Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-04-02 o godz. 00:54
0

Późno dotarłam do tematu ale i ja wtrące swoje trzy grosze 8)

K2 napisał(a):noszeniu drogich ciuchow? bez obnoszenia sie tym, bez wytykania innym ich sytuacji materialnej, bez szydzenia.
W przypadku dzieci i młodzieży? Awykonalne, przynajmniej w 90 % przypadków lol

Młodzież nosi takie rzeczy dla wyróżnienia się właśnie, ewidentnie się tym chwaląc, obnosząc ( samym strojem bądz swoim luzem, byciem trendy - obojętnie ) Choć inna sprawa, że mundurki niewiele w tym zakresie zmienią. Zmienią się jedynie gadżety służace do podkreślenia statusu.

Co więcej - mundurki będą opcją znienawidzoną, dopóki nie zmieni się w tym kraju motywacja ich noszenia. U nas kojarzą się raczej ze wzorcem rosyjskim a nie angielskim IMHO.

fagih po liceum, w którym były próby wzbudzenia identyfikacji ze szkołą za pomocą czapki. Czapka sama w sobie nie była wcale brzydka, ot taka zadziorna rogatywka a jednak nie nosił tego absolutnie nikt, źle się kojarzyła i tyle.

Co do strojów:

Moja chrześnica ma 16 lat a za sobą trwałą, farbowanie oraz balejaż. Tipsów nie nosi ale dorabia sobie jako konsultantka Avonu, więc dostęp do kosmetyków ma i maluje się na codzień - do szkoły również. Szczerze powiedziawszy problemu w tym nie widzę, szczególnie, że niegłupia z niej dziewuszka. Bardziej by mi przeszkadzało, gdyby nosiła włosy na jeżyka ale gdyby chciała i było jej do twarzy, to co za problem? Wiekszy widzę w tym, że popala papierosy. I z tym zarówno ja jak i jej rodzice próbujemy walczyć, nie z ubiorem czy makijażem.

Miałam w liceum panią nauczycielkę z zielonymi włosami i nikt nie narzekał, miałam również dziewczyny chodzące w szortach, siatkowych rajstopach i szpilkach - a jednocześnie zdobywające wyróżnienia na olimpiadach i czynnie działające w WOŚP.
Taka sama manifestacja strojem jak powyciągane swetry, czarna szminka i glany. Ich wybór- dopóki stroje nie były wyuzdane, dyrektorka nic nie mówiła. Choć jednocześnie wiadomym było, że osoby o odważnym stroju będą bardziej narażone na pytanie i 'szykany' ze strony nauczycieli- po prostu wyróżniając sie ( zarówno in plus jak i in minus ) bardziej im się w oko wpadało. Było to oczywiste i wkalkulowane w koszty. Wspominam ten okres i normy panujące w mojej szkole dobrze.
Człowiek, również ten młody, najlepiej uczy się na własnych błędach i zachowaniach a określony strój, tak jak określone zachowanie, niesie za sobą określone postrzeganie przez otoczenie -> ergo: i konsekwencje ( znowu in plus i in minus ). Szczególnie żyjąc w jakiejś społeczności, którą szkoła również jest.
IMHO to bardziej uczy zachowania niż sztywne regułki w postaci nakazanych mundurków. Mundurki zwalniają jedynie opiekunów z odpowiedzialności za wpojenie zasad, same w sobie niczego nie uczą.

Odpowiedz
Gość 2009-03-21 o godz. 01:44
0

Nabla napisał(a):A ja wrecz przeciwnie, nie moge sie zgodzic na to, bo podstawowym obowiazkiem szkoly jest uczyc, w wychowaniu ewentualnie pomagac.
ale kto mowi, ze podstawowym obowiazkiem szkoly jest wychowywac? ja odebralam Twoja wczesniejsza wypowiedz, jako calkowite umycie rak od wychowywania dzieci i ja sie z tym nie potrafie zgodzic. ale ja sie tez nie potrafie zgodzic, ze braki w wyksztalceniu sa wylacznie wina nauczyciela. odpowiedzialnosc za wychowanie i edukacje ponosic powinni i naczuczyciele i rodzice, zachowadzac na swoje obowiazki. mnie mama przepytywala z laciny, nie majac o tym najmniejszego pojecia, jak sie chce, to sie znajdzie rozwiazanie. i chyba tego sie bede trzymac.

Odpowiedz
Gość 2009-03-21 o godz. 00:42
0

K2 napisał(a):Alma_, ja nie potrafie rozmawiac z adwokatami :/ i dopoki mi Nabla nie odpowie, to jasnosci nie bede miala. slowo spychologia, ma dla mnie mocno perioratywne znaczenie i musze powiedziec, ze jako rodzic poczulam sie lekko dotknieta. zdaje mi sie, ze moja wymiana zdan z Nabla odsunela sie juz od tipsow i chodzi nam o caly prosces wychowania i nauczania.
Moje slowa o spychochologi dotyczyly tego, co napisalas (ze skoro rodzic ma dla dziecka "tylko" jakies 4 godziny dziennie to to za malo i ze Cie trafia jak slyszysz, ze "szkola nie jest od wychowywania"). Skoro nie zgadzasz sie ze stwierdzeniem, ze szkola nie jest od wychowywania to znaczy, ze uwazasz, ze od tego jest. A ja wrecz przeciwnie, nie moge sie zgodzic na to, bo podstawowym obowiazkiem szkoly jest uczyc, w wychowaniu ewentualnie pomagac. A obowiazkiem rodzica jest wychowywac i w nauczaniu pomagac (glownie poprzez wychowanie, czyli dopilnowanie, aby dziecko do szkoly dotarlo, odrobilo lekcje - rodzic nie musi dziecka uczyc, tlumaczyc mu, zreszta - w przypadku nastolatkow nie jest w stanie - szczerze mowiac ja bym padla na cyklu rozwojowym mcha plonnika, choc od mojej nauki biologii minelo mniej czasu niz przecietnej mamy nastolatka).

Pytalas tez czy uwazam, ze skoro ktos ma braki w wyksztalceniu to to jest wina nauczyciela. Moim zdaniem - w duzej mierze tak (poza przypadkami szczegolnymi). Braki w ortografii to wina pani od polskiego, bo jej obowiazkiem jest to dziecko nauczyc, wyslac na lekcje wyrownawcze czy do poradni psychologiczno-pedagogicznej celem sprawdzenia powodow niepowodzen. Rola rodzica w takim przypadku ogranicza sie do wychowania - czyli dopilnowania, by dziecko zadane cwiczenie wykonalo i na badania do poradnii poszlo.

Poza tym nie rozumiem, dlaczego napisalas, ze poczulas sie urazona. Nie sadze, zeby moja wypowiedz byla niegrzecza, obrazala Cie w jakis sposob lub w ogole odnosila sie personalnie do Ciebie.

Sorry za pozna odpowiedz, ale wlasnie prowadze eksperyment pod tytulem "Jak to jest miec 16-godzinny dzien pracy" (a ze to pomyje to sobie pozwole - kurwa :( )

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 23:03
0

Anuszka_1 napisał(a):
Tak, tyko nikt nie mowi co dokladnie do kosciola masz ubrac, prawda? Ma byc ladnie i schludnie, biuro- podobnie. Nikt nie dyktuje jaki kolor garsonki masz nosic i na dodatek dzien w dzien na okraglo taka sama.

Nieprawda 8) Większość firm i korporacji ma swoje tzw. "dress code", gdzie masz dokładnie napisane jakiego rodzaju buty, garsonki, rajstopy, krawaty, ba kolory koszul (!) obowiązują w biurze. I musisz się tak ubierać, chyba ze chcesz zmienić pracę :lizak: Na otarcie łez jest casual friday 8)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 19:20
0

K2 napisał(a):ja mowie tylko o tym, ze nauczyciele powinni poczuwac sie do zwracania uwagi co jest, a co nie jest wlasciwe, ze takze na nich lezy obowiazek wychowywania. tak samo jak rowniez na rodzicach lezy obowiazek ksztalcenia.
Myslę K2, ze o to się własnie rozchodzi :) Zarówno nauczyciele jak i rodzice POWINNI się poczuwać. Czy tak jest i na ile się z tej powinności wywiązują - to juz zupełnie inna para kaloszy - i co człowiek - to inna historia

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-20 o godz. 18:42
0

IMHO - główny ciężar wychowania dziecka spoczywa na rodzicach. Pewnie, ze szkoła powinna w tym czynnie uczestniczyć - ale sama wiesz jak jest.
Tylko się cieszyć, ze istnieją panie X, które sa w stanie pomóc dziecku, które wywodzi się z rodziny patologicznej, ale jest to tylko pomoc, chęć musi wyjsc od dziecka, na siłe nic nie mozna zrobic
ale z tym nikt nie dyskutuje :) oczywiscie, ze glowny ciezar wychowania lezy na rodzicach. ja mowie tylko o tym, ze nauczyciele powinni poczuwac sie do zwracania uwagi co jest, a co nie jest wlasciwe, ze takze na nich lezy obowiazek wychowywania. tak samo jak rowniez na rodzicach lezy obowiazek ksztalcenia. jesli mama chodzi w dekoldzie do kolan, to kto jak nie nauczyciel ma powiedziec dziecku, ze to nie jest dopowiedni stroj do szkoly? i tylko o to mi chodzi. :)

co do przejmowania nawykow, to chyba oczywistym jest, ze przejmuje sie nawyki z otoczenia najblizszego. oczywiscie gwarancji nie ma, ale chyba jednak jest wieksze prawdopodobienstwo kopiowania zachowan wyniesionych z domu?

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 18:21
0

K2 napisał(a): gonick napisał(a): napisał:
Nie pani X ani Y mówi, co wypada, a co nie, nie one kształtują materiał.

a z tym sie zupelnie nie zgodze. kazde dziecko, ktore pochodzi z rodziny patologicznej i udalo mu sie odniesc jakis zyciowy sukces jest zaprzeczeniem tego co napisalas. kiedys trafily na kogos, kto je jakos zainspirowal i pokazal, ze mozna inaczej
K2, jedno nie zaprzecza drugiemu. Napisałam że dziecko wynosi nawyki z domu - i to jest prawda. Nie znaczy to jednak, ze dziecko te dobre nawyki przejmie, albo nie postanowi wyrzec się złych - ale to juz kwestia indywidualna.
IMHO - główny ciężar wychowania dziecka spoczywa na rodzicach. Pewnie, ze szkoła powinna w tym czynnie uczestniczyć - ale sama wiesz jak jest.
Tylko się cieszyć, ze istnieją panie X, które sa w stanie pomóc dziecku, które wywodzi się z rodziny patologicznej, ale jest to tylko pomoc, chęć musi wyjsc od dziecka, na siłe nic nie mozna zrobic

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 18:13
0

Anuszka_1 napisał(a):Ma byc ladnie i schludnie, biuro- podobnie. Nikt nie dyktuje jaki kolor garsonki masz nosic i na dodatek dzien w dzien na okraglo taka sama.
Oj, tu się nie zgodzę - są takie firmy, gdzie dress code jest b. rozbudowany 8) (i wtrąca się w takie elementy, jak kolor lakieru na paznokciach - obowiązkowego zresztą).
I dlatego nie widzę absolutnie nic złego w mundurkach (w mojej byłej szkole średniej mundurki obowiązują od kilku lat - faktem jest, że jedynie z uroczystych okazji, ale zawsze coś. Nikt jakoś nie prostestuje).

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-20 o godz. 18:06
0

K2 napisał(a):najlatwiej jest wyindywidualizowac sie (z rozentuzjazmowanego tlumu ) poprzez wyglad, najlatwiej zadbac o atrakcyjnosc poprzez pokazanie kawalka lydki etc. mundurek to wszystko utrudnia, ale tez uczy jak obejsc oczywioste rozwiazania. tylko, ze majac te nascie lat sie tego nie widzi, dopiero jak sie zaczyna swiecic jak to rpochno, wtedy zaczyna sie dostrzegac plusy
jk Ty ladnie ujelas to co ja od wczoraj probuje napisac :)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 17:59
0

gonick napisał(a):Nie pani X ani Y mówi, co wypada, a co nie, nie one kształtują materiał.
a z tym sie zupelnie nie zgodze. kazde dziecko, ktore pochodzi z rodziny patologicznej i udalo mu sie odniesc jakis zyciowy sukces jest zaprzeczeniem tego co napisalas. kiedys trafily na kogos, kto je jakos zainspirowal i pokazal, ze mozna inaczej.

Anuszka_1 napisał(a):Ma byc ladnie i schludnie, biuro- podobnie
no i znwou wracamy do punktu wyjcia :D dla czesci osob ladnie i schludnie to wlasnie bedzie tapir, tipsy i goly brzuch.

piszac o tym, co kieruje dziecmi w ich antypatii do mundurkow nie chodzilo mi o toi, ze dzieciom wolno mniej, ale o to, ze mundurek jest niejako uosobieniem ich problemow. najlatwiej jest wyindywidualizowac sie (z rozentuzjazmowanego tlumu ;) ) poprzez wyglad, najlatwiej zadbac o atrakcyjnosc poprzez pokazanie kawalka lydki ;) etc. mundurek to wszystko utrudnia, ale tez uczy jak obejsc oczywioste rozwiazania. tylko, ze majac te nascie lat sie tego nie widzi, dopiero jak sie zaczyna swiecic jak to rpochno, wtedy zaczyna sie dostrzegac plusy :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-20 o godz. 17:26
0

K2 napisał(a):ale Anuszka, zakaz noszenia tipsow i rozowych wlosow do szkoly to tez jest mus. etyka ubierania sie do biura czy kosciola, to tez jest mus. zycie w spoleczenstwie jest obwarowane musami.
Tak, tyko nikt nie mowi co dokladnie do kosciola masz ubrac, prawda? Ma byc ladnie i schludnie, biuro- podobnie. Nikt nie dyktuje jaki kolor garsonki masz nosic i na dodatek dzien w dzien na okraglo taka sama.
Oczywiscie, ze w spoleczenstwie, sa i musza byc "musy", ale czy akurat przymus mundurkow jest konieczny?
K2 napisał(a):kwestia rozbija sie o to, ze: nie mozna sie pochwalic wlasnym nowym ciuchem, ze nie mozna pochwalic sie super dlugimi nogami;) i o poczucie gubienia sie w tlumie; czyli o chwalipiectwo / wywyzszanie sie, seksualnosc i brak indywidualizmu. "typowe" problemy mlodziezy, nie?
Mlodziezy- owszem, ale i doroslych. Generalnie wszystkich, inaczej nie byloby pojecia "moda" :).
Ale logiczne jest, ze mlodziezy i dzieciom wolno mniej :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-20 o godz. 17:15
0

gonick napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):i mysle, ze to naprawdę nieludzkie wzgledem innych dzici gdy one nie maja lodowki obnoscic sie z samym soba prosto z salonu gdzie wydalo sie przeszlo 200pln.

Awa, co innego obnosić się, a co innego wynieść pewne rzeczy z domu jako naturalne. Mając pieniądze i zapewniając dziecku wszystko, na co Cie stać nie musisz wyrabiac w nim poczucia winy, ze ma a inne dzieci nie. Ani to jego wina ani zasługa.
To może zakopac dorobek życia, albo rozdac innym, którym się nie udało, żeby im przykro ni e było. Doprawdy... Tak jak mówiła magdage, nie tędy droga do wyrównywania statusu społecznego.
To taki polski komlpleks, gdy osiągnie się pewnien poziom zycia – albo się puszyć albo dalej udawac „mi to ledwie do pierwszego”
bardzo bym chcila, zeby bylo tak jak piszesz, ale tak nie jest.
ja bylam dzieckiem, ktore mialo wszytko nawet wtedy gdy egoztyczne owoce itp bajery byly nie do dostania.
a wychowalam sie w dzielnicy gdzie takich dzieci jak ja moza bylo spokojnie policzyc. reszta dzieci pochodzila z patologicznych badz biednych Rodzin.
i jestem bardzo wdzieczna Rodzicom, ze nauczyli zarowno Brata i mnie, iz bulke z szynka to ja sobie moge w domu zjesc, a poza domem to nic mi sie nie stanie jak zjem chleb z pasztetowa.naprwde. korona z glowy nie spadnie.

i to nie jest kwestia udawania, ze mnie nie stac tylko zwyklej umiejtnosci wczucia sie w sytacje innego czlowieka, ktory rano na sniadanie mial chleb z maslem i sola albo i nic.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 17:02
0

A co do spychologii – nie no, nauczyciele to tylko ludzie.
Pani X ma wielkie zacięcie pedagogiczne i umie i lubi pracowac z dzieciakami, poswięca im kazdą chwilę także poza lekcjami. Ale już pani Y ma tylko etat i reszte ma gdzieś. Przyjdzie, odwali i pójdzie do domu, bo trzeba własne dzieci z przedszkola odebrać i ugotować obiad.
I ja wcale pani Y za to nie winię.
Szkoła jest od tego, żeby dziecku poszerzyły się horyzonty. Wychowuje na tyle na ile może. Praktyka, jak podejrzewam daleka jest od ideałów.

To rodzice, a nie pani nauczycielka pozwalaja dziecku wyjsc do szkoły czy kościoła w kiecce za pępek ledwie i z czerwonymi pazurami. Nie pani X ani Y mówi, co wypada, a co nie, nie one kształtują materiał. Mogą ewentualalnie pomóc w szlifowaniu, ale wiadomo, ze szlachetne kamienie szlifuje się trochę łatwiej niż lepką breję puszczoną za młodu w samopas.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 17:01
0

Jestem przeciwna mundurkom, bo ubiór jest częścią młodzieńczej manifestacji. Poprzez ubiór mówisz innym kim jesteś, albo chciałbyś być. Z perspektywy czasu stwierdzam, ze to najpłytsze, z moich ówczesnych przemyśleń, ale wtedy dałabym się pokroić za możliwość jego manifestowania.
Nie mam dzieci, ale marzeniem moim jest wychowanie ich na ludzi myślących, umiejących dokonywać wyborów. I pozwalę im uczyć się na własnych błędach.
Dla mojej mamy mój kolczyk w języku był końcem świata – dziś go nie noszę, ale dziękuje mamie i bardzo ją szanuję za to, że nie skreśliła mnie wtedy i nie oceniła przez pryzmat jednego wybryku.
Nie co na głowie – ile co w głowie.

awangarda w stylu retro]i mysle, ze to naprawdę nieludzkie wzgledem innych dzici gdy one nie maja lodowki obnoscic sie z samym soba prosto z salonu gdzie wydalo sie przeszlo 200pln.[/quote]

Awa, co innego obnosić się, a co innego wynieść pewne rzeczy z domu jako naturalne. Mając pieniądze i zapewniając dziecku wszystko, na co Cie stać nie musisz wyrabiac w nim poczucia winy, ze ma a inne dzieci nie. Ani to jego wina ani zasługa.
To może zakopac dorobek życia, albo rozdac innym, którym się nie udało, żeby im przykro ni e było. Doprawdy... Tak jak mówiła magdage, nie tędy droga do wyrównywania statusu społecznego.
To taki polski komlpleks, gdy osiągnie się pewnien poziom zycia – albo się puszyć albo dalej udawac „mi to ledwie do pierwszego”

[quote="awangarda w stylu retro napisał(a):tylko, ze ja sie pod tym wzgledem juz nie zmienie i tyle bo za stara juz na to jestem.
i za bardzo nasiaklam tym co wbili mi do lba Rodzice.

I z tym się zgadzam, I wydaje mi się, ze o to się rozchodzi – co wynosisz z domu. Można dziecko wychowac dobrze – nawet mając kupę forsy. Jeśli wytłumaczysz, ze to cięzka praca rodziców, żeby maluch miał komórkę, nowe pumki czy bluzę i nauczysz go szanować kase – dając mu kieszonkowe do rozdysponowania, albo drobne prace, żeby sobie na pewne rzeczy zarobił – uwierz mi – nie będzie łaził po szkole i dokuczał biedniejszym.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:43
0

K2, jasne, masz rację. Smile Tylko niestety zbyt czesto rodzice jednak tą odpowiedzialność wychowawczą zrzucaja na szkołę i nauczycieli... (absolutnie nie generalizuję, po prostu bardzo często sie tak zdarza)
tak samo nauczyciele zbyt czesto za brak postepow w nauce dzieci obarczaja rodzicow czy nawet samo dziecko. wiesz, tak sobie mysle, ze jezeli rodzic czy nauczyciel nie sa wzgledem siebie uczciwi, to z tego moze tylko kaszana wyjsc. Ty sie starasz robic jak najwiecej ze swojej strony, a ja ze swojej strony latam po necie zbierajac materialy, ktore moga pomoc Niusce, wydaja majatek na ksiazki i gonie ja do nauki ile wlezie. ale jesli ja bym odpuscila i nauczyciel by odpuscil... to gdzie w tym wszystkim znajduje sie dziecko i jakie ma szanse na lepsza przyszlosc? dlatego, wydaje mi sie, ze nie mozna zrzucac odpowiedzialnosci na druga strone, tylko starac sie robic wiecej, niz jest to w naszych obowiazkach, to moze tylko pomoc. :)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:37
0

Anuszka_1 napisał(a):A tu sie nie zgodze. Kwestia tego czy ja jestem zmuszana do ubioru danego stroju, czy tez sama go wybieram.
ale Anuszka, zakaz noszenia tipsow i rozowych wlosow do szkoly to tez jest mus. etyka ubierania sie do biura czy kosciola, to tez jest mus. zycie w spoleczenstwie jest obwarowane musami. nie spotkalam jeszcze dzienka, ktore lubiloby mundurek. wydaje mi sie, ze ciekawe jest spojrzenie dlaczego dzieci mundurkow nie lubia. tak sie zastanawiajac, to mysle, ze kwestia rozbija sie o to, ze: nie mozna sie pochwalic wlasnym nowym ciuchem, ze nie mozna pochwalic sie super dlugimi nogami;) i o poczucie gubienia sie w tlumie; czyli o chwalipiectwo / wywyzszanie sie, seksualnosc i brak indywidualizmu. "typowe" problemy mlodziezy, nie?

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:32
0

K2 napisał:
brzoza, ale nikt normalny nie bedzie wymagal wiecej,
Wiem :D Ja po prostu czasem nadgorliwa jestem i za dobrze chcę. Czasem wydaje mi się że jeszcze wiecej powinnam robić...

chodzi o zwracanie uwagi, promowanie odpowiednich systemow wartosci i swiecenie przykladem. i to dzialac powinno w obie strony. rodzic nie majacy pojecia o calkach nie jest w stanie dziecku wytlumaczyc co z tym fantem zrobic, ale zawsze moze pogonic do ksiazki czy skierowac do biblioteki. w ten sposob i nauczyciele i rodzice pracuja razem, bez zrzucania odpowiedzialnosci na ktorakolwiek ze stron, ale i bez obustronnego zwalniania sie z tej odpowiedzialnosci.
K2, jasne, masz rację. :) Tylko niestety zbyt czesto rodzice jednak tą odpowiedzialność wychowawczą zrzucaja na szkołę i nauczycieli... (absolutnie nie generalizuję, po prostu bardzo często sie tak zdarza)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:24
0

Madeleine napisał(a):Co do dziury w rajstopach - kurczę, każdemu może się zdarzyć, w drodze do szkoly również (sama pamiętam takie akcje w moim wykonaniu, a byłam dość żywym dzieckiem ).
Dziewcze wyszlo dopiero z domu, ale masz racje, trudno stac nad dzieckiem i pilnowac z pala bejsbolowa jak jest ubrane :)
K2 napisał(a):bo przy powrotach, to juz zupelnie inna historia no wlasnie te powroty mnie najbardziej szokuja :). Ale ja nie mam dzieci , wiec co tam wiem :) .

K2 napisał(a):argument o szarej masie jest dla mnie smieszny, tym bardziej, ze najczesciej sie nan powoluja osoby, ktore w zyciu wyznaja zasade, ze wazne co sie soba reprezentuje, a nie co na sobie, wiec jakas delikatna hipokryzja z tego wychodzi.
A tu sie nie zgodze. Kwestia tego czy ja jestem zmuszana do ubioru danego stroju, czy tez sama go wybieram.
Mundurki dla mnie to mus, choc nie przecze, ze jako rodzic pewnie bym byla zadowolona.
Ale jak sobie przypomne te znienawidzone przeze mnie fartuszki i te beznadziejne granatowe chusty w biale groszki, ktore musielismy nosic (niczym Korwin-Mikke) na kazda szkolna okazje.... brrrrr

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:16
0

brzoza1 napisał(a):Ja oczywiście staram się miec z uczniami na tyle dobry kontakt, żeby w razie potrzeby interweniować w pewnych sprawach, rozmawiać czy tłumaczyc niewałaściwe zachowania. Ale niestety wiem, że to i tak za mało.
brzoza, ale nikt normalny ;) nie bedzie wymagal wiecej, chodzi o zwracanie uwagi, promowanie odpowiednich systemow wartosci i swiecenie przykladem. i to dzialac powinno w obie strony. rodzic nie majacy pojecia o calkach nie jest w stanie dziecku wytlumaczyc co z tym fantem zrobic, ale zawsze moze pogonic do ksiazki czy skierowac do biblioteki. w ten sposob i nauczyciele i rodzice pracuja razem, bez zrzucania odpowiedzialnosci na ktorakolwiek ze stron, ale i bez obustronnego zwalniania sie z tej odpowiedzialnosci.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 16:02
0

Kurcze, a ja dzisiaj aą się specjalnie poprzyglądałam moim uczennicom - gimnazjalistkom i za cholerę żadnych tipsów, balejażów, drogich ciuchów i innych pierduł nie dojrzałam... 8) Dziewczyny jak najbardziej normalne, normalnie ubrane, co niektóre widzę, że tylko włosy podcieły i... już. Nic ponadto. Więc nie wiem czy to moje gimnazjum jakieś inne, czy też w artykule trochę przesadzili z tą iloscią wysztfirowanych pannic...

A co do uczenia/wychowywania, to pewnie, że dobrze by było gdyby nauczyciel dostrzegał problemy swoich uczniów, ingerował w sprawach wychowania, kultury osobistej i zachwania, pouczał i uswiadamiał w pewnych sprawach. Byłoby super. Ale prawda jest taka, jak napisała Nabla, że nie ma na to wszystko czasu. Sorry. Taka rzeczywistość. I dopóki ktoś sam nie stanie za biurkiem i popracuje jakiś czas w szkole (nie parę dni, ale parę miesięcy przynajmniej), nie bedzie sobie zdawał sprawy z tego, jak wyglada taka praca i ile jest czasu (lub go nie ma) na wszystko. 8)

Ja oczywiście staram się miec z uczniami na tyle dobry kontakt, żeby w razie potrzeby interweniować w pewnych sprawach, rozmawiać czy tłumaczyc niewałaściwe zachowania. Ale niestety wiem, że to i tak za mało.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 15:50
0

Alma_, ja nie potrafie rozmawiac z adwokatami :/ i dopoki mi Nabla nie odpowie, to jasnosci nie bede miala. slowo spychologia, ma dla mnie mocno perioratywne znaczenie i musze powiedziec, ze jako rodzic poczulam sie lekko dotknieta. zdaje mi sie, ze moja wymiana zdan z Nabla odsunela sie juz od tipsow i chodzi nam o caly prosces wychowania i nauczania.

ale wracajac do strojow: nauczyciel nie ma mocy decyzyjnej w sprawie ubioru uczniow, ale ma go szkola, ktora dyktuje lub przynajmniej powinna dyktowac jak nalezy chodzic ubranym na jej terenie, wowczas nauczyciel ma prawo do egzekwowania odpowiedniego stroju. rodzice tak czy siak zaopatruja dziecko w ciuchy do szkoly, wiec to czy bedzie to mini czy tez spodnica za kolano, ze wzgledow ekonomicznych nie robi rodzicom zadnej roznicy, rzecz dalej sie rozbija o gusta i w przypadku mundurkow o przekonania. jezeli szkola nie stawia sprawy jasno: zadnych tipsow, zadnych farb na glowie - to argumentami przeciw ich noszeniu jest brak dobrego samopoczucia ucznia i wzgledy bezpieczenstwa (wf). a o tym, ze gusta sa rozne, ze uczniowie wyznaja rozne systemy wartosci, ze pochodzenie i wyksztalcenie rodzin, z ktorych pochodza tez jest rozne, to chyba nikogo przekonywac nie trzeba. jak juz ktos powiedzial, jesli mamusia chodzi w brokatowych szponach na codzien, to mozna sie spodziewac, ze i jej corka bedzie w nich chodzic. szkola powinna byc wzorem, w koncu uczniowie tam maja szanse spotkac sie z osobami wyksztalconymi, na pewnym poziomie i jezeli mamy juz roiwnac wszystkich, to moze jednka rownajmy ich w gore.

Anuszka_1 - no coz, moja cora chodzi w mundurku do szkoly. panstwowej szkoly, wiec nie mowimy tu o marynarach, spodniczkach w krate i kamizelkach, a o koszuli, bluzie i spodnicy. i moja cora nie wyglada na rozmemlana, przynajmniej jak idzie do szkoly, bo przy powrotach, to juz zupelnie inna historia :D jak powiedziala Madeleine, to ze spodnice sa niedopasowane, rzeczy niezacerowane czy brudne, nie jest wina mundurkow, ale dzieci i rodzicow. kazdy kupuje to, na co go stac i akurat to, ze cos jest bezksztaltne czy powyciagane zupelnie mi nie przeszkadza, czasem czlowieka stac tylko na Asde, a czasem na Fortum & Mason. to, ze ktos ma cos brudnego, dopoki nie zobacze, ze taka sytuacja sie powtarza, to daleka jestem od wyciagania wnioskow, ale nie kazdy ma to szczescie miec rodzicow, ktorzy sie interesuja swoimi dziecmi. ja mundurki sobie chwale, bo odpada mi problem, co ma NIuska do szkoly nalozyc oraz wychodzi mi taniej, bo 2 bluzy, 2 spodnice i 5 bluzek wystarcza mi spokojnie na rok. argument o szarej masie jest dla mnie smieszny, tym bardziej, ze najczesciej sie nan powoluja osoby, ktore w zyciu wyznaja zasade, ze wazne co sie soba reprezentuje, a nie co na sobie, wiec jakas delikatna hipokryzja z tego wychodzi.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 15:28
0

Anuszka_1 napisał(a):Generalnie ten mundurek prawie nigdy nie wyglada schludnie , w wiekszosci wypadkow brudny, dziewczynki w pozaciaganych rajstopach (widzialam nawet taka z dziura w rajstopach o godzinie 8 rano- wiec dopiero co do szkoly jechala), no i te bezksztaltne spodnice za kolano porazka.
No cóż, to chyba po części wina rodziców, że dzieci brudne do szkoły puszczają? A nie idei mundurków Co do dziury w rajstopach - kurczę, każdemu może się zdarzyć, w drodze do szkoly również (sama pamiętam takie akcje w moim wykonaniu, a byłam dość żywym dzieckiem ;) ).

Anuszka_1 napisał(a):bieda byla jest i bedzie. Dzieci powinno sie uczyc szacunku do biednych, a nie zakrywac problem pod przykrywka falszywej spolecznej rownosci.
Szczerze mówiąc wolałabym uczenia szacunku do bogactwa i pieniędzy, a nie biedy ;) Chociaż rozumiem, o co Ci chodzi.

A mi się właśnie idea mundurków podoba - bo co prawda buty będą wystawać, do tego tipsy i włosy, ale już spódniczka mini nie ;)
I co z tego, że rodzice powinni wychowywać, skoro nie wszyscy to robią - vide dyskusja Nabli i K2. W tym przypadku dobrze, aby szkoła przejęła choć częściowo udział w wychowaniu, na przykład ubierając dzieci w mundurki.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-20 o godz. 15:10
0

Nabla napisał(a):A ja jak slysze, ze szkola jest od wychowywania to mnie szlag trafia ;) - nauczyciel jest przez 45 minut raz lub dwa razy w tygodniu z grupa 30 ucziow. Wiec srednio ma niecale 5 minut na ucznia TYGODNIOWO. W swietle tego te 4 godziny dziennie ze swoim dzieckiem to wcale nie tak malo.
Nabla napisał(a):Dlatego uwazam, ze ubiorem, postawa spoleczna i olewactwem w ortografii ;) powinna zajac sie matka z ojcem a nie pani od chemii. Pewnie, nauczyciel moze pomoc. Ale POMOC a nie wychowywac dziecko zamiast rodzica.
K2 napisał(a):Alma_ napisał(a):K2 napisał(a):...jesli obowiazkiem nauczyciela jest uczyc i nic poza tym, a rodzica wychowywac - no i nic poza tym, bo od tego sa nauczyciele...
A gdzie ktokolwiek napisał coś takiego?
dokladnie tak odebralam post Nabli.
K2, no to chyba lekka naditerpretacja miała miejsce? ;)

Nikt nie napisał, że rodzice wyłącznie od jednego, a nauczyciele wyłącznie od drugiego. Jest chyba jednak tak, że każdy ma "swoją" działkę. Nauczyciel, owszem, może zwrócić uwagę, ale nie ma mocy decyzyjnej w kwestii ubioru dziecka - w przeciwieństwie do rodziców, którzy w ubiór ten dziecko zaopatrują. Współpraca, owszem, jest istotna, ale ostateczna decyzja w kwestii tipsów należy jednak do rodziców, a w kwestii oceny z matematyki - do nauczyciela. I tyle 8)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 14:45
0

Tez wtrace swoje 3 grosze.
Jestem przeciw mundurkom, bo tworza z dzieci taka sama nie wyrozniajaca sie mase (masa kojarzy mi sie z Chinami). Kazde dziecko jest indywidualnoscia i wbijanie go w mundurek tylko te indywidualnosc ogranicza. Ale nie popadajmy w skrajnosc: w szkole powinny obowiazywac zasady ; ubior schludny: okreslony przez regulamin szkoly (zadnych brzuchow, dekoldow wystajacych bokserek, kolczykow w nosie,jezyku, tipsow itp).
Tutaj gdzie jestem mundurek to standard- i tylko mnie to utwierdza w przekonaniu, ze taki stroj nie jest rozwiazaniem. Generalnie ten mundurek prawie nigdy nie wyglada schludnie , w wiekszosci wypadkow brudny, dziewczynki w pozaciaganych rajstopach (widzialam nawet taka z dziura w rajstopach o godzinie 8 rano- wiec dopiero co do szkoly jechala), no i te bezksztaltne spodnice za kolano porazka.
Byc moze nie bedzie widac az tak bardzo statusu (czyt. bogactwa) spolecznego, ale co to ma do rzeczy? bieda byla jest i bedzie. Dzieci powinno sie uczyc szacunku do biednych, a nie zakrywac problem pod przykrywka falszywej spolecznej rownosci.

Anuszka_1- golodupiec i to jeszcze z wielodzietnej rodziny,
nigdy nie wysmiana za swoj status spokleczny 8) (a przynajmniej nie pamietam takiego zdarzenia)

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 14:15
0

Alma_ napisał(a):K2 napisał(a):...jesli obowiazkiem nauczyciela jest uczyc i nic poza tym, a rodzica wychowywac - no i nic poza tym, bo od tego sa nauczyciele...
A gdzie ktokolwiek napisał coś takiego?
dokladnie tak odebralam post Nabli. obowiazkiem nauczyciela jest uczyc, na nic wiecej nie ma czasu, bo dzieci za duzo, bo ma sie po 5 minut na dziecko, bo program goni, od wychowania sa rodzice, kropka. idac tym tokiem rozumowania, obowiazkiem rodzicow jest wychowac, ale nie wpajac wiedze, bo od nauki sa nauczyciele. kazdy ma swoje poletko i niech sie jego trzyma.

Odpowiedz
ampa 2009-03-20 o godz. 13:35
0

Chłopcy są bardziej powściągliwi. - To przecież normalne, że po wakacjach trzeba się do porządku doprowadzić - mówi Maciej, uczeń technikum z Katowic. Był w solarium. - Ale tylko trzy razy - zaznacza.
to jakieś zmiany
kilka lat temu u mojego brata w szkole -technikum-mieli pogadanki o myciu się częściej niż raz w tygodniu, o myciu włosów i zmienianiu odzieży, w ogóle o czystości, bo chłopaki śmierdziochy były okrutne.

ja jestem z opcji promundurkowej
tak, uważam że do szkoły powinien obowiązywać odpowiedni strój
uczeń powinien wiedzieć że należy ubierać się stosownie do sytuacji
szkoła -mundurek, boisko-dres etc..."Wszystko stosownie do okoliczności"
a goły brzuch w szkole nie jest stosowny IMHO

strój, moda sa ważne i jak cię widzą tak cię pisza coś w sobie ma-wspomniane tipsy, krótkie koszulki i mini spódniczki plus blond na głowie kojarzy sie z pustakiem, tak samo umięsiniony byczek w ocisłym topie i łańcuchem -nie musi to być pustak ale wrażenie jest :|

Odpowiedz
Anna! 2009-03-20 o godz. 03:28
0

Zainspirowana Waszymi wypowiedzimi postanowiłam zapytać się kokegi który uczy w szkole średniej i ZAWSZE na piewszych zajęciach dziewczyny dają popalić z tytułu zwolnienia z zajęć z powodu... oczywistych tylko dla nich tipsów, makijażu itp. I dla nich to jest oczywiste, że będą zwolnione z zajęć w-fu...

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-20 o godz. 03:12
0

K2 napisał(a):...jesli obowiazkiem nauczyciela jest uczyc i nic poza tym, a rodzica wychowywac - no i nic poza tym, bo od tego sa nauczyciele...
A gdzie ktokolwiek napisał coś takiego?

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 01:58
0

i jeszcze sie zapytam o spychologie, bardzo jednokierunkowa w moim mneimaniu. jesli obowiazkiem nauczyciela jest uczyc i nic poza tym, a rodzica wychowywac - no i nic poza tym, bo od tego sa nauczyciele, to wszlekie osoby piszace niegramatycznie, nie umiejace obcych jezykow, nie majace pojecia o calkach, mialy nauczycieli, ktorzy nie wykonywali swojej pracy porzadnie? w koncu nauczyciel ma wyksztalcenie odpowiednie, a rodzic nie.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 01:52
0

a gdzie ktos napisal, ze ma wychowywac zamist rodzica? moze jednak przejrzysz ten topik i poszukasz takiej wypowiedzi u kogokolwiek.

Odpowiedz
Gość 2009-03-20 o godz. 01:47
0

K2 - nie bede cytowac, bo za dlugo wyjdzie.

Ja po prostu nie lubie spychologii - szola ma mi wychowac dziecko, bo przeciez ja nie mam czasu. Idealnie by bylo, jakby sie tak dalo, jakby nauczyciel mial w szkole czas dla kazdego ucznia, czas na nauczenie go i wychowanie. Ale rzeczywistosc jest taka, ze nauczyciele sie nie wyrabiaja z samym programem nauczania. Poza tym nauczyciel ma dzieci cala mase, przecietnie uczy w 10-12 klasach po 30 osob w kazdej. Problemem jest zapamietanie ich imion a co dopiero rozpoznanie problemow i zajecie sie nimi. Rodzic ma jedno, dwoje, troje dzieci, i to wlasnych dzieci, ktorych wychowanie lezy mu na sercu szczegolnie. Dlatego uwazam, ze ubiorem, postawa spoleczna i olewactwem w ortografii ;) powinna zajac sie matka z ojcem a nie pani od chemii. Pewnie, nauczyciel moze pomoc. Ale POMOC a nie wychowywac dziecko zamiast rodzica.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 20:29
0

Nabla napisał(a):K2 napisał(a): tylko, ze ten pewien moment, to jest jakies 3 lata. dziecko spi przez 8 godzin, 8 do 9 godzin w zlobku/ przedszkolu/ szkola + podworko, no i pozostaje Ci 7 godzin, kiedy to dziecko spedza czas z rodzicami, od tego odejmij sprzatanie, gotowanie, mycie, zakupy, etc i tych godzin pewnie wyjdzie maksimum 4. w przypadku nastolatkow tego czasu jest jeszcze mniej. oczywiscie, ze podstawy sie wynosi z domu, ale rola nauczyciela jest nie tylko uczyc przedmiotu, ale i podstaw i zachowania rowniez. mam ogromny szacunek dla nauczycieli, ale jak slysze wypowiedzi w stylu, ze szkola nie jest od wychowywania, to mi ciarki po plecach chodza.
A ja jak slysze, ze szkola jest od wychowywania to mnie szlag trafia Wink - nauczyciel jest przez 45 minut raz lub dwa razy w tygodniu z grupa 30 ucziow. Wiec srednio ma niecale 5 minut na ucznia TYGODNIOWO. W swietle tego te 4 godziny dziennie ze swoim dzieckiem to wcale nie tak malo.
czyli co? dzieciakom natluc do glowy, ze 2+2=4 i reszte zupelnie olac? nauczyciel fizyki spokojnie powinien przechodzic nad bykami ortograficznymi ucznia, bo to nie jego dzialka. nauczyciel od polskiego, powinien przerabiac program, a pal licho wszelkie proby wzbudzenia milosci do jezyka. uczyc zachowania mozna inspirujac mlodych ludzi, bedac dla nich wzorem, podsuwajac lekture czy film nawet. ile to razy dzieci sie ucza dla nauczyciela? bo pan X jest super, bo ma cudne lekcje. nikt nie wymaga od nauczycieli, zeby brali na siebie calkowita odpowiedzialnosc za wychowanie uczniow. ale jezeli zauwazy sie, ze Kowalski nie przepuszcza kolezankek w drzwiach do klasy, to mozna mu delikatnie zwrocic uwage, za 50 razem z nudow, Kowalski kolezanke przepusci.

a potem dziwic sie skad tumiwisizm, skad znieczulica. od wychowywania sa rodzice, od nauczania sa nauczyciele, od obrony zwierzat...eee... policja, od wstawiania sie za molestowanymi dziecmi prokurator, od stawania w obronie slabszych... eee.. straz miejska(?), od gaszenia pozaru jest straz pozarna, od ratowania ludzi pogotowie. nie moja dzialka, nie moja odpowiedzialnosc, przejsc obok - w koncu ja nie jestem od tego.

4 raz mieniam ten post, tak namieszlama z cytatami :D

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 20:13
0

Ja również pochodzę z golodupców i nie mam traumy z dzieciństwa. Po prostu, gdy ktoś mi mówil, że mam niemodne spodnie albo 2 rok ten sam plecak to mówilam "odpierdol się". Ja wiem, że dzieci są różne, bardziej lub mniej odporne, ale za kadwa powtórzę nie można się równać do dolu. Dzieci są okrutne, nastolatki już trochę mniej, ale tego się nie zmieni, po prostu taki okres rozwoju. Rodzice powinni faktycznie przekazać i uczyć dzieci, żeby tak nie robily, ale z tym jej różnie.

Jednak faktycznie szkola to nie pokaz mody, ja kiedys wyskoczylam do szkoly w butach na wysokim obcasie (po prostu chcialam je rozchodzić na studniówkę ;) ) i od razu zostalam wywolana do odpowiedzi. Na biologii jak przychodzila ciepla wiosna babeczka pytala tych ubranych na plażowo. I to skutkowalo, nie bylo bluzek na ramiączkach i odkrytych pępków. Mnie się wydaje, że to wynika też z jeszcze jednego faktu: dzieci niejednokrotnie naśladują rodziców w zachowaniach, rodzice tez są różni i na wiele dzieciom pozwalają. Dlaczego matka, która sama nosi tipsy, że oko wykol ma zabraniać córce? Teraz raczej niektórzy rodzice próbują kreować swoje dzieci, uważają, że im w ten sposób pomogą w ewentualnej karierze np.: modelki. Taki model jak w Brazylii.

Ale kurcze temat ubioru w szkole to temat rzeka. Dlugie nocne Polaków rozmowy.

Ja osobiście nie pozwolę swojej córce (o ile ja będę miala kiedyś) na takie ekstrawagancje. Na wszystko jest czas. Akurat w liceum jest czas na naukę, nie na bieganie z tipsami co 2 tygodnie do kosmetyczki albo na solarium. Może jestem staroświecka, ale pamiętam jak ja się swojej mamie stawialam, że chcę nosić umalowane paznokcie, ufarbowane wlosy. Teraz jej dziękuję, że nie pozwolila mi na takie fanaberie.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 19:46
0

K2 napisał(a):tylko, ze ten pewien moment, to jest jakies 3 lata. dziecko spi przez 8 godzin, 8 do 9 godzin w zlobku/ przedszkolu/ szkola + podworko, no i pozostaje Ci 7 godzin, kiedy to dziecko spedza czas z rodzicami, od tego odejmij sprzatanie, gotowanie, mycie, zakupy, etc i tych godzin pewnie wyjdzie maksimum 4. w przypadku nastolatkow tego czasu jest jeszcze mniej. oczywiscie, ze podstawy sie wynosi z domu, ale rola nauczyciela jest nie tylko uczyc przedmiotu, ale i podstaw i zachowania rowniez. mam ogromny szacunek dla nauczycieli, ale jak slysze wypowiedzi w stylu, ze szkola nie jest od wychowywania, to mi ciarki po plecach chodza.

A ja jak slysze, ze szkola jest od wychowywania to mnie szlag trafia ;) - nauczyciel jest przez 45 minut raz lub dwa razy w tygodniu z grupa 30 ucziow. Wiec srednio ma niecale 5 minut na ucznia TYGODNIOWO. W swietle tego te 4 godziny dziennie ze swoim dzieckiem to wcale nie tak malo.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 17:44
0

Alma_ napisał(a): Czy może Twoim zdaniem tipsy i balejage są w szkole na miejscu?
No cóż 8) Wg mnie, podobnie jak K2 ;) ani tipsy (of course to zależy jeszcze, jakie), ani baleyage nie powinny być zabronione w szkole - mi to nie przeszkadza w każdym razie. Drogie ubrania również, chociaż akurat zawsze byłam z tych, którzy ich nie mieli - ale cóż, taki lajf.
Nie można automatycznie skreślać wszystkich tipsów, farbowanych włosów, spódniczek czy nie wiem, czego tam jeszcze - tylko dlatego, że kiedyś były inne normy (a "za naszych czasów to spódnica musiała być za kolano").

W artykule najbardziej rozbawił mnie cytat chłopaczka, który był na solarium, ale tylko 3 razy 8) Co do reszty - świat się zmienia, a my z nim.

Chociaż faktycznie, jeśli tzw. autorytet mówi, żeby dać dziecku na tipsy, to czego innego oczekiwać? ;)
Podobnie sądzi dr Katarzyna Krasoń z Wydziału Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego. - Dzieci zaczynają się interesować modą już w szkole podstawowej. Naśladują dorosłych, idoli, czasami tworzą po omacku swój wizerunek. Szybko zdają sobie sprawę z tego, że są oceniane przez rówieśników poprzez to, co mają na sobie. Dlatego proszą rodziców o markowe ubrania czy pieniądze na fryzjera. Chcą być akceptowane. Dajmy im szansę - dodaje Krasoń.

Odpowiedz
Anca_ 2009-03-19 o godz. 16:49
0

Właśnie wróciłam z ostatniego w swoim życiu rozpoczęcia roku :D.

I w babskiej klasie (20 na 22 osoby to dziewczyny), nie zauważyłam żadnych tipsów czy balejage. Owszem drogie ciuchy były, ale to nie nowośc.

Może to poprostu specyfika szkoły (kiedy w zimę dyrektor zobaczy dzieczynę z gołym brzuche lub dekoltem, zakręca ogrzewanie :)

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 15:11
0

pokaz sie, a zastaw sie, przeciez to jest polskie powiedzenie ;) czasme mam wrazenie, ze razem z rzucaniem "okowow socjalizmu" zrzucilismy zdrowy rozsadek w dazeniu do wolnosci. i wzorujemy sie na krajach zachodnich we wszystkim, zamiast wybierac co bylo najlepsze z obu swiatow

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 15:06
0

K2, mnie też. Wypowiedź Pana Osucha to jakieś totalne nieporozumienie, jak dla mnie.

A już to zdanie:
Chcą być akceptowane. Dajmy im szansę
to totalna żenada.
Jedyna szansa na akceptację przez rówieśników to fryzjer i markowe ubrania? Genialne. Rodzice, możecie nie dojadać, ale nie odbierajcie swoim dzieciom "szansy na akceptację"!

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 15:04
0

mimina napisał(a):Tylko dziecko z biedniejszej rodziny pamięta co czuło mając gorsze ciuchu od "bogatszych" dzieciaków, kilka lat ten sam tornister. Gardzących spojrzeń, głupich tekstów i wyśmiewania się nie zapomina.
ale nie nalezy meiszac zasobnosci z chamstwem niech mi ktos wytlumaczy, co jest zlego w noszeniu drogich ciuchow? bez obnoszenia sie tym, bez wytykania innym ich sytuacji materialnej, bez szydzenia. no co w tym jest zlego?

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 15:01
0

natalia25 napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):magdage napisał(a):
jakoś nie przychodzi mi do głowy oburzanie się tylko dlatego ze jak ja byłam młoda to tak nie było....i nie mam pomysłu wkładania wszystkich w mundurki- po to by byli tacy sami i nie ważyli się wyróżniac spośród innych
noooooooooooooooooo , a jak ma sie Twoje myslenie do tego
agnilinda napisał(a):co mają powiedzieć uczniowie z biedniejszych domów?
jak się czują?
?
Moim zdaniem ma się tak do tego, że ubranie wszytkich w mundurki nie spowoduje, że dzieci z biedniejszych domów poczują się lepiej. Takie jest życie, jednych stać na kosmetyczke dla dziecka za 200pln, a innych nie.
Tylko dziecko z biedniejszej rodziny pamięta co czuło mając gorsze ciuchu od "bogatszych" dzieciaków, kilka lat ten sam tornister. Gardzących spojrzeń, głupich tekstów i wyśmiewania się nie zapomina. Mundurek z pewnością nie zniweluje tego zjawiska i uczuć dziecka, jednak pozoli mniej się wyróżniać swą majętnoscią.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 15:01
0

temat ewoluuje :D

Alma_, moze i nauczyciel niewiele wskora, ale powinien probowac i to kazdego dnia. rola nauczyciela jest takze motywowac do stawania sie lepszym. poza tym, nie kazdy ma to szczescie wywodzic sie z rodziny , gdzie tego rodzaju wartosci sa pielegnowane i co wtedy? przeciez nie zwolni sie ucznia z przyzwoitego zachowania, bo jego tatus klnie jak szewc. szkola musi wychowywac, bo w pewnym momencie dzieci spedzaja w szkole wiecej czasu, niz ze swoimi rodzicami. mocno watpie, zeby w takiej szkole nagle pojawily sie wszystkie uczennice z tipsami. najpierw byla jedna, potem bolo 5, potem 20 i teraz moze byc to standard. ale z drugiej strony, jesli wypowiedzi rzecznika praw ucznia i guru psychologii i pedagogiki sa takie :
Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia, uważa, że uczeń ma prawo kreować swój wizerunek w szkole, nawet jeśli będzie to tysięczna kopia którejś z idolek. - Nasze rozumienie mody jest inne. Dlatego nie powinniśmy dzieciom narzucać regulaminowego wizerunku, tylko starać się z nimi rozmawiać na ten temat - mówi.

Podobnie sądzi dr Katarzyna Krasoń z Wydziału Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego. - Dzieci zaczynają się interesować modą już w szkole podstawowej. Naśladują dorosłych, idoli, czasami tworzą po omacku swój wizerunek. Szybko zdają sobie sprawę z tego, że są oceniane przez rówieśników poprzez to, co mają na sobie. Dlatego proszą rodziców o markowe ubrania czy pieniądze na fryzjera. Chcą być akceptowane. Dajmy im szansę - dodaje Krasoń.
to szkola stoi na z gory straconej pozycji. i w calym tym artykule, mnie akurat najbardziej to ruszylo.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 14:47
0

K2 napisał(a):oczywiscie, ze sprawy ubioru do szkoly powinien wyznaczac regulamin i najpewniej wyznacza. z tym, ze jest to pewnie potraktowane dosyc ogolnikowo, slowo schludny - dla jednych bedzie oznaczalo, ze ma sie byc czystym i zacerowanym, a dla innych bedzie oznaczalo tipsy i mini.
Pewnie, że tak, i to jest właśnie problem - ktoś powinien tym nastolatkom wytłumaczyć, co oznacza strój "schludny", "stosowny" czy "nie uwłaczający godności". Jeśli rodzice naruszenia tych wartości nie widzą w stroju swojego dziecka, to nauczyciel niewiele wskóra

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 14:39
0

ja tez nie napisalam, ze okolicznoscia lagodzaca jest dla Ciebie pogoda, tylko, ze napisalas w tamtym watku
Alma_ napisał(a):K2, chcesz przez to powiedzieć, że jeśli wszyscy ubierają się w T-shirt, jeansy i sandałki (bo to np. back office albo sklep sportowy) to Ty przyjdziesz w garsonce, pończochach i z zakrytymi palcami? Shocked
oraz
Alma_ napisał(a):Ale pracowałam też w biurze przyprodukcyjnym, temperatura ok. 40 st. + wszechobecny zapach gumy i kurz potworny - tam tylko T-shirt i spódniczka Confused
widac zle zrozumialm co tam pisalas.

oczywiscie, ze sprawy ubioru do szkoly powinien wyznaczac regulamin i najpewniej wyznacza. z tym, ze jest to pewnie potraktowane dosyc ogolnikowo, slowo schludny - dla jednych bedzie oznaczalo, ze ma sie byc czystym i zacerowanym, a dla innych bedzie oznaczalo tipsy i mini. jezeli zas regulamin okresla, ze powinno sie miec naturalny kolor wlosow, brak ozdob wszelkaich, brak tipsow, spodnice 5 cm za kolano - to jakikolwiek odchyl od tego jest zlamaniem regulaminu i wtedy ma sie pelna podstawe do tego by uczniow gonic.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 14:26
0

Ale są pewne granice, których przekraczać raczej nie należy. I te granice w przypadku szkoły wyznaczac powinien Regulamin.

Nie napisałam nigdy, że okolicznością łagodzącą jest pogoda, ale że dostosowuję się do wymogów panujących w danym miejscu - a to dowodzi czegoś dokładnie odwrotnego.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 14:13
0

no i super, dla Ciebie okolicznoscia lagodzaca jest temperatura, a dla dzieciakow ze szkoly sa to wymagania mody / chec popularnosci czy dostosowania sie / czy tez zwykla zachciewajka. tak tez niech kazdy sie trzyma swego :D

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 14:10
0

Z tego samego wątku:
Alma_ napisał(a):"Wszystko stosownie do okoliczności"
I tego się będę trzymac ;)

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 14:08
0

Alma_ napisał(a):
Może ja już stara jestem (choć nie wydaje mi się, że aż tak, żebym nie pamiętała czasów szkolnych), ale uważam, że w szkole powinny być respektowane pewne zasady dotyczące wyglądu. To dobry trening dorosłości, w pracy też pewne zasady obowiązują i mało komu przychodzi do głowy obnosić się w biurze z gołym brzuchem czy irokezem.
tak??? a co z butami z odkrytymi palcami i podkoszulkami? :D ze pozwole sobie przypomniec ten watek: http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=42994&start=0

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 14:03
0

K2 napisał(a):ale nawet jesli mialaby brokat na pazurach i wlosy na rozowo, nie oznacza, ze nie potrafi sie ona zachowac. oznacza jedynie, ze sie nieodpowiednio ubrala do szkoly.
No cóż, dla mnie odpowiedni do sytuacji sposób ubierania jest cześcią zachowania, co nie znaczy, że wyciągam z niego jakieś dalsze wnioski o niestosownie ubranej osobie.

Może ja już stara jestem (choć nie wydaje mi się, że aż tak, żebym nie pamiętała czasów szkolnych), ale uważam, że w szkole powinny być respektowane pewne zasady dotyczące wyglądu. To dobry trening dorosłości, w pracy też pewne zasady obowiązują i mało komu przychodzi do głowy obnosić się w biurze z gołym brzuchem czy irokezem.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 13:37
0

Alma_ napisał(a):Naprawdę tak uważasz? Czyli umiejętność zachowania się odpowiednio do sytuacji nie obejmuje dobrania właściwego dla tej sytuacji stroju, makijażu, itp.? Czy może Twoim zdaniem tipsy i balejage są w szkole na miejscu?
powtorze sie: zalezy jakie tipsy i zalezy jaka ta farba na glowie. ale nawet jesli mialaby brokat na pazurach i wlosy na rozowo, nie oznacza, ze nie potrafi sie ona zachowac. oznacza jedynie, ze sie nieodpowiednio ubrala do szkoly. ale moze ustepuje miejsca w autobusach, przepuszcza kobiety z dzieckiem, przeprowadza staruszki przez uilice, mowi dziekuje, prosze, etc.

awa, ja Cie doskonale rozumiem, bo ja sama z golodupcow, jak juz pisalam. dla mnie jednak mundurki bylyby najlepszym rozwiazaniem - i nie, nie uwazam, ze zabijaja one oryginlanosc, w koncu zawsze mozna sobie trzepnac swiecace tipsy :P ale nie mozna wymagac od dzieci zasobniejszych i ich rodzicow, ze beda sie niejako rownali w dol. jesli kogos stac na buty za tysiac, niech je sobie nosi, niech mu idzie na zdrowie. w tym nie ma nic zlego. zle jest dopiero lazenie i chwalenie sie, ze ja mam buty za 1000, a Jasiek ma te same buty co w ubieglym roku.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 13:20
0

K2 napisał(a):to, ze nastolatka nosi dlugie pazury nie oznacza, ze nie potrafi sie zachowac odpowiednio do sytuacji, ani ze nie ma dobrego gustu. nie mozna wlaczac i wylaczac oceny ludzi po wygladzie wtedy kiedy nam to pasuje w dyskusji :P
Naprawdę tak uważasz? Czyli umiejętność zachowania się odpowiednio do sytuacji nie obejmuje dobrania właściwego dla tej sytuacji stroju, makijażu, itp.? Czy może Twoim zdaniem tipsy i balejage są w szkole na miejscu?

Dodam, że dla mnie nie jest to dyskusja czysto teoretyczna, bo taką nastolatkę, w postaci mojej siosty ;) mam okazję obserwować na codzień. Patrzę na nią i nie widzę nic rażącego w jej wyglądzie, a jednak, jakimś cudem, zdarza jej się ładnie wyglądać Ma lat 17, więc czasem przymykane jest oko na tusz na rzęsach czy bezbarwny lakier na paznokciach, ale małolata sama doskonale zna granicę albo ma po prostu inny gust, bo sprawa tipsów nigdy nie powstała jako problem ;)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-19 o godz. 13:16
0

nie mnie oceniac czy cos jest gustowne czy nie, ale do szalu doprowadza mnie nie umiejtnosc wczucia sie w polozenie innych ludzi.
i nauczanie dzieci, ze jak wszyscy to Ty tez.

ale moze tu kompleksy wlaza z dziecinstwa, bo jak tylko padal argument typu: a Gosia to ma, to nasi Rodzice mowili: no widzisz, a Ty nie masz i co gorzej Ci?

i z perspektywy czasu jestem Rodzicom za to bardzo wdzieczna.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 13:14
0

ja dodam jeszcze jedno: nie tipsy i drogie buty a styl i klasa powszechnie uznawane za właściwe świadczał o człowieku "na poziomie".
nie sztuką jest mieć pomalowane paznokcie na ciemno i brud pod nimi.
każde miejsce wymaga odpowiedniego i należytego szacunku, a m.im. poprzez strój, wygląd i zachowanie ten szacunek jest uwidaczniany.
ja chodziłam do prywatnych szkół, dobrych... ale w których nie miarą człowieka było to, jakim tatuś samochodem nas do szkoły nas przywozi a to jak kto się uczy co w prywatnych szkołach niestety nie jest powszechne...
dlatego uważam, że tipsy, solarium, super włosy napewno wygladają ładnie i efektownie ale nie w szkole-i nie tym powinny się młode panny kierować idąc do niej

BTW, ciekawa jestem ile z tych panienek zajrzało już do swoich nowych podręczników aby dowiedzieć się o czym w nowym roku będą się uczyć...

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 13:08
0

tylko, ze ten pewien moment, to jest jakies 3 lata. dziecko spi przez 8 godzin, 8 do 9 godzin w zlobku/ przedszkolu/ szkola + podworko, no i pozostaje Ci 7 godzin, kiedy to dziecko spedza czas z rodzicami, od tego odejmij sprzatanie, gotowanie, mycie, zakupy, etc i tych godzin pewnie wyjdzie maksimum 4. w przypadku nastolatkow tego czasu jest jeszcze mniej. oczywiscie, ze podstawy sie wynosi z domu, ale rola nauczyciela jest nie tylko uczyc przedmiotu, ale i podstaw i zachowania rowniez. mam ogromny szacunek dla nauczycieli, ale jak slysze wypowiedzi w stylu, ze szkola nie jest od wychowywania, to mi ciarki po plecach chodza.

o gustach dyskutowac nie mam zamiaru, bo to sie mija z celem. ale to, ze nastolatka nosi dlugie pazury nie oznacza, ze nie potrafi sie zachowac odpowiednio do sytuacji, ani ze nie ma dobrego gustu. nie mozna wlaczac i wylaczac oceny ludzi po wygladzie wtedy kiedy nam to pasuje w dyskusji :P powtorze to co powiedzialam w watku awy - presja rowiesnikow jest ogromna, szczegolnie w wieku nastu lat. i owszem czesc rodzicow daje pieniadze na te tipsy, bo mamusia sama nosi szpony do roboty, ale czesc daje pieniadze ulegajac presji " a bo wszyscy maja, a bo ja bede jedyna bez, etc".

mam jednak nieodparte wrazenie, ze gdyby dziewczyny szly na solarium, ze utrwalic opalenizne, szly do kosmetyczki, zeby odswiezyc cere po wakacjach, wyregulowac brwi i machnac sobie tipsy przezroczyste, tak tylko, zeby rece wygladaly na zadbane, wycieniowac wlosy, ktore potem w szkole zostana spiete w kitke, to calej tej dyskusji nie byloby. tylko, ze zaraz sie pojawily odsloniete pepki, dyskotekowe makijaze, etc. nie kazdemu Bozia dala naturalna urode i czesc z nas musi na to mocno pracowac. nie podoba mi sie takie zamiatanie wszystkich jedna miotla.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 12:21
0

K2, faktycznie, nieprecyzyjnie się wyraziłam. Oczywiście, że jestesmy kształtowani przez środowisko, w jakim żyjemy. Jednak zgodzisz się chyba, że do pewnego momentu życia tym środowiskiem jest (lub powinien być) przez większość czasu dom rodzinny i to rodzina właśnie odpowiada za kształtowanie charakteru, upodobań, zachowania. Nauczyciel raczej nie wychowa dziecka w wieku 13-16 lat, jeśli nie wpojono mu w domu podstawowych zasad.

Ale odpowiedzialność za fakt, że trzynastolatka nosi zdobione kilkucentymetrowe tipsy spoczywa IMHO już wyłącznie na rodzicach, którzy niestety nie wpoili swoijemu dziecku podstawowych zasad a) zachowania się stosownie do okoliczności i b) dobrego smaku

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 12:12
0

Nie zgodzę się. To, jak dzieci zachowują się poza domem zależy moim zdaniem w 99% od tego, co z tego domu wyniosły, od rodziców.
a ja sie z tym nie zgodze. a co z reszta spoleczenstwa? wez pod uwage ile czasu dzieci spedzaja w zlobku, przedszkolu i szkole, ile spedzaja na podworku bawiac sie z rowiesnikami, ile czasu spedzaja z rodzina, ile czasu z opiekunka, etc. wszyscy w jakis sposob jestesmy wypadkowa naszych kontaktow z innymi ludzmi, wiec nie mozna calkowitej odpowiedzialnosci przenosic na rodzicow.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 10:51
0

natalia25 napisał(a):Alma_, ja się odniosłam wyłącznie do przyrównania postu dot. kwestii finansowych.
A szkoda, bo nie to jest źródłem problemu.
natalia25 napisał(a):CO w szkole wypada a co nie to zupełnie inna kwestia i tu się z tobą zgodze, że szkoła to nie dyskoteka, ale z drugiej strony szkoła to życie tych wszytkich dzieciaków, które pewnie prędzej czy później wyrosnął z tego. Są szkoły, gdzie nie trzeba wprowadzać żadnych odgórnych zakazów a dzieciaki i tak chodzą normalnie poubierane. Ze względu na szacunek do nauczycieli, którzy ci sami sobie muszą u dzieci wywalczyć.
Nie zgodzę się. To, jak dzieci zachowują się poza domem zależy moim zdaniem w 99% od tego, co z tego domu wyniosły, od rodziców.

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-03-19 o godz. 10:11
0

natalia25 napisał(a):bo jak wiadomao ładna i zadbana dziewczyna MUSI BYĆ GŁUPIA
ciekawe skąd taki wniosek? lol

Natalia, nie przekonasz mnie, że dziewczyna w wieku gimnazjalnym (dla przypomnienia 13-16 lat), po solarium i z tipsami jest ładniejsza i bardziej zadbana niż jej koleżanka, która z takich cudów nie korzysta. Dziewczęta w tym wieku w większości są tak ładne, że nie ma potrzeby wspomagania natury. Nie sztuka na obgryzione paznokcie połozyć tipsy, czy na problemy z cerą iść do solarium. "Ładna i zadbana" to IMHO nie ta z salonu piękności, ale ta która rzeczywiście regularnie dba o siebie - używa kosmetyków odpowiednich do swojego wieku, ubiera się stosownie do miejsca i sytuacji, odwiedza kosmetyczkę (w razie potrzeby i to raczej nie po to żeby nałożyć tipsy).
A na tipsy, solarium czy inne "udziwnienia" dziewczyny mają całe życie.

Co do ubioru, podpiszę się pod Awangardą, dodam tylko, że podejście do rzeczy materialnych dzieciaki wynoszą z domu - nie ma się co dziwić, że miarą atrakcyjności dla niektórych będą buty za 1000, jeśli jedyne czego nauczyli ich rodzice to pogoń za pieniądzem.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-19 o godz. 08:32
0

natalia, magdage mnie cale zycie uczono, ze jak sie ma pieniadze to sie nimi nie powinno obnoscic poniewaz to nieeleganckie i nieludzkie.
i o szczeciu czlowieka nie decyduje auto z gornej polki, tapeta na scianie z jakies niewyobrazalne pieniadze czy buty za 1000 zlotych.
poniewaz to sa tylko rzeczy.

i myse, ze to naprawde nieludzkie wzgledem innych dzici gdy one nie maja lodowki obnoscic sie z samym soba prosto z salonu gdzie wydalo sie przeszlo 200pln.

poprostu nieludzkie.

ale mozecie uwazac inaczej jak rowniez mozecie mowic, ze to gornolotne.
mozliwe - tylko, ze ja sie pod tym wzgledem juz nie zmienie i tyle bo za stara juz na to jestem.
i za bardzo nasiaklam tym co wbili mi do lba Rodzice.

Odpowiedz
Gość 2009-03-19 o godz. 03:03
0

natalia25 napisał(a):Ja rozumiem empatie, tylko nie lubie jak się przesadza i udaje, że coś takiego może komukolwiek polepszyć humor ( chodzi mi o ubieranie dzieci w mundurki)
natalia25 napisał(a):Alma_, ja się odniosłam wyłącznie do przyrównania postu dot. kwestii finansowych.
tak troche odbiegajac od tematu:
to ja watpie, zeby ubieranie mlodziezy w mundurki mialao komukolwiek humor polepszyc :D w koncu sama ich szczerze nienawidzilam, wiec co do tego nie mam najmniejszych zludzen. ale sprawa mundurkow nie moze byc rozpatrywana tylko pod wzgledem finansowym. mundurki jako takie stanowia wizytowke szkoly, do ktorej uczen chodzi, jednocza uczniow i pomagaja w tworzeniu grupy, nie ma klopotow z tym, co wypada, co nie wypada, zacieraja sie roznice materialne (oczywiscie, wystarczy 20 minut, zeby wiedziec, ze tatus Asi jezdzi TT, a Moniki 126p, ale nikt nie mowi o likwidowaniu roznic materialnych, ale o ich zacieraniu), sa ekonomiczniejsze od zwyklych ciuchow (to mowie z autopsji).

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-19 o godz. 02:22
0

natalia25, tu chyba nie chodzi tylko o to, czy wypada czy też nie manifestować ile kto ma pieniędzy (co nota bene też o czymś świadczy), ale o strój, który jest lub nie jest odpowiedni w szkole. W każdej szkole, niezależnie od wieku. Moim zdaniem odsłonięty brzuch, kilkucentymetrowe, bogato zdobione tipsy czy ostry makijaż zdecydowanie się w tych kanonach nie mieści, zwłaszcza u osób nieletnich.

Małolatom to ja sie nawet nie dziwię, młode to, głupie, różne pomysły miewa a dla popularnosci wśród rówieśnikow zrobi wszystko.

Ale... nie mogę wyjśc z podziwu dla rodziców
Dokładnie - dlaczego rodzice na to pozwalają? Nie na wydanie 200 zł, bo to ich pieniądze i mogą z nimi robić, co im się podoba, ale na to, że ich nastoletnie córki wyglądają bardziej jak córy koryntu niż uczennice

Odpowiedz
magdage 2009-03-19 o godz. 02:19
0

o Natalia! bardzo Ci dziękuję nic dodać nic ująć....
Awa czy uważasz naprawdę ze jak wszyscy będą chodzili ubrani w jednakowe mundurki to zniknie nierówność społeczna czy finansowa??? No proszę Cię nie popadajmy w socjalizm

Odpowiedz
Vilemo 2009-03-19 o godz. 01:55
0

jak dla mnie upindrowane pustaki lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 23:48
0

Murowany czerniak przed 30-tką :lizak:

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-03-18 o godz. 23:43
0

Małolatom to ja sie nawet nie dziwię, młode to, głupie, różne pomysły miewa a dla popularnosci wśród rówieśnikow zrobi wszystko.

Ale... nie mogę wyjśc z podziwu dla rodziców, którzy mało że tolerują to jeszcze finansują wymysły typu solarium czy tipsy. Nie dość że ładnie to u kilkunastolatki nie wygląda to jeszcze nie sądze aby wielokrotne opalanie sie przez małolatę pozostawało bez wpływu na cerę w wieku późniejszym. Osobiście, mając córkę w wieku kilkunastu lat wolałabym zainwestować w kosmetyczkę i zabiegi pielęgnacyjne niz w solarium czy tipsy. Ale to ja.

Do nas do szkoły jeszcze taka moda nie dotarła na szczęście (zresztą, może już dotarła, jutro się okaże ;)), w Regulaminie nadal mamy zapis zakazujący farbowania włosów. I póki co, młodzież w miarę tego się trzyma - jeśli koloryzacja to bardzo delikatna. Z za mocnymi makijażami i gołymi brzuchami też jakoś sobie radzimy - czasem wystarczy porozmawiać z dziewczyną, czasem trzeba delikatnie zwrócić uwagę rodzicom.
I największą popularnością, póki co, nie cieszą się dziewczyny z tapetą na twarzy, a te które mają coś do powiedzenia, co bardzo mnie cieszy ;)

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 22:59
0

tjaaa, przez rok pracowałam w gimnazjum gdzie z pierwszym cieplejszym dniem bluzki zaczynały przypominać krojem (i wielkością) staniki, makijaże jak na sylwestra, biodrówki takie że tyłek widać nie tylko przy siadaniu, albo mini ciut szersze niż standardowy pasek.
I nie chodzi mi o to żeby wszystkkich wtłoczyć w mundurki, ale szkoła nie dyskoteka i strój powinien być odpowiedni...tak samo jak i do pracy kościoła czy gdziekolwiek. Ciekawe czy wszyscy broniący "wolności strojów" ubrali by się do pracy jak na dyskotekę :|

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 22:03
0

Pracowałam w takiej szkole - już nie pracuję, czuję się duzo "zdrowiej".

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 21:35
0

elinka no raczej panienki nie zarabiają na to tylko ciągną kasę od rodziców..
jasne. z tym że powinna istnieć granica wyciągania kasy. szczególnie jak się przeznacza takie kwoty na fryzjera i kosmetyczkę...

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-18 o godz. 19:06
0

magdage napisał(a):
jakoś nie przychodzi mi do głowy oburzanie się tylko dlatego ze jak ja byłam młoda to tak nie było....i nie mam pomysłu wkładania wszystkich w mundurki- po to by byli tacy sami i nie ważyli się wyróżniac spośród innych
noooooooooooooooooo , a jak ma sie Twoje myslenie do tego
agnilinda napisał(a):co mają powiedzieć uczniowie z biedniejszych domów?
jak się czują?
?

Odpowiedz
magdage 2009-03-18 o godz. 17:13
0

a ja tak szczerze powiedziawszy nie wiem o co Wam chodzi Wasze pieniądze? Wasze paznokcie, skóra, włosy itd???
jakoś nie przychodzi mi do głowy oburzanie się tylko dlatego ze jak ja byłam młoda to tak nie było....i nie mam pomysłu wkładania wszystkich w mundurki- po to by byli tacy sami i nie ważyli się wyróżniac spośród innych

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 15:54
0

ehhhhhhhhhhhhh a gdzie się podziały "nasze" grantowe fartuszkiz białym kołnierzykiem?
nie jestem starą klempą, która by ich wsyztskich ubrała w mundurki ale........
taka szkolna rewia mody?
co mają powiedzieć uczniowie z biedniejszych domów?
jak się czują?
a nauczycielki- te biedniejsze? które wyglądają gorzej od swoich uczennic ? :D:D:D:D:D

Odpowiedz
Loxia 2009-03-18 o godz. 15:49
0

elinka no raczej panienki nie zarabiają na to tylko ciągną kasę od rodziców..

Odpowiedz
Gość 2009-03-18 o godz. 15:47
0

wydaje mi się, że poprzewracało się w głowach również mamusiom, które wydają 200zł na kosmetyczkę każdej z córek

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie