-
Gość odsłony: 39611
DIETA 20-DNIOWA - mięsko i salata :)
Kochane forumienki :)
Ponieważ dostałam duuuuuuużo privów z prośbą o podanie diety - proszę jak wszystkie o siebie dbamy i chcemy być piękniejsze :D - nie mam siły już odpisywać każdej z osobna (proszę, wybaczcie) i postanowiłam podzielić się nią na ogólnym, co by każdy miał dostęp i mógł spróbować :)
1 dzień - jemy sam ugotowany w osolonej wodzie makaron - obojętnie jaki, obojętnie jakie porcje i obojętnie ile razy dziennie; raczej suchy, jak nie wchodzi, to można dodac odrobinkę masła
2 dzień - sam gotowany ryż
3 następne dni - wołowina lub wieprzowina (gotowana na wodzie, pieczona/grillowana lub smażona bez tłuszczu) - oczywiście przyprawiona do smaku + sałata (najlepiej sama, jak nie wchodzi to z odrobiną oliwy)
dalej:
3 dni - kurczak + sałata
3 dni - mielona wołowina + sałata
3 dni - gotowane ziemniaki + sałata
2 dni - sama sałata, a najlepiej endywia jeśli ktoś w Polsce dostanie ;)
3 dni - gotowana cielęcina + sałata
1 dzień - sama sałata
Jeśli macie jakieś pytania techniczne, to odpowiem w tym wątku :)
Dorwałam się do kompa, więc czas na małe podsumowanie :D Dietę skończyłamz rezultatem -6 kg (całkiem zadowalający wynik - nawet bardzo bym powiedziała 8) ). Niestety nie dotrwałam do końca (podobnie jak moja siostra, która straciła ponad 7kg). Generalnie zrezygnowałyśmy z diety w 2 dniu gotowanej cielęciny, kiedy zaczęłysmy odczuwac oznaki osłabienia (zwroty głowy itp.). Dieta całkiem fajna - uczy dyscypliny, ale jednoczesnie mam wrażenie, że powrót do poprzedniego sposobu żywienia powoduje mega efekt jo-jo (po dwóch dniach "normalnego" jedzenia postanowiłam zmienić sposób żywienia ze wzgledu na uczucie mega-przejedzenia i pojawienie się zaokragleń tu i tam). Podsumowując dieta jest fajnym sposbem na w miarę szybkie zrzucenie kilogramów i jest świetnym wstępem do stosowania diety np. 1000 kcal.
Odpowiedz
Ja tam jeszcze sie trzymam :) wczoraj upieklam sobie piers z indyka obsypana ziolkami, pieprzem i sola :) oczywiscie bez tluszczu :) i do tego salate lodowa z octem balsamicznym
(niczka: to to od Ciebie zgapilam ;) ) i wszytsko mi bardzo smakowalo :)
u mnie tez na razie 2 kg straty, ale mi sie zdazaja male grzeszki tak co 2 dni no dzisiaj np. musialam sprobowac ciasta, ktore upieklam dla meza
Ja z moim mężem wytrzymałam na tej diecie od rana do 17.
Strasznie chcieliśmy schudnąć- lodówka poza sałatą,
makaronem i mięskiem była puuuuuusta.I co?
O 17 pognaliśmy do sklepu, i wróciliśmy w 5 tobołami jedzenia
życzę Wam wytrwałości dziewczyny :D
Aleala no cóż... waga -2. Ale muszę zmienić tę dietę na inna. DO tej pory myślałam, że jestem mięsożerna, myliłam się. Już nie mogę patrzeć na to mięcho
Mycha1981 po prostu zostajesz moją idolką :D Choć szczerze mówiąc, łatwiej mi odmówić sobie pierogów i innych niż czegoś słodkiego i
Niczka u mnie sałata wyłącznie w wersji soute jeszcze przejdzie, ale chyba będzie ok - już pierwszy dzień na sałacie przeżyłam.
Rodzinka mi w diecie za bardzo nie pomaga - wcinają flaczki, bigosy, kotleciki schabowe, a ja muszę się powstrzymywać (o dziwo z b.dobrym skutkiem - tylko 1 małe potknięcie przy bigosie). Ja sama upiekłam mojemu M. babkę i narobiłam mnóstwo ruskich pierogów (ale część tych pyszności wsadziłam do słoików/lub zamrażalnika na lepsze czasy) ;) Do tego dochodzi opieka nad małą i gotowanie dla niej obiadków i przyrządzanie innych pyszności - oj nie jest lekko
U mnie też porażka - padłam ofiarą ptasiego mleczka (to chyba jakaś zmowa) dziś ciotka przyniosła będąc u nas z wizytą i nie wytrzymałam. Zjadłam chyba z 5
Mycha a sałata z ziołami i octem balsamicznym? Ja uwielbiam!
MyCHa1981 napisał(a): Z chleba chyba już na stałe zrezygnuję.
Nie jest to wcale takie trudne. Ja nie jem chleba już jakieś trzy miesiące, a jeśli już jakieś pieczywko to Wasa.
I nie brakuje mi tego wcale.
Rozpoczęcie mojej diety się opóźnia, bo mąż mi się wykruszył . Najpierw chciał, teraz skapitulował. Wściekłam się bo chciałam mieć w nim wsparcie, w końcu razem łatwiej i raźniej.
W każdym razie, kiedy ja będę na tej umówionej wcześniej diecie - w domu będzie mięsko i sałata. Jak będzie chciał coś więcej - to na zakupy...
Poproszę o wsparcie - dzisiaj zaczynam pierwszy dzień na sałacie - bleee :vom: U mnie straszny problem z cielęciną, tzn. nigdzie nie mogę dostać - w pełni świadomie zdecydowałam się na parówki cielęce. Co do samej diety to zaczynam mieć wątpliwości dot. efektu jo-jo. Niby wszystko ok, ale gdy spróbowałam czegoś spoza diety od razu czuję się "przejedzona", a co będzie gdy wrócę do normalnego jedzonka? Z chleba chyba już na stałe zrezygnuję.
Odpowiedz
Lexa napisał(a):Anca_ napisał(a):Sęk w tym, że ja mam fobie na punkcie drobiu :(, zaróno żywego jak i mięsa. Nie przełknę i już. Może ryba chuda?
możesz spróbować, skoro drób Ci przez gardło nie przejdzie.
Niczka1 - może mężowi się podobasz taka, jaka jesteś i nie chce, żebyś się odchudzała 8) lol
Kidyś oglądaliśmy program o facecie, który tuczył żonę żeby zatrzymać ją w domu - ta wersja wydaje mi się bardzie prawdopodobna 8)
Głupio jest opierdzielać kogoś o to, że przyniósł prezent, ale czy on nie może choć odrobinę czasem pomysleć
W końcu pół pudełka oddałam mamie, która wczoraj siedziała z Helenką, część została zjedzona przez nich od razu, ale ja też nie wytrzymałam i 2 zjadłam
Lexa napisał(a):Anca_ napisał(a):Sęk w tym, że ja mam fobie na punkcie drobiu :(, zaróno żywego jak i mięsa. Nie przełknę i już. Może ryba chuda?
możesz spróbować, skoro drób Ci przez gardło nie przejdzie.
Niczka1 - może mężowi się podobasz taka, jaka jesteś i nie chce, żebyś się odchudzała 8) lol
Przypomniałaś mi czasy kiedy mąż przynosił mi czekoladki bo nie chciał abym więcej chudłą, a ja sie upierałam, że ciągle mam czegoś za dużo. Jaka ja byłam głupia :mur: Trzeba było korzystać póki było można lol
Anca_ napisał(a):Sęk w tym, że ja mam fobie na punkcie drobiu :(, zaróno żywego jak i mięsa. Nie przełknę i już. Może ryba chuda?
możesz spróbować, skoro drób Ci przez gardło nie przejdzie.
Niczka1 - może mężowi się podobasz taka, jaka jesteś i nie chce, żebyś się odchudzała 8) lol
kurczaka możesz spróbować zastąpić innym drobiem - najlepiej indykiem.
powodzenia :)
Ja zaczynam od jutra. M. obiecał mnie wspierać i dopingować :). Mam nadzieję, że uda mi się wytrzymać i 7 kg pójdzie w niepamięć.
Ps. Czym mogę zastąpić kurczaka? Nie dam rady zjeść nawet kawałak, od urodzenia nie zjadłam kszty kurczaka i chyba tego nie zmienie :(.
Mięsko rzeczywiście miodzio :D ale też mam mały grzech na sumieniu bo wziełam gryza bajaderki od męża
Odpowiedz
Lexa napisał(a):
pieczywo ryżowe co ma w składzie? jeśli sam ryż, to pewnie wolno.
sam ryż :D
Uff dzień ryżowy za mną :D już nie mogę się doczekać mięska, które dziś już moja rodzinka jadła i chyba wyszło dobrze :D
Aleala napisał(a):Lexa: a mieso mielone to przygotowac jak na takie prawdziwe kotlety mielone (jajko, bulka, przprawy) czy raczej samo mieso + przyprawy? bo wlasnie sie zastanawiam czy takie pulpeciki bezjajeczne nie rozleca sie podczas gotowania.
mielone + przyprawy - jak zrobisz małe kulki, to nie powinny się rozlecieć - takie kotleciki można też wrzucić na patelnię grillową.
pieczywo ryżowe co ma w składzie? jeśli sam ryż, to pewnie wolno.
Aleala jakoś mi skasowało część wyrazu chodziło mi o to, że wolałam makaron... Masz jakiś pomysł na ryżowy obiad? Na śniadanie zjadłam ryż z cynamonem.
Chyba pieczywko ryżowe tez można podciągnąć pod ryż ?
Aleala napisał(a):I ja witam :) dzisiaj od rana wcinam makaron i popijam woda. Rano dolozylam troszke jogurtu 0% i czosnek bo tak na sucho dziwnie bylo. Ciekawe jak ryz zniose :)
i jak tam? Dla mnie dzien ryzowy chyba jest szy, ale mam -1kg wiec mam tez wiekszy zapał :D
Oj Mycha1981 dla mnie objaw "nie ciągnie mnie do słodyczy" to szczyt marzeń. Póki co jakoś idzie. Polecam kolorowy makaron z czosnkiem i ziolami - całkiem niezły ;)
ehhh byle do mięcha
A masz jakieś wymierne efekty tzn wałeczki przeliczone na kg? Ja jestem na makaronowym dniu, najgorsze chyba mam za sobą (niewyobrażałam sobie suchego makaronu na śniadanie :vom: ). Ty już jesteś na ziemniaczanym dniu - normalnie podziwiam i zazdroszcze! To mówisz, że daje się przetrwać 8)
Wymiernych wyników w postaci kg brak, bo nie mam w domu wagi (ale po weekendzie mogę sprawdzić). W każdym razie czuję się lżej i o dziwo nie ciągnie mnie już do słodkiego, a to połowa sukcesu. Poza tym uważam, że chyba zdrowiej jest zrzucić zbędne kg w dłuższym okresie czasu niż np. 10 kg w ciągu m-ca, a dietę traktuję jak trening silnej woli i samozaparcia. Póki co - całkiem dobrze sobie radzę.
MyCHa1981 napisał(a):Niczka1 w kwestii przyprawiania do smaku wydaje mi się, że tak, ale niech się wypowiedzą bardziej doświadczone w tej kwestii forumki. Powodzenia. :D Ja jutro zaczynam ziemniaki. Prawdę powiedziawszy udało mi się zgubić kilka wałeczków będącychi pozostałościami po ciąży, więc chyba trochę ta dieta skutkuje. A sałatę zmieniłam na lodową, bo na maślaną juz patrzeć nie mogłam.
A masz jakieś wymierne efekty tzn wałeczki przeliczone na kg? Ja jestem na makaronowym dniu, najgorsze chyba mam za sobą (niewyobrażałam sobie suchego makaronu na śniadanie :vom: ). Ty już jesteś na ziemniaczanym dniu - normalnie podziwiam i zazdroszcze! To mówisz, że daje się przetrwać 8)
Niczka1 w kwestii przyprawiania do smaku wydaje mi się, że tak, ale niech się wypowiedzą bardziej doświadczone w tej kwestii forumki. Powodzenia. :D Ja jutro zaczynam ziemniaki. Prawdę powiedziawszy udało mi się zgubić kilka wałeczków będącychi pozostałościami po ciąży, więc chyba trochę ta dieta skutkuje. A sałatę zmieniłam na lodową, bo na maślaną juz patrzeć nie mogłam.
Odpowiedz
Chciałam się przywitać w tym wątku i powiedzieć, że makaron już stygnie na "śniadanko" lol
Bosz.. nie wiem jak dam radę zwłaszcza robiąc jedzenie Małej, ale muszę dać redę.
Czy ocet i czosnek są dopuszczalne ? 8)
xandra napisał(a):Madziu - jasne, ze mielone moze byc :D
raczej nie powinno być - wtedy kiedy jest mielone, to jest wyraźnie napisane.
ale osobiście ja nie widzę problemu - i to mięsko i to mięsko 8) lol
I jak dziewczyny Widać jakieś efekty U mnie diety dzień 8 - jak na razie ok, ale nie mogę doczekać się końca (efektów wagowych sprawdzić nie mogę, bo nie mam w domu wagi). Najgorsze są dni, kiedy trzeba wcinać jakieś mięsko po raz trzeci (tzn. trzeci dzień z określonym rodzajem mięsa).Wtedy rzuciłabym wszystko daleko w kąt. A na sałatę już patrzeć nie mogę. Ale może o to chodzi - może mamy jeść coraz mniej ;)
Odpowiedz
Lexa napisał(a):Kochane forumienki :)
3 następne dni - wołowina lub wieprzowina (gotowana na wodzie, pieczona/grillowana lub smażona bez tłuszczu) - oczywiście przyprawiona do smaku + sałata (najlepiej sama, jak nie wchodzi to z odrobiną oliwy)
dalej:
3 dni - kurczak + sałata
3 dni - mielona wołowina + sałata
a ja mam pytanko :) czy wołowina lub wieprzowina moźe być zastapiona miesem mielonym? (wolowym lub wieprzowym) bo jakos nie mam koncepcji na przyzadzenie tego miesa, zwlaszcze ze nie posiadam piekarnika, grilla ani nic podobnego. jedyne wyscie to poprostu ugotowac w wodzie lub usmazyc na patelni bez tluszczu, ale obawiam sie ze moge tego nie przelknac, a mieso mielone jakos latwiej mozna przyzadzic :)
xandra napisał(a):gotowana jest twarda
a najlepsza jest grillowana na ognichu, przepyszna, mieciutka, soczysta
można tak zrobić na ruszcie w piecyku - prawie jak grillowane albo z ogniska ;)
Czytam, czytam i chyba się przyłączę. Kopenhaską przeszłam dwa razy i niestety po pewnym czasie wróciłam do wagi sprzed. Lubię mięcho więc nie powinno być problemu - bardziej mnie martwią te dni makaronowo ryżowe
Tragedia z tym mięsem. I bynajmniej nie jadłam gotowanej papki. Był grillowany schab i malutkie kotleciki mielone z pietruszką i innymi przyprawami smażone bez tłuszczu.
A i tak nie dam rady dłużej... wracam na South Beach.
Ja też myślałam (jeszcze mam taką nadzieję, bo zaczynam od jutra), że będzie lepiej...ale z dwóch niezależnych źródeł słyszałam, że niekoniecznie. BTW - przecież mięsko tez można przyprawić i upiec np. w folii bez tłuszczu - nie jest napisane, że musi byc koniecznie gotowane.
Odpowiedz
Jak tam?
Ja dziś zaczynam mięso. Nie sądziłam, że będzie gorzej niż na ryżu a jednak...
Zaczynam mnieć watpliwości czy to dieta dla mnie.
chyba się od jutra zdecyduję zacząć, bo po ślubie co nieco przybyło i źle się z tym czuję. Najgorzej będzie z kawką moją ukochaną, ale jej ograniczenie też się przyda bo z ilościami już przesadzam.
Obaczymy jak będzie :)
focia napisał(a):Dziewczyny, jedno pytanie, może głupie - można przy tej diecie pić kawę z mlekiem? Wiem że głupie, ale ze wszystkiego mogę zrezygnować, tylko nie z kawy z mlekiem i najlepiej odrobiną cukru :D
ja pilam, cukier zastapilam slodzikiem 8)
Moniqueee napisał(a):Do dziewczyn, które stosowały dietę już jakiś czas temu - jak z efektem jojo?
Ja nie miałam ( dieta w zeszłym roku ) ale faktem jest, że nie wracałam do starych nawyków i o dziwo skutecznie udało mi się je zmienić. Dieta ruszyła o co trzeba, dodała motywacji a potem konsekwencja w unikaniu pieczywa, słodyczy, niejedzenia po godz. 21. Efekt: 12 kg straciłam bezpowrotnie ( z tym, że w przeciągu roku ). Waga aż do ciąży nie drgnęła do góry.
Wystartowałam i ja. A do tego wciągnełam swojego chłopa, co by mi smaku nie robił innym jedzeniem.
Zobaczymy... makaron jest OK, gorzej będzie jutro z tym ryżem.
" 1 dzień - jemy sam ugotowany w osolonej wodzie makaron - obojętnie jaki, obojętnie jakie porcje i obojętnie ile razy dziennie; raczej suchy, jak nie wchodzi, to można dodac odrobinkę masła
2 dzień - sam gotowany ryż
3 następne dni - wołowina lub wieprzowina (gotowana na wodzie, pieczona/grillowana lub smażona bez tłuszczu) - oczywiście przyprawiona do smaku + sałata (najlepiej sama, jak nie wchodzi to z odrobiną oliwy)
dalej: "
No tak,to "2 dzień" moze zmylic,bo w pozostalych przypadkach jest podane tak,np: "3 dni"
Dzieki Lexa - zainspirowalas mnie. Na podstawie podanej przez Ciebie wlasnie ukladam swoja wlasna diete (bo na tym wloskim zarciu dorobilam sie 5kg w dwa miesiace :o ) i zaczynam w piatek, po powrocie z warsztatow (tam niestety musze polegac na tym, czym beda mnie karmic).
Jedna uwaga - Twoja dieta ma 21 dni, nie 20 ;)
narazie 10 dni po skonczonej diecie u mojego G. waga nie skacze a zrzucił 10kilo!! :o w 20 dni po świetach wilkanocnych bedziemy stosować razem, jak nic przed ślubem sie przyda :D
Odpowiedz
Witam
Mój G jak mu pokazałam tą dietę to sie na nią zdecydował u niego już 7 dzień i 5 kilo w dół :o
jak tak dalej pójdzie to mi zniknie lol
i teraz chyba i ja sie zdecyduje bo mam naoczne efekty ;)
Mam nadzieję, że mnie efekt jo-jo nie dopadnie po tej diecie. Oczywiście planuję zmienić nawyki żywieniowe i utrzymać spadek, ktory w tej chwili wynosi jakies 2-2,5 kg - ale jesczze 10 dni przede mną, więc pewnie będzie lepiej :)
Takie moje wstępne plany na "po diecie":
1. nie jeść słodyczy (z tym będzie najtrudniej)
2. nie jeść po 18
3. "zasada niełączenia"
4. żadnych sosów, smażenia na strasznych ilościach tłuszczu itp...
5. dużo warzyw, owoców, wody mineralnej
może podacie jeszcze jakieś inne pomysły "żywieniowe" ??
Lexa napisał(a):u mnie nie działa :| od miesiąca nie jem węglowodanów i ograniczam tłuszcze
hmmm naprawde jestem w szoku :o
powiem szczerze, że pierwszy raz sie spotkałam , że brak węglowodanów nie powoduje chudnięcia......
a może wizyta u dietetyka pomoże - oni nie sa tylko od układania diet..
przeprowadza badania i ewentualnei wtedy doradzą jadłospisy
u wielu moich znajomych ciąża zakłóciłą cały metabolizm i dietetyk okazał sie "lekarstwem" na całe zło
blandine napisał(a):
moim zdaniem trzeba zmienić sposób odżywaiania,a diety odstawić w kąt :D powiedziała ta, co jest uzależniona od Michałków i innych słodkości lol
u mnie nie działa :| od miesiąca nie jem węglowodanów i ograniczam tłuszcze - efektów jak na razie żadnych w moim przypadku taka dieta jest dobra, bo zrzucam początkowe kilogramy i czuję się lepiej, tyle tylko, żeby po niej właśnie zmienić sposób odżywiania się.
oj efekt jo-jo.......... moim błędem było to, że robiłam diete (ale kopenhaską) ją przed świętami Bożego Narodzenia :mur: gdzie ja miałam rozum
więc trzymanie sie potem lekkostrawnych,niskokalorycznych dań było nierealne...
tak jak Lexa napisała, jak pofolgujesz to efekt jo-jo murowany.......
moim zdaniem trzeba zmienić sposób odżywaiania,a diety odstawić w kąt :D powiedziała ta, co jest uzależniona od Michałków i innych słodkości lol
Aguus napisał(a):Efekt jo- jo murowany,jak przy wszystkich drastycznych dietach !
to prawda, choć u mnie to trawło dość długo w porównaniu z innymi dietami - przypuszczam, że gdybym sobie nie folgowała na maksa, to mogłabym ten efekt zminimalizować.
Mam pytanie (nie wiem czy juz bylo ale temat dluuugi to nie czytalam calosci )
A moje pytanie dotyczy efekt jojo oczywiscie...
Kiedys przeszlam meczaca diete kopenhaska i efekt jojo byl szybki i okrutny wiec nie wiem czy sie meczyc watro hehe a schudnac musze koniecznie bo wlasnie osiagnelam szczytowa forme hehe czyli jeszcze tyle to ja w zyciu nie wazylam.... a to juz chyba zakrawa na otylosc:P
Ze nie wspomne w jaka depreche wpedza...
Dziś 6 dzień diety - kurczaczek :)
I mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że znoszę ją wysmienicie. Jedynie dzień ryzowy doprowadził mnie do białej gorączki...
jesli chodzi o efekty, to jakies 2 cm mniej w talii, a wagę zobaczę dzisiaj, bo swojej nie mam i polecę do przyjaciółki. Na pewno nie jest to spadek oszałamiający, ale mam wrażenie, że ciałka troszeczkę mniej.
Myślałam, że nie przeżyję tego ciągłego jedzenia sałaty, ale okazało się, że sałata lodowa z jogurtem naturalnym (taka mala modyfikacja) jest bardzo smaczna...Generalnie te mięsne dni bardzo mi odpowiadają, bo nie ma nic lepszego od dobrze przyprawionego mięska :)) No może oprócz słodzyczy, które uwielbiam, ale trzymama się dzielnie. W ogole sama nie mogę się sobie nadziwić, skąd odnalazlam w sobie taką silną wole, bo z reguły moje diety kończyły się po kilku dniach, bo nie wytrzymywałam presji :), a tym razem jest inaczej - oczywiście mam ochotę na rózne smakołyki, ale nie aż tak silna, żeby musieć walczyć ze sobą "na śmierć i życie" :D
W sobotę i niedziele dałam sobie wolne, bo przyjaciółka miała wesele i wrócilam do dnia 5 wczoraj - mam nadzieje, że dobrze zrobiłam i że nie powinnam zaczynać diety od początku.
Wczorajszy ryzowy dzień był koszamrny, ale przetrwałam i jestem z siebie bardzo dumna. Poszłam na imprezę i pomimo usilnych próśb twardo sączyłam wodę mineralna i ani kropli alkoholu:)
Dziś pierwszy mięsny dzień i bardzo mi on odpowiada - mięsko z grilla dobrze przyprawione jest pycha, a sałata też jakoś wchodzi, ale troszęczkę zmodyfikowałam i polałam ją jogurtem naturalnym - sucha chyba by nie przeszła ... i tak przez najbliższe dziewięć dni - z małym oddechem w sobotę, bo wesele przyjaciółki :)
Jestem zachwycona efektami tej diety, którymi się chwalicie i postanowiłam też zacząć.
Dzień makaronowy już za mną i było nadspodziewanie dobrze - ugotowałam całą furę, a zjadłam jakąć 1/3 - w ogóle nie czułam głodu:)
Jutro ryż i tu może być gorzej, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić jedzenia samego ryżu, ale zobaczymy...
Chciałabym schudnąć jakieś 5-7 kg, więc trzymajcie kciuki:)
Dobra od dzis ja tez jestem na waszej diecie dziewczyny, efekt tej diety w waszym wykoniu jest imponujacy....Od trzech tyg jadlam warzywa, owoce i nabial schudlam 0kg ... jak tu schudne tyle samo to skocze z mostu .... trzymajcie kciuki PROSZE zeby ta dieta dziala i u mnie :)
Odpowiedz
till napisał(a):xandra napisał(a):Aneczek - ja doszłam do chyba 6 dnia i takich objawów nie miałam, ale to chyba indywidualna kwestia... byle nie czuc głodu bo wtedy omdlenia to niestety... chyba łatwiej w lato - nie wiem...Pewnie dlatego przechodzić na rygorystyczne diety powinno się pod opieką lekarza. Trzy kobiety będą czuły się znośnie na niskokalorycznej diecie z ograniczonym składnikiem pokarmowym, czwarta fiknie jak aneczek.
Ja podobne objawy miałam w trakcie mniej rygorystycznej SB, z tego powodu boję się próbować dietę makaronową.
Chyba w najbliższym czasie wybiorę się do dietetyka.
Zakręcona ślubem dopiero teraz zauważyłam wasze posty. Na diecie nie schudłam ani kg ale na skutkach diety czyt. zapaleniu dwunastnicy w 2 dni poleciały mi 3 kilo, później już na wagę nie wchodziłam, ale skutek był taki, że sukienkę trzeba było zwężać o 4 cm (tak gorset jak i spódnicę), więc teraz śmieję się, że jeszcze lepszą dietą jest kleik na wodzie (polecam Nestle) i bułka paryska z masełkiem. Pysio ;)
Fiknęłam prawdopodobnie z braku glukozy.
Odchudzającym się życzę powodzenia i wytrwałości. No i dużo zdrowia, bo żeby się odchudzać, to trzeba mieć jednak zdrowie ;)
w takim razie może i ja spróbuję bo wczoraj weszłam na wagę i......
chciałam wrócić do montignaca ale jak dla mnie to z nim za dużo zachodu :/
mam tylko jedno pytanie - co zrobić żeby nie było jojo?
xandra napisał(a):Aneczek - ja doszłam do chyba 6 dnia i takich objawów nie miałam, ale to chyba indywidualna kwestia... byle nie czuc głodu bo wtedy omdlenia to niestety... chyba łatwiej w lato - nie wiem...Pewnie dlatego przechodzić na rygorystyczne diety powinno się pod opieką lekarza. Trzy kobiety będą czuły się znośnie na niskokalorycznej diecie z ograniczonym składnikiem pokarmowym, czwarta fiknie jak aneczek.
Ja podobne objawy miałam w trakcie mniej rygorystycznej SB, z tego powodu boję się próbować dietę makaronową.
Chyba w najbliższym czasie wybiorę się do dietetyka.
A ja sie zastanawiam, moze zaczne od przyszlego tygonia. Tylko ze planuje tez kupic karnet open na cwiczenia fitness i mocno z nigo korzystac wiec mozliwe ze dieta pojdzie w zapomnienie (nie chce sie wykonczyc) ale jak zwykle wszystkim zaczynajacym zycze wytrwalosci
Odpowiedz
dłuuugo mnie tu nie było, dołacze do was (znów :D 8) ) po weekendzie bo jest slub brata P ;)
co do kotlecików to ja formowałam kuleczki i troszke sie rozwalają, fakt - nie przejmuj sie ;) , przewracaj je delikatnie na patelni czy w garnuszku
Aneczek - ja doszłam do chyba 6 dnia ;) i takich objawów nie miałam, ale to chyba indywidualna kwestia... byle nie czuc głodu bo wtedy omdlenia to niestety... chyba łatwiej w lato - nie wiem...
Aha no i mam pytanie
jak to zrobić: mięso mielone mieszane mam, tylko żeby wyszły kotleciki, pulpeciki to zazwyczaj się jajo dodawao lub bułkę.
Tu dieta zabrania więc jak zrobić takowe?
No to zaczeliśmy od wczoraj z małżem.
w lodówce pustki więc nic nas nie kusi.
Tylko nie wiem jak mój p. przetrwa dni z samą sałatą bo jej niecierpi...
No i niestety w drugim tyg. diety małż ma obronę magisterki i juz wiem, że jeśli będziemy czuć się słabo (zwłaszcza on) to sobie wtedy odpuścimy, bo jednak obrona ważniejsza :D
No ale na razie jestem dobrej myśli.
Porcja czerwonego ryżu na śniadanko wpałaszowana lol
Dziewczyny, zaraziłyście i mnie tą dietą i spróbowałam. Odpadłam po 4 dniu. Muszę się jednak z Wami podzielić powdem odpadnięcia, z góry zaznaczam, że z pewnością jest to sprawa indywidualna, ale...
trzymałam się ściśle diety, jadłam dzielnie makaron, ryż, nie modyfikowałam jej wcale. Nie ograniczałam ilości jedzenia, nie głodziłam się , trzeciego dnia mięsko i sałatka były pycha, i wydawało się że wszystko jest ok.
Czwartego dnia rano obudziłam się, kręciło mi się w głóowie, serce waliło mi jak młot, miałam uderzenia gorąca i ... fiknęłam. Dobrze, że jak mnie ocucili, to okazało się, że miałam miekkie lądowanie. Prawdopodobnie było to spowodowane niedoborem glukozy (tak mi powiedział lekarz). Pomyślałam, że dietę taką ścisła porzucę, zjadłam ciacha z miodem,czekoladą i orzechami (pycha....) ale stwierdziłam, że zjem mięsko i sałatę tym razem już z dodatkim pomidorów i lekiego sosu. O 2 w nocy obudziłam się z potwornym bólem brzucha, było mi niedobrze i pół nocy spędziłam w łazience (bynajmniej nie robiąc się na bóstwo ;) ), mogłam zobaczyć te pyszną sałatkę, którą zjadłam wczeniej.
Aktualnie lekarz mnie zdiagnozował (jakieś uszkodzenie dwunastnicy) i jestem na:
kleikach
gryzce z masełkiem (cieniutko)
gorącej herbacie
i lekach.
Jeszcze raz podkreślam, że z pewnością jest to sprawa indywidualna i to, że mnie się tak porobiło, nie oznacza wcale, że ktokolwiek inny też tak będzie miał. Ale jest jeszcze 1 (niestety nieprzypadkowy) element tej historii: na dietę tę namowiłam również moją koleżankę i jej mamę (wspierałyśmy się dzielnie). Obie również 4 dnia wylądowały tam gdzie ja w nocy z identycznymi objawami, a ja mam teraz wyrzuty sumienia (ale to najmniej ważne). Na koniec dodam, że dietę tę stosowała rownież moja inna koleżanka (zaczęła 2 wcześniej ode mnie) i kiedy 4 dnia powiedziała mi co ją spotkało rano myślałam, ze może przyczyna tego nie tkwi w tej diecie. Teraz sądzę inaczej.
Dziewczyny, uważajcie na siebie, mam nadzieję, że to, co przydarzyło się mnie i tym 3 osobom to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności, a nie zwykłe objawy uboczne tej diety. Ja odpadam z diety, a tym, które się na nią zdecyduję życze, byście lepiej ją znosiły no i traciły tyle kilogramów ile chcecie.
P.S. Ale brzuch mam płasciutki ;)
till napisał(a):Poza tym jestem ciekawa czy wołowinę/wieprzowinę zastępujecie jakimiś wędlinami, kurczaka np. parówkami drobiowymi. Czy zupy - np. lekki rosół lub pomidorowa (bez makaronu, w czasie diety sałatowo-mięsnej) są dozwolone?
Zup raczej nie jadłabym (chyba że jakaś sałatowa ;) )
Natomiast w czasie dni mięsnych zabierałam do pracy wędliny zamiast np. kotlecika, ale tylko pieczone, żadnych parówek, kiełbas (niewiadomo co w nich jest i ile ma tłuszczu) i "pompowanych" wędlin. ;)
till napisał(a): Czy znacie osoby, które czuły się fatalnie na diecie kopenhaskiej (i innych jej odmianach), ale tą 20-dniową dietę potrafią jakoś przeżyć?
ja bylam na kopenhaskiej, ale czulam sie koszmarnie! najpierw bylo duze oslabienie, potem przyszlo drzenie miesni i rzucilam to w diably.
oczywiscie nic nie schudlam.
jesli chodzi o 20-dniowa, to wytrzymalismy z mezem tydzien, do wczoraj, wczzoraj kurczak rosl nam w buzi. na mieso nie moge patrzec, maz tez :)
po tygodniu schudlismy, ja 4 kg maz 5 kg. takze efekty sa.
trzeba uwazac co sie je, jak i ile. my od dzis sie bardzo pilnujemy.
poza tym, nienawidzilam wrecz wody niegazowanej, a teraz żłopie ja litrami :), co zapycha zoladek i jesc sie nie chce.
sproboj, zawsze mozesz przerwac.
Zachęciły mnie Wasze opowieści o efektach tej diety - ja jakimś magicznym sposobem chciałabym zrzucić 10 kg :) Obecnie jestem po silnym zatruciu, jedzenie mięsa i sałaty wogóle nie wchodzi w rachubę, prawdopodobnie mogę przejść na dietę za pare dni.
Zanim zacznę miałabym pare pytań (pobieżnie przejrzałam prawie cały topic, jeśli się powtórzę to przepraszam ).
Wcześniej próbowałam diety 1000 kcal i kopenhaskiej. Dieta z ograniczeniem kalorii nie działała na mnie, gdyż nie potrafiłam zdobyć się żeby przez pierwsze (najważniejsze) dni nic nie podjadać. Nie potrafiłam ograniczyć apetytu, z diety nici. Na diecie kopenhaskiej nie czułam się wcale głodna, nie czułam potrzeby podjadania - ale zaliczyłam silne efekty uboczne tej diety (w ostatnich dniach zanim przerwałam tą dietę, pomimo że chodziłam najedzona, miałam zawroty głowy i ciągle miałam uczucie, że jestem na granicy omdlenia). Najwyraźniej diety bez węglowodanów są nie dla mnie.
Stąd i moje pytanie - czy wogóle istnieje możliwość "przyzywczajenia" organizmu do mniejszych dawek węglowodanów, żeby później wyeliminować je niemal całkowicie? Czy znacie osoby, które czuły się fatalnie na diecie kopenhaskiej (i innych jej odmianach), ale tą 20-dniową dietę potrafią jakoś przeżyć?
Poza tym jestem ciekawa czy wołowinę/wieprzowinę zastępujecie jakimiś wędlinami, kurczaka np. parówkami drobiowymi. Czy zupy - np. lekki rosół lub pomidorowa (bez makaronu, w czasie diety sałatowo-mięsnej) są dozwolone?
Przez dłuższy czas podglądałam jakie macie efekty i zazdrość co do spadku Waszych kilogramów(u mnie też trochę ich za dużo)przyczyniła się,że jestem po pierwszym dniu diety.Było ciężko bo pokus tak wiele,ale jak do tej pory jest ok.Mam nadzieję,że również ja schudnę przynajmniej 9 kilogramów tak jak moja przyjaciółka.
Odpowiedz
dobbi napisał(a):no! dni miesne mijaja przyjemnie :)
no i...2 kg w dol! :magic:
dziwnie cytowac sama siebie, ale odwoluje to co napisalam wyzej, nienawidze miesa!!! jakiegokolwiek!!!
ale kolejny kilogram w dol!
no! dni miesne mijaja przyjemnie :)
no i...2 kg w dol! :magic:
w niedziele zaczynam diete, ale od razu przyznaje sie że na początkek, na próbe zastosuję ją tylko przez 5-6 dni bo 16 wrzesnia ide na wesele, no i chciałabym wcisnąć sie w kiecke.
i ja mam pytanko:
czy zamiast tych trzech dni z wolowiną mogę zamienic na trzy dni z mięskiem mielonym albo na trzy dni z kurczakiem???
u mnie chyba po 3 dniach polecial kilogram! malo ale walcze dalej.
u meza tez brakuje kilogramy, skubany sie zawzial a ja mam kryzysy, zwlaszcza wieczorem, przegryzloby sie palucha, albo brzoskwinie, banana, sliwki....albo jogurt, albo swieza kajzerke z zoltym serem, ech...
te miesne dni nie sa najgorsze, troche salate potraktowalismy jogurtem naturalnym i byla do przelkniecia. jutro dzien 4
Podobne tematy