-
Kerala odsłony: 2050
Po co człowiekowi dziecko?
Odpowiedzi na to pytanie może być wiele. Jedną z nich jest: po to, aby robić temu dziecku zdjęcia i posyłać je w świat mailem. Na przykład na mój adres.
W związku z tym sześciokrotnie zapchano mi skrzynkę i próbowano uśmiercić mojego kochanego rzęcha, czyli twardy dysk.
Po odebraniu tej jakże istotnej z punktu widzenia wszechświata przesyłki, mogłam obejrzeć piętnaście odsłon Moniczki na nocniczku.
Nie ukrywam, że gdybym nie obejrzała Moniczki na nocniczku świat moich doznań byłby uboższy.
Zdjęcia można posyłać także via GG.
Siedzę nad poranną prasówką, raczę się kawą, palę spokojnie papierosa i nagle miga mi czerwony symbol GG. To Ziuta widziana ostatni raz dwa lata temu. Niestety ma mój numer GG.
Ziucie urodził się syn. Na moje nieszczęście ma też drugiego syna w związku z czym codziennie dostaję siedem zdjęć Mareczka albo Tomaszka- w zalezności od tego, który akurat nawinie się pod obiektyw Ziuty. Autentycznie boję się jej dalszych planów prokreacyjnych.
Nie to jest jednak najgorsze.
Najgorsze jest to, że dobrze wychowany człowiek (w tym przypadku ja) powinien jakoś skomentować zdjęcia, zwłaszcza że nadawca się tego domaga.
Pisałam już, że śliczne, że super, że zazdroszczę, że urocze, ale po paru miesiącach wena zaczęła mi nieco siadać. Poza tym mnie to wkurza, choć dzieci kocham.
Albo- to druga możliwość- wyłazi ze mnie frustracja, że sama nie umiem zgrywac zdjęć na komputer i nie mogę zapychać skrzynek moim znajomym. Może więc moje pobudki są bardzo niskie, cholera wie.
Mam zainstalowany pierdylion programów do otwierania zdjęć, bo oczywiście każdy przesyła je w innym formacie. Mam stały status "zaraz wracam" (nie działa- na wypadek, gdybyście też próbowali tej błyskotliwej sztuczki), rzucam pokrętne aluzje co do pojemności mojego twardego dysku (działa, ale tylko tak, że dostaję nową porcję zdjęć w jeszcze innym formacie i programie) i ogólnie robię wszystko, co można i co też nie działa.
Generalnie rozważam myśl nawiązywania stosunków towarzyskich wyłącznie z ludźmi bezdzietnymi, przy czym preferowane są pary homoseksualne.
Musiałam się wygadac, bo oczywiście znów mam zapchaną skrzynkę.
W planach mam co najmniej pięcioro dodatkowych dzieci oraz przyrzekam, że będę fotografowac wszelkie zakupy spożywcze oraz robić zoomy fug w łazience.
Kerala
gonick napisał(a):
nie widze różnicy między czasem pracującej studentki a czasem mamy-studentki - to raz,
ja widze ;)
gonick napisał(a):
dwa, żaden stan nie upowaznia i nie usprawiedliwia opryskliwości czy zwyczajnego chamstwa. Gdyby po ludzku poprosiła - pewnie weszłaby pierwsza z dzieckiem czy bez , ale rozczeniowa postawa zyciowa, z rozdartą japą "bo ja mam dziecko, tyko bez komentarzy" niestety działa na mnie jak płachta na byka
a to trzeba bylo od razu mowic, ze dziewcze chamskie bylo :)
bo tu akurta sie zgodze z Toba.
Mika, Awangarda, jestem pracującą studentką
i żeby pójść po wpis musze się zwalniać z pracy, albo urywac na 2 godziny w trakcie
nie widze różnicy między czasem pracującej studentki a czasem mamy-studentki - to raz,
dwa, żaden stan nie upowaznia i nie usprawiedliwia opryskliwości czy zwyczajnego chamstwa. Gdyby po ludzku poprosiła - pewnie weszłaby pierwsza z dzieckiem czy bez , ale rozczeniowa postawa zyciowa, z rozdartą japą "bo ja mam dziecko, tyko bez komentarzy" niestety działa na mnie jak płachta na byka
i sorry, nawet jak będe mieć dziecko nie zrozumiem chamstwa i góralskiej muzyki
gonick napisał(a):
2. żeby wpychac się w kolejkę po wpis czy cokolwiek innego - ostatnio malo się nie pobiłam z pewną paniusią przed gabinetem profesora - gówno mnie obchodzi, czy jej dziecko jest teraz z sąsiadką i czy w ogóle istnieje, mój czas jest tak samo cenny jak jej.
gonic, gonick bedziesz miala dzieci to zrozumiesz ;)
w koncu to nie tylko jej czas, ale tez dziecka i sasiadki.
a poza tym sprobuj sie postawic w sytuacji studiujacej mamy.
latwa to ona nie jest
gonick napisał(a):
2. żeby wpychac się w kolejkę po wpis czy cokolwiek innego - ostatnio malo się nie pobiłam z pewną paniusią przed gabinetem profesora - gówno mnie obchodzi, czy jej dziecko jest teraz z sąsiadką i czy w ogóle istnieje, mój czas jest tak samo cenny jak jej.
super, jest się czym chwalić
a propos pytania z tematu..
Przypomniało mi się, po co jeszcze ma się dzieci -
1. żeby móc powiedzieć na studiach pani w dziekanacie, ze indeks zalany kawą to sprawka twojej córeczki (nie ma zadnej córeczki - patent mojej koleżanki ;) )
2. żeby wpychac się w kolejkę po wpis czy cokolwiek innego - ostatnio malo się nie pobiłam z pewną paniusią przed gabinetem profesora - gówno mnie obchodzi, czy jej dziecko jest teraz z sąsiadką i czy w ogóle istnieje, mój czas jest tak samo cenny jak jej.
Chyba jestem bardziej asertywna niż przypuszczałam :o
Wychowałam swoich znajomych. Ilość przysyłanych mi łańcuszków oscyluje ok 2-3 tygodniowo więc nie jest źle ( bywało 8-10 dziennie ).
Ilośc przesyłanych maili o wszystkim i niczym również drastycznie spadła. Zdjęcia pociech krewnych i znajomych królika zazwyczaj lądują na stronie ( zadna filozofia własną stworzyć - nawet laik potrafi ) i stamdąd mogę się nimi raczyć wtedy, kiedy to ja mam ochotę. Co zresztą robię z przyjemnością :)
Na pytanie JAK :
1. Miałam wrednego szefa, na którego mogłam zwalić moją niezgodę na przysyłanie mi setek maili z załącznikami i odłączone GG
2. Byłam grzeczna ale i konsekwentna
3. Mam chyba jednak fajnych i niegłupich znajomych :D
Teraz jedyne na co mogę narzekać to, kiedy okazuje się, że jako jedyna w gronie znajomych nie mam pojęcia o jakim to śmiesznym zdjęciu czy dowcipie rozmawiają. Dostali wszyscy z wyjątkiem...no własnie, kogo? lol
Kerala napisał(a):rodzice uzupełniają jak chcą i kiedy chcą
hahaha...
podejrzewam, że tym bardziej skończyłoby się permanentnym poganianiem
no dobra, uroki 'emigracji'. już nie marudzę.
obstawiałabym albo uprzejmość albo faktycznie zainteresowanie. Jesli rodzina na emigracji albo my sami na emigracji w innym kraju/mieście to ma to sens, a najlepiej zrobić dziecku stronę i tam odsyłać chętnych.
W ogóle jestem za stronami internetowymi (tzn. sama nigdy w życiu). Same zalety: chętni mogą się napawac do woli, nikt nikomu niczego nie blokuje, rodzice uzupełniają jak chcą i kiedy chcą.
Kerala
o, popatrzcie, a mnie intryguje fenomen niejako odwrotny - po kiego grzyba ludzie się zdjęć domagają.
na początek - ok, powiedzmy, że chcą zobaczyć, co też urodziłam. dobra. ale potem? z częstotliwością co trzy dni do tygodnia? no kurczę, dziecię aż tak szybko się nie zmienia... pewnie, robi, powiedzmy, o jedną cudną minkę więcej, ale przecież tego na zdjęciu i tak nie uchwycę, a poza tym - zwyczajnie nie chce mi się biegać co chwilę z aparatem.
nie, nie ja się tylko śmieję, bo zauważylam kawalek (skrawek) siebie w tym wszystkim
zauważylam, że jestem w stanie przyjmować zdjęcia malych osóbek tylko od bardzo dobrych znajomych/przyjaciól bez zażenowania i nawet mnie cieszą, reszcie mówię dokladnie to samo co Ty 8) się więc zastanawiam, czy to dwulicowość, dyplomacja czy jeszcze co innego ;)
i też jestem starym zgryźliwym tetrykiem, a ludzie do mnie walą jak w dym :|
a jaki jest całokształt?
Dwulicowy całokształt mówiłby "och tak, zrób mi dobrze jeszcze raz i przeslij perdylion gigabajtów fotografii pociotków, bo każdy dzień bez oglądania Tomaszka na nocniczku jest dniem straconym" po czym napisałby niniejszy topik i przystąpił do obrabiania tyłka.
A zważ, Skwarku, że w moich reakcjach trudno się doszukać entuzjazmu z powodu otrzymywania zdjęć całej rodziny i wyremontowanego kibla. Mogę podzielić się refleksją o wspaniałych rokowaniach Renatki, ale o zdjęcia nie proszę, a nawet delikatnie zniechęcam. Co i tak nie pomaga, ale to już inna para kaloszy.
Kerala
ale mnie chodzilo o caloksztalt a nie o te rentke czy jak jej tam, co będzie prawnikiem ;)
Odpowiedz
Kerala napisał(a):Posunęłam się już nawet do tego, że w zdjęciu miesięcznej Renatki odczytałam głębię intelektu i zadatki na prawnika. To chyba świadczy dobitnie o tym, że sięgam dna desperacji. Ale mama była przeszczęśliwa ;)
Kerala
piękne lol lol lol
jak będę młodą mamą, to napiszę (choć pewnie opcja młodej nie wchodzi w grę ;) )
P.S. Kerala, uwielbiam samokrytykę w wykonaniu innych osób byle tylko nie mnie samej ;) ;) ;)
Nieprawda, jestem złośliwa i antypatyczna, bywam wulgarna i wredna, co nie jest żałosną formą autoreklamy, ale prawdą najszczerszą. Tak więc nie rekomenduję swojej osoby do jakiegokolwiek kontaktu prywatnego. Ale- jak mówiła Barbara Streisand w "the beaches" po wygłoszeniu długiego monologu na swój temat- dość już o mnie, teraz powiedz mi, co o mnie myślisz? ;) Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, uwielbiam ten tekst jako rasowy egocentryk ;)
Nieważne.
Nie umiem ustawiać niczego na GG, jedyna próba zablokowania nadawcy zakończyła się blokadą adresu mailowego mojego męża, czego w dodatku nie umiałam potem odkręcić. Czytam więc pokornie te spamy, ściągam zdjęcia i błogosławię Pana, że od dawna nie korzystam z modemu.
Tak się chciałam tylko pożalić i stąd ten topik.
Swoją drogą- pytanie do młodych mam- co byście chciały najbardziej usłyszeć od osoby, której przesłałyście zdjęcia swojej pociechy? Przy czym nie piszcie mi, że szczerości fafa rafa, bo jest to nieprawdą, każda znana mi mama oczekuje lania miodu na jej serce i fajerwerków błyskotliwych spostrzeżeń. Pomysły mi się powoli kończą. Posunęłam się już nawet do tego, że w zdjęciu miesięcznej Renatki odczytałam głębię intelektu i zadatki na prawnika. To chyba świadczy dobitnie o tym, że sięgam dna desperacji. Ale mama była przeszczęśliwa ;)
Kerala
Kerala, Ty masz najwidoczniej jednak nieodparty urok osobisty i nie zasłaniaj się fatalnym charakterem, bo jak ktoś tak fajnie, dowcipnie pisze, to chciałoby się cały czas otrzymywać od tej osoby wiadomości.A pretekstem do otrzymania wiadomości mogą być chociażby zdjęcia milusińskich i to nie tylko dzieci.
Cóż poradzić na to, że nikt Ci się nie potrafi oprzeć Musisz sobie jakoś z tą sławą poradzić :usciski:
Żarty na bok, a tak na prawdę, to rzeczywiście takie zasypywanie kogoś niechcianymi fotkami może być i jest nieznośne. Skądś to znam i sama nie potrafię sobie dać z tym rady, bo nie jestem asertywna. A czy gg nie ma opcji, żeby ustawić maksymalną wielkość przesyłanych plików Bo jakby miało, to po prostu zdjęcia mogłyby nie przechodzić oczywiście przy ustawieniu odpowiedniej dopuszczalnej wielkości pliku.
Źle takie zachowanie świadczy o tych "znajomych", bo zdjęć raczej nie wysyła się ot tak sobie tylko na wyraźną prośbę właściciela skrzynki. Zależy Ci na utrzymaniu z nimi kontaktu? Pisałaś delikatnie, ale wprost, że dostawanie takiej ilości zdjęć jest dla ciebie kłopotliwe, bo dostajesz takie ilości od wielu osób? Może to by zadziałało
awangarda w stylu retro napisał(a):kurczak napisał(a):
I co z takim zrobić??
zablokuj.
hehe, krótko i stanowczo 8)
kurczak napisał(a):
I co z takim zrobić??
zablokuj.
No cóż Kerala Ciebie to przynajmniej zarzucają zdjęciami swoich dzieci ludzie, którzy w założeniu Cie lubią.
Ja natomiast jestem notorycznie co miesiąc zarzucana zdjęciami pewnej Martusi ze szczegółowym opisem dokonań tego pacholęcia przez ojca, który:
- publicznie poniewiera moje dobre imię za moimi plecami
- rzuca bezpodstawne kalumnie i oszczerstwa
- był przeze mnie informowany, ze z bezmózgami(bo totalnym bezmózgiem to on niestety jest) i ludzmi bez kregosłupa moralnego to ja nie zycze sobie utrzymywania zadbnych kontaków.
I co z takim zrobić?Jak to interpretowac?
O...dzieci moga sluzyc wielu celom.
A mowie to z perspektywy osoby, ktora nie posiada ani dzieci, ani kota, ani jakiegokolwiek innego stworzenia uzywajacego czterech konczyn (chocby tylko w poczatkowym okresie rozwoju).
Posiadam natomiast znajomych i kuzynostwo obdarzonych szczodrze checia podzielenia sie swoim szczesciem ze mna.
Za pomoca maili, wizyt towarzyskich sprowadzajacych sie do rozmow na wiadomy temat, ogladania zdjec bobasow....
Nie wiem...moze kiedys bede taka sama, ale narazie mam dosyc sluchania, zachwycania sie i opiekowania.
Ale znajomych z tego powodu jednak nie zmienie. lol Dzieci w koncu kiedys dorosna.
A zanim pojawia sie wnuki minie troche czasu.
ani nie ubolewam, ani się nie cieszę. Od czasu do czasu muszę sobie pojojczyć.
I, cholera, nie mam groszku pnącego ;) Ale mam dziką miętę i melisę, które mi się rozpleniły. O, mole mam kuchenne w szafce i ściana mi pękła w jednym miejscu.
Becjo, Ty masz piękną córkę, a Twoja piekna córka ma własną stronę w internecie, notabene też piekną, więc dziękuję pięknie, nie zaryzykuję ;) Wolę sobie od czasu do czasu dyskretnie zerknąć na stronę.
Jeszcze inną kategorią zjawisk jest spam. Spam dzielimy na serdeczny i nieserdeczny. Teraz omówię spam nieserdeczny. Spam nieserdeczny wysyła do mnie onet, empik, wizzair i salon urody Afrodyta. Teraz omówię spam serdeczny. Spam serdeczny wysyla do mnie kasia, wojtek i powinowata od psa, a ich maile zaczynają się tak:
"czy wiesz, że na świecie jest ktoś, dla kogo jesteś bardzo ważna/y?"
Jestem tak kurewsko wazna, że nawet im się końcówki nie chce zmienić.
Normalnie jakbym czytała list kondolencyjny do rodziców Snowdena z Paragrafu 22.
Mariola z kolei wysyła mi dowcipy. Przednie. Na przykład "przychodzi baba do lekarza z betoniarką w plecach, a lekarza zamurowało". Mozna zacząć się śmiać, dziękuję.
Ksiądz na pewno nie ma dzieci, znajomi od kotów mają laptopa i przynoszą mi zdjęcia Grubego na swoim własnym twardym dysku. Bogu dzięki.
Kerala
Kerala napisał(a):Na szczęście ksiądz X. nie przesyła mi zdjęć swoich dzieci, bo ich nie posiada ;) Tę znajomość więc utrzymam.
lol lol żebyś się nie zdziwiła hehe
Kerala napisał(a): nie wiem jak to się dzieje, bo jestem aspołeczna i antypatyczna- jestem towarzyskim magnesem. Też mnie to martwi
A ja dalej nie wiem, co z tego wynika.
Ubolewasz?
Cieszysz się z tego?
Sama napytałaś sobie setki znajomych a teraz narzekasz, popędz z połowe, to odetchniesz ;)
albo naucz się przerzucac zdjęcia z cyfrówki na kompa i zasmiecaj skrzynki siódmej wody po kisielu 8)
już widze mine znajomych: "to moje okno przed i po umyciu, to mój widok z okna o 11, o 12 i 17:30, ale to nie wszytko moja droga zobacz jakie kwiatki pod balkonem, tu zbliżenie na róze, a to takie kolorowe to mój groszek pnący... "
Kerala, do dzieła :supz:
Nabla napisał(a):Ja bym nie ryzykowala z tymi bezdzietnymi. Tacy czesto maja koty
Odpowiedz
nie jestem asertywna, BYWAM asertywna.
Znajomych mam od pyty- kilka lat w internecie i mienianie się adresami, telefonami, mailami zrobiło swoje, do tego znajomości ze szkół i studiów, potem obfita rodzina eks męża, z którą do dziś mam serdeczny kontakt i moja własna rodzina, ludzie spotykani zawodowo i prywatnie, generalnie- nie wiem jak to się dzieje, bo jestem aspołeczna i antypatyczna- jestem towarzyskim magnesem. Też mnie to martwi.
Oczywiście to są znajomi typu "grażynka niewidziana dwa lata" czy "wojtek, znajomy krzyska, który kiedyś naprawial mi komputer". A w każdym razie większość znajomości ma charakter tego typu.
Tysiące to nie są, ale setki jak najbardziej.
Kerala
ps. z ciekawszych w historii moich kontaktów towarzyskich: korespondencja z panem gazowym, hodowcami rybek akwariowych (sprawdzałam kiedyś coś dla syna i poleciało), hafciarkami haftem krzyzykowym (sprawdzałam coś dla jednej ze szwagierek i patrz wyżej), serdeczne maile od producenta obrusów z Grodziska, konsultacje w sprawach osobistych koleżanki koleżanki jeszcze innej koleżanki, korespondencja z ksiedzem X. na temat tez jednej z jego ksiązek i tak dalej. Na szczęście ksiądz X. nie przesyła mi zdjęć swoich dzieci, bo ich nie posiada ;) Tę znajomość więc utrzymam.
Ja bym nie ryzykowala z tymi bezdzietnymi. Tacy czesto maja koty
Odpowiedz
hehe, Kerala, a gdzie asertywność? 8)
ja nie iwdzę problemu:
---- jesli znajomi sa bliscy, Twoim obowiązkiem jest ogladać nawet 100 zdjęć dziennie i nieładnie, jeśli na to narzekasz
----jeśli zaś (a po wypowiedzi wnosze ze tak właśnie jest) to siódmy i ósmy rząd znajomych zasypuje Cie zdjęciami pociech, trzeba powiedzieć grzecznie acz stanowczo co się na ten temat mysli
2 kolejne lata milczenia tylko wam na zdrowie wyjdą ;)
Kerala, zmien status na "niewidoczny" u mnie dziala i nikt bez mojego pozwolenstwa sie nie dopierdziela, to ja sie dopierdzielam wtedy kiedy mam na to ochote.
zawsze mozesz fotografowac ciekawe zycie ma podworku lub kurz na zaluzjach, w istocie jest to interesujace
Podobne tematy
- Ciąża, dziecko, psy - Czy dziecko powinno się wychowywać ze zwierzętami? 13
- Jak karać małe dziecko? Jak wychować dziecko i pozbyć się złych zachowań? 6
- Jak dlugo staraliscie sie o dziecko? 66
- Ile czasu staraliście się o dziecko? 28
- Czy starasz się o dziecko? 1403
- Opadająca powieka - operacja plastyczna mojego dziecka, jak dziecko zniesie pobyt w szpitalu? 3