-
Gość odsłony: 6517
Zwyczajny dzień
To był zwyczajny, zimowy dzień – spóźniał mi się okres. Rano zrobiłam test, wyszły dwie kreski, nie uwierzyłam, pobiegłam do lekarza - po badaniu okazało się, ze to prawda. Byłam przeszczęśliwa - to cud - pomyślałam. Zadzwoniłam do męża - wieczorem dostałam bukiet czerwonych róż. Cieszyliśmy się jak szaleni, zaglądałam w lusterko i widziałam błyszczące szczęściem oczy – dawno nie miały okazji tak lśnić…
Chodziłam nakręcona, chciałam krzyczeć dookoła, że jestem w ciąży, że będziemy mieli dziecko… Rodzinie powiedzieliśmy w Boże Narodzenie, były łzy, gratulacje, radość… Zaczęłam o siebie dbać, odżywiać się regularnie, zdrowo – wszystko dla Maleństwa. Drżałam przed pierwszym usg, ale jak zobaczyłam serduszko to się uspokoiłam. Następne miesiące przebiegały coraz szybciej, nasza Perełka rosła zdrowo, na usg połówkowym okazało się, ze będziemy mieli córeczkę. Znów radość.
Wyprawkę zaczęliśmy kupować pod koniec czerwca – tak na wszelki wypadek, żeby nie zapeszyć…Przygotowaliśmy pokój, mieszkanie, kupiliśmy wszystko co potrzebne. W międzyczasie badania – wszystko w najlepszym porządku – Perełka rośnie zdrowo.
Termin wyznaczony na połowę sierpnia zbliżał się wielkimi krokami, kiedy minął zaczęło się nerwowe oczekiwanie – kiedy w końcu przytulę moją córeczkę…?
To był również zwyczajny dzień, byliśmy na zakupach, tak sobie pomyśleliśmy, ze przed porodem trzeba zaopatrzyć dom w jakieś zapasy. Wieczorem nie czułam ruchów, ale pomyślałam, ze może Maleńka szykuje się do porodu. Zjadłam jakieś owoce, wykąpałam się i nic… Postanowiliśmy pojechać do szpitala. Położna nie może znaleźć tętna, lekarz po usg stwierdza, że serduszko nie bije i że mu przykro…
Nie chcę w to uwierzyć, proszę, żeby może dokładniej sprawdził, bo to przecież niemożliwe… Dostaję jakieś lekarstwo, trochę jestem przytępiona. Dostajemy pojedynczy pokój…nadal nie mogę zrozumieć co się stało, przecież nie możliwe, żeby Maleńka odeszła. Przecież tak nie można…przecież za chwilę miała się urodzić…przecież nie może nam tego zrobić…
Noc mija w jakimś letargu, rano lekarz mówi o wywołaniu porodu, takim szybkim, żeby skrócić moje cierpienie… Zaczynają o 10.00, o 23.15 rodzę naszą córeczkę. Jestem przytępiona znieczuleniem, mam wrażenie, że wszystko dzieje się obok, że to sen, że za chwilę usłyszę płacz córeczki, że wszyscy się pomylili, że córcia wycięła nam numer…
Po kilkunastu minutach przynoszą nam córeczkę – jest śliczna – naprawdę – ma zadarty nosek i cudne usta, wygląda jak śpiące niemowlę. Ma 60 cm i waży 3990 – duża i śliczna dziewczynka. Nasza dziewczynka, nasza mała księżniczka. Płaczemy nad nią obydwoje, tuląc i całując.
Teraz nie mam już siły płakać, w sercu mam tępą pustkę, masę żalu i pretensji. Najgorsze są poranki, kiedy od nowa trzeba zacząć żyć.
Musiałam to napisać, wyrzucić z siebie, wykrzyczeć…
Cynia napisał(a):Nowy Rok zaczęłam z lękami, ale jednocześnie obiecałam sobie, że będę starała się cieszyć każdym dniem, jakby to miał być najważniejszy dzień w życiu. Już nie chcę smutku, za dużo go przy mnie. Chcę wrócić do normalności, choć wiem, ze to nie będzie łatwe. Chcę się budzić i witać dzień z nadzieją, ze będzie dobry...Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale będę się starała...
Cyniu, życzę Ci, aby Twoje noworoczne postanowienia się spełniły, abyś odzyskała spokój, wiarę, radość, nadzieję. Ściskam Cię serdecznie :goodman: Powodzenia!
Cyniu cały czas o tobię myślę ,jesteś mi bardzo bliska przez to ,że byłysmy razem na sierpniówkach, cieszę się ,ze zaczynasz patrzeć pozytywnie na świat, bardzo zabolało mnie to ,co sie wydarzyło i potrafię sobie wyobrazić co czułaś i przez co przeszłaś ,mam nadzieję ,że bedziesz się czuła psychicznie coraz lepiej, głowa do góry ,podobno czas leczy rany,mam nadzieję ,że z czasem właśnie twój ból bedzie już o wiele mniejszy, a zycie wynagrodzi ci za te wszystkie cierpienia ,jakich doznałaś, mocno cię przytulam i myślami jestem cały czas z tobą, odzywaj się do nas ,bo my o tobie nie zapomniałyśmy.
Odpowiedz
Cyniu podpisuje sie pod tym co napisala Luka.
Dlugo sie zastanawiam co ci napisac, poza tym, ze sie bardzo ciesze, ze troche pozytywniej patrzysz na zycie, bo nie wiem jak to odbierzesz. Mam nadzieje, ze nie sprawie Ci tym co napisze przykrosci.
Otoz, przez cala ciaze, ze wzgledu na wczesniejsze doswiadczenia i na to, ze na samym poczatku lekarze troche mnie nastraszyli, strasznie sie balam a wrecz zylam w przeswiadczeniu, ze cos pojdzie nie tak. Bralam pod uwage najczarniejsze scenariusze bo chcialam sie przygotowac "na wrazie co". Pamietam, ze przeczytalam gdzies artykul o ludziach, ktorym w ostatnich dniach ciazy zmarlo dziecko. Dlatego do samego konca czuwalam. Niby odganialam od siebie te mysli, ale gdzies we wnatrz caly czas bralam pod uwage potencjalne ryzyko. Efekt taki, ze nie cieszylam sie ciaza tak jak powinnam a i tak nie zauwazylam, ze sacza mi sie wody plodowe.
Do czego zmierzam - na tragedie nie da sie przygotowac ani ich uniknac. Jesli cos zlego ma sie wydarzyc i tak sie wydarzy.
Mialam poczucie winy, ze za pierwszym razem mi sie nie udalo, sadzilam, ze to moja wina dlatego zadreczalam sie w drugiej ciazy. Dopiero teraz widze, ze to nie mialo najmniejszego sensu.
Napisalas, ze chcesz sie budzic i witac dzien z nadzieja i masz calkowita racje. Mimo tragedii trzeba nauczyc sie tak wlasnie zyc, bo nawet jak beda sie dzialy rzeczy piekne nie bedziemy w stanie ich docenic.
Strasznie sie rozpisalam, mam nadzieje, ze wlasciwie zrozumialas to co chcialam powiedziec.
Sciskam mocno i dodam, ze bardzo mocno wierze w to, ze uda Ci sie spelnic noworoczne postanowienia :usciski:
Tyle osób wspiera Cię myslami. Musi być dobrze. Ciesze się, że sie nie poddajesz. I pamiętaj, że zawsze możesz sie tu nam wygadać, wyżalić. Przytulam Cię mocno :usciski:
OdpowiedzCyniu....dopiero teraz przeczytałam Twoją historię...jestem wstrząśnięta ale tak naprawdę to nie ma znaczenia przy tym całym bólu, który ty wciąż odczuwasz.... Tak strasznie mi przykro a jednocześnie tak bardzo chciałabym Ci pomóc...Tyle cierpień już za Tobą....musi się to wreszcie skończyć!! Zobaczysz, że wreszcie i Ty będziesz znowu szczęsliwa!!!
Odpowiedz
Wiem, ze powinnam była wcześniej powiedzieć, że nie potrafię tego wszystkiego słuchać, ale ja nie chciałam burzyć spokoju kobiety w ciąży. Czasami mam wrażenie, że ludzie ogólnie są empatyczni, ale jak coś zaczyna ich dotyczyć osobiście to przestają zwracać uwagę na drugą osobę.
Teraz mi głupio, bo okazało się, że ciąża mojej koleżanki nie rozwija się prawidłowo. Jestem pocieszycielem i powiernikiem - ciężko mi z tym, ale widocznie tak ma być.
Nowy Rok zaczęłam z lękami, ale jednocześnie obiecałam sobie, że będę starała się cieszyć każdym dniem, jakby to miał być najważniejszy dzień w życiu. Już nie chcę smutku, za dużo go przy mnie. Chcę wrócić do normalności, choć wiem, ze to nie będzie łatwe. Chcę się budzić i witać dzień z nadzieją, ze będzie dobry...Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale będę się starała...
Cyniu, ja tez sie sklaniam ku wersji tego, ze Twoja kolezanka nie robi tego specjalnie, moze sama nie wie jak ma sie zachowac... Pewnie juz teraz sobie od Ciebie pojechala, ale tacy ludzie zdarzaja sie niestety czesto i trzeba nauczyc sie mowic "bardzo sie ciesze Twoim szczesciem, ale sorry nie jestem na ten temat w stanie rozmawiac" i juz. Zbyt wiele przeszlas, zeby jeszcze ktos ci dokladal, nawet jesli nie robi tego celowo.
Kiedy po ciezkiej chorobie zmarla jedna z najblizszych mi osob, moja przyjaciolka starala sie zachowywac jak gdyby nigdy nic. Wyciagala mnie, rozsmieszala a ja za kazdym razem mialam ochote jej nabluzgac. W koncu to zrobilam i okazalo sie, ze ona po prostu nie wiedziala jak ma sie zachowac, bala sie ze mna o tym rozmawiac bo nie wiedziala co ma powiedziec.
Z kolei inna moja kolezanka, ktora jak sie dowiedziala o smierci mamy swojej przyjaciolki kompletnie nie wiedziala jak sie ma zachowac. Przez dwa dni wogole do niej nie dzwonila bo nie wiedziala co ma powiedziec.
Niestety, z reguly, nikt nas nie uczy jak mamy sie zachowywac w obliczu tragedii kogos nam bliskiego i kazdy nie wie co ma powiedziec. Jedni klepia co im slina na jezyk przyniesie, drudzy nie wiedza jak powiedziec tej osobie, ze takie zachowanie boli...
Trzymaj sie cieplutko i nie dawaj sie :usciski:
Cyniu, faktycznie powiedz jej, ze nie jest Ci latwo sluchac o tej ciazy i powiedz po prostu to, co napisalas nam. Ja mialam wczoraj taka sytuacje. Kolezanka z pracy urodzila we wrzesniu, bylam rowno z nia w ciazy, niestety sie nie udalo, teraz kiedy ona rodzila ja poronilam po raz drugi. Wybieramy sie jutro do niej z koleznkami z pracy, trzeba kupic jakis prezent.Kazda wymigiwala sie brakiem czasu i podejrzewam, ze zupelnie nieswiadomie powiedzialy, zebym ja ten prezent kupila. Odmowilam,powiedzialam, ze nie jestem w stanie chodzic po sklepach z dzieciecymi ubrankami. Nikt nie ma przenensji, dziewczyny wrecz mnie przepraszaly, ze wpadly na taki pomysl. Mysle,ze ta koleznka nie jest zupelnie swiadoma, ze takim gadaniem jednak Cie rani. Moze faktycznie warto jej o tym powiedziec. Pozdrawiam Cie Cyniu i jestem myslami z Toba.
Odpowiedz
Cynia napisał(a):
Nie wiem czy uda mi się zajść w ciążę. Po śmierci mojej córki nic już nie jest takie samo, planuję tylko najbliższe tygodnie.
