Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-01-26 o godz. 12:54
0

silenca napisał(a):poza tym "gupia" to ulubiony komplement z pewną moją ulubioną gadułą komunikatorową.
:love:

Co do reszty, podpisuję się pod postem Anirrak 8)

Odpowiedz
Gość 2013-01-26 o godz. 12:50
0

Pare razy zdarzylo sie mezowi zagalopowac. Powiedzialam po prostu , ze nie zycze sobie takich slow pod swoim adresem. Emocje moze wyrazac w inny sposob, nie musi mnie przy okazji obrazac. Pomoglo... zwlaszcza, kiedy pewnego razu w naszym domu pojawily sie latajace talerze lol

Inna sprawa, ze i ja lagodnieje w pogladach. Kiedys mocne slowo by nie przeszlo, teraz jakos mniej mi przeszkadza, kiedy mezowi zdarzy sie rzucic cos w nerwach. Bardziej zalezy mi na dojsciu do porozumienia i wyjasnieniu sobie pewnych rzeczy niz skupianiu sie na pojedycznych slowach.
A on potem i tak przeprosi... tak jak i ja kiedy powiem cos, czego nie powinnam.

PS IMHO i tak bardziej bola slowa wcale nie bedace niecenzuralnymi. Wystarczy powiedziec cos wystarczajaco jadowitego, nawet grzecznie w tonie. Znacznie bardziej boli niz spier...j, kurwa, suka etc.
Wiem bo to w tym z kolei ja przoduje niestety :(

Odpowiedz
Gość 2013-01-26 o godz. 07:25
0

Konflikty rozwiązujemy rozmawiając lol

Czasami jednak są takie dni, że coś złości, drażni, irytuje i paluchy chodzą jak szalone , a i czasami coś się wyrwie niecenzuralnego ... ale celem nie jest obrażenie drugiej osoby, tylko takie "żartobliwe dokuczenie"

Odpowiedz
Gość 2013-01-25 o godz. 15:30
0

Mi to chyba jednak nie przeszłoby przez gardło...w takiej formie...

Aczkolwiek używamy zastępczych słów: spadaj, spitalaj...i tylko i wyłącznie na zasadzie wspomnianego "wujka ciętej riposty".

Mamy takie charaktery, ze nie potrafimy na siebie wrzeszczeć, krzyczeć itd. Kłótnia jeśli sie przydarzy to jest raczej konstruktywną wymianą zdań :)
Przyznam się, ze czasem wywrzeszczenie się, zrzucenie tego co boli lepiej oczyszcza atmosferę niż spokojna rozmowa

Odpowiedz
Gość 2013-01-25 o godz. 14:58
0

Efcia napisał(a):ja podobnie jak Karina, jak się wnerwię to się drę i czasami mi się coś wymknie (i mi i jemu - ale jakoś się to nie wbija w serce)
zresztą my już tak mamy, że się na siebie nawzajem wydzieramy - szybciej przechodzi złość według mnie
wolę jak na mnie nakrzyczy niż miałby się później nie odzywać x czasu niewiadomo dlaczego
podpisuje sie pod tym chociaz wstyd mi za to

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-01-24 o godz. 18:41
0

Kiniak napisał(a):No właśnie u nas spierdalaj jest na zasadzie wujka ciętej riposty lol
tak samo u nas.

z tym, że przeważnie to ja tak mówię (na szczęście ;) )

Odpowiedz
Gość 2013-01-24 o godz. 14:06
0

Wreszcie ktoś się przyznał :)
Czasem sama tak mówię ew. pokazuję paluszkiem odpowiednim a mój wtedy: "Ja Ciebie też kocham" , ale w sytuacjach żartobliwych...a jakby tak na poważnie... to ja bym oczka wydrapała 8)
Wszystko więc zależy od kontekstu... to tak jak "głupia jesteś" np. bo powiedziałam cos tak absurdalnego ,że szok, przecież wiem, że tak naprawdę to znaczy "głupio gadasz" i nie traktuje tego serio... poza tym "gupia" to ulubiony komplement z pewną moją ulubioną gadułą komunikatorową.

Odpowiedz
Gość 2013-01-24 o godz. 12:40
0

No właśnie u nas spierdalaj jest na zasadzie wujka ciętej riposty lol

Odpowiedz
Gość 2013-01-24 o godz. 12:35
0

OT - chyba do cudzej zony też się z takim tekstem nie powinno wyjeżdżać ;)

A tak w ogóle - zgadzam się z Efcią - zalezy od zwiazku :)

Jeden z moich szefów puszcza w kierunku swojej dystyngowanej i pieknej zony takie wiązanki, że uszy więdną -
a pozycie małżeńskie kwitnie ;)

Przyznam sie, że dla mnie "spier__aj" jest pewnym grepsem, kojarzy mi sie wybitnie z głupawym dowcipem o żabie szerokoustnej ;),
a zatem jesli byłoby wypowiedziane w "dowciapnym" kontekście to raczej bym rozwodu nie żądała ;)

Zreszta - ja czasami bluzgam jak szewc , więc mam spaczone poczucie przyzwoitości w tym zakresie lol

Odpowiedz
Wiol-ka 2013-01-24 o godz. 12:20
0

Mój mąż z kolei jest typem "obrażającego się i milczącego". Nigdy nie zdarzyło mu się odezwać się do mnie w taki sposób i chyba gdyby tak się stało nieźle bym sie zdziwiła :o Przez ponad 4 lata, dwa razy zdarzyło mu się na mnie krzyknąć, niewiele więcej razy podniósł głos.
No ale to już taki typ, czasem wolałabym żeby sobie pokrzyczał niż się obrażał.
Ja z kolei w ataku złości, nie jestem zbyt miła Zdarza mi się wrzasnąć, nie mówiąc o przeklinaniu. Z tym że nie używam słów obraźliwych, "sp..." też mi się jeszcze nie wyrwało (co nie znaczy że sobie nie pomyślałam... )

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-01-24 o godz. 11:54
0

W każdym związku jest inaczej. Mnie by nie poraziło to sp...aj tak strasznie i zaraz odpowiedziałabym mu to samo. A za godzinę żadne z nas by o tym nie pamiętało.
No chyba, że całe życie był słodki do bólu i tu nagle taka przemiana, to chyba by tak po mnie nie spłynęło i stwierdziłabym, że to przegięcie. Taki kubeł zimnej wody to żadna przyjemność.
My natomiast jesteśmy dla siebie okropni równie często jak mili.

Odpowiedz
Buzia 1 2013-01-24 o godz. 11:22
0

Zgadzam się z tym, ze lepiej wykrzyczeć to wszystko co nas boli, niż milczeć jak grób i nie odzywać się do siebie niewiadomo ile. Ja też jestem osobą raczej wybuchową i nie umiem dusić w sobie czegoś co mnie boli. Jednak "wykrzyczeć" a "wykrzyczeć" to są dwie różne rzeczy. Nie wyobrażam sobie ciągle powtarzającej się sytuacji w małżeństwie, ze mąż mówi przy każdej kłotni do żony "s....laj" tylko dlatego,ze chce wykrzyczeć swoją złość. I odwrotnie. Jednak jakieś hamulce powinny istnieć. Każdy ma inną wrażliwość i np. mnie takie słowa po prostu bolą.

Odpowiedz
Gość 2013-01-24 o godz. 10:19
0

ja podobnie jak Karina, jak się wnerwię to się drę i czasami mi się coś wymknie (i mi i jemu - ale jakoś się to nie wbija w serce)
zresztą my już tak mamy, że się na siebie nawzajem wydzieramy - szybciej przechodzi złość według mnie
wolę jak na mnie nakrzyczy niż miałby się później nie odzywać x czasu niewiadomo dlaczego

Odpowiedz
Gość 2013-01-24 o godz. 09:34
0

Buzia 1 napisał(a):Zgadzam się, ze szacunek to podstawa. Pewnie, ze czasami człowiek w nerwach jest w stanie powiedzieć takie rzeczy, których w innej sytuacji w życiu by nie powiedział. Ja czasami jak się sprzeczamy też mam ochotę mu powiedzieć "do słuchu" tylko, że zawsze jakoś udaje mi się pohamować, ugryźć w język. Natomiast mój mąż klepie co mu ślina na język przyniesie nie zwracając uwagi na konsekwencje swoich słów. Myśli, ze potem "przepraszam" wystarczy i koniec tematu. Może i wystarczy tylko jesli chodzi o mnie to ten żal gdzieś tam jednak zostaje i czasami wraca i robi mi się smutno, ze tak mnie potraktował.

Odnośnie tej sytuacji to przeprosił mnie a ja powiedziałam mu co o tym myślę.
Oj to mi daje do myślenia, bo niestety czasami zdarza mi się zachować jak Twój mąż, potem to strasznie przeżywam, ale słów nie da sie już cofnąć. Niestety nie potrafię sie zmienić

Odpowiedz
Buzia 1 2013-01-24 o godz. 07:26
0

Zgadzam się, ze szacunek to podstawa. Pewnie, ze czasami człowiek w nerwach jest w stanie powiedzieć takie rzeczy, których w innej sytuacji w życiu by nie powiedział. Ja czasami jak się sprzeczamy też mam ochotę mu powiedzieć "do słuchu" tylko, że zawsze jakoś udaje mi się pohamować, ugryźć w język. Natomiast mój mąż klepie co mu ślina na język przyniesie nie zwracając uwagi na konsekwencje swoich słów. Myśli, ze potem "przepraszam" wystarczy i koniec tematu. Może i wystarczy tylko jesli chodzi o mnie to ten żal gdzieś tam jednak zostaje i czasami wraca i robi mi się smutno, ze tak mnie potraktował.

Odnośnie tej sytuacji to przeprosił mnie a ja powiedziałam mu co o tym myślę.

Odpowiedz
Gość 2013-01-23 o godz. 17:42
0

aniaza napisał(a):Mój tylko syczy jak się tak porządnie wkurzy. Ssss...padaj mu wychodzi, ale wiem, że syczy dłużej - pewnie tyle, ile zajęłoby wypowiedzenie "spierdalaj" lol lol lol lol
Kloniku ty moj kochany :)
Nawet mezow mamy sklonowanych :)

Odpowiedz
Aliencia 2013-01-23 o godz. 13:39
0

uu.. a ja sobie nie pozwolę.. nie ma takiej opcji.. raz, potem dwa i trzy i cztery.. szacunek to podstawa..

Odpowiedz
aniaza 2013-01-23 o godz. 13:39
0

Mój tylko syczy jak się tak porządnie wkurzy. Ssss...padaj mu wychodzi, ale wiem, że syczy dłużej - pewnie tyle, ile zajęłoby wypowiedzenie "spierdalaj" lol lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2013-01-23 o godz. 13:26
0

czasem podczas bardzo ostrej kłótni, kiedy nie panuje się już nad emocjami można coś takiego powiedzieć, ale bardzo się potem tego żałuje
jeśli się powtórzy proponuję za kiniakiem opcję balkon na golasa

Odpowiedz
! Agulka ! 2013-01-23 o godz. 10:54
0

mni sie raz zadarzylo uslyszec od meza tez w zlosci "zamknij sie" on jest zawsze spokojny opanowany i WOGOLE nie przeklina nawet takiego slowa u niego nie mozna NIGDY uslyszec a tu nagle cos wstapilo wniego i juz wiec jak sie uspokoil powiedzialam mu ze nie zycze sobie wiecej takich slow w moim kierunku i nalezy misie szacunek a takie zachowanie jest przejawem hamstwa...poskutkowalo;)

Odpowiedz
Buzia 1 2013-01-23 o godz. 10:47
0

:D :D :D :D :D :D :D
Dzięki za radę, chyba tak zrobię.

Odpowiedz
Gość 2013-01-23 o godz. 10:42
0

A potem kare mu- 3 dni nago na balkonie 8)

Odpowiedz
Gość 2013-01-23 o godz. 10:32
0

jak sie uspokoi to pogadalabym z nim powaznie ze przesadzil i ze nie zycze sobie takiego zachowania;

Odpowiedz
Buzia 1 2013-01-23 o godz. 10:27
0

No właśnie najbardziej wkurza mnie fakt, ze w ogóle tak naprawdę nie było powodu do kłótni. Zastanawia mnie fakt, jak się zachowa następnym razem jak już będzie powód. Ja też nigdy wcześniej nie spotkałam sie z takim zachowaniem!

Odpowiedz
Nezi 2013-01-23 o godz. 10:21
0

Uznałabym, że się musiał nieźle wkurzyć, bo mój mąż wogóle tak nie przeklina ;) :D Wgóle jak się wkurzy to ma marsową minę, na pewno nie rzuca mięsem.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie