-
Gość odsłony: 4512
Oksytocyna na Żelaznej
Ostatnio w poczekalni u mojej dok. ( z żelaznej) u slyszalam jak recepcjonistka wyjasniala przyszlej mamie, ze u sw. Zofii to bardzo czesto podaje sie oksytocyne, zeby porody przyspieszac bo "po co to tyle rodzic". I tak sie zastanawiam czy to wymysl tego babsztyla, co akurat jest bardzo mozliew, czy tez tak jest na prawde?
W temacie oksytocyny to sytuacja chyba wygląda tak, że powinna byc podawana w ostateczności - chodzi o podnoszenie progu bólu u kobiety.
Ja miałam podaną po 8 godznach od odejścia wód i niepostepującej akcji porodowej (małż szanowny spal,a ja rozmawiałam z położna o duperelach - skurczy zero)
Po oksytocynie poród zaczął się błyskawicznie - przy czym położna chyba z 5 razy zwiększała dawkę oksytocynki w miarę jak podnosił mi sie próg bólowy..i przestawąlam myśleć, że umrę :)
Niestety niektóre połozne maja gdzieś taki szczegół jak odczucia rodzącej i od razu walą dawkę max i faktycznie poród trwa krótko, a pacjentki na samo wspomnienie bólu dostają dreszczy, a położna za chwile może obsłużyć następna panią....
Może to i troszke pesymistyczne podejście, ale niestety często prawdziwe.
jak dojechałam do szpitala, to odeszła i już większość wód, a skurczów w ogóle nie miałam i trzeba było je wywołać dla dobra dziecka - odczekano 4 godziny i jak skurczów nadal nie było, to podano kroplówkę z oksytocyną - i bardzo dobrze :) u mnie zadziałała bardzo szybko :)
Odpowiedz
Melba napisał(a):Karolya napisał(a):zaszkodzić nie zaszkodzi ;)
Ale boli przekoszmarnie :(
serio? :o to ja raczej nie miałam ;) a z drugiej strony to tak jak z tym znieczuleniem zewnątrzoponowym - podobno nie boli wkłuwanie go, a ja krzyczałam z bólu - jedynego takiego w trakcie porodu
ja z tego co pamiętam też miałam kroplówkę z oksytocyną (chociaż głowy nie dam) ale nie wiem po co w momencie przyjazdu do szpitala miałam rozwarcie 4 cm i akcję w toku może to rzeczywiście jakaś rutyna zaszkodzić nie zaszkodzi ;)
Odpowiedz
no właśnie, ja też wczoraj czytałam na forum o Żelaznej
i wcale nie jestem przekonana do tego szpitala. Chyba jednak wolę iśc na Karową, podobno rozreklamowana ale dobra.
A wo góle mam strasznego ginekologa w Przychodni i szukam normalnego , który by pracował na Karowej i był LUDZKI.
Czy macie jakieś namiary...?
tyśka napisał(a):o kurcze ,ja też mam lekarza z Zelaznej i zamierzam tam rodzić ,moja pani doktor dr Wroczyńska.
Przepraszam za OT, ale jesteś z niej zadowolona?
Chodzę do niej regularnie, ale raczje z drobnostkami i zastanawiam się, czy dobrze poprowadzi ciążę?
Chodze do dok. Padzik-Moczydłowskiej.
Z tego co zrozumialam, nie chodzi o podlaczanie oksytocyny wtedy kiedy to niezbedne tylko rutynowo, zeby przyspieszyc. Chcialam to zweryfikowac z Waszymi doświadczeniami.
Potwierdzam słowa Martusi. Też miałam podaną oksytocynę (z tym, że u mnie dość szybko zadecydowano o cesarce, więc długo mnie nie szpikowali ;) ).
Ale podanie oksytocyny przy braku postępu porodu to przecież nic strasznego? Może baaardzo pomóc.
Co innego wywoływanie porodu "na siłę", gdy jeszcze samo się nic nie zaczęło...
o kurcze ,ja też mam lekarza z Zelaznej i zamierzam tam rodzić ,moja pani doktor dr Wroczyńska.
Odpowiedz
Rodziłam na Zelaznej. Miałam wywoływany poród - trwało to 5 dni, oksytocyna dzień w dzień.
Widziałam b. wiele rodzących, wszystkie mialy podłączaną oksytocynę.
Jak się nazywa Twoja dr?
Podobne tematy