Nie jestem psychologiem, ale jesli sie da to w ogóle niczego nie planuj, żyj z dnia na dzień. Najgorsze co moze byc teraz to planowanie..."co by bylo gdyby...".
Nie wiem czy jestes wierzaca, choc domyslam sie ze chwile zwatpienia juz przezyłas... może nadal są.
Bóg doswiadczyl Cie surowo ale nie pytaj dlaczego... Ja sama w chwilach gdy bylo mi ciezko pytalam "dlaczego ja?" - nie znalazlam odpowiedzi wiec odwrocilam sie od Boga. Teraz zaluje i powracam, bo juz jest lepiej, bo jednak Bog mnie kocha.
Tak mysle o twojej kolezance... moze ona chce bys zapomniala o tym przez co przeszlas w sierpniu i chce bys cieszyla sie razem z nia, ale jesli mowi ze dziecko zawalilo jej plany to powiedz jej (ode mnie) ze jeszcze moze zalowac tych słow. Sama tak mowilam rok temu i mialam nauczke w lipcu, gdy bylam bliska rozpaczy bo coreczka byla chora.
Cyniu nie umie pocieszac... ale uwierz ze nikt nie chce Cie skrzywdzic.
awangarda w stylu retro napisał(a):Cynia napisał(a):na razie zaciskam zęby i uciekam...
zle robisz.
porostu powiedz kolezance, zeby sie ugryzla w jezyk zanim powie cos co Tobie rozrywa serce.
wiem, ze ciezko jest to powiedziec, ale dlaczego Ty masz cierpiec tylko dlatego, ze ktos jest malo delikatny i pozbawiony wyobrazni?
sciskam mocno
Cyniu zgadzam sie z AWA. swoja droga nie wiem czy twoja kolezanka jest az tak bezmyslna czy po prostu tak bardzo zapatrzona w siebie, ze nie zwraca uwagi ze rani innych
nie powinnas czuc sie zle w swoim domu
moze porozmawiaj szczerze z kolezanka albo ukroc jej pobyt pod waszym dachem.
sciskam mocno :usciski:
trzymaj sie
cynia, a nie może ta twoja "koleżanka" już sobie pojechać do siebie??
przyjechała do ciebie na 3 tygodnie, i jeszcze ci gada o swojej ciąży????
cynia myśl o sobie, jesli nie wyrabiasz psychicznie to powiedz swojej kolezance by sie wyprowadziła, bo nie masz siły jej słuchac,
Cynia napisał(a):na razie zaciskam zęby i uciekam...
zle robisz.
porostu powiedz kolezance, zeby sie ugryzla w jezyk zanim powie cos co Tobie rozrywa serce.
wiem, ze ciezko jest to powiedziec, ale dlaczego Ty masz cierpiec tylko dlatego, ze ktos jest malo delikatny i pozbawiony wyobrazni?
sciskam mocno
Nie ma słów które powiedziałyby co czuje serce dowiadując sie o smierci dziecka... nie ma słów które wyraziłyby smutek, żal... dla kazdej matki strata dziecka to rozpacz i niewazne czy to dziecko jeszcze sie nienarodziło, urodziło martwe, miało miesiąc, rok kilka- czy kilkanascie lat.
Ne znam Cie osobiscie ale ilekroc zagladam na forum gimlowych Aniołkow lzy same spływaja po policzkach.
Badź silna (wiem, łatwo sie mówi) ale może za rok, dwa urodzisz druga córeczke i opowiesz jej jaka miała sliczna siostrzyczkę.
Nie wiem czy uda mi się zajść w ciążę. Po śmierci mojej córki nic już nie jest takie samo, planuję tylko najbliższe tygodnie.
Na Forumę wchodzę raz na 2 tygodnie, częściej nie daję rady. Codziennie odwiedzam "dlaczego" i zastanawiam się po co Bogu tyle dzieci w niebie i dlaczego tak bardzo doświadcza ich rodziców...
Nie jestem silna, choć próbuję jakoś żyć, ale życie niestety ciągle dowala. Od dwóch tygodni mam gościa - koleżankę. Od tygodnia okazało się, ze ta właśnie znajoma jest w ciąży i od tygodnia o tym słyszę. Byłam przy tym jak wychodził test, słuchałam później, że termin na sierpień, że się cieszy, ze się boi, bo przecież wiem dlaczego (chodziło o moją córeczkę) i że będzie lew...
Później słyszę, że może byłoby lepiej jakby tego dziecka nie było.
Jeszcze chwila i zwariuję. Nie wymagam wiele, tylko odrobinę delikatności. Minęło dopiero 3,5 miesiąca, Maleńka urodziła się w sierpniu. Równo rok temu zaszłam w ciążę... Wracam do domu i mnie mdli...
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że leżącego się już nie kopie...? Że ja się cieszę, że kobiety zachodzą w ciążę, ale nie chcę o tym rozmawiać i słuchać? Że moje serce to jedna wielka krwawa rana i że potrzebuję czasu. I że tak strasznie boli...
I że nie chcę słuchać o tym, że dziecko rozwala komuś życie...
Jeszcze tylko tydzień...ciekawe ile jeszcze...
Z niepokojem obserwują narastającą we mnie agresję...na razie zaciskam zęby i uciekam...
Nie ma słów które powiedziałyby co czuje serce dowiadując sie o smierci dziecka... nie ma słów które wyraziłyby smutek, żal... dla kazdej matki strata dziecka to rozpacz i niewazne czy to dziecko jeszcze sie nienarodziło, urodziło martwe, miało miesiąc, rok kilka- czy kilkanascie lat.
Ne znam Cie osobiscie ale ilekroc zagladam na forum gimlowych Aniołkow lzy same spływaja po policzkach.
Badź silna (wiem, łatwo sie mówi) ale może za rok, dwa urodzisz druga córeczke i opowiesz jej jaka miała sliczna siostrzyczkę.
Pozdrawiam serdecznie,
Aga
cynia bardzo mi przykro i lzy cisną sie do ust.Takie rzeczy nie powinły sie zdarzać .
Mimo ze też starciłam maleństwo to już prawie rok od tamtej chwili minął to nie potrafie sobie wyobrazić twojego bolu i rozpaczy.
Trzymaj sie dzielnie.Dobrze ze masz prace,moz eona pozwoli wrócić ci do życia.
Cyniu bardzo to wszystko smutne :( Brak słów aby wyrazić współczucie :(
Pomimo ogromnej rany, jaką zszykował Ci/Wam los - musisz dać sobie czas, nie obwiniaj siebie za "powrót do normalnego życia, do codzienności"-bo dla własnego dobra, powolutku będziesz musiała dać szansę tej "normalności".
Sciskam Cię serdecznie.
niczka1 napisał(a):Cyniu jak bylam w szpitalu myslamam o Was. Gdy po powrocie przeczytalam o Twoim nieszczesciu nie moglam dojsc do siebie i nadal nie moge. To moglo sie przytrafic kazdej z nas. Ja raz stracilam malenstwo ale nawet nie jestem w stanie przyrownac tego bolu do Twojego. Lzy same naplywaja mi do oczu
Mocno modle sie za Was.
Dla Twojej kruszyny
Niczka, leżałyśmy w tym samym czasie i w tym samym szpitalu... tylko ja byłam "odcięta" (i dobrze) od normalnych pacjentek. Wszyscy w szpitalu bardzo uważali, żeby nie dokładać kolejnego stresu, za co jestem im ogromnie wdzięczna.
Minęło już prawie 1,5 m-ca - a mam wrażenie, że to było pół roku. Dni wloką się ślamazarnie, weekedy jeszcze gorzej. 2 tygodnie po porodzie wróciłam do pracy i to pozwala mi jakoś udawać, że normalnie żyję...
Cynia.... nie jestem w stanie nic madrego napisać. :goodman:
Przyłączma sie do modlitwy niczki1.
Cyniu jak bylam w szpitalu myslamam o Was. Gdy po powrocie przeczytalam o Twoim nieszczesciu nie moglam dojsc do siebie i nadal nie moge. To moglo sie przytrafic kazdej z nas. Ja raz stracilam malenstwo ale nawet nie jestem w stanie przyrownac tego bolu do Twojego. Lzy same naplywaja mi do oczu
Mocno modle sie za Was.
Dla Twojej kruszyny
Cyniu, jest mi bardzo przykro przytulam Cie z całych sił
dla Twojej małej Księżniczki
Tak bardzo mi przykro :(
Dlaczego takie rzeczy muszą się zdarzać!!!!!!!!!!!!
Nikt nie zasługuje na takie cierpienie!!!!!!!!
:usciski: :usciski: :usciski: :usciski: ...................po prostu brak słów...tak strasznie mi przykro :(
Odpowiedz
Łzy płyną po policzkach serce kołacze w piersi
Nie potrafię zrozumieć
Jest to jedna z niewielu chwil kiedy pytam dlaczego i czy TY B wogóle .....
dla Twojego aniołeczka Cyniu
Boże dlaczego takie sytuacje nie powinny mieć miejsca
Siedzę, płaczę i nie wiem jak Cię pocieszyć...
niee... nie ma słów pocieszenia w takiej chwili...
tak strasznie mi przykro... Cynia jestem z Tobą myślami...
Dla Waszej małej księżniczki
moja kolezanka po stracie dziecka w 6-7 miesiacu ciazy nie chciala wracac wogole do pracy, nie miala sil,
po dlugim dodatkowym miesiecznym urlopie wrocila:)
przez dlugi czas byla smutna, blada, taki cien czlowieka, miala zaplakane oczy - zaczerwienione, unikala wspolnych rozmow, wspolnego jedzenia
serce bolalo.
ale z czasem bylo coraz lepiej, przynajmniej w pracy lepiej wygladala
wiem ze w domu miala ciagle ciezkie chwile,
jedno moge powiedziec - ze po czasie widzialam ze sie usmiecha, ze nie unika zgromadzen podzcas wspolnego jedzenia, ze zartuje i ze sie smieje
na pewno jest jej czasami bardzo ciezko, mimo czasu jaki minal. ale udalo jej sie pozbierac. Cale szczescie ze nie zrezygnowala z pracy - ale to tylko dzieki namowom. A chciala zrezygnowac bo nie widziala sensu dalszego zycia:(
........................................................................................................
cynia nie badz zla na siebie ze szybko wracasz do zdrowia - to bardzo dobrze!! potrzebujesz silnego zdrowego ciala by zaczac od nowa zyc.
wracaj szybko do zdrowia.
.......................
nie wiem co czujesz, nie umiem sobie tego nawet wyobrazic,
jest mi bardzo przykro
Cynia, ściskam Cię z całych sił..
tak bardzo chciałabym jakoś Wam pomóc..
niesprawiedliwe, nie tak miało być ;(
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak musisz się czuć. Nie wiem co powiedzieć, nie ma takich słów, które mogłyby opisać jak bardzo mi przykro Trzymaj się mocno, ściskam :goodman: Daj sobie czas, kiedyś będzie łatwiej. Dla waszej księżniczki [']['][']
Odpowiedz
Z każdym dniem jest gorzej...myślałam, że będzie lepiej, ale niestety nie daję rady unieść. Nie potrafię się modlić, łzy lecą same. Pytam ciągle dlaczego i nie mam odpowiedzi.
Tak bardzo boli.
Momentami jestem zła, że tak szybko doszłam do siebie po porodzie i fizycznie jest już prawie ok, brakuje mi bólu fizycznego, bo wtedy mniej myślałabym o tym co się stało.
Czasami mam wrażenie, że zwariuję, że nie dam rady, że już nie potrafię normalnie żyć. Proszę ciągle o jakiś powód, bo wtedy będzi mi łatwiej zrozumieć i pogodzić się.
Serce mi się ściska....
Ja też słyszę Twój Krzyk Cyniu w moim sercu, aż boli...będę się modlić za Waszą Perełkę.
Cyniu, tak bardzo mi przykro. A jednoczesnie brak mi slow, aby wyrazic jak bardzo ...
:usciski:
Cynia, wiem że żadne słowa nie ukoją Waszego bólu...
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co czujecie...
Tym bardziej mi przykro, że trwałyśmy razem te 9 miesięcy na sierpniówkach...
Modlę się o siły dla Was :usciski:
Cynia, brak mi po prostu słów, to co napisłaś....łzy po prostu cisnął sie do oczu
Bądzcie śilni, aniołek będzie czuwał nad Wami w niebie....
Ściskam :goodman:
['][']
nie wiem co napisac,
w glowie sie nie miesci
po prostu szok...
bardzo mi przykro :(
Cyniu, mam łzy w oczach, tak strasznie mi przykro :(
['] :usciski:
Cyniu, tak bardzo mi przykro . Twoj krzyk rozpaczy slysze w moim sercu, odkad przeczytalam Twojego posta. Przytulam Cie mocno i zapalam swieczke dla Twojej malutkiej, spiacej Krolewny . Niech opiekuje sie Wami, tam z gory.
Odpowiedz
naprawde wspolczuje.
lzy same naplywaja ....
ze cos takiego sie dzieje..
['] Dla Twojej Perełki, Cynia. Będę się za Was wszystkich modlić.
Odpowiedz
Cyniu kochana mysle o Tobie caly czas, nie umiem sobie nawet wyobrazic co czujesz
Sciskam cie mocno :usciski:
Bede sie modlic za Twoja Perelke
(*)
Twoj historia boli..nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo boli Was.
Strasznie Wam współczuję, przykro mi i brak słów.
światełko dla Waszej księżniczki
Chyba żadne słowa nie oddadzą bólu, jaki teraz odczuwasz ... i chyba nie ma słów, które można teraz Tobie powiedzieć.
Łączę się z Tobą w bólu i chyba nie potrafię powiedzieć, że wiem co czujesz. Chyba nie ma skali aby okreslić Twój ból.
['] dla Twojej Śpiącej Królewny.
Myślę O Tobie, o Was, od chwili, gdy przeczytałam Twojego posta... Nic więcej nie umiem powiedzieć... :usciski:
Odpowiedz
... nie potrafie opisac słowami smutku, jaki poczułam w serduszku...
bardzo mi przykro...
\*/ dla twojej małej perełki....
Nawet nie potrafię wyobrazić sobie Twojego bólu... Tak mi przykro... :(
Odpowiedz
... szczere współczucia.
Po stracie siostry, będąc jeszcze małą dziewczynką wytłumaczyłam sobie, że powinnam się cieszyć z tego, że nasza Amelka jest teraz aniołkiem, czuwa nad nami i pomaga nam z góry.
Teraz widzę, że nie była to jedynie infantylna racjonalizacja.
:usciski:
Spokoju ducha.
nie wiem co powiedziedzieć...
naprawdę..
współczuje
dla Maleńkiej
Cyniu
takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, nigdy....
Bardzo mi przykro i nie wiem jak mogę Cie pocieszyć.
Myślami jesteśmy z Tobą
Bardzo współczuję całej Twojej rodzinie :goodman: :goodman: :goodman: :goodman:
a dla Małej Księżniczki \"/ \"/ \"/
Bardzo Wam współczuję :goodman: :usciski:
\'/ dla Waszej malutkiej Księżniczki
Podobne tematy
- Od półtora tygodnia mam dzień w dzień nudności i sikam jak najęta. Czy jestem w ciąży? 42
- Jaki śluz jest w dzień płodny a jaki w dzień niepłodny? 1
- POMOCY-jak wyklarować dzieku,że noc to noc a dzień to dzień 11
- Dzień Matki Aniołka - Dzień Dziecka 4
- Na drugi dzień akryl odchodzi- dlaczego? 5
- Czy miałyście gorszy dzień? 48