• Gość odsłony: 5534

    Dbacie o książki?

    Scenka w metrze:

    - siedzi dziewczyna, uczy się, zakreśla kolejne wersy kolorowym flamastrem.

    Wychowana zostałam w szacunku do książki ( nieważne czy własnej czy cudzej ) i jakoś kłuje mnie w oczy wszelkie mazanie, zaginanie rogów, wyrywanie kartek czy inne nadwerężanie książki, choćby podręcznika.

    Ale może ja nie mam racji?
    fagih znowu niedzisiejsza

    Odpowiedzi (45)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-30, 09:30:43
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Kerala 2009-11-29 o godz. 18:30
1

nie dbam, ogryzam rogi, czytam wszędzie, mam jedną LM Montgomery, która mi wpadła do wanny (rolka ręcznika papierowego i jest git, tylko kartki pofałdowane). Paragraf 22 wpadł do wanny dwukrotnie (i żyje), niestety "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" miało mniej szczęścia, muszę sobie kupić nowy egzemplarz.
NIe stosuję zakładek i zawsze odkladam książkę grzbietem do góry. Moje sześć tomów Heńka Pottera wygląda, jak ocalone z pożogi po przyjeżdzie straży pożarnej.
Nie ufam ludziom dbającym o ksiązki 8)
Podejrzewam ich o różne dziwne rzeczy, jak moją kuzynkę, która miała w spadku pierwsze wydanie Pana Tadeusza i nigdy go nawet nie przeczytała, a parę lat później zniosła do piwnicy, bo stary grzbiet nie komponował się z nową meblościanką 8)

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-11-30 o godz. 09:30
0

Kocham książki! Dbam o nie, ale nie do przesady - to tylko rzeczy. Używam ich - do tego są, nie mają ładnie wyglądać na półce (chociaż nie zaszkodzi, jeśli prezentują się też ładnie).

Niestety - książki te co bardziej ulubione i czytane po kilka razy, wyglądają już nie jak z księgarni, ale jak ... no, jak używane, kochane i czytane.

Odpowiedz
jennyharris 2009-11-30 o godz. 08:00
0

heheh dobre... a ja odczuwam jakiś deficyt jeśli chodzi o ksiązki... daaawno już nic dobrego nie przeczytałam

Odpowiedz
Gość 2009-11-29 o godz. 18:15
0

kasiacleo napisał(a):po kserach maziam flamastrami, ale w książkach nie potrafie...
ja tak samo, bez kolorków się nie nauczę, taki problem wzrokowca..

ale NIENAWIDZę książek z bilblioteki - takich aż lepkich, nie wiem czy ludzie rąk nie myją czy co ?????? :axe:

Odpowiedz
Gość 2009-11-29 o godz. 06:29
0

Cudze książki szanuję, a swoje własne kocham 8) W wypożyczonej książce nie mażę markerem, nie zaginam rogów (tego, to akurat wcale nie robię), nie kładę grzbietem do góry, po prostu dbam o to, żeby nie zostawić po sobie żadnych śladów. Moje domowe książki czytam często wiele razy i widać po nich, że nie są nowe. Robię ołówkiem notatki na marginesach, nie robię dodatkowych okładek, kładę grzbietem do góry, czasem zdarza mi się zachlapać kawą Ale książki się nie gniewają, bo wiedzą, że to z miłości ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-28 o godz. 18:36
0

Kocham swoje ksiązki, te naj są nietykalne dla obcych. Osobę, która zniszczyła pozyczona ode mnie ksiązkę i w dodatku głośno stwierdziła, ze nic się nie stało, po dzis dzień mam ochotę kopnąc w zadek. Jedną książkę straciłam, bo chciałam być szlachetna. Dziś nie pozyczam, a jeśli już to ludziom, którzy mają szacunek do cudzej własności. Sama nie niszczę ksiązek, a w ogóle czyjaś rzecz jest dla mnie równie lub bardziej ważna niz moja własna.
Sprawia mi wielka przyjemność czytanie ksiązek, które pamiętają lepsze czasy, a nadal są w dobrym stanie. To fascynująca wycieczka w przeszłość, na równi z trescią ma w sobie coś.

Odpowiedz
Gość 2009-11-28 o godz. 18:22
0

Flamatrem latam po kserówkach tam i spowrotem :)
po książkach tylko ołowkiem, bo wychodze z założenia,że zawsze bez szkody można wytrzeć gumką, nie zakreślam natomiast w książce twardym ołówiekm, bo jego ciężko wymazac.

nie zaginam kartek i innych rzeczy procz tych do,ktorych sie przyzałam ne czynię ;)

Odpowiedz
poohatka 2009-11-28 o godz. 18:03
0

Nigdy po książkach nie piszę - tylko po kserówkach. Nigdy celowo nie gnę kartek. strategia moich rodziców gaszenia wieczorem światła nauczyła mnie zapamiętywać, na której stronie skończyłam :) chociaż mi to powoli przechodzi, przerzucam się na zakładki :) na codzienne noszenie nie okładam książek, bo na uczelnię i z powrotem mam blisko i nic im nie będzie, ale kiedy np. jadę do domu, zawijam książki w starą gazetę 8) niepiękne, ale spełnia swoją funkcję ;)

z drugiej strony nie trzęsę się nad książkami przesadnie :) zdarzało mi się czytać w wannie czy przy jedzeniu :) jak się lekko przybrudzi to też nie koniec świata :)

więc chyba podejście w miarę przeciętne:)

Odpowiedz
agga73 2009-11-27 o godz. 11:33
0

ja, podobnie jak K2, nie przesadzam z dbałością o wygląd książęk, co nie znaczy że je bezmyślnie niszczę i nie mam do nich szacunku.
książka jest do czytania, a im bardziej wyczytana, tym bardziej kochana ;)

Odpowiedz
jennyharris 2009-11-27 o godz. 11:13
0

Dbam :) ale jeśli chodzi o podręczniki czy inne pomoce naukowe to są strasznie pomazane... *wstydzi się*

Odpowiedz
Reklama
kasiacleo 2009-01-10 o godz. 13:09
0

po kserach maziam flamastrami, ale w książkach nie potrafie...

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-01-09 o godz. 19:45
0

Hehe... K2 - ja tez czytam w wannie, przy jedzeniu (uwielbiam)...
Nie zmienia to jednak faktu - ze sa one w stanie baaardzo dobrym, jak juz skoncze ;)

I nie lubie pozyczac, bo potem albo nie wracaja... albo wracaja w czescach... ehhh...

A teraz niestety czeka kilka na mnie, do przeczytania, a ja se zabrac nie moge... Bo caly czas przy kompie siedze :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-08 o godz. 07:13
0

My bardzo dbamy o ksiązki z Puzlastym. W miesiącu zdarza nam się kupić 2 lub 3, które od razu po przyjściu do domu obkladamy w papier (nabylam swojego czasu wielką rolę brązowego papieru w ikei). Glównie z tego powodu, że każde z nas nosi swoje czytadlo w plecaku. Poza tym Puzel często czyta przy jedzeniu, a na stole w kuchni zawsze coś się znajdzie destrukcyjnego dla książki ;) . Poza tym nie mażę w podręcznikach, robię ksero i tam bazgrolę, bo jestem wzrokowcem.

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 20:18
0

w swoich ksiazkach zaginam rogi, nie robie im okladek, zdarza mi sie "wygiac ksiezke brzuchem do gory" czyli tak, ze sie okladki stykaja. czytam w wannie, przy jedzeniu i w korku tez mi sie czytac zdarzylo :D moje ksiazki czesto maja pozaginane okladki, bo wpadly pomiedzy kosmetyczke, lunch a organizator. na studiach zawsze kupowalam podreczniki i literature dodatkowa wlasnie dlatego, bo jestem wzrokowcem i musze miec pomazane to co wazne. nie maze i nie zaginam rogow tylko w albumach, slownikach, encyklopediach, leksykonach, ksiazkach kuchrarskich,poradnikach wszelkiej masci itp.

wychodzi na to, ze nie dbam o wlasne ksiazki i zupelnie nie jest mi wstyd z tego powodu. pewnie dlatego, ze szacunek do ksiazek rozumiem inaczej. "poprawy" nie przewiduje :D

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-01-07 o godz. 19:03
0

Dbam... Od zwsze...
Kartek nie zaginam, notatki tylko olowkiem tylko na swoich ksiazkach...

Dobrze, ze trafila mi sie Polowa majaca podobne zdanie - ksiazek mamy sporo, jesli sa bardzo fachowe - jak podstawowkowe podreczniki na przyklad - lezakuja w piwnicy...

Kazde z nas mialo osobny ex libris - teraz myslimy o wspolnym...
Nawet w kuchni mamy polki z ksiazkami ;) - splycilam czesc barkowa ;) kuchni: od wewnatrz zwykle szafki, od strony pokoju - polki na ksiazki... :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 18:31
0

Ja dbam, generalnie, ale staram się zachowywać dystans, jeśli okładka się lekko zabrudzi, coś wyleje itp. (choć przyznaję wymaga to ode mnie w tym momencie racjonalizacji i dłuższej walki wewnętrznej ;) ) Kiedy podoba mi się jakaś nowa książka mam odruch polecania jej od razu znajomym, zwłaszcza jeśli są akurat u mnie i pytają, co mam nowego do poczytania - no i wtedy w odruchu od razu pożyczam im książkę, by już po momencie żałować, bo wiem, że wróci już nie tak piękna, jak była Czy jestem normalna? :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 17:37
0

becja napisał(a):Dbamy, dbamy. Od dziecka :D
A ja wręcz przeciwnie - od dziecka nie dbam. I jakoś nie czuję się z tego powodu winna, po prostu książka jest dla mnie przedmiotem bardzo użytkowym - podręczniki mam zamalowane flamastrami, rogi pozaginane, pozaznaczane to co najważniejsze.
Książki "do czytania" traktuję troszkę inaczej - nie piszę po nich, nie zaginam rogów, używam zakładek. Nie robię jednak problemu jeśli nie uda się ich utrzymać w idealnym stanie (ba, nawet plama po herbacie nie jest mi obca), bo najważniejsza jest dla mnie treść a nie ładny wygląd. Niektóre książki czytam po 10 razy, z lubością sączę nad nimi kawę albo wcinam śniadanie. Cenię sobie tę przyjemność bezstresowego czytania, bez przesadnej troski o to czy okładka jest aby czysta oraz czy na str. 54 nie zostanie ślad po niezbyt czystym palcu. I tak te, które najbardziej kocham, są w najgorszym stanie (powrót do początku wypowiedzi: w dzieciństwie miałam 3 kopie Dzieci z Bullerbyn, wszystkie poszły w drobny mak - klejone były, a ja nie umiem tak czytać żeby nie rozdziawić takiej książki ).

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 15:11
0

Anirrak napisał(a):Czuję się w obowiązku ;) doprecyzować swoje zdanie:

Anirrak napisał(a):esli chodzi o podręczniki - to sa poflamastrowane i pomazane
Jestem wzrokowcem - nie potrafiłam inaczej przyswoić wiedzy niz przez zakreslanie na żółto, rózowo i zielono
Chodzi o moje własne podręczniki - które ja kupiłam i za które ja płaciłam...
Nigdy nie pozakreślałabym podręcznika pozyczonego czy bibliotecznego :|
Ja mam podobnie. Moje podręczniki są pozakreślane, od zużycia się rozklejają...
Nigdy nie pobazgrałabym komentarza, którego tom kosztuje 200 zł

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 15:03
0

Mika_ napisał(a):Moim największym grzechem jest czytanie w różnych miejscach i w rczasie wykonywania czynności niekoniecznie do tego przeznaczonych np. przy jedzeniu.
JA mam jeszcze gorzej : Czytam w wannie . Przy jedzeniu mąż mi nie pozwala, bo wtedy miewa fazy na pogaduszki :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 14:46
0

Mika_ napisał(a):Dbam. Wkurzały mnie na studiach podręcnziki pomazane seledynowym lub różowym pisakiem. Sorry, ale tak sie nie robi
Czuję się w obowiązku ;) doprecyzować swoje zdanie:

Anirrak napisał(a):esli chodzi o podręczniki - to sa poflamastrowane i pomazane
Jestem wzrokowcem - nie potrafiłam inaczej przyswoić wiedzy niz przez zakreslanie na żółto, rózowo i zielono
Chodzi o moje własne podręczniki - które ja kupiłam i za które ja płaciłam...
Nigdy nie pozakreślałabym podręcznika pozyczonego czy bibliotecznego :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 14:39
0

To wychodzi na to, że ja nie szanuję

Dbam o cudze -bo jest w książkach coś magicznego i rozumiem, ze komuś może bardzo na dobrym ich stanie zależeć.

O swoje jednak nie dbam,zaginam, kreślę i dobrze mi z tym - nie widze związku z szacunkiem a użytkowaniem książek w sposób jaki mi odpowiada. Książki są do czytania, celebrowania zawartości - nie do ustawianie rządkiem na półce i liczenie ile juz mam.
A mam mnóstwo, cały rodzinny dom pełen jest książek, cały strych i piwnica również - z zasady nie wyrzucam ksiązek, bo zawsze mogą sie przydać, jeśli nie mnie - to rzeszy sąsiadów i znajomych, którzy od lat w poszukiwaniu rzadszych lektur czy albumów wiedza jak do nas trafić 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 10:32
0

Raczej dbam, nie zaginam rogów, o wyrywaniu kartek w zyciu bym nie pomyslała. Zamiast zakładki ćwiczę pamięć i zapamiętuję nr strony na której skończyłam.

Jednak podręczniku użytkuję, podkreślam, zakreślam, dopisuję.

Odpowiedz
agnieszka82 2009-01-06 o godz. 14:48
0

Dbam, bardzo. Do glowy nie przyszlo mi nigdy zaginanie kartek, jak nie mam zakladki, staram sie pamietac strone. Nie rozginam przesadnie, zeby nie pekla na sklejaniu. Przed wlozeniem do torebki/plecaka wkladam ksiazke w osobna mala reklamowke... Wszystkie sa poukladane na polce wg mnie tylko znanej logiki.
Tak samo przesadnie dbam o albumy ze zdjeciami, a moj maz o plyty dvd.
Czesto nie widac sladu uzycia.

Aha, podreczniki to materialy naukowe dla mnie. Musza byc "wygodne" do przyswajania. Zdazalo sie olowkowanie i zakreslanie, ale tez delikatne.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 13:13
0

Dbam. Wkurzały mnie na studiach podręcnziki pomazane seledynowym lub różowym pisakiem. Sorry, ale tak sie nie robi. Rozumiem, ktoś kupuje ksiażkę i może sobie kreślić, jego sprawa. Ale w bibliotece to wiadomo, że książka musi długo służyć. Jak wypożyczyłam książkę pobazgraną ołówkiem to najpierw gumowałam całość a potem czytałam.
Nie mażę nawet po swoich. Czasem jedynie zaznaczę cytat, ale to zawsze ołówkiem.
Moim największym grzechem jest czytanie w różnych miejscach i w rczasie wykonywania czynności niekoniecznie do tego przeznaczonych np. przy jedzeniu.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 12:54
0

awangarda w stylu retro napisał(a):nie zaginam, nie zostawiam ksiazek grzebietem do gory, notatki olowkiem robie, NIE POZYCZAM!, nie wyrzucam, torby kupuje pod ksiazki
Dokładnie tak jak ja :D Nie wyobrażam sobie w ogóle zagięcia rogu książki - osobliwy zwyczaj ;) Markerami mazałam na studiach jedynie po kserach.
No i ZAWSZE kupując torebkę sprawdzam, czy się książka zmieści lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 11:24
0

Ja tez nie potrafie niszczyc kiazek, dlatego tez baardzo nie lubie ich pożyczac 8) .

Wyjatkiem są podręczniki i kodeksy, tam używam kolorowych zakreślaczy. Po prostu lepiej wtedy zapamietuję.

Nie rozumiem wyrzucania ksiażek, palenia ich w piecu, nie rozumiem tez wyrywania wyrywania kartek. Grrrrr

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 10:26
0

becja napisał(a):Marchefka napisał(a):
Zawsze marzyl mi sie wlasny exlibris - nie wiecie gdzie cos takiego zrobic ?
Można zamówic u mnie, ale to za jakiś czas, teraz nie mam dostępu do pracowni graficznej ;)
My porosiliśmy o exlibris jako prezent ślubny od znajomych.
Dostalismy w formie dużej, solidnej drewnianej pieczęci + pudełko z gąbką na atrament. Pieczątka ma chatkę i podpis Ex Libris Kasi i Piotra.

A naprościej to chyba zamówić można zwykłą pieczątkę z danymi.

Odpowiedz
becja 2009-01-06 o godz. 08:29
0

Marchefka napisał(a):
Zawsze marzyl mi sie wlasny exlibris - nie wiecie gdzie cos takiego zrobic ?
Można zamówic u mnie, ale to za jakiś czas, teraz nie mam dostępu do pracowni graficznej ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 08:17
0

vesna napisał(a):Zresztą pisanie po książkach nie jest żadnym barbarzyństwem. Robiono to zawsze, nawet wtedy, kiedy książki były bardzo cenne. Z notatek nadpisywanych na np. średniowiecznych manuskryptach badacze dowiadują się bardzo dużo o historii języków, w których zostały zapisane.

Nie rozumiem natomiast wyrzucania książek na śmietnik.
Zgadzam się z Tobą, vesna, jako ten badacz. Gdyby nie było glos i marginaliów, życie historyka języka byłoby znacznie uboższe. ;)

Staram się nie niszczyć książek. Zakreślam w zasadzie ksera, nie oryginały, chociaż do podręczników podchodzę za zasadzie wygody w użytkowaniu. Nigdy nie popisałabym nie swojej książki. I nigdy nie zaginam rogów - wolę już papierkiem założyć, albo ćwiczyć pamięć.

I też nigdy nie wyrzucam książek. Nie potrafię. W domu walają mi się jeszcze podręczniki z podstawówki. I wiem, ze ich nie wyrzucę.

Ostatnio zrobiliśmy sobie z mężem exlibris, teraz tylko musimy zmienić go na pieczęć. Będzie duży, więc nie czeka nas niemały wydatek. Ale czego się nie robi dla ukochanych książek.

I tylko co jakiś czas dokupujemy nowy regał.

Obecnie mam posortowane książki tematycznie, a w tematach alfabetycznie wg autorów.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 07:15
0

o książki dbam ale chyba tak z umiarem, bo np. nie obkładam gazeta żeby się nie brudziły (chyba , bo w sumie nikt dokładnie mi nie wytłumaczył po co robi papierowa okładke ) - ale nie wyobrażam sobie wyrywać kartek, zaginać rogów.
Jest tylko jedna wyjatkowa dla mnie ksiażka która ma pozapisywane daty i jest pozakreślana, ale taki jej urok

Odpowiedz
becja 2009-01-06 o godz. 07:04
0

Dbamy, dbamy. Od dziecka :D - moja babcia ciągle opowiada jak to nie umiejąc jeszcze dobrze czytać całymi godzinami obkładałam wszystkie książeczki, podpisywałam i układałam równo na półce ;)

Dziś większą część biblioteczki w naszym domu stanowią albumy z reprodukcjami, jeśli chodzi o naukę to podręcznikami były dla nas także najczęściej pięknie wydane pozycje z dziedziny sztuki - nie ma więc innego wyjścia jak szanować i zachować nienaruszone dla potomnych :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 06:45
0

Zdarza się, że w podręcznikach i poradnikach są pozaznaczane ołówkiem, a nawet flamastrem teksty, ale nic więcej, żadnego zaginania rogów, wyrywania kartek, czy mazania szlaczków na marginesie. Co do reszty książek ( a jest ich sporo) to chucham na nie i dmucham :D

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-06 o godz. 06:09
0

Genaralnie dbam. Niewyobrażalne jest dla mnie zagiąć róg, czy pisać po książce... ale czasem, niektóre biorę do wanny...

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 05:55
0

Zalezy o które ;)

Jesli chodzi o podręczniki - to sa poflamastrowane i pomazane
Jestem wzrokowcem - nie potrafiłam inaczej przyswoić wiedzy niz przez zakreslanie na żółto, rózowo i zielono lol

Ksiazki typu czytadełka - cóż, poniewaz bardzo często czytam w wannie - to róznie bywa 8)

Książki cenniejsze, prezenty - a wreszcie ksiązki nie moje - staram się ze wszystkich sił,
aby nawet nie było po nich widać, że miałam je w ręku ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 05:32
0

Marchefka napisał(a):Zawsze marzyl mi sie wlasny exlibris - nie wiecie gdzie cos takiego zrobic ?
nam z mezem tez i kiedys to zrobimy. oboje jestesmy kolekcjonerami ksiazek, mamy ich strasznie duzo, juz zastanawiamy sie gdzie wcisnac kolejna polke. dla nas ksiazka=maksymalny szacunek, nie zagina sie rogow, nie notuje (jesli juz to ewentualnie olowkiem), no i czytamy WSZEDZIE gdzie sie da.

mamy je poukladane wg wydawnictw :), moja mama zawsze sie czepia dlaczego tak nierowno, ona najchetniej poukladalaby wg "wzrostu".

Odpowiedz
Beniamina 2009-01-06 o godz. 05:01
0

ja też dbam o książki. używam zakładki i namiętnie podtykam je mojemu M. który uwielbia kłaść książki rozłożone grzbioetem do góry, nie zaginam rogów i staram się nie jeść czytając. Jeżeli pożyczam od kogoś książkę zawsze ją obkładam.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-06 o godz. 04:42
0

Marchefka napisał(a):Zawsze marzyl mi sie wlasny exlibris - nie wiecie gdzie cos takiego zrobic ?
tam gdzie robia piecztaki.
mozesz przyniesc swoj wlasny projekt badz wybrac cos z ich zbiorow.
robilam Tacie na Boze Narodzenie dwa lata temu za duzy bo 5x5cm z drewniana raczka zaplacilam okolo 100 pln.

nie zaginam, nie zostawiam ksiazek grzebietem do gory, notatki olowkiem robie, NIE POZYCZAM!, nie wyrzucam, torby kupuje pod ksiazki

Odpowiedz
m. 2009-01-06 o godz. 02:05
0

Ja również wyniosłam z domu szacunek do książek. W głowie mi się nie mieści żeby pomazać książkę. Podobnie z zaginaniem rogów czy wyrywaniem kartek (:shock:). Jedynym nadużyciem na jaki sobie pozwalałam było podkreślanie ołówkim (!!!) podręczników szkolnych.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 01:25
0

Nie cierpie zaginania rogow kartek - jako zakladek uzywam wszystkiego co mam pod reka: bilet, wizytowka, paragon itp byleby nie zaginac. Natoniast notatki owszem robie ale tylko w podrecznikach ktore do mnie naleza i z ktorych bede czesto korzystac, nigdy w "normalnych" ksiazkach.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 21:56
0

Czesciej myje rece przed wzieciem ksiazki do reki niz przed jedzeniem :)

Nie zaginam rogow, raczej nie odkladam otwartej grzbietem do gory, ale pisze po ksiazkach. Robie olowkiem notatki, moje spostrzezenia, potem takie ksiazki/listy pozyczam przyjaciolom. Duzo zakreslen i notatek robie w podrecznikach, ale tez tylko olowkiem. Zamiast zakladek w podrecznikach czasem uzywam spinaczy, co troche niszczy brzeg kartki.

Wyjatkiem sa ksiazki kucharskie, te traktuje niemilosiernie, poniewierajac po stolnicy, przewracajac kartki mokrymi rekoma itp. Nabieraja charakteru 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 20:25
0

Nie cierpie niszczenia ksiązek. Zawsze uzywam zakladek - jesli nie mam pod ręką takiej "prawdziwej" moze nią byc cokolwiek, ale nie zagnę rogu w ksiazce. Nie zakreslam, nie piszę dlugopisem - to fobia, ale nawet w cwiczeniach w szkole pisalam olowkiem. Staram się nie rozginac ksiązek, nie klasc otwartych i strasznie wnerwia mnie jak ktos nie szanuje moich ksiązek (innych tez, ale trudno to juz jego sprawa).

Nie odwazylabym się oddac komus jego ksiazki noszącej slady zuzycia - w liceum pozyczylam od kolezanki ksiazke do polskiego, bo jeszcze nie kupilam swojej - od noszenia w plecaku trochę zagiely się rogi - kiedy kupilam nową oddalam jej tą nieuzywaną, bo bylo mi glupio oddac z zagietymi rogami.
Ale nie kazdy tak ma - kiedys w podstawowce jeszcze pozyczylam kolezance jakies ksiazki - nie kwapila się z oddaniem, wiec przy okazji wizyty poprosilam o zwrot - mozecie sobie wyobrazic moją mine, kiedy obszukala pokoj a na koniec wyjela te ksiazki zza...lozka...

Prowadzilam kiedys zapiski co komu i kiedy pozyczam, ale potem zarzucilam zwyczaj i trochę ksiazek i plyt "poszlo" do ludzi...

Zawsze marzyl mi sie wlasny exlibris - nie wiecie gdzie cos takiego zrobic ?

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 20:22
0

A ja dbam, ale bez przesady. Tzn. nie wyrywam kartek, nie zapisuję przypadkowych rzeczy na okładce itp.
Ale jeśli książka jest z tych użytkowych, nie czytanych tylko dla przyjemności, to zakreślanie i robienie notatek ołówkiem jest dla mnie normalne. Robię to oczywiście wyłącznie na książkach, które są moją własnością.
W końcu książki są dla nas, a nie my dla nich.

Zresztą pisanie po książkach nie jest żadnym barbarzyństwem. Robiono to zawsze, nawet wtedy, kiedy książki były bardzo cenne. Z notatek nadpisywanych na np. średniowiecznych manuskryptach badacze dowiadują się bardzo dużo o historii języków, w których zostały zapisane.

Nie rozumiem natomiast wyrzucania książek na śmietnik.

Odpowiedz
agacik 2009-01-05 o godz. 20:19
0

Oj dbam i to pedantycznie. Nie zaginam rogów, używam zakładek, nie zostawiam otwartych książek grzbietem do góry, żeby się nie łamały, z reguły nie jem podczas czytania (za to przy kompie owszem ), ustawiam równiutko na półce w sobie tylko znanym porządku i nie daj Bóg, żeby ktoś je poprzestawiał, bo piany na pysku dostaję (ale nie należy w tym ustawieniu doszukiwać się logiki) - takie tam skrzywienie, trochę zawodowe. Generalnie prawie nie widać, że przeczytana książka była czytana.
Jeśli coś podkreślałam w podręcznikach, to zawsze leciutko cienkim ołówkiem.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 19:58
0

Szanuję książki. Bardzo. I śpię z co najmniej kilkoma (mąż zawsze po kryjomu wynosi mi je z łóżka, bo czasem to aż ciasno się robi ;) ). Ale niestety nie potrafię ich przy sobie utrzymać. Pożyczam książki znajomym (to samo mam z płytami) i potem nie pamiętam, komu. A ludzie z reguły nei oddają sami z siebie Tym sposobem przepadła mi piąta część HP, kilka Pratchett'ów i cała kolekcja płyt Pięć Oceanów - piosenki Agnieszki Osieckiej :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 19:46
0

Nie znoszę zaginania rogów (mój narzeczony dostał raz ode mnie w prezencie 10 zakładek, bo ona namiętnie zaginał, a że czytał tylko po kilka stron na raz...)

Nie wyrywam kartek.

Staram się nie nadwyrężać.

Ale musze przyznać, że zdarzało mi się od czasu do czasu coś zakreślać.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie