-
kraziowa odsłony: 2177
Wisi mi....
Wiem, że ja nowa.... I mam gdzieś,że ktoś powie, że się wyżalam ,ale gdzieś muszę.... W DUPIE MAM mego promotora, a raczej antymotora.... Się grzebię ponad 4 lata w moim doktoracie, a ten kurwa ma muchy w nosie.... I też mam
już to w dupie.... Jak się nic nie zmieni to p.........donę to po długim weekendzie, bo nie mam siły już. Się truję jakimiś odczynnikami, nic nie wychodzi w labie, 3 dychy na karku, chcę dzidzi ,a nie kurwa jakieś proteomy,
Idę pić piwo..... polska nauka do bani !!!!!!!!!!!!
o matko, dopiero teraz znalazłam ten wątek, i aż mi się rzewnie zrobiło jak o plastelince i alufolii poczytałam.
dziewczyny, trzymajcie się i nie dawajcie różnym pacanom. zaciskam kciuki.
kraziowa napisał(a):Żyję....
I wiesz- w poniedziałek to chyba nie było szczęśliwszego człowieka na Ziemi...
antymotor prawie zemdlał z wrażenia, a znajomi, którzy znają sutuację gratulują mi posiadania tzw. jaj.
I dam radę. W zasadzie na 99% mam już pracę jako tzw. scientific adviser w dużej firmie zajmujacej się min. proteomiką.
Jeszcze mu (bo sobie nie muszę) pokarzę.
Dzięki Nabla. Możemy sobie spokojnie teraz 2 wina sardyńskie wypić.
Gratuluję.
Jeśli mogę coś doradzić - nie oddawaj mu wyników, nie dziel się nimi, nie pokazuj gdzie indziej niż na konferencjach. Jeszcze się może okazać, że za rok czy dwa machniesz elaboracik i ktoś z pocałowaniem w rękę da Ci papier za to, więc nie wystrzelaj się z amunicji. Puki pamiętasz zrób porządek, dobre opisy do wyników i odłóż na potem.
I wciąż zapraszam do siebie :)
Przytul.anko - ludziom się często wydaje, że jak już kropki kwantowe, nanotechnologia i lasery to musi być oho, jakie laboratorium. A to wszystko na dobrą sprawę stoi na plastelinie, dwustronnej taśmie klejącej i folii aluminiowej ;)
laborki na pierwszym roku skutecznie mnie wyleczyły z takich złudzeń;)
Żyję....
I wiesz- w poniedziałek to chyba nie było szczęśliwszego człowieka na Ziemi...
antymotor prawie zemdlał z wrażenia, a znajomi, którzy znają sutuację gratulują mi posiadania tzw. jaj.
I dam radę. W zasadzie na 99% mam już pracę jako tzw. scientific adviser w dużej firmie zajmujacej się min. proteomiką.
Jeszcze mu (bo sobie nie muszę) pokarzę.
Dzięki Nabla. Możemy sobie spokojnie teraz 2 wina sardyńskie wypić.
Kraziowa - życzę zajebistej satysfakcji. I żeby nim tak tąpnęło, żeby zaczął prosić, żebyś wróciła.
Przytul.anko - ludziom się często wydaje, że jak już kropki kwantowe, nanotechnologia i lasery to musi być oho, jakie laboratorium. A to wszystko na dobrą sprawę stoi na plastelinie, dwustronnej taśmie klejącej i folii aluminiowej ;)
Nabla napisał(a):
Teraz to juz za pozno dla Ciebie, ale ja polska nauke pieprznelam w diably i nie zaluje (a za czym mam tesknic? ze soczewki na plasteline musialam kleic bo nie bylo kasy na uchwyty? ze nawazki robilam w pojemnikach na mocz bo tansze niz zlewki?
ocho nie tylko PW WF na plastelinie stoi (aż mi się łezka w oku zaręciła jak sobie przypomniałam te wynalazki, które tworzyliśmy do swoich magisterek) :lizak:
Kraziowa... mam nadzieję, że Ci sie po drodze to auto rozkraczyło... Kobieto-czy Ty to przemyślałaś? Jeszcez tylko trochę - to będzie Twój dr nie jego! Na siebie pracowałaś te 6 lat, i teraz mu bedziesz te wyniki oddawać? Tak o? Bez happyendu?
Musiał Ci nieźle nabruździć,że się na to zdecydowałaś...
Nienienienienienienienie...
zdrowie ważniejsze, ale zainwestowałaś w to ile, 4 lata? I teraz przez jakiegoś kretyna chcesz oddać całą swoją pracę i odejść bez papierka? Noż kurwa, ja wiem, że w polski realiach to go sobie można nad łóżkiem powiesić i czekać aż wyblaknie, ale jednak.
Opiekun studium, dyrektor instytutu? Any help?
Albo całkiem inaczej, otworzyć przewód gdzie indziej i opublikować swoje badania jako rozdział książki, to zgłosić do obrony?
Ej, ej, zaraz, moment.... :o :o :o
Ty neio masz przypadkiem za 3-4 miesiące obrony?
....
To odświeżam, mój kurwa ulubiony wątek.
DOŚĆ!
Właśnie patrzę na moje podanie o rezygnacji....
Jutro idę powiadomic moją alfę i omegę - w dupę kopanego antymotora.
I jeszcze. owszem, wyniki mu oddaję- twarda wersja ..ekselowska...
A niech kombinuje. Mój intelekt, he he. bezcenny jest....
Boże, jak mi lekko....
Nabla!
Ja nadal na wolności...... Wracam jutro z długiego weekendu i w poniedziałek idę na poważną rozmowę.....
A Twoich artykułów szkoda.... Ja nie wiem, co z tymi ludźmi jest nie tak. Może trzeba w jakimś narzeczu do nich gadać? Zawsze się pocieszam, że może kiedyś zostaną ,,rozliczeni'' ze swojego człowieczeństwa.
I jak? Wsadzili Cię już za morderstwo promotora?
Tak pomyślałam o Tobie, bo znalazłam dzisiaj w sieci mój pierwszy opublikowany artykuł. Cała szczęśliwa zaczęłąm szukać reszty (bo wysłałam trzy) i cóż, mój ex-promotor wywalił mnie z listy autorów jednego z nich a ostatni się nie ukazał wcale :o Przed rezygnacją oddałam mu cały napisany artykuł, trzeba go było tylko poprawić jak wróci recenzja. Cóż...
kraziowa napisał(a):Wiem, że ja nowa.... I mam gdzieś,że ktoś powie, że się wyżalam !
Nikt tu nie zakazywał "nowym" na Pomyjach pisać.
Współczuję szczerze, ale jak już tyle w to zainwestowałaś, to rzeczywiście pierdyknąć to w kąt. Trzymam kciuki, żeby "jakoś" to poszło.
współczuje Kraziowa
:usciski:
Ja musiałam zmienić promotorkę, bo prawie rok na kazdym spotkaniu mówiła do mnie: "mailem, prześlij to mailem, nie mam czasu"...
Więc szłam do domu, pisalam maila a ona mi odpowiadała "szanowna pani, to jest ewidentne lenistwo z pani strony, takiego materiału nie da sie sprawdzić przez internet, musimy sie spotkac"
I tak 3 razy, mailem, mailem, a potem mailowy opierdol. Poszłam do niej i powiedzialam, ze mam dosyc. A ta do mnie, ze i tak ma kilkudziesieciu studentów, wiec nawet jej na rękę
Teraz mam super babkę, która ciśnie i zawsze ma dla mnie czas.
oj, Kraziowa, współczuję serdecznie antymotora! :o Co za dupek żołędny! Jassssne, to nie on się męczy z archaiczną metodą, tylko Ty. Ciekawe jakie ma motywy: ambicja pana profesorka? Chęć udupienia doktorantki? Ciekawość, czy da się????
Co do pozostania w nauce polskiej: mój szanowny małżonek zdecydował, że wali ją, znalazł dwie fajne i rozwijające fuchy i zamiast pierdzieć w stołek będzie z przyjemnością propagował fizykę. Chyba ma do tego powołanie. Jeszcze mu tylko obrona została i good bye PAN (ale trzeba przyznać słuszność, że źle mu tam nie było).
Oooooooo ja...... Ale Ci zazdroszę..... Wiem, że warunki zagramanicą są suuuuuper. Sama miałam nagrane parę kontaktów ( w Szwecji, Francji), ale mój antymotor miał to w .....
Ja siedzę w białkach i w stresie roślin, ale jak coś to walnę to w ... na rzecz ciąży (Lenka, a mój K twierdzi, że będzie Iwo ).Doktorat to nie wszystko....
Kurczę, cieszę się, że znalazłam na Forumi pokrewną duszę, która wie o co kom on.....
kraziowa napisał(a):A Ty Nabla z jakiej działki jesteś /byłaś naukowo-mapetowej?
Ja jestem od tych z oczami jak szparki, co siedza po ciemku i maja powypalane dziury w ubraniach, czyli spektroskopia laserowa. Rok bujalam sie w naszym ukochanym PANie, teraz siedze na uniwerku w Cagliari (normalnie inny swiat, pod drzwiami uniwerku autentycznie pasa sie owce, gory, morze, jedna wielka wiocha, a za drzwiami mam laser femtosekundowy, AFM, TEM, glow-boxy, kase na kazde eksperymentalne marzenie i nawet pensje z ubezpieczeniem (!!!) i funduszem emerytalnym).
kraziowa napisał(a):W ogóle to dzięki, bo mnie nosi
Wiem. Najgorzej to odbijac sie od sciany, tluczesz facetowi, bo wiesz, ze nie ma racji, ale co tam, jego promotorowosc rzadzi kasa na eksperyment i mozesz sobie w buty wsadzic jakis pomysl czy plan. A nie daj boze wysnuj jakis wniosek, na ktory magnificencja nie wpadla...
Ale on wie o nowszych metodach. Bo młodszą doktorantkę (bidula bez stypy ) wysłał na staż, I w 3 dni wyniki zrobiła... Tylko ja tak pyskata......
Prezentację moją na otwarcie 4 razy odsyłał......
Nie zależy mi na etatcie, bo mam fuchę ękstra na boku. K dostał posadę miesiąc temu jako biolog molekularny (ale chrapie teraz...... o jezuuu) To sobie radzimy.... Ale i tak chujnia.
A Ty Nabla z jakiej działki jesteś /byłaś naukowo-mapetowej?
W ogóle to dzięki, bo mnie nosi
No etatow nie ma, ale to zaden news, to wiedzialas jak zaczynalas zapewne. Ja wiem, ze po swojej obronie tez nie mam co sie napalac na prace gdzies, bo niby gdzie? Malo zatrudniaja a i tak uczelnie prowadza chow wsobny, hoduja sobie kadre pod wlasne potrzeby i konkursy ustawiaja pod kandydatow, a ja bede z zewnatrz na dokladke.
Teraz to juz za pozno dla Ciebie, ale ja polska nauke pieprznelam w diably i nie zaluje (a za czym mam tesknic? ze soczewki na plasteline musialam kleic bo nie bylo kasy na uchwyty? ze nawazki robilam w pojemnikach na mocz bo tansze niz zlewki? Czy, ze 90% czasu pracowalam jako sekretarka mojego promotora?) ale musisz sie zdystansowac, bo Cie szlag trafi. Wymysli facet metode z poprzedniej epoki? To mu pokaz jakis state of art, ze robi sie inaczej albo nich Cie kurna zmusi, zebys nie robila po swojemu. Ty jestes doktorant, recenzenci i tak po Tobie pojada bo musza udowodnic, ze czytali, ale tak na prawde jak cos bedzie nie tak, to zbierze on.
A moze on z tych, co to 100 pomyslow na minute? Moze wystarczy przeczekac?
Nabla!!!
Ale on ku......wa wymyślił archaiczną metodę (ludzie w cywilizowanym świecie inaczej to robią), kasa leci, wyników kluczowych brak, a ten ,,,się kurwa upiera. Na zleconych by to 2 tyg, trwało...... Pierdolę.....
Mój K dziś swoją pracę złożył na radę wydziału i siedzi w temacie i też nie widzi sytuacji do rozwiązania w moim temacie.... Ohujeli wszyscy.... Siedzą i pierdzą w stołki- ja mawiam na nich mapety
:usciski: Rozumiem i wspolczuje. Lab to lab, plany swoje, eksperyment swoje.
Ja mojemu promotorowi nawialam po roku. Ale po czterech to nie warto rzucac roboty w kat. Pisz swoje, olej faceta. Pomysl sobie, ze to on potrzebuje Twojego obronionego doktoratu do dorobku, bo go z tego rozliczaja.
Podobne tematy