich panów i pań, ale obudziłam się dziś rano i stwierdziłam, ze najbardziej przeszkadza mi właśnie to, że ja za rzadko reaguję.
I w zasadzie nie powinnam tych dziewięciu razów odpuszczać, bo tak rzadkie reakcje powodują, że przyzwalam na głupotę i bezmyslność. Wspieram je.
Może to i dobrze, bo zdrowsza jesteś.
ja reaguję i na złe mi to wychodzi. Trzeba jednak gradowac takie sytuacje - jak pisała mika_, co jest w danej chwili wazniejsze.

Ja już nie wykłócam się przy męzu, który spokojnym mymłonem nie jest, ale woli odpuścić, zapomniec i spokojnei żyć dalej i z doświadczenia wiem, ze później się o to kłócimy jesli zareaguję ( nawet jesli mam w 100% rację). Chodzi o reakcję, czy jest ambiwaletna do sytuacji. Nie daj boże jak się trafi na jakąs przekupę

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-01 o godz. 05:59
0

moze byla inwalidką umysłową

ja dzisiaj tez pożałowałam po czasie ze nei zareagowalam jak przyszlam na przystanek i chciałam usiąść lecz zrezygnowalam bo obok siedziały dwa babusy i zaczęły jarać fajki ....
moze gdybym miala w perpektywie czekanie wiecej niz 5 minut ...

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 05:42
0

Ale może ten pan naprawdę myślał, że tak jest z tymi artykulami. Nigdy z tej kasy nie korzystałam, ale gdyby mi ktoś to wyjasnił tak jak on, to bym uwierzyła.

Ostatnio też nie zareagowałam. Zaparkowałam obok miejsca dla inwalidów, zastawionego, bez nalepki. Ciekawa byłam kto przyjdzie. Przyszła klasyka gatunku. Niunia w okolicach 40, spalona na solarium, długie, czarne włosy, mocny makijaż i niesmiertelna bluzeczka w cętki nie wyglądała na inwalidkę

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-07-01 o godz. 04:51
0

A piwo było w czteropaku czy sześciopaku?

Odpowiedz
DobraC 2010-07-01 o godz. 03:04
0

Kerala napisał(a): stwierdziłam, ze najbardziej przeszkadza mi właśnie to, że ja za rzadko reaguję.
I w zasadzie nie powinnam tych dziewięciu razów odpuszczać, bo tak rzadkie reakcje powodują, że przyzwalam na głupotę i bezmyslność. Wspieram je.
Jasne, że kijaszkiem rzeki nie zawrócę. Sądzę jednak, że przynajmniej czułabym się lepiej ze świadomością, że statystycznie jedna moja uwaga na sto trafi do adresata i zaktywuje mu odpowiednie obszary w mózgu, dzięki czemu jakieś dziecko będzie bezpieczne, ktoś nie zostanie zrobiony w konia, a trawnik pozostanie czysty.

no wlasnie... tez sie wielokrotnie na siebie wsciekam. i juz sama nie wiem czy bardziej bede zdenerwowana bo zwrocilam uwage i spotkalam sie z chamstwem czy tez dlatego ze nie zwrocilam uwagi...

dodatkowo u mnie ostatnio rozwija sie "bunt".. na sama siebie.... tzn mam ochote wydrzec sie na meza jak po raz kolejny prostuje auto tak by bron boze nie zabierac wiecej miejsca niz przepisane, by osoba z prawej i z lewej mogla spokojnie wejsc do auta... bo wiem ze jak ktos patrzy z boku to sie smiac z "frajera" bedzie.. i zdaje sobie sprawe jakimi to my jestesmy "frajerami"... bo nie parkujemy na kopertach, nie idziemy z pelnym wozkiem do kasy 10 artukulow i jak mieszkalismy w miescie to spalilabym sie ze wstydu gdybym nie posprzatala po psie....
frajerzy az milo...

Odpowiedz
Kerala 2010-07-01 o godz. 02:59
0

Mika napisał(a):We mnie zawsze w takich sytuacjach budzi sie kalkulacja - czy aby wszczynać drakę czy też sobie odpuścić i mieć święty spokój
we mnie też. W 9 przypadkach na 10 nie chce mi sie interweniować. Ale z nieco podobnej beczki: wracając wczoraj z Tesco minęłam na skrzyżowaniu punto, za ktorego kierownicą siedziała kobieta, a na miejscu pasażera siedział 6-7 latek w pozycji półleżącej z nogami wyciągniętymi przed siebie (opierał stopy na panelu przed pasażerem).
I powiem Ci, że mnie jakoś tak zatchnęło. Potem kobita mnie minęła, a ja se znów pomyslałam, że jestem kretynką z opóźnionym czasem reakcji, bo trzeba było opuścić szybę i wyjasnic pani w kilku uprzejmych słowach, co stałoby się z jej dzieckiem w sytuacji kolizji.

Inna sytuacja: siedzę z Młodym w Multikinie, a przed projekcją wyświetlają reklamę "Klubu Pancernika- klika w fotelikach" (kojarzycie zapewne). Młodociana widownia nuci piosenkę, a po skończonej reklamie obok odzywa się dźwięczny głosik jakiegoś dziecka "mamusiu, a dlaczego ty mnie nigdy nie zapinasz w foteliku?". Na co mamusia mówi "ćśśśś!" i konspiracyjnie uśmiecha się do mnie puszczając oko.
A ja, jak ta trąba- nic.

Wprawdzie wczoraj pisząc pierwszy post sądziłam, ze dyskusja zboczy nam na tory rozważań o cwaniactwie różnych takich panów i pań, ale obudziłam się dziś rano i stwierdziłam, ze najbardziej przeszkadza mi właśnie to, że ja za rzadko reaguję.
I w zasadzie nie powinnam tych dziewięciu razów odpuszczać, bo tak rzadkie reakcje powodują, że przyzwalam na głupotę i bezmyslność. Wspieram je.
Jasne, że kijaszkiem rzeki nie zawrócę. Sądzę jednak, że przynajmniej czułabym się lepiej ze świadomością, że statystycznie jedna moja uwaga na sto trafi do adresata i zaktywuje mu odpowiednie obszary w mózgu, dzięki czemu jakieś dziecko będzie bezpieczne, ktoś nie zostanie zrobiony w konia, a trawnik pozostanie czysty.
Wspomniany pan od 10 artykułów po prostu (jestem o tym przekonana) nie trafil jeszcze na asertywną jędzę, która by pokazała mu, jak się kończą takie hucpy. Dlatego przyłazi robić sobotnie zakupy w kasie do 10 artykułów bo liczy, ze pragnący świętego spokoju rodacy nie będą chcieli robić rabanu. I słusznie liczy.
Proceder w ten sposób trwa dalej. A akurat w moim interesie jest reagować, bo mieszkam blisko Tesco, robię tam drobne zakupy codzienne do 10 artykułów i na ogół korzystam z tej własnie kasy ;). Czyli właściwie walę w swój własny interes.

Jedyna sytuacja, w której reaguję (tzn. w której reaguję zawsze) to własnie kasy pierwszeństwa dla kobiet w ciąży. Po tym, jak sama będąc w ciąży wystawałam pęcherze na nogach, bo oczywiście nikt mnie nie widzial obiecałam sobie, że nie zapomni wół, jak cielęciem był. No i się upominam o te matki teresy stojące w ósmych miesiącach na końcu 20osobowej kolejki i co słyszę w odpowiedzi? Wyszeptywane z męczeńskim uśmiechem:
"ach, nie trzeba, ja postoję..."
:mur: :axe:

kerala

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 01:33
0

DobraC napisał(a):a ja juz pisalam - dlatego zmienilam zakupy w auchan na zakupy w almie. drogo piorunsko ale teraz mam tak ze jak stoje w kolejce 3 osobowej do kasy, to podchodzi do mnie inna kasjerka i zaprasza do nowootwieranej dla mnie kasy.
ooo, to musiało się coś niedawno zmienić (i dobrze) - ja Almę z czasów swoich ciążowych wspominam pod tym względem jak najgorzej, tym bardziej, że tam nawet żadna kasa oznakowana jako 'uprzywilejowana' nie była, więc i asertywnością trudno było cokolwiek zdziałać.

Odpowiedz
Gatka 2010-07-01 o godz. 01:22
0

wiewrióra napisał(a):
z sześciopakiem piwa czy z 6 takimi samymi jogurtami to tez uwazam ze liczone są jako jeden artykuł ... za to szlag mnie trafia jak widzę 20 takich artykułów w wózku .
No to ja rozumiem 10 artykułów inaczej ... jeśli mam trzy identyczne jogurty to licze je jako 3 ... jeśli natomiast coś jest połączone np niektóre serki czy desery są w zgrzewkach to jako 1 bo jest 1 cena ... generalnie 1 artykuł = 1 cena ...

Odpowiedz
DobraC 2010-07-01 o godz. 00:46
0

hm..
a ja juz pisalam - dlatego zmienilam zakupy w auchan na zakupy w almie. drogo piorunsko ale teraz mam tak ze jak stoje w kolejce 3 osobowej do kasy, to podchodzi do mnie inna kasjerka i zaprasza do nowootwieranej dla mnie kasy.
a ostatnio ochroniarz pomogl mi zaniesc zakupy do samochodu.. normalnie szal cial i uprzezy :)

kasy do 10 artykulow mnie ciesza bo wczesniej do auchan wpadalam po zakupy "codzienne" i nigdy nie zdarzylo mi sie zeby staly w kolejce osoby z wieksza iloscia artykulow. ale moze ja szczescie mam :)

a uwagi nie zwracam czego bardzo zaluje glownie dlatego ze zauwazylam ze bardziej mnie to denerwuje niz osobe popelniajaca czyn naganny.... tacy najczesciej olewaja temat...

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 00:12
0

ja miała tez sytuację gdzie w z wielkim brzuchem stałam w kolejce do kasy z pierszeństwem nad krórą wisi plakat z kobietą w ciąży ale nikt nas nie przepuścił
po chwili podjeżdża pan z osobą na wózku inwalidzkim no dobra kasa z pierszeństwem ok i zaczyna wrzeszczeć po co my tu wszyscy stoimy skoro to nie kasa dla nas i wpycha się bez kolejki.
zaczyna wystawiać swój towar na kasę odchyba tego człowieka na wózku i wyjmuje same piwska :o
no cóż może przyjechał z nim tylko po to żeby nie stać w kolejce a potem nie musieć dźwigać zakupów.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-01 o godz. 00:03
0

Mała napisał(a):Wg mnie mial racje ten facet. Szeciopak piwa kasjerka skasuje raz (wbijajac na kase liczbe sztuk), podobnie z 10 litrami wody.

Mnie natomiast zastanawia fenomen kas dla osob uprzywilejowanych (niepelnosprwnych i kobiet w ciazy). Nigdy - bedac juz w zaawansowanej ciazy i stojac do tejze kasy - nie zostalam przepuszczona, mimo, ze kasjerka widziala, w jakim jestem stanie.
z sześciopakiem piwa czy z 6 takimi samymi jogurtami to tez uwazam ze liczone są jako jeden artykuł ... za to szlag mnie trafia jak widzę 20 takich artykułów w wózku ..

Mała - bo to czlowiek sam musi się domagać przepuszczenia ... a kasjerki najczesciej są zmeczone i po tylu godzinach pracy po prostu im się nie chce uzerac z ewentualnymi krzykaczami ...

Odpowiedz
Gość 2010-06-30 o godz. 23:53
0

Kerala napisał(a):Gdyż zawsze może się zdarzyć wyjątkowa sytuacja wyższej konieczności (i właśnie dziwnym zrządzeniem losu zawsze się zdarza), w której obiektywne okoliczności uniemożliwią nam sprzątnięcie guanka Fafika.
niesmialo chce zauwazyc ze ja sprzatam qpy po Fidze, a ku mojemu zdziwieniu, ktoregos dnia znajomy sasaid (dzieciaty), zwrocil mi uwage PO CO JA TO ROBIE??? :o przeciez to "takie cukiereczki" i zebym dala se spokoj...
ciekawe co by powiedzial jakby jego curka takiego cukiereczka smiegnela do buzi

Kerala napisał(a):"wcale nie, te 10 artykułow to taka metafora"- mówi niespeszony pan- "mam nie więcej niż dziesięć artykułów jednego rodzaju".
tez kiedys to uslyszalam i szlag mnie trafil, pociesze Cie, zrobilam dym i gosciu musial isc stac do kolejki do "normalnej" kasy, na szczescie kasjerka byla w miare przytomna i zawtorowala mi jak i reszta wspolstaczy.

nie ma jak dobra racjonalizacja

Odpowiedz
Mała 2010-06-30 o godz. 23:49
0

krotofila napisał(a):Mała napisał(a):Wg mnie mial racje ten facet. Szeciopak piwa kasjerka skasuje raz (wbijajac na kase liczbe sztuk), podobnie z 10 litrami wody.

Mnie natomiast zastanawia fenomen kas dla osob uprzywilejowanych (niepelnosprwnych i kobiet w ciazy). Nigdy - bedac juz w zaawansowanej ciazy i stojac do tejze kasy - nie zostalam przepuszczona, mimo, ze kasjerka widziala, w jakim jestem stanie.
zgrzewka wody ok to jeden artykuł, ale 10 litrów odzielnie juz nie :)
Gdyby bylo to 10 litrow roznej wody, to owszem, sa to rozne artykuly ale jesli to byla _taka sama_ woda, to kasjerka nie kasuje kazdej po kolei tylko za jednym zamachem.

Czyli jakbym kupila 15 bulek, to mam stac do kasy zwyklej, tylko dlatego, ze nie sa w jednym worku z jednym kodem?

Odpowiedz
krotofila 2010-06-30 o godz. 23:42
0

Mała napisał(a):Wg mnie mial racje ten facet. Szeciopak piwa kasjerka skasuje raz (wbijajac na kase liczbe sztuk), podobnie z 10 litrami wody.

Mnie natomiast zastanawia fenomen kas dla osob uprzywilejowanych (niepelnosprwnych i kobiet w ciazy). Nigdy - bedac juz w zaawansowanej ciazy i stojac do tejze kasy - nie zostalam przepuszczona, mimo, ze kasjerka widziala, w jakim jestem stanie.
zgrzewka wody ok to jeden artykuł, ale 10 litrów odzielnie juz nie :)

Odpowiedz
Mała 2010-06-30 o godz. 23:37
0

Wg mnie mial racje ten facet. Szeciopak piwa kasjerka skasuje raz (wbijajac na kase liczbe sztuk), podobnie z 10 litrami wody.

Mnie natomiast zastanawia fenomen kas dla osob uprzywilejowanych (niepelnosprwnych i kobiet w ciazy). Nigdy - bedac juz w zaawansowanej ciazy i stojac do tejze kasy - nie zostalam przepuszczona, mimo, ze kasjerka widziala, w jakim jestem stanie.

Odpowiedz
Gość 2010-06-30 o godz. 22:12
0

Ja nigdy nie wchodzę do marketu po mniej, niż 10 rzeczy, więc problemu kas do 10 sztuk nie zauważyłam, bo z nich nie korzystam, ale ponieważ zdechlak jestem w ciąży, to z kas pierwszeństwa ze trzy razy zdarzyło mi się chcieć skorzystać. Za pierwszym razem spasowałam - kolejka na kilometr, bynajmniej nie sami niedołeżni i ciężarne, poszłam do innej kasy. Ale za następnym razem już mi się asertywność włączyła - przeszłam po prostu na początek kolejki, uroczo się upewniłam (i głośno) u pani kasjerki, czy to kasa pierwszeństwa i wywaliłam swoje zakupy na początku - za mną stali sami dziarscy panowie, żaden nawet nie pisnął.

Generalnie wkurza mnie to tak samo jak parkowanie na miejscu dla inwalidów, palenie na przystankach autobusowych i babcie w przychodni, w której WYCZYTUJĄ po nazwisku do lekarza, więc wystarczy siedzieć spokojnie i czekać, aż wywołają, ale one i tak przy każdym uchyleniu się drzwi podbiegają, pakują siaty i głowy do gabinetu i się UPEWNIAJĄ, czy aby na pewno nie one teraz. Gdaczą przy tym tak głośno, że nie słychać, kogo wyczytują.

Odpowiedz
Gość 2010-06-30 o godz. 21:58
0

Nigdy z tej kasy nie korzystam bo albo jest zamknięta albo mam więcej niż 10 artykułów. Z tym, że ja 10 rozumiem jako dziesięć artykułów ;)
We mnie zawsze w takich sytuacjach budzi sie kalkulacja - czy aby wszczynać drakę czy też sobie odpuścić i mieć święty spokój. Zależy to od mojego samopoczucia w konkretnym dniu. Kilka razy już awanturka była. M.in w Lukasie. Teraz w moim oddziale zrobili porządek i segregację klientów - kolejka do konta, kolejka do kredytu itp. Kiedyś kiedy wszyscy stali jeszcze razem pani za mną z 15 minut zachwalała mi Gabu. Jaki piękny, jaki cudny, a pani to taka biedna bo musi z dzieckiem do banku chodzić niech sobie pani usiądzie odpocznie bo dzieko pani musi na plecach targać ( młody był w nosidle) . Już prawie dałam się na te achy nabrać. W końcu babina mnie pyta o kredyt, mówię, że nie wiem bo przyszłam po token nowy. Ale ona niezrażona " a pani to tak tylko mówi, na penwo bierze pani kredyt " W końcu przyszła moja kolej a baba myk przede mną i siadła na krzesełku przy obsłudze. Obraca się i z uśmiechem jak Joker z Batmana mówi mi, że ja biorę pożyczkę to dłużej trwa niż ona zapłaci jedną ratę. Adrenalina mi zabuzowała i podeszłam do pani bankówki i zażądałam wezwania ochrony. Pani wykonała telefon przyleciał goryl z dwa metry wzrostu i pogonił babcię lol
To na tyle krzepiących przykładów

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie