• Gość odsłony: 4483

    Co uważacie na temat rzeczy materialnych?

    Mieszkamy z mężem w moim "panieńskim" mieszkaniu. Nie zarobiłam na nie sama. Pieniądze dostałam od dziadków, którzy sprzedali swój dom, by wprowadzić się do innego już wcześniej w pełni wykończonego. Ponieważ pieniędzy ze sprzedaży domu na prowincji nie starczyło na mieszkanie w Warszawie, resztę (ok 1/3 dołożyli moi rodzice). Nie ukrywam, że mieszkanie przyspieszyło naszą decyzję o ślubie. Traktujemy je jako wspaniały prezent od rodziny i losu (bo było ich stać, bo chcieli, choć nie uważamy, że to ich obowiązek).Mieszkanie jest małe, jednopokojowe, ale dopóki nie będziemy mieć dzieci wystarczy. Dalsze plany mieszkaniowe chcieliśmy realizować sami (choć pewnie bardzo powoli). Na niczyją pomoc już nie liczyliśmy. Moja rodzina pewnie zechce pomóc mojej młodszej siostrze. Rodzice mojego męża, z tego, co mówił, uważali, że aby zawrzeć małżeństwo trzeba być samodzielnym finansowo, a nie liczyć na pomoc rodziców. Oczywiście szanowaliśmy i akceptowaliśmy ten pogląd.Dzieje się jednak coś, co mnie dziwi (zresztą nie wiem, czy to dobre słowo, nie wiem, jak nazwać swoje odczucia). Otóż, teściowie oświadczyli nam, że planują kupić mieszkanie w Warszawie dla brata mojego męża, który będzie teraz zdawał maturę i zacznie studia w Warszawie.Niby uczuć nie mierzy się ilością wydanych na kogoś pieniędzy, ale wydaje mi się, że coś tu jest nie tak. Mój mąż nic nie mówi, ale czuję, że jest mu przykro, że mu rodzice nie pomogli finansowo.Mnie ta sprawa nie powinna obchodzić, ale widzę tu jakąś niesprawiedliwość, tym bardziej, że przyszły student będzie w pojedynkę mieszkał w dwupokojowym mieszkaniu (takich właśnie szukają), a więc większym niż te, w którym my mieszkamy we dwójkę.Nachodzą mnie nawet takie myśli, że teściowie w jakiś sposób "karzą" mojego męża, za to, że jest ze mną, że ja jestem kimś niepożądanym.Nie oczekuję od Was pocieszeń, bo jakoś sobie poradzimy. Napiszcie, jak Wy oceniacię tę sytuację, bo ja być może nie umiem się zdystansować.Czy w stosunkach rodzicielskich coś takiego, jak sprawiedliwość powinno istnieć? Czy ma to być również sprawiedliwość w rozdzielaniu dóbr materialnych?

    Odpowiedzi (36)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-09-03, 13:52:11
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-09-03 o godz. 13:52
0

Nie zapytałam się "oficjalnie", bo uważam, że byłoby to nie na miejscu. Mój mąż też tego nie robi, choć on miałby do tego większe prawo. Ale w rozmowach trochę wychodzi na jaw i mniej więcej można wywnioskować, jakie są ich motywacje.

To, że nie chcą płacić dodatkowo "komuś" za mieszkanie brata mojego męża podczas studiów jest właściwie jasne. Nie rozumiem tylko, dlaczego musi to być dwupokojowe mieszkanie, bo wynająć komuś pokoju na pewno nie chcą (bo ktoś mógłby szwagrowi przeszkadzać, ktoś mógłby mieć inne upodobania itd., a szwagier musi mieć spokój, musi się uczyć). Tzn. chyba wiem, dlaczego mieszkanie ma być dwupokojowe, ale powód wydaje mi się dosyć absurdalny. Chodzi o to, że teściowie uważają, że ich młodszy syn nie poradzi sobie z domowymi obowiązkami. Pojawiają się pomysły, że np. przez pierwszy miesiąc teściowa mogłaby mieszkać z nim i prowadzić mu dom :o . Nie rozumiem tego zupełnie, bo wydaje mi się, że to najlepsza droga do zrobienia z chłopaka tzw. kaleki życiowej. Ja zresztą, nie zauważyłam, żeby szwagier był jakoś szczególnie niesamodzielny. Kilka razy np. gotowaliśmy razem i wydaje mi się, że ma nawet spore o tym pojęcie. Prosiłam nawet swojego męża, żeby trochę porozmawiał z teściami, że takim postępowaniem mogą chłopakowi zrobić krzywdę. Mój mąż chyba tego nie zrobił. Rodzina mojego męża jest bardzo hierarchiczna i chyba zwracanie uwagi rodzicom jest tam niemożliwe.

W sumie cała ta sprawa mi już zobojętniała, ale niepokoi mnie fakt, że teściowie bardzo chcą, żeby to mieszkanie było blisko miejsca, gdzie my mieszkamy. Boję się, że kiedy teściowa po tym jej pomieszkaniu u szwagra już sobie pojedzie do domu, będzie wymagać od nas np. karmienia szwagra. Trochę mnie to przeraża, bo czym innym jest dobrowolne zaproszenie na obiad, a czym innym jakaś presja, która nie pozwoli nam wylegiwać się w niedzielę do 13:00 w łóżku po czym przygotować obiad na 17:00 ;) No ale może to tylko moje czarnowidztwo. W sumie moja siostra za rok też pewnie rozpocznie studia w W-wie i ja sama też bym chciała, żeby mieszkała blisko. Może teściom nie tyle chodzi o bliskość, co np. o to, że dobrze znamy okolicę i bardzo ją wychwalamy.

Odpowiedz
Jania 2009-09-03 o godz. 13:16
0

powdów mogą być tysiące np

- wydatek na wynajem w W-wie mieszkania dla studenta jest okrutnie duży i na dłuższa mete lepiej jest wydać raz konkretnie i cos pozniej miec niż wydawac co mc i po 5 latach nie zyskac na tym nic - a mieszkanie jest teraz najlepsza inwestycją - i tu kolejny arygument - cena kawalerki jest niewiele drozsza niż dwupokojowego, które może komuś wynając i miec gotówkę na czynsz

- Wy oboje juz coś macie, a rodzice im starsi tym bardziej chcą miec pewnosc, że ich dzieci bedą miały godne życie jak juz ich nie bedzie- wiec widząc waszą samodzielność chcą miec tą pewność co do brata

- może cholernie boleć, ale najczesciej dzieciom, które nie potrafią sobie same ułożyć życia rodzice dają znacznie wiecej - uczuc, pieniedzy i troski

Odpowiedz
Fiba 2009-09-02 o godz. 11:15
0

U mnie jest też dziwna sytuacja.
Moi rodzice chcą chyba pomóc każdemu z nas (2 dzieci), ale mój brat jest 6 lat młodszy, jest na pierwszym roku studiów i ani w głowie mu jakieś osiedlanie się, tymczasem ja mój start w dorosłe życie zaczynałam ok 2-3 lata temu.
Moi rodzice mają dodatkowe mieszkanie. Jest ono wynajmowane obcym ludziom. Mogliśmy w nim teoretycznie mieszkać, ale jest ono daleko od warszawy- 35 km i czynsz jest spory także bardzij opłacał się wynajem czegoś w warszawie. Miałam nadzieję, ze może rodzice sprzedadzą to mieszkanie i kupia cos w warszawie, żebyśmy mogli tam (nawet tymczasowo!!) zamieszkać.
Ale nie.
Ich mieszkanie stoi i jest wynajmowane obcym ludziom. My wzieliśmy kredyt na nasze m3.
Moi rodzice nie pomogli nam wtedy, kiedy tego potrzebobwaliśmy (2-3 lata temu), teraz zarabiamy nieźle i szczerze mówiąc już nic od nich nie chce.
Jednak boli to że mogli, a nie pomogli wedy kiedy tego potrzebowałam.

Co z tego, że może kiedyś dadza po równo.

Vesna, mnie się podoba wyjasnienie przytoczone przez kogos (nie pamiętam)- kupuja bo nie chcą bulić na utrzymywanie dziecka w czasie studiów.

Odpowiedz
Leteecia 2009-08-31 o godz. 16:34
0

vesna napisał(a):
Dlaczego mój mąż nie chce zrozumieć, że jakieś mieszkanie dla jego brata, nie jest dla mnie zupełnie ważne w zestawieniu ze spotkaniem z własną siostrą i studiami?
Ponieważ robi coś, o co go proszą jego rodzice. A jeśli istotnie czuje się "tym gorszym" to zapewne zrobi wiele aby się rodzicom "przypodobać". Znam z autopsji (mimo iż przyszły jest jedynakiem) wychowanie polegające na uznawaniu świętego zdania rodziców Choćby gadali głupio, a zachowywali się jeszcze gorzej

Co do sytuacji nierówności pomiędzy rodzeństwem - wiem, na przykładzie taty, jak bardzo może boleć. Aczkolwiek na pewno są sytuacje, w których jedno dziecko bardziej potrzebuje wsparcia niż drugie i raczej wtedy nie miałabym nic przeciw. Choć nie wydaje mi się aby taką sytuacją było mieszkanie dla studenta 8) Chyba, że sprawa jest tak prosta jak napisała nabla. Może należy teściów prosto z mostu spytać ??

Odpowiedz
Gość 2009-08-31 o godz. 08:30
0

Mieszkanie nadal niekupione, bo teściowie nie zaakceptowali jeszcze rzadnego.
Wygląda to tak, że my przeglądamy oferty i wstępnie oglądamy mieszkania, jeśli uważamy, że jest godne uwagi dajemy znać teściom i oni wtedy przyjeżdżają do Warszawy, aby też obejrzeć.

Mieszkanie, mieszkaniem, ale jest mi teraz przykro, bo mąż obraził się dziś na mnie za to, że nie pójdę z nim w poniedziałek oglądać następnego. Umówił się bez jakiejkolwiek konsultacji ze mną na poniedziałek wieczór. Ja ,mniej więcej w tym samym czasie dowiedziałam się, że tego samego dnia po południu będzie w W-wie moja siostra, z którą naprawdę rzadko się widuję. Umówiłyśmy się. Potem chcę iść do biblioteki. Mam sesję. We wtorek mam oddać pracę zaliczeniową, która jeszcze nie jest gotowa, a wizyta w bibliotece przed jej oddaniem jest konieczna (przypisy etc.).
Dlaczego mój mąż nie chce zrozumieć, że jakieś mieszkanie dla jego brata, nie jest dla mnie zupełnie ważne w zestawieniu ze spotkaniem z własną siostrą i studiami?
Źle mi.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-24 o godz. 13:54
0

Skąd ja to znam... tyle, że ze strony własnych rodziców, a nie teściów.
Jak wychodziłam za mąż, nie miałam żadnych perspektyw na własne mieszkanie, bo moi rodzice zadecydowali, że kupią mieszkanie starszemu bratu (stary kawaler od lat dobrze zarabiający, ale z własnego wyboru na garnuszku rodziców, bo wolał wydawać na ciekawsze rzeczy niż samodzielne utrzymanie...).
Nie chodzi o to, że oczekiwałam od nich "zapewnienia mi startu", bo zawsze byłam raczej samodzielną osobą, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego jedno dziecko dostaje 100% wsparcia, a drugie 0%. Naturalnym wydawał mi się podział oscylujący wokół 50%-50%, ewentualnie w zależności od bieżących potrzeb odbiegający od tego w którąś stronę. Na moje pytanie skąd taka decyzja mama odpowiedziała mi wprost, że to ich pieniądze i mogą z nimi robić co chcą, że nie musi być sprawiedliwa (bo niby dlaczego? kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe?), a moje plany życiowe jej nie interesują w tym kontekście... Nie powiem, żeby nie zabolało... zabolało jak cholera.
Zajęło mi około roku, żeby się z tym pogodzić. I cieszę się, że mi się udało. To chyba jedyne wyjście - jeśli spokojna, szczera rozmowa nie pomaga, to trzeba sobie odpuścić. Żal i nienawiść obracają się tylko przeciwko nam. Życie nie jest sprawiedliwe, a ludzie nie sa doskonali (nawet rodzice).
A tak na marginesie - w moim przypadku nie sprawdziła się teoria, że rodzice faworyzują to z dzieci, które odwzajemni im się na starość (bo będę to ja - od brata nigdy niczego nie oczekiwali!). Zdecydowanie faworyzują to, które jest bardziej leniwe i nie waha się wyciągać ręki po pomoc, nawet jeśli tak naprawdę jej nie potrzebuje... Czyli przetrwają sprytniejsi! ;)

PS. finał jest taki, że po pewnym czasie rodzice jednak mi pomogli (akurat był to okres, kiedy bardzo staniały kredyty mieszkaniowe) i był to dla mnie bardzo pozytywny szok.

Odpowiedz
Gość 2009-07-10 o godz. 08:31
0

vesna - a ja mam taka teorie - Twoi tesciowie nie maja wystarczajaco duzo pieniedzy, by utrzymywac Twojego szwagra na studenckim w Warszawie. Wiec robia najlogiczniejsza rzecz w swiecie - kupuja mieszkanie dwupokojowe na kredyt, dokoptowuja chlopakowi trzech kolegow, ktorzy placac za wynajem finansuja kredyt i utrzymanie. Proste?

Moi rodzice tak zrobili - dostalismy troche pieniedzy od ciocio-babci, ktora przeprowadzila sie do swojej szwagierki a mieszkanie sprzedala, reszta na kredyt, mieszkalam z bratem i jedna wspollokatorka, potem bez brata i z dwiema dziewczynami. Utrzymanie dwoch studiujacych osob w innym miescie przekraczalo mozliwosci moich rodzicow. Teraz kawalek kredytu splacony, jestem po studiach, doplace sobie sukcesywnie reszte, a mieszkanie zostaje.

Moze to jest po prostu takie proste?

Odpowiedz
dodek 2009-07-10 o godz. 05:29
0

ulleczka napisał(a):dodek napisał(a):tak, tylko przewaznie to sie nie sprawdza bo dzieci faworyzowane z reguły sa leniwe i przyzwyczajone że wszystko im sie należy
o dżizas, a cóż to za teoria :o
teoria z życia wzięta. Znam rodzine gdzie starszy syn po ślubie wziął kredyt bo nie mieli gdzie mieszkać i będą go spłacac 20 lat. Młodszy dostał jeszcze jako kawaler mieszkanie czyli podobnie do vesny a potem rodzice oddali mu swój samochód bo kupowali nowy. Starszy miał słuzbowy więc nie potrzeba mu pomagać.... tak jak niektóre dziewczyny uważają..... Młodszy również się ożenił, ale jego żona nie czuje sie zobowiązana w jakikolwiek sposób by teraz gdy tesciami trzeba sie opiekować jakos sie tym zainteresować. Maja mało czasu, daleko mieszkają itd.... opieka spadła na żone starszego syna..... mało tego rodzice rozumieja postawę młodszego syna i umieja tłumaczyc go przed starszym...... Podsumowując gdyby żona starszego była wredna teściowie zostaliby bez opieki i własnie do tego zmierzam. Żona starszego syna jest moją koleżanką i choć ma w sercu jakis żal i niesmak co do zachowania teściów w przeszłości to na niej skupił sie teraz obowiązek pomocy im.
Musi i chce im pomagać ze względu na męża- w końcu to jego rodzice, ale na pewno w nijednej rodzinie taka synowa ma swoich teściów głęboko...... i dopiero wtedy jest problem......

Odpowiedz
Gość 2009-07-10 o godz. 03:43
0

awangarda w stylu retro napisał(a):
ale uwierz mi -moge sobie glowe dac uciac ;)- ze oni zupelnie nieswiadomie faworyzuja mlodszego syna.
Być może, tylko to nie bardzo mieści mi się w głowie, najprawdopodobniej z powodu tego, jak zostałam wychowana i jak było/jest w mojej najbliższej rodzinie, o czym pisałam kilka postów wyżej.

awangarda w stylu retro napisał(a):i zarowno Twoja osoba jak i Ich przyszla starosc nie ma tu nic do rzeczy.
nic takiego zachowania nie zmieni, nie ma tez sensu zaprzatac sobie tym glowy.

Mam taką nadzieję, ale po prostu szukam wytłumaczenia czegoś, czego do końca nie rozumiem. Wiem, że nie ma to wielkiego sensu i jakoś strasznie mnie to nie gryzie. Po prostu rozważam różne możliwości. Nie mogę powiedzieć, że któryś z motywów, na które wpadłam, na pewno jest prawdziwy. Męczy mnie to, o tyle, że nie znam prawdy i nie bardzo mam możliwość ją poznać. Może masz rację, że trochę przesadzam.

awangarda w stylu retro napisał(a):no chyba, ze meczy to rowniez Twojego meza.
wtedy byc moze spytalaby sie Rodzicow dlaczego tak postepuja.
Ja bym swoich rodziców też spytała.Ale na tyle, na ile znam mojego męża, wiem, że on, o to nigdy zapyta.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-10 o godz. 03:18
0

vesna napisał(a):Dlaczego nieładnie?
to tez tyczylo sie tez tego co wczesniej napisalas, ze moze Oni kaza w ten sposb syna za to, ze jestes Jego Zona.
ja zdaje sobie sprawe, ze uklady rodzinne do latwych nie naleza.
ale uwierz mi -moge sobie glowe dac uciac ;)- ze oni zupelnie nieswiadomie faworyzuja mlodszego syna.
i zarowno Twoja osoba jak i Ich przyszla starosc nie ma tu nic do rzeczy.

nic takiego zachowania nie zmieni, nie ma tez sensu zaprzatac sobie tym glowy.
no chyba, ze meczy to rowniez Twojego meza.
wtedy byc moze spytalaby sie Rodzicow dlaczego tak postepuja.

pociesz sie tym, ze taki chow ;) jest bardzo korzystny dla tych nie faworyzowanych dzieci :). naprawde.

wiesz co, chyba zlego slowa uzylam.
chodzilo mi o to, ze chyba podswiadomie traktujesz Tesciow jak kogos, kto nie ma czystych intencji.
nie wiem czy tak jest. takie tylko odnosze wrazenie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-10 o godz. 02:55
0

awangarda w stylu retro napisał(a):vesna napisał(a):Wiecie, przyszła mi jeszcze jedna myśl - może teściowie kupują mieszkanie bratu męża, bo chcą sobie zapewnić sobie, że to właśnie on będzie się nimi opiekował na starość. Hmm...
vesna daczego Ty tak nieladnie myslisz o swoich Tesciach?
nie lubicie sie?
Dlaczego nieładnie? Przyszło na mi to na myśl, bo niedawno po długiej chorobie zmarła babcia mojego męża - mama mojego teścia. Pod koniec życia była zupełnie niezdolna do samodzielnego funkcjonowania. Większość czasu spędzała w szpitalach, gdzie robiono jej wręcz makabryczne operacje. Najbardziej opiekował się nią właśnie teść.
Myślę, że teściowie mogli przestraszyć się tak trudnego schyłku życia. W obliczu strachu i przerażenia wpada się na różne pomysły. Nie wiem, czy tak jest na pewno, ale dopuszczam to, że teściowie boją się, że zostaną kiedyś sami w cierpieniu. Zresztą mój mąż ich już "bardziej" opuścił, bo ma żonę, długo z nimi nie mieszka.

Taka historia zdarzyła się zresztą w rodzinie mojego taty, gdzie starsza osoba wspierała finansowo jedną ze swoich córek, nie ukrywając, że chodzi jej o opiekę, kiedy nie będzie już sama sobie radzić.

Zgadzam się z dodkiem, że takie rozwiązania nie sprawdzają się, a to dlatego, że żaden rozsądny i przyzwoity człowiek nie będzie uzależniał pomocy choremu, starszemu, cierpiącemu od wcześniej otrzymanych dóbr materialnych. Takie działania są więc niepotrzebne. Ale być może teściowie się boją i chcą się jakoś "zabezpieczyć".

Broń Boże nie zarzucam im cynizmu.

Odpowiedz
Gość 2009-07-10 o godz. 02:53
0

dodek napisał(a):tak, tylko przewaznie to sie nie sprawdza bo dzieci faworyzowane z reguły sa leniwe i przyzwyczajone że wszystko im sie należy
o dżizas, a cóż to za teoria :o

Odpowiedz
dodek 2009-07-10 o godz. 02:10
0

vesna napisał(a):Wiecie, przyszła mi jeszcze jedna myśl - może teściowie kupują mieszkanie bratu męża, bo chcą sobie zapewnić sobie, że to właśnie on będzie się nimi opiekował na starość. Hmm...
tak, tylko przewaznie to sie nie sprawdza bo dzieci faworyzowane z reguły sa leniwe i przyzwyczajone że wszystko im sie należy. zobaczysz ze nie raz mamusia na starośc bedzie sie skarzyła że nikt jej nie chce pomóc a ona tyle dla dzieci zrobiła......

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-09 o godz. 23:12
0

vesna napisał(a):Wiecie, przyszła mi jeszcze jedna myśl - może teściowie kupują mieszkanie bratu męża, bo chcą sobie zapewnić sobie, że to właśnie on będzie się nimi opiekował na starość. Hmm...
vesna daczego Ty tak nieladnie myslisz o swoich Tesciach?
nie lubicie sie?

Odpowiedz
Gość 2009-07-09 o godz. 11:56
0

A może nie mają pieniędzy na tyle, żeby w jednym momencie kupić 2 mieszkania - i postanowili najpierw pomóc mlodszemu synowi, by np. za rok czy dwa dolożyć się Wam do większego mieszkania?

Odpowiedz
Gość 2009-07-09 o godz. 11:04
0

Wiecie, przyszła mi jeszcze jedna myśl - może teściowie kupują mieszkanie bratu męża, bo chcą sobie zapewnić sobie, że to właśnie on będzie się nimi opiekował na starość. Hmm...

Odpowiedz
dodek 2009-07-09 o godz. 03:19
0

ulleczka napisał(a):dodek napisał(a):ale skoro kupują bratu mieszkanie to moim zdaniem powinni dołożyć i do was byście mogli sobie kupić dwupojowe. Wtedy myślę że byłoby sprawiedliwie.
:o Dodek :o Vesna i Vesnowy mąż są dorosłymi ludźmi, po ślubie=załozyli rodzinę, jak mniemam utrzymują się sami, "rola" rodziców jako tych, którzy utrzymują dziecko chyba się skończyła?
nie chodzi mi o to żeby rodzice utrzymywali dorosłego żonatego mężczyznę, ale skoro wczesniej nie mieli zapędów by mu pomóc jak był jeszcze kawalerem? Dlaczego i jemu wtedy nie kupili mieszkania....????? nie rozumiem takiego postepowania niektórych rodziców. To że jedno dziecko jest zaradniejsze to trzeba temu drugiemu podać wszystko na tacy????? bo on taki biedny i nie poradzi sobie w życiu? A może on za chwile znajdzie sobie dziewczynę która będzie miała swój wielki dom. Przeciez może tak sie zdarzyć i co wtedy? Rodzice będą się czuli w porządku?????
Skoro mąż Vesny idąc na studia musiał radzic sobie sam to brat powinien być potraktowany tak samo.......

Odpowiedz
damula 2009-07-09 o godz. 02:43
0

Ja skłaniam się ku temu co napisała Nezi (a szczególnie w części drugiej) i mówię to jako dziecko, które ma "teoretycznie gorzej" niż inni z rodzeństwa :). Myślę, że zasada pomagania temu, który teraz najbardziej potrzebuje jest najlepsza. Oczywiście jesli rodzice chcą pomagać i mają takie możliwości.
Pozdrawiam,
Ula

Odpowiedz
katarinka7 2009-07-08 o godz. 13:51
0

Vesna, cóż powiedzieć........przybij piatkę.

U mnie jest niemal identyczna sytuacja, panieńskie mieszkanie itd.
Były różne sytuacje, ale generalnie momentami miałam wrażenie, że rodzice mojego męża nie są jego rodzicami.......

A po roku...młodszy brat męża "wpadł". Dziecko w drodze, niepracująca dziewczyna.......Łukasz dostał wszystko - wesele, mieszkanie, utrzymanie no i teraz niemal w 100% finansują dziecko (wnuczkę).

Na początku byłam cała w nerwach. Teraz mam dytsans do tego. Po prostu nie zrozumiem punktu widzenia i postępowania niektórych osób.

Odpowiedz
Gość 2009-07-08 o godz. 12:27
0

Szynia napisał(a):A może rodzice uznali, że skoro Wy macie gdzie mieszkać i jakoś sobie razem radzicie, to mają Was z głowy i mogą zająć się młodszym bratem? Wydaje mi się, że chcą w ten sposób chcą zapewnić dziecku start i już się więcej nie martwić o jego byt i zacząć oszczędzać na nową jakąś inwestycję np. zmienili zdanie co do finansowania Waszego ślubu. Może akurat w tym momencie mogą sobie na tyle pozwolić.
To właściwie oczywiste, że rodzice mojego męża uznali, że "mają go z głowy". Zastanawiam się tylko, czy takie uznanie jest w porządku. Zresztą obojętnie do jakiego wniosku dojdę, nic z tym nie zrobię, bo to ich sprawa, jak wydają pieniądze.

Zastanawiam się także, czy jest to do końca fair wobec mojej rodziny. Nie wiem.

Jesteśmy dwa lata po ślubie, więc sprawa finansowania wesela, jakkolwiek została tu rozwiązana, nie ma tu chyba nic do rzeczy.

Alma_ napisał(a):Może Twój mąż nigdy nie poprosił o pomoc, a brat tak?
Może jego rodzice uznali, że mąż świetnie sobie radzi i nie potrzeba mu pomocy?

Nie uważam, że musi być "po równo", żeby było sprawiedliwie.

Rozmawialiście na ten temat z teściami?
Rozmawialiśmy z bratem teścia, który ujawnił, że jest bardzo zaskoczony projektem kupienia mu mieszkania. Zresztą przypominam, że brat mojego męża kończy dopiero liceum i trudno byłoby mu chyba uzasadnić jakieś poważne prośby o pomoc w urządzeniu sobie życia. Nie wyobrażam sobie maturzysty, który prosi rodziców, aby mu kupili studenckie mieszkanie, bo chce mieć dobry start.

Mój mąż radzi sobie o tyle świetnie, że znalazł sobie żonę z mieszkaniem ;) Powodzi się nam różnie. Teraz jest OK, ale w tamtym roku przez 11 m-cy mój mąż nie pracował.

Z teściami rozmawialiśmy, bo prosili nas o pomoc w szukaniu mieszkania, ponieważ my mieszkamy w Warszawie, a oni nie. Na pytanie "dlaczego" nie odważyłam się i nie odważę, bo mogłoby sugerować, że się o coś upominam, a tego nie chcę.

Nezi napisał(a):Uważam, że dzieci to dzieci i powinno się je traktować jedno, ale:

1. nie rozumiem podejścia "jednakowo, bo jedno i drugie to moje dziecko", kiedy jedno dziecko opiekuje się rodzicami, martwi się, dzwoni, pomaga, zawsze przyjedzie gdy są w potrzebie.... zadzwoni na święta, wesprze dobrym słowem... a drugie dziecko traktuje rodziców, tak jakby ich nie było, jakby byli najgorszym złem... nie zna, nie dzwoni, nie przyjeżdża, nie pomaga, nie daje znaku życia... wtedy nie rozumiem - po równo, bo oboje to dzieci.

2. jeśli jedno dziecko ma dużo, narawdę dużo... a drugiemu dziecku nie najlepiej się wiedzie... to byłabym skłonna powiedzieć, że niech więcej dostanie to które potrzebuje bardziej.... mówię to jako dziecko, które teoretycznie "ma lepiej".
W pierwszym poście i powyżej pisałam, że brat mojego męża jest dopiero maturzystą. Więc kwestia, jak mu się wiedzie w życiu, w ogóle jeszcze nie może być za bardzo podnoszona. Zresztą kończy tę samą szkołę średnią, co mój mąż i wybiera się na dokładnie te same studia, więc chyba nie można uznać, że jest między nimi jakaś wielka różnica.

W kwestii stosunków obu braci z rodzicami. Mój mąż nie mieszka z nimi, odkąd rozpoczął studia, czyli od 8 lat. Nic nie mogę zarzucić jego stosunkom z rodzicami. Mąż, wcześniej sam, teraz ze mną często do nich jeździ. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Teść bywa w Warszawie i zawsze nas odwiedza. Wie, że jest pożądanym gościem.
Brat męża wciąż mieszka z rodzicami. Jest grzecznym, spokojnym chłopakiem (mój mąż też chyba był ;) ) Z moich obserwacji wynika, że nie bardzo angażuje się w domowe sprawy i domowe prace, bo taki jest u nich model - decyzje podejmuje głównie ojciec, niepracująca mama zajmuje się domem i nie dopuszcza mężczyzn do swoich spraw.

Napisałam to wszystko, nie po to, by się z Wami spierać, ale po to, by pewne rzeczy uściślić, bo mogą one wpływać na Waszą ocenę. Ja nabieram do całej sytuacji należytego dystansu i właściwie już o tym nie myślę.

Doszłam do wniosku, że cała sprawa wywołała we mnie emocje dlatego, że byłam naprawdę nią zdziwiona. Moja rodzina wyznaje zupełnie inne zasady. Wiem, że moi rodzice będą chcieli zapewnić mieszkanie również mojej siostrze, choć mogą mieć z tym pewne problemy. Ja jestem tak przyzwyczajona do równego traktowania dzieci, że w razie gdyby moim rodzicom brakowało na taką samą pomoc dla mojej siostry, brałabym pod uwagę oddanie części tego, co ja dostałam, aby zrównać, to co dostałyśmy na start w życiu. Jestem tak nauczona, bo tak postępowali moi dziadkowie, którzy swoim dzieciom pomagali w równym stopniu, a w przypadku, kiedy komuś potrzebna była większa pomoc materialna, zwoływali rodzinną naradę, na której ze wszystkimi sprawę omawiali.
U moich teściów jest inaczej. I tyle.

P.S. To chyba najdłuższy post, który w życiu napisałam. Ale nieukrywam, że Foruma i Forumowiczki pomogły mi się zdystansować ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-08 o godz. 12:07
0

Dokladnie :| Można mieć żal do rodziców, że nie traktują dzieci po równo (a sprawiedliwie wcale nie znaczy równo), ale nie można wymagać, aby utrzymywali dorosle dzieci :o Czy kupowali mieszkanie - no sorry.

Rozumiem żal (? niesmak?) Vesny, a zwlaszcza jej męża - ale tak naprawdę nic się nie da zrobić ani oczekiwać.

Odpowiedz
Gość 2009-07-08 o godz. 09:19
0

dodek napisał(a):ale skoro kupują bratu mieszkanie to moim zdaniem powinni dołożyć i do was byście mogli sobie kupić dwupojowe. Wtedy myślę że byłoby sprawiedliwie.
:o Dodek :o Vesna i Vesnowy mąż są dorosłymi ludźmi, po ślubie=załozyli rodzinę, jak mniemam utrzymują się sami, "rola" rodziców jako tych, którzy utrzymują dziecko chyba się skończyła?

Odpowiedz
Nezi 2009-07-08 o godz. 07:31
0

Uważam, że dzieci to dzieci i powinno się je traktować jedno, ale:

1. nie rozumiem podejścia "jednakowo, bo jedno i drugie to moje dziecko", kiedy jedno dziecko opiekuje się rodzicami, martwi się, dzwoni, pomaga, zawsze przyjedzie gdy są w potrzebie.... zadzwoni na święta, wesprze dobrym słowem... a drugie dziecko traktuje rodziców, tak jakby ich nie było, jakby byli najgorszym złem... nie zna, nie dzwoni, nie przyjeżdża, nie pomaga, nie daje znaku życia... wtedy nie rozumiem - po równo, bo oboje to dzieci.

2. jeśli jedno dziecko ma dużo, narawdę dużo... a drugiemu dziecku nie najlepiej się wiedzie... to byłabym skłonna powiedzieć, że niech więcej dostanie to które potrzebuje bardziej.... mówię to jako dziecko, które teoretycznie "ma lepiej".

Odpowiedz
Alma_ 2009-07-08 o godz. 07:18
0

elek napisał(a):ogólnie teściowa wychodzi z założenia że jak dała jeść i miał co na grzbiet założyć to wystarczy...
Czasem musi wystarczyć

Odpowiedz
elek 2009-07-08 o godz. 07:05
0

a ja uważam że należy się dzieciom po równo.. tak jest w mojej rodzinie.. mimo, że moja siostra jest o wiele bardziej zamożna niż ja.. wyszła w miarę bogato za mąż.. w końu ja też mogłam.. ;) jest ode mnie zdolniejsza i lepiej wykształcona i przez to ma lepszą pracę no cóż trudno.. ale uważają, że dzieci mają dwoje i obu powinno się pomagać na miarę ich możliwości...
ale w rodzinie męża jest inaczej.. matka rozbudowuje dom bratu.. a mój mąż wyszedł z domu z reklamówką ubrań i komputerem.. do ślubu i wesela nie dołożyli ani złotówki a prezent taki dali że ja bym się wstydzila.. (a stać ich) jest współwłacicielem majątku ale nie chcą fizycznego podziału bo wtedy musieli by coś oddać.. :| ogólnie teściowa wychodzi z założenia że jak dała jeść i miał co na grzbiet założyć to wystarczy...
reasumując najlepiej być jedynakiem

Odpowiedz
Gość 2009-07-08 o godz. 06:46
0

Macie sporo racji... Ale patrzac na to z drugiej strony, rodzice powinni bardziej pomagac temu dziecku, ktore w danym momencie bardziej tej pomocy potrzebuje.
Vesna, jesli Wy juz macie mieszkanie, a brat Twojego meza nie, to w pewnym sensie jestem w stanie zrozumiec jego rodzicow. Tym bardziej, ze wynajem mieszkania w Wawie synowi-studentowi kosztowalby ich pewnie wiecej niz kupno. Moze wiec ich dzialania nie sa wymierzone celowo przeciwko wam, tylko podyktowane zdroworozsadkowa kalkulacja?
Nie jestem natomiast w stanie zoruzmiec, ze rodzice mogliby faworyzowac i rozpieszczac tylko jedno ze swoich dzieci :o U
nas nigdy tak nie bylo. Moi rodzice pomagaja nam jednakowo, i mojemu bratu, i mnie (oczywiscie nikt tego nie wylicza co do zlotowki, bo darowanemu koniowi nie zaglada sie w zeby ;)).

I tu pojawia sie inne pytanie- czy rodzice w ogole powinni pomagac doroslym dzieciom, czy olac ich finansowe problemy i myslec tylko o sobie.

Odpowiedz
Alma_ 2009-07-08 o godz. 06:43
0

Może Twój mąż nigdy nie poprosił o pomoc, a brat tak?
Może jego rodzice uznali, że mąż świetnie sobie radzi i nie potrzeba mu pomocy?

Nie uważam, że musi być "po równo", żeby było sprawiedliwie.

Rozmawialiście na ten temat z teściami?

Odpowiedz
dodek 2009-07-08 o godz. 06:16
0

vesna my tez tak mieszkamy, czyli w moim "panienskim" mieszkaniu co prawda jest dwupokojowe, ale wiem co czujesz.... Uważam że rodzice w kwestii materialnej powinni dzieci traktować równo. wiadomo nie chodzi mi o drobne sprawy codzienne, ale właśnie takie duże inwestycje i nie uważam też że ma to być równiutko co do złotówki, ale skoro kupują bratu mieszkanie to moim zdaniem powinni dołożyć i do was byście mogli sobie kupić dwupojowe. Wtedy myślę że byłoby sprawiedliwie.

Odpowiedz
Szynia 2009-07-08 o godz. 02:18
0

A może rodzice uznali, że skoro Wy macie gdzie mieszkać i jakoś sobie razem radzicie, to mają Was z głowy i mogą zająć się młodszym bratem? Wydaje mi się, że chcą w ten sposób chcą zapewnić dziecku start i już się więcej nie martwić o jego byt i zacząć oszczędzać na nową jakąś inwestycję np. zmienili zdanie co do finansowania Waszego ślubu. Może akurat w tym momencie mogą sobie na tyle pozwolić.

Odpowiedz
Szynia 2009-07-08 o godz. 02:16
0

A może rodzice uznali, że skoro Wy macie gdzie mieszkać i jakoś sobie razem radzicie, to mają Was z głowy i mogą zająć się młodszym bratem? Wydaje mi się, że chcą w ten sposób chcą zapewnić dziecku start i już się więcej nie martwić o jego byt i zacząć oszczędzać na nową jakąś inwestycję np. zmienili zdanie co do finansowania Waszego ślubu. Może akurat w tym momencie mogą sobie na tyle pozwolić.

Odpowiedz
bonsai 2009-07-08 o godz. 01:56
0

Ale te starsze dostają więcej, bo te młodsze często korzystają z ich rzeczy np. książek komputerów itd itp.

p.s. oczywiście jestem ta młodszą

Odpowiedz
aneczek 2009-07-07 o godz. 13:50
0

awangarda w stylu retro napisał(a):vesna napisał(a):Nachodzą mnie nawet takie myśli, że teściowie w jakiś sposób "karzą" mojego męża, za to, że jest ze mną, że ja jestem kimś niepożądanym.
nie szlabym, az tak daleko w domysly.
poprostu faktem jest, ze na ogol Rodzice jedno z dzieci faworyzuja :)
nie ma sobie co tym glowy zaprzatac bo mozna od tego oszalec.
najlepiej zakceptowac i olac :)
zgadzam się w całej rozciągłości, a najczęściej faworyzują to młodsze 8)

Odpowiedz
saule 2009-07-07 o godz. 12:55
0

hej, odwieczny dylemat w rodzinach nie- jedynaków :) to rzeczywiście może zastanwiać, a nawet boleć. Moze twoi teściowie, podejmując taką decyzję kierowali się pobudkami o których wam nie powiedzieli? Czy czujesz, że twoi teściowie nie akceptują waszego małżeństwa?
Definicja sprawidliwości Sokratesa brzmi tak:każdemu,to co się słusznie należy. ja zawsze tak starałam sie tak na to patrzeć, choć wiem że czasami żle się na tym wychodzi :) i o ile w sytuacjach nas bezpośrednio nie dotykających zasada ta wydaje się być słuszna, to gdy w grę wchodzą uczucia ciężko ją zrozumeć. bo jak przełożyć uczucia rodziców do dzieci na dobra materialne?. choć rodzice zawsze starają się dać każdemu dać po tyle samo, to czasem ciężko jest zachowac taką równowagę. Zdarzało się wiele sytuacji w których zastanawiamy się czemu jedno dostało więcej od drugiego. rodzice czasem dają więcej jednemu z dzieci dlatego, że w danej sytuacji akurat im się wydaje że dane dziecko potrzebuje więcej wsparcia. Kierują się swoją ocena na temat zaradności jednego ze swoich dziecie i ja myśle że to ok. akurat ja jestem najmłodszym dzieckiem z czworga, ale postrzeganym przez moich rodziców jako te które da sobie rade a jedno z mojego rodzeństwa jako to mniej zaradne i jemu wiecej pomagali, ale nie mamy o to do siebie żalu. mysle że nie warto dopatrywać się w tym jakiś złych intencji, takie rozmyślania zabijają radość z tego co się ma i z tego co się osiągnęło, i tak nie rozwiej sie do końca takich wątpliwości, a moga bardzo wiele zaszkodzić w relacjach pomiędzy rodzicami i rodzeństwem. gdy u mnie w rodzinei zdarzała się taka sytuacja pytaliśmy rodziców czemu tak jest a nie inaczej? czasami ich odpowiedzi nas satysfakcjonowaly a czasm nie :) tak czy siak sytuacja jest trudna, mam nadzieje ze uda wam sie ja rozwiazc , powodzenia :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-07 o godz. 12:45
0

katastrofa napisał(a):czasem nawet mówią że nie faworyzują
nie, no to mowia ZAWSZE lol

Odpowiedz
katastrofa 2009-07-07 o godz. 12:43
0

dokładnie, czasem nawet mówią że nie faworyzują , ale robią coś zupełnie na przekór.

znam z autopsji :x

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-07 o godz. 12:33
0

vesna napisał(a):Nachodzą mnie nawet takie myśli, że teściowie w jakiś sposób "karzą" mojego męża, za to, że jest ze mną, że ja jestem kimś niepożądanym.
nie szlabym, az tak daleko w domysly.
poprostu faktem jest, ze na ogol Rodzice jedno z dzieci faworyzuja :)
nie ma sobie co tym glowy zaprzatac bo mozna od tego oszalec.
najlepiej zakceptowac i olac :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie