• laureline odsłony: 3276

    ...akt odwagi czy tchorzostwo?

    Samobojstwo, targniecie sie na wlasne zycie. Ten temat bardzo mnie nurtuje i tak naprawde sama nie wiem czy jest to akt odwagi czy tchorzostwo, ucieczka przed problemami, ktore nas przerosly. Pare lat temu stanowczo stalam za teoria tchorzostwa, dopoki nie stala sie tragedia, ktora mocno wstrzasnela mna jak innymi bliskimi osobami z otoczenia samobojcy. Czesto problem samobojstwa przewijal sie w tematach, za kazdym razem z inicjatywy osoby, ktora postanowila zakonczyc swoje zycie. Prawdopodobnie bylo to wolanie o pomoc. Nikt nie sluchal uwaznie. Dopiero po, stalo sie wyrazne wolanie, ktore wczesniej nie dotarlo do nikogo.
    Nie jestesmy stworzeni do samodestrukcji, ciezko jest podjac taka decyzje, rzadko sie zdarza w afekcie. Jest to decyzja zazwyczaj przemyslana i zaplanowana. Dlaczego? Czy to faktycznie ucieczka? Akt desperacji - ale czy do konca? W ktorym miejscu zaczyna sie ta droga?
    Tak naprawde boje sie stwierdzenia "nigdy nie mow nigdy", bo nie wiem czy sama kiedys nie bede myslala o tym jak o jdynym rozwiazaniu, czy recepty na nieszczescie i bol. Zawsze bylo odwrotnie, moze nie potepialam, ale napewno nie bylam w stanie zrozumiec takiej rezygnacji. Jak mozna nie kochac zycia? Jak mozna chciec zniknac?
    To juz kilka lat, a ja caly czas stoje w miejscu, nie potrafie odpowiedziec sobie czy to my tchorzymy zyjac dalej obarczeni problemami, bojac sie przerwac gehenne, a moze jednak jestesmy odwazni bo dalej zyjemy...

    Skad ten temat? Nie dlugo kolejna rocznica od kiedy nie ma jej z nami, a ja nadal nie potrafie znalesc odp.
    czym jest samobojstwo? Czy naprawde to jedyne wyjscie? I dlaczego nie mozna wybac innej formy na zapomnienie?

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-04, 07:07:54
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-03-04 o godz. 07:07
0

faktycznie, nie doczytalam, bo mi wscieklizna oczy zalala :D
o tym, ze slowa potrafia kogos uratowac wiem z autopsji, wiec z tym dyskutowac nie moge :)

Odpowiedz
kirsten 2010-03-04 o godz. 01:14
0

K2 napisał(a):w to, ze komus wystarcza jedno slowo czy gest do popelnienia samobojstwa nie jestem w stanie uwierzyc. quote]

Tu akurat chodziło o coś odwrotnego, że jedno słowo wystarczy aby uratować komuś życie.

Odpowiedz
Gość 2010-03-03 o godz. 22:59
0

nigdy bym nie powiedziala, ze samobojstwo jest aktem odwagi. raczej ostatecznym aktem bezdennej rozpaczy. nawet samobojstwo dokonane przez osoby chronicznie chore jest poddaniem sie, brakiem nadziei na poprawe moim zdaniem. zas komentarze w stylu wypowiedzi Jani uwazam za chrzanienie bez sensu zupelnie i zawsze mam wrazenie, ze takimi tekstami szafuja osoby, ktore fige z makiem na dany temat wiedza. owszem otoczenie powinno sie wykazac empatia, ale nasza powinnoscia jest poprosic o pomoc gdy jej potrzebujemy. wina nie lezy NIGDY po jednej stronie. w to, ze komus wystarcza jedno slowo czy gest do popelnienia samobojstwa nie jestem w stanie uwierzyc. w koncu takie, a nie inne zrozumienie slowa czy gestu zajmuje troche czasu.

EOT z mojej strony, zanim napisze dosadniej co mysle o czesci wypowiedzi w tym topiku.

Odpowiedz
Jania 2010-03-03 o godz. 06:19
0

fonia napisał(a):Jania napisał(a):a wina jest po stronie tych, którzy zostają, że nie pomogli - nie zauważyli, nie chcieli - byli zbyt wielkimi egoistami by poświęcić odrobinę czasu i serca
bardzo ostre słowa, które jednak nie są regułą
pewnie nie są, w tym temacie nie jeden socjolog i nie jeden psychiatra połamał pióro i nie wysnuł jednoznacznej odpowiedzi definiującą odpowiedz na to pytanie - ale czasami faktycznie wystarczy tylko jedno słowo - jeden gest - tak jak napisala slodka malina

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 17:36
0

Czasem zaluje, ze swiat pozwolil na to, ze mamy realna mozliwosc odebrania sobie zycia. Bo w koncu.. skads to sie wzielo, ale pewnie istnieje od x wieków...

Ja sama mialam kiedys problemy ( tak mi sie przynajmniej wydawalo, mialam wtedy 13 lat...), ktore spowodowaly iz realnie myslalam o samobojstwie. Problemy ktore siedzialy wewnatrz mnie, bo tak naprawde nie mialam problemow w szkole, mialam cudowny dom. A dzis wiem, ze moglo to wynikac ze zwyklych problemow dorastania, dazenie do idealizmu ktore niestety nie daje mi spokoju do dzis.
Balam sie rzucic z okna, wziac noz do reki lub sznur...
Do dzis pamietam slowa mojej mamy (moja mama , ktora zawsze o wszystkim wiedziala mimo ze nie dawalam zadnych znakow, nie wspomnialam ani slowem...). Pamietam, ze powiiedzialam jej, ze czasem mam ochote wdrapac sie na najwyzszy wiezowiec i... Ona odpowiedziala, ze powinnam wiedziec, ze kiedy skocze, za mna skoczy ona, a za nami tata... i bedzie koniec naszej rodziny.
Wiecej nie poruszalysmy tego tematu.
Mowie o tej sytuacji aby udowodnic, ze czasem potrzebne jest jedno slowo, aby byc moze uratowac komus zycie.
Problemy ludzie maja przedziwne i czasem ciezko pojac, ze moga byc powodem samobojstwa. Ale tak to juz bywa, ze kazdy z nas ma swoj swiat.

Odpowiedz
Reklama
kasiacleo 2010-03-02 o godz. 15:22
0

to faktycznie trudny do określenia temat, czasami się zastanawiam co kieruje ludźmi do takiego czynu, kilka dni temu pewien człowiek powiesił się i zostwił żone z 2 dzieci, dlaczego... nikt pewnie nie wie
ale wg mnie to nie jest odwaga, bo odwagą byłoby przeciwstawienie się problemom a nie wybranie innej choć nie prostej drogi
tchórzostwem tego też nazwać nie można, ponieważ człowiek nie potrafi zadawać sam sobie bólu (nie wliczając s/m ale to inna sprawa)

Odpowiedz
Aoi 2010-03-02 o godz. 14:21
0

Jania napisał(a):a wina jest po stronie tych, którzy zostają, że nie pomogli - nie zauważyli, nie chcieli - byli zbyt wielkimi egoistami by poświęcić odrobinę czasu i serca
nie zgadzam sie z tym.
dopiero teraz zastanowilam sie ile wokol mnie bylo aktow samobojczych. Trzy pamietam dokladnie, kilka innych jak przez mgle.
I naprawde trudno tu pisac o bohaterstwie, o tchorzostwie.
Każdy z tych ludzi byl innym czlowiekiem, mial inny problem, z ktorym nie mogl badz nie chcial sobie poradzic. nie mozna tu oskarzac rodziny o zaniedbanie, niedostrzezenie proble,u. Bo czesto samobojca ukrywa sie, nawet nie chce aby rodzina sie nim interesowala, interesowala jego problemem.
Jeden z samobójców nawet nie mógł wyjawić swoich problemów, w trosce o życie swojej rodziny. Wybrał śmierć aby wybawić ich od swoich kłopotów, w których się znalazł (takie przynajmniej są domysły po dochodzeniu w sprawie). Tchórzostwo? Bochaterstwo? Egoizm?
kirsten napisał(a):I nie jest to egoizm, to po prostu zazwyczaj wybranie mniejszego zła, tak przynajmniej myśli ta osoba, że bez niej będzie wszystkim łatwiej.

Odpowiedz
kirsten 2010-03-02 o godz. 08:39
0

Nie wiem czy powinnam się wypowiadać bo do końca nie wiem czy chcę, po prostu nie chcę tłumaczyć...
Ale samobójstwo to ucieczka, to ostatnia próba uwolnienia się od życia z którym nie dajemy sobie rady, jak wołanie o pomoc nie skutkuje, a często nie skutkuje lub odbija się głębokim echem od pustych ścian, jak ci co chcą pomóc tylko pogarszają sprawę bo nie do końca potrafią zrozumieć, to milion różnych powodów które rozumie tylko ten kto targał się na własne życie. Na pewno nie jest to odwaga, bo odważny człowiek potrafi stanąć naprzeciw swych problemów, ma odwagę z nimy walczyć, jak nie masz już sił to poddajesz się, rezygnujesz, uciekasz...
Na początku stchórzyłam, nie udało się, chyba miało się nie udać...
Później jak dorosłam problemy pogłębiły się i wtedy postąpiłam wlaśnie odważnie i poszłam na terapię, teraz jest wszystko w porządku. Ale dlatego uważam, że jest to tchórzoswo.
Pewnie wszystko chaotycznie npisałam, ale nie jest łatwo przyznawać się do takich porażek. Napisałam to tylko po to, żebyście wiedziały, że na zewnątrz nie zawsze widać, że człowiek ma problemy. I nie jest to egoizm, to po prostu zazwyczaj wybranie mniejszego zła, tak przynajmniej myśli ta osoba, że bez niej będzie wszystkim łatwiej.

Odpowiedz
Aliencia 2010-03-02 o godz. 07:45
0

Ja też uważam, że temat jest zbyt "głęboki" by podsumować go jakimś określeniem..
Nie umiem wyobrazić sobie co czuje człowiek, który w akcie desperacji sam siebie pozbawia życia, jak bardzo jego los musi być zagmatwany, jak bardzo jest słaby i nieszczęśliwy, jak bardzo życie go przerosło, jak bardzo musi sie czuć niepotrzebny..
Ciężko też powiedzieć co czują rodziny które żyją w poczuciu winy, że nie zapobiegły temu, że nie zauważyły, że dzieje się cos złego, że nie zrobiły nic, by pomóc, wesprzeć, odciążyć..

Dlatego nie widzę w samobójstwie ani tchórzostwa ani odwagi. Widzę tragedię. Tragedię człowieka, który nie chce żyć, który kierowany zwątpieniem, beznadzieją, słabością pozbawia się istnienia.
Dla nas - to coś okropnego, dla samobójcy - to jedyne wyjście.

Odpowiedz
fonia 2010-03-02 o godz. 06:30
0

Jania napisał(a):a wina jest po stronie tych, którzy zostają, że nie pomogli - nie zauważyli, nie chcieli - byli zbyt wielkimi egoistami by poświęcić odrobinę czasu i serca
bardzo ostre słowa, które jednak nie są regułą

Odpowiedz
Reklama
Jania 2010-03-02 o godz. 04:41
0

wielką odwagą rzeba się wykazać, żeby podnieść rękę na samego siebie... jak wielka pustka, gorycz życia musi tkwić w człowieku, który myśli o samobójstwie w sposob rzeczywisty to akurat wiem, nie wyobrażam - nie potrafie ogarnąć tego co dzieje się w człowieku, który decyduje się na ten krok...

a wina jest po stronie tych, którzy zostają, że nie pomogli - nie zauważyli, nie chcieli - byli zbyt wielkimi egoistami by poświęcić odrobinę czasu i serca

czasem naprawdę niewiele trzeba

to raczej my jestesmy tchórzami, gdy boimy się pomóc

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 03:40
0

Myślę, że najczęściej jest "nieuważnością " bliskich. Potem tyle się mówi " on był skryty", " nic nie mówił " itp.
Czasem coś w ludziach jest co gna ich do śmierci ( to już inna sytuacja od powyższej ). Niedawno był w wyborczej artykuł o żużlowcach, którzy popełnili samobójstwo.
Najgorzej, że ludzie nie zastanawiają się co będzie potem ? Bo będą czuć bliscy? Jak zniosą stratę ?

Odpowiedz
fonia 2010-03-02 o godz. 02:05
0

ja myśle, ze człowiek popełniając samobójstwo nie myśli o tym, czy jest bohaterem, czy tchórzem
myśli jedynie o opuszczeniu tego świata...a czasem o jakimś cudzie, ze ktoś przyjdzie z pomocą w porę (ale to tylko przy samookaleczeniach, bo one są wołaniem o pomoc)
"czyste" samobójstwo najczęściej osiąga cel :(
Alla napisał(a):I to przykre ale widzę też w takim załatwieniu sprawy - egoizm...
czasem też tak myślę, a, że samobójstwo dotknęło mnie bardzo osobiście, to przykro mi jak pomyślę o tymże właśnie egoiźmie...

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 01:20
0

A czy trzeba koniecznie rozpatrywać to w kategorii odwaga-tchórzostwo? Po co?
Samobójstwo to poddanie się beznadziei, to odebranie sobie szansy na rozwiązanie problemu. Bo rozwiązanie, poza niewieloma przypadkami, zawsze istnieje, złe chwile mijają (tak jak i dobre zresztą 8) ), zawsze jest nadzieja wyjścia na prostą.

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 01:15
0

Pewnie to wszystko zalezy od danego przypadku, ale zawsze gdy slysze o samobojcach nasuwa mi sie mysl, ze jak to jest - jedni walcza o zycie, a drudzy sa zdolni je sobie odebrac...

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 00:29
0

nie wiem czy jest w ogole odpowiedz na tak postawione pytanie..... Z jednej strony na pewno tchorzostwo - przeciez to ucieczka przed dalszym zyciem. Z drugiej strony - trzeba miec sporo odwagi, zeby sie zdobyc na taki krok... Czasem jest tez tak, ze to wolanie o pomoc, ktore sie konczy tak a nie inaczej bo nikt nie zdazyl zareagowac..... Mysle, ze kazda taka decyzja to zupelnie odrebna historia.... a my nigdy nie dowiemy sie co w glowie danej osoby siedzialo :(

Odpowiedz
Gość 2010-03-02 o godz. 00:01
0

czasem po prostu ludzie chcą sobie coś udowodnić

Odpowiedz
Alla 2010-03-01 o godz. 23:48
0

Laureline
za parę dni czwarta rocznica samobójczej śmierci która sprawiła, że w rodzinie mojego męża do dziś rzadko mówi się o czym innym. Szczególnie w przypadku rodziców którzy stracili swoje dziecko. Ja tego nie zrozumiem. W tym przypadku nie było wołania o pomoc. Albo nikt nie potrafił tego dostrzec. Szczęśliwy wesołek zmienił się w samobójcę.
Nie wiem czy to tchórzostwo, czasem myślę, że wyjątkowo patologiczny chwilowy stan świadomości. I to przykre ale widzę też w takim załatwieniu sprawy - egoizm...

Odpowiedz
Gość 2010-03-01 o godz. 23:46
0

To zależy. Jesli facet zostawia zonę i dzieci z długami to nazwalabym go tchórzem.

Ale często samobójstwo popełniają ludzie chorzy na depresję na przykład. Nie da się wtedy tego okreslic ani odwagą ani tchórzostwem. To po prostu choroba.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie