• margerytka odsłony: 2377

    Nasze dziecko vs obcy pies

    Do napisania tego tematu skłoniły mnie pewne sytuacje, zaobserwowane niestety n razy na spacerach podczas ostatnich kilkunastu lat (tzn. od kiedy posiadam psa). Sytuacje takie przerażają mnie zawsze, bo świetnie pokazują, jak niektórzy ludzie w dobrej wierze uczą dzieci niebezpiecznych zachowań. Przykłady:
    1) Idę z psem na smyczy, 50 m dalej babcia z małym chłopczykiem, chłopczyk na widok psa wyciąga łapki i leci rozradowany, bo piesek! piesek! Na co babcia z przerażeniem: Nie Mareczku! Zostaw! Piesek cię ugryzie! Uciekaj, uciekaj szybko, ugryzie cię! :axe:
    2) Wychodzę z psem zza rogu, za rogiem, jakieś 30 m ode mnie, widzę tatusia z małą córeczką. Córeczka na widok psa wpada w histerię, łzy, krzyk i na rączki do tatusia, no OK, rozumiem, ma fobię, to skręcam, żeby ominąć i dzieciaka nie straszyć. Po czym ze zdumieniem słyszę, jak tatuś ma do mnie pretensje, że ja za blisko podchodzę, niech ja zabiorę tego psa, bo córeczka ma fobię, itd., itp. Najśmieszniejsze w tym wszystkim, że pies po pierwsze na smyczy, a po drugie, już stary, zreumatyzowany i ślepawy, więc nawet nie zwrócił na to dziecko uwagi...

    Przyznam, że jestem przerażona takim zachowaniem dorosłych opiekunów dzieci. Nie wiem, czy oni nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób uczą dziecko dokładnie takich zachowań, które w przyszłości mogą poskutkować pogryzieniem dziecka przez jakiegoś psa? To nie o to chodzi, że ja bronię właścicieli psów, którzy beztrosko puszczają je bez smyczy, albo, jeszcze gorzej, w ogóle bez żadnego dozoru, bo takie zachowania są moim zdaniem karygodnie nieodpowiedzialne. Uważam, że obowiązkiem właściciela jest pilnowanie swojego psa, i mój pies nigdy nie biegał luzem w pobliżu jakichkolwiek dzieci ani też nigdy nie był zostawiany z dziećmi sam. Chodzi mi o to, że nasze dziecko przecież zawsze może spotkać bezpańskiego psa, albo psa, którego właściciel wypuścił na osiedle samego, i co wtedy? W interesie naszych dzieci jest nauczenie ich takich zachowań, które uchronią je przed pogryzieniem przez psy.

    Zwłaszcza tę babcię z jej "uciekaj szybko, bo cię ugryzie" miałam ochotę gołymi rękami udusić. Uciekanie przed psem to jest dokładnie to, czego nie należy robić. Pies to drapieżnik, jeśli coś przed nim ucieka, odruchowo to goni. Niekoniecznie nawet musi gonić z zamiarem zagryzienia, może gonić, sądząc, że to taka zabawa - nie raz obserwowałam psy bawiące się ze sobą w łapanie uciekającego "króliczka" - tyle, że pies, doganiający uciekający obiekt zazwyczaj łapie ten obiekt zębami. Inny pies takiego złapania zębami przez futro nawet nie poczuje, ale dla człowieka to już jest ugryzienie. I potem dramat - pies ugryzł dziecko! Ja rozumiem, że babcia Mareczka boi się, że pies zrobi dziecku krzywdę, ale po co od razu zaszczepiać dziecku strach przed psem i odruch ucieczki? Ja też byłam takim dzieckiem, które na widok każdego psa rwało się do głaskania, i moi rodzice rozwiązali sprawę bardzo mądrze - wytłumaczyli mi, że obce psy mogę głaskać tylko wtedy, jeśli ich właściciel mi na to pozwoli. Bez pozwolenia nie wolno, bo piesek może się mnie bać i wtedy ze strachu może mnie ugryźć. Dlatego psa, który biega bez właściciela, mam absolutnie nie dotykać. Nigdy natomiast nie straszono mnie, że każdy obcy pies to potwór, który się na mnie zaraz rzuci. Dzisiaj wiem jeszcze, że głaskanie obcego psa po głowie czy szyi może spowodować pogryzienie nie tylko dlatego, że pies się nas boi, ale także dlatego, że pies może odczytać to jako próbę zdominowania go i może sobie tego nie życzyć. Jeśli spotykają się 2 obce psy i jeden drugiemu położy pysk na karku, to znaczy, że próbuje go zdominować, czy też podporządkować sobie - i wtedy ten dominowany może właśnie ugryźć.
    Ja rozumiem, że nie każdy musi lubić psy tudzież znać się na ich zachowaniach, ale apeluję do matek, mających małe dzieci, żeby jednak próbowały tym dzieciom wytłumaczyć proste zasady - nie uciekać, nie głaskać obcych psów. To na dłuższą metę będzie dla dziecka dużo bezpieczniejsze niż straszenie, jak babcia Mareczka...

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-12-01, 01:58:29
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-12-01 o godz. 01:58
0

mokato napisał(a):Świetny temat!
Ostatnio wychodziłam z klatki z psem na smyczy i na uździe.
Akurat trafiłam na dziewczynkę, wiek ok 7-8 lat, z ojcem. Jak nas tylko zobaczyła, w krzyk. Taaaaatttaaaa, pieeeeees! AAAAAAA! Taaataaa! Itd...
Ja i pies doznaliśmy szoku bo tylko przechodziłam. Ojciec na to, żeby uważała bo pies ją pogryzie

Biedny pies....

Odpowiedz
mokato 2009-11-30 o godz. 19:35
0

Świetny temat!
Ostatnio wychodziłam z klatki z psem na smyczy i na uździe.
Akurat trafiłam na dziewczynkę, wiek ok 7-8 lat, z ojcem. Jak nas tylko zobaczyła, w krzyk. Taaaaatttaaaa, pieeeeees! AAAAAAA! Taaataaa! Itd...
Ja i pies doznaliśmy szoku bo tylko przechodziłam. Ojciec na to, żeby uważała bo pies ją pogryzie
Nawet sobie nie wyobrażam gdyby jakis pies do nie podszedł i powąchał...

Ja równiez apeluje do rodziców: rozsądek owszem, ale nie każdy pies pożera w całości a uczenie takiego zachowania może bardzo źle się skończyć.

Odpowiedz
Gość 2009-11-20 o godz. 22:45
0

A mnie się przypomniał jeden z moich sąsiadów..... jak pies był malutki to chciał go zagłaskać na śmierć i zawsze się z nim bawił - praktycznie się codziennie spotykaliśmy na spacerze. Teraz pies go poznaje i jak głupi leci w jego stronę na co nie raz usłyszałam proszę zabrać tego psa

To tak trochę off topic.

Odpowiedz
margerytka 2009-11-20 o godz. 19:27
0

Małgorzata B. napisał(a):
to my chyba tą samą babcie spotkałayśmy :o lol
Ja się niestety obawiam, że takich babć może być więcej niż 1 :mur:

Małgorzato B., Agusiek, mój zwierz co prawda mieszaniec, ale podejrzewam mocno skundlony z labradorem, bo bardzo do laba podobny i z wyglądu i z charakteru :) Z odruchów szczeniaka nie wyrósł w zasadzie nigdy, nawet teraz, w wieku lat 12, już mu łapy szwankują i wzrok nie ten, ale jeszcze by chętnie wszystkich zalizał i zamerdał na śmierć ;) Ja również nie rozumiem, jak można straszyć dzieci labradorami, a przerażenie na widok szczeniaczka to już nie mieści mi się w głowie kompletnie. To jest mój pierwszy pies i kiedy jeszcze był słodkim 3 miesięcznym puchatym szczeniaczkiem, a ja byłam kompletnie zieloną właścicielką, zdarzyło mi się popełnić ten błąd i puścić go ze smyczy w parku, w którym ze 100 m od nas bawiły się piłką dzieci. Oczywiście pies popruł za piłką, dzieci z przerażeniem zaczęły przed psem zwiewać, każde w inną stronę, szczeniak wniebowzięty, bo taka świetna zabawa, ino łapanie psa trochę potrwało, bo wcale nie było takie proste złapać obiekt, który co chwilę zmieniał kierunek . Matka tych dzieci w nerwach zbluzgała mnie rynsztokowo, krzycząc że jej dzieci boją się psów i niech ja natychmiast zabiorę tę straszną bestię :o Niby po części miała rację, ja wtopiłam jako właściciel, bo nie przewidziałam reakcji psa, ale w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że ktoś może 3 miesięcznego puchatego szczeniaczka traktować jak morderczą bestię :o Od tego czasu nauczyłam się nie ufać do końca mojemu psu - chociaż zdążył już przez ten czas przejść tresurę, a i ja nauczyłam się przewidywać jego reakcje - na wszelki wypadek nigdy nie puszczam go ze smyczy przy dzieciach tudzież wszystkim, co może wywołać w nim chęć "łapania króliczka" - piłka, rowery itd. Nie jestem aż tak kryształowo praworządna, żeby nigdy nie spuszczać psa ze smyczy - bo według przepisów właściwie prawie nigdzie nie można psa spuścić - ale staram się go puszczać tylko tam, gdzie nie ma za bardzo ludzi, a jeśli na widoku pojawi się jakieś dziecko, łapię na wszelki wypadek na smycz, także dlatego, żeby niepotrzebnie nie stresować rodziców dziecka.

Isia, masz całkowitą rację - obie skrajności są złe, zarówno paniczna ucieczka przed psem jak i traktowanie go jak pluszowej zabawki do zagłaskania. Ja napisałam tylko o jednej skrajności, bo jako właściciel psa sporo większego od yorka, jednak z nieuzasadnioną paniką spotykam się częściej, nie mówiąc o tym, że mojego psa to nawet ja na rączki wziąć nie dam rady :D Ważne, żeby wytłumaczyć dziecku, że pies to nie potwór, ale i nie pluszak - przytulanka. Wiem, że mamy, które same mają psy, zwykle doskonale potrafią nauczyć dzieci, jak się z nimi obchodzić, ale jak patrzę czasem na takie jednostki, jak babcia Mareczka, to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Naprawdę widzę po sobie, że moi rodzice z tym tłumaczeniem "nie głaszcz pieska bez pozwolenia bo piesek może się ciebie bać i ze strachu ugryzie" trafili w dziesiątkę. Właśnie tak - nie, że pies to groźny potwór, tylko pies też ma uczucia, on cię nie zna, jest mniejszy od ciebie i się ciebie po prostu boi. Efekt: podobno mam świetny kontakt ze zwierzętami, obce psy merdają do mnie na ulicy i nawet takie, co czasem rzucą się na mnie z ujadaniem, jakoś szybko zmieniają zdanie ;) A to wszystko właśnie dlatego, że ja po pierwsze lubię psy, a po drugie w każdym burku, który na mnie ujada, szczerząc zęby i jeżąc sierść, widzę nie groźnego brytana, tylko psa, który ze strachu przede mną usiłuje mi powiedzieć "patrz, jaki jestem wielki, wredny i zły, nawet nie próbuj mnie atakować, słyszysz!" :)
Standardowa reakcja: nie uciekać, stanąć spokojnie i zacząć gadać do psa, w zasadzie obojętnie co, byle w tonie przyjazno - uspokajającym, jak do wystraszonego dziecka. U mnie to przeważnie coś na zasadzie "Hej malutki, no czego na mnie szczekasz, zwariowałeś? Ja na ciebie nie szczekam, to czego ty ode mnie chcesz?" - właściwie obojętnie, jakie głupoty się powie, pies rozumie ton głosu. Można jeszcze wzmocnić przechylając głowę w bok - nieraz obserwowałam to u psów, to znaczy mniej więcej "nie jestem twoim wrogiem, ciekawisz mnie, a może się pobawimy?" W ten sposób zawsze udawało mi się osiągnąć przynajmniej to, że pies prędzej czy później nudził się szczekaniem i wycofywał się na z góry upatrzone pozycje, a czasem zdarzało się, że pies skonsternowany milkł, patrzył się na mnie zdumiony, potem nieufnie zaczynał obwąchiwać i kończyło się merdaniem ogonem. Założę się, że gdybym zwiewała, miałabym dużą szansę zarobić ugryzienie w łydkę...

Sorry za przydługi wywód. Mam nadzieję, że może komuś pomoże w nauczeniu dziecka reakcji na obce psy, i może dzięki temu w przyszłości dzieciak uniknie pogryzienia... Ech, marzycielka ze mnie.

Odpowiedz
Gość 2009-11-20 o godz. 16:24
0

Małgorzata B. napisał(a):Agusiek, a jak ta uzda wygląda
bo też nie chciłabym mojemu kupować kagańca metalowego
Coś takiego to jest



Mój psiak ma to troszkę zmniejszone pod pyskiem żeby nie kłapał tak swobodnie...

Odpowiedz
Reklama
Gatka 2009-11-20 o godz. 16:21
0

Margerytka oby tak myslacych i zachowujacych sie jak Ty wlascicieli psow bylo jak najwiecej. Troche odskocze od tematu ale wczoraj jeden z psiarzy troche mnie wkurzyl: siedze sobie na laweczce pod blokiem, wozek obok mnie, dziecko spi. Biegnie bokserek - od razu widac ze przyjacielsko nastawiony i wcale nie prosto do mnie tylko po prostu w moim kierunku. A wlasciciel co? Ile sil mial w plucach "chodz tu, do nogi, nie wolno, natychmiast ...." i do tego zaczal klaskac, wrrrrr :axe: A pies sie i tak nie posluchal ;) Nie musze chyba mowic ze dziecko sie obudzilo :( Zaluje ze nic facetowi nie powiedzialam - moze na drugi raz widzac wozek by pomyslal i nie zachowywal sie jak na festynie.

A wracajac do tematu - moje dziecko jest jeszcze malutkie ale oglada sie za wszystkimi psami :D I jesli jest okazja (np pies kuzynki) to zabieramy sie do glaskania. Ale z obcymi psami bede uwazac tzn zwracac uwage na checi nasze, wlasciciela i psa ;) I nigdy nie bede krzyczec "uciekaj" ;)

Odpowiedz
Małgorzata B. 2009-11-20 o godz. 16:19
0

Agusiek, a jak ta uzda wygląda
bo też nie chciłabym mojemu kupować kagańca metalowego

Odpowiedz
Gość 2009-11-20 o godz. 16:11
0

No tak..... na widok mojego labka, już co prawda nie szczeniaka ale ze szczeniackimi odruchami tzn. chęcią witania się ze wszystkimi (błysk w oku, rozlatane dupsko - bo nie sam ogon) często słyszę uwagi kierowane do dziecki - patrz jakie wielkie wstrętne psisko, uważaj bo Cię ugryzie (hehhehe, słyszał ktoś o labladorze który ugryzł ) i inne komentarze dziwne

Pies biega w takiej specjalnej uździe na pysku troszkę pomniejszonej żeby owego pyska nie rozwierał do końca, nie w kagańcu metalowym bo boimy się że zrobiłby krzywdę większą owym kagańcem niż ew. tyrpnięciem kogoś nosem......

Fakt że bywa nieokrzesany, ale bardzo go pilnujemy i jeszcze nie zdarzyło się żeby zrobił coś komuś ale już na osiedlu przylgnęła do niego łatka strasznego psa.... dziwne że ludzie mniej boją się wilczura biegającego często samopas :o tylko dlatego że jest minimalnie od labka mniejszy no i nie czarny....

Odpowiedz
Małgorzata B. 2009-11-20 o godz. 15:42
0

margerytka napisał(a):
1) Idę z psem na smyczy, 50 m dalej babcia z małym chłopczykiem, chłopczyk na widok psa wyciąga łapki i leci rozradowany, bo piesek! piesek! Na co babcia z przerażeniem: Nie Mareczku! Zostaw! Piesek cię ugryzie! Uciekaj, uciekaj szybko, ugryzie cię! :axe:

to my chyba tą samą babcie spotkałayśmy :o lol

uwilebiam psiaki, ale mam tez do nich duzy respekt, nigdy nie pogłaszcze obcego psa, po pierwsze bez zgody jego wlaściciela,a po drugie zrobie to dopiero wtedy, gdy pies obwącha mnie i "pozwoli" się pogłaskać.
moi rodzice na szczęście nauczyli mnie jak się zachowywać wobec zwiarząt.

często spotykam na spacerach rozhisteryzowanych rodziców, mających przerażenie w oczach na widok labladora (szczeniaka) ale zdarzyło mi sie tez spotkać np. dzieci, które najpierw spytały się swoich rodziców czy mogą pogłaskać pieska, potem pytały się mnie, a potem zostały zalizane o góry do dołu przez mojego psiuna. I nikt na tym nie ucierpiał.

Odpowiedz
Rydza78 2009-11-20 o godz. 14:19
0

Ja myśle ze to nie tylko kwestia uczenia dziecka zachowania się wobec psów ale zachowania wogóle. niestety z własnych obserwacji widze ze przewaga rodziców jeżeli cos jest zabronione to po prostu mówi "nie wolno".
A rzecz w tym żeby wszystko dziecku wytłumaczyć! Niestety tendencje sa na "nie bo nie" :( A potem sa problemy!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-19 o godz. 20:26
0

Mam małe dziecko, które kocha pieski. W domu nie mamy psa ale mamy psa u babci. Przyjaźń między PIotrusiem i yorkiem nawiązała się chyba jeszcze kiedy byłam w ciąży i pies przytulał sie do mojego brzucha.

Wydaje mi się, ze nie należy przesadzac w żadną stronę. Absolutnie nie można dzieci psami straszyć ale tez trzeba je uczulac na to, ze nie kazdy pies może sobei życzyć towarzysza zabaw. Bardzo uważam na to aby moje dziecko nie zadręczało wszystkich psów napotkanych w parku. Ciesze się, że nie boi się ono zwierzaków ale zawsze mu tłumaczę, że jak nie znamy jakiegos pieska to nie nalezy go zaczepiać. Pies, który lubi i zna dzieci naogół podbiega sam z przyjaźnie roześmianym pyskiem. Wiem, jak wkurzające może być dla właściciela psa dziecko nie dające psu zrobić tego, po co wyszedł. I te pytania starszych dzieci czy mogą psa pogłaskać albo co gorsza wziąć na ręce? Dzieci trzeba uczyc przyjaźni i szacunku do zwierząt a nie strachu lub toksycznej miłości.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